Skocz do zawartości
Nerwica.com

dilajla13

Użytkownik
  • Postów

    19
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez dilajla13

  1. Przede wszystkim dziękuję za przebrnięcie przez mój długaśny tekst i za wszystkie odpowiedzi :) Dobrze poznać punkt widzenia osób postronnych. Absolutnie nie jest tak, że jeśli się nie przeprowadzę to nasz związek się rozpadnie. Owszem, związek na odległosć jest męczący i prędzej czy później chcielibyśmy być bliżej siebie, ale jeśli postanowię jeszcze poczekać mój chłopak to zrozumie. Ściąganie chłopaka do mojego miasteczka nie wchodzi w grę, bo to naprawdę miasto bez żadnych perspektyw. Cudem udało mi się zdobyć pracę, którą mam. Wszyscy młodzi uciekają stąd zaraz po skończeniu szkoły, a ci którzy zostali najczęściej siedzą na bezrobociu. Tak więc Stracona100 ma rację, mówiąc że to byłoby raczej spróbowanie wybicia się przy pomocy chłopaka niż pod niego. Tak naprawdę jedyne co mnie tu trzyma to ta praca i cóż, strach przed nieznanym. Nie mam zbyt wielu znajomych, wszyscy się rozjechali i tak naprawdę gdyby nie mój epizod depresyjny na studiach też bym siedziała właśnie w wielkim mieście. Tak naprawdę pobyt w moim rodzinnym mieście miał być rozwiązaniem chwilowym, przerwą na odzyskanie sił, na poprawę samopoczucia, ale coraz trudniej podjąć decyzję o wydostaniu się z tej strefy komfortu. Nigdy wcześniej nie miałam chłopaka ani nigdy wcześniej tak się nie zakochałam, dlatego zadziwiam samą siebie, ze w ogóle rozważam taką opcję. Przeraża mnie też to, jak bardzo moje życie byłoby zależne od niego (nie tyle finansowo, bo zdążyłam trochę odłożyć, co raczej emocjonalnie).
  2. Cześć. Mam ogromy dylemat, nie wiem co mam robić, więc pomyślałam, ze poszukam rady tutaj. Sytuacja wygląda tak: do końca września jestem na stażu na recepcji w hotelu w moim małym rodzinnym miasteczku. Nie jest to może praca marzeń, ale nawet ją lubię, czuję się ważna i potrzebna, dużo się uczę. To nie jest coś, co chcę robić do końca życia, ale na chwilę obecną jest ok. Jeśli chodzi o życie osobiste to mam chłopaka, który mieszka w Poznaniu, 500 km ode mnie, tak więc chwilowo jest to związek na odległość. Kochamy się, tęsknimy za sobą, odwiedzamy się regularnie, czas spędzony razem jest cudowny i czuję, że to, co jest między nami jest prawdziwe. Pojawia się jednak pytanie co dalej z moim życiem kiedy staż się skończy. Dano mi do zrozumienia w mojej pracy, że chcieliby, żebym została i pracowała na stałe (no, przynajmniej przez parę następnych miesięcy). Z jednej strony warto zaakceptować propozycję, bo jest to pewna praca, pewna płaca, znane środowisko, większe doświadczenie. Z drugiej strony doskwiera mi ta odległość między mną i chłopakiem, chciałabym spędzać z nim więcej czasu, a nawet powiedziałabym że chciałabym spędzać z nim czas codziennie. W grę wchodzi wyprowadzka do Poznania, ale boję się i nie wiem czy jestem gotowa na taki krok. Raz, że jeśli bym się przeprowadziła to najpewniej po to, by razem z nim zamieszkać, bo nie wyobrażam sobie w tym momencie wynajmować pokoju i żyć osobno, bo nie po to bym się porywała na tę całą wyprowadzkę. Jest to jednak bardzo poważny etap związku, a na dobrą sprawę jesteśmy ze sobą od pół roku (znamy się od roku). Całe moje życie opierałoby się na nim, na nas, tak więc jeśli coś by nie wyszło zostałabym z niczym. Dwa, musiałabym znaleźć pracę, a chociaż w Poznaniu podobno o nią nie trudno, to wiadomo jak to bywa. Boję się, że nic nie znajdę, albo znajdę tylko taką pracę, z której będę niezadowolona. Ewentualnie mogłabym pójść na studia, ale nie mam pomysłu na jakie. Problemem jest też to, że tak naprawdę nie wiem, co chcę robić w życiu. Przez 3 lata studiowałam w Warszawie, mam licencjat z filologii angielskiej i miałam robić magisterkę na innej uczelni (w Poznaniu właśnie), ale uświadomiłam sobie, że wcale nie chcę zajmować się w życiu językiem angielskim, i przy okazji dostałam załamania nerwowego (stąd powrót do rodzinnego miasta). Jestem pod opieką psychologa, biorę antydepresanty. Teraz jest mi lepiej, na co wpłynęła zarówno praca w hotelu jak i wsparcie chłopaka. Boję się jednak, że jeśli wyprowadziłabym się z domu, moje problemy i stany depresyjne wrócą. Wiem, że sama muszę zdecydować i nikt mi nie powie co mam robić, ale byłabym wdzięczna za jakieś słowa otuchy :)
  3. dilajla13

    Witam.

    Dwa razy dziennie to nie jest wcale tak dużo. I co oznacza przymus psychiczny? Masturbacja staje się nałogiem, kiedy np. robisz to mimo że nie czerpiesz tego przyjemności, kiedy zawalasz pracę lub inne ważne sprawy bo się masturbujesz, kiedy nie śpisz ze swoją dziewczyną/żoną/partnerem, bo wolisz sam sobie zrobić dobrze. Naturalny popęd to u niektórych codziennie, co parę dni, raz na miesiąc lub nigdy. Nie ma reguły.
  4. Jakbym czytała o sobie. To jest moim największym problemem - nie wiem co zrobić ze swoim życiem i również z zazdrością patrzę na ludzi, którzy mają jakieś plany, aspiracje, do czegoś dążą. Ja żyję z dnia na dzień na razie i staram się za bardzo nie wybiegać myślami w przyszłość, bo tam nie ma nic. Teoretycznie oznacza to, ze jestem całkiem wolna, ale co z tego skoro podjęcie decyzji jest szalenie trudne. Z drugiej strony nie mogę żyć tak bez jakiegoś większego celu. Niektórzy potrafią, jak tak patrzę na moich znajomych. Po prostu nie zastanawiają sie nad tym.
  5. To chyba typowe dla dystymików. Wieczne błądzenie myślami gdzieś indziej poza tym co dzieje się tu i teraz. Rozpamiętywanie przeszłości i doszukiwanie się swoich błędów lub doznanych krzywd. Nie bez powodu ci, którzy żyją dniem dzisiejszym są o wiele szczęśliwsi. Gdyby to tylko było takie proste...
  6. Mi zaczęło działać dopiero po miesiącu, ale teraz czuję się duuużo lepiej, normalnie niebo a ziemia. Jestem dużo spokojniejsza, zaczynam (powoli) odczuwać jakąś tam radość życia i cieszę się, że nie przestałam brać tabletek (mimo ze wiele razy miałam ochotę rzucić je w cholerę, bo nie wierzyłam, że jakkolwiek mi pomogą). Jedyny skutek uboczny to że bardziej mi się chce spać w ciągu dnia i od czasu do czasu ucinam sobie drzemkę, co nigdy mi się nie zdarzało. Wcześniej natomiast brałam fluoksetynę i te leki zdecydowanie pogorszyły mój stan i wpędziły mnie w jeszcze większą depresję, pojawiły się też myśli s. mimo że wcześniej ich nie miewałam. Psychiatra, który mi to przepisał miał gdzieś moje wątpliwości co do leku, dopiero następna lekarka natychmiast kazała mi go zmienić na escitalopram właśnie. Tak więc duże znaczenie ma dobranie leku indywidualnie, na każdego działa inaczej, choć o escitalopramie krążą lepsze opinie niż o fluo.
  7. Według mnie największy problem jest w tym, że twoja rodzina daje ci znać, że powinnaś być inna niż jesteś. Znam to doskonale z własnego doświadczenia i wiem też, że wynika to głównie z ich troski. Wiadomo, ekstrawertykom jest zwyczajnie łatwiej w świecie. Natomiast zmienianie się na siłę nie prowadzi donikąd. Ty musisz zaakceptować swoją osobowość i swój introwertyzm i tak samo twoje otoczenie. To trudne, wiem, sama jestem na tej samej drodze
  8. Za każdym razem kiedy myślę, że wszystko już jest dobrze, że dałam z siebie wszystko i zasługuję na chwilę wytchnienia, wystarczy parę słów od bliskiej osoby by to wszystko rozpieprzyć i znów zacząć się obwiniać. Choćby nie wiem co zawsze za mało się staram, za mało się zmieniam. Najgorsze, że nawet nie potrafię powiedzieć tej osobie jak bardzo mnie rani.
  9. Źle się wyraziłam. Chciałam napisać, że nie działa na mnie tak jak powinien. Właśnie mam dylemat czy dalej brać ten sam lek i czekać te 3 miesiące aż coś zaskoczy czy go zmienić. Poza tym to moja pierwsza przygoda z lekami i wydaje mi się trudne do określenia, co jest moją reakcją na jakieś zdarzenia a co wpływem leków. Ale tak jak piszesz, warto spróbować czegoś innego. Pogadam o tym z psychiatrą na następnej wizycie.
  10. Właśnie się zastanawiam czy by nie związać się z pewnym facetem, do którego nic nie czuję, ale który jest dobrym materiałem na chłopaka. Mam dość samotności, a on jest chętny, więc czemu nie... Ale z drugiej strony gdy widzę przytulające się pary, które robią to z uczucia a nie z zimnej kalkulacji, to robi mi się przykro. A co jeśli nigdy nikogo nie pokocham? Będę samotna do końca życia w oczekiwaniu na uczucie, które nigdy nie przyjdzie...
  11. U2, U2 i jeszcze raz U2. Ten zespół ratuje mi życie.
  12. Nie wiem czy jestem jakaś dziwna czy co, ale na mnie Seronil w ogóle nie działa. Biorę już miesiąc i ani nie mam większej motywacji ani nie zmniejszył mi się apetyt (wręcz przeciwnie, jestem cały czas głodna). Zanim zaczęłam brać ten lek czułam się źle, ale przynajmniej miałam siłę rano wstać i coś zrobić w ciągu dnia. Nawet dosyć regularnie ćwiczyłam. Teraz jestem tak senna, że wstanie z łóżka zajmuje mi dwie godziny, a wieczorem nie mam siły się nawet umyć tylko padam na twarz. Do tego stałam się zupełnie obojętna na wszystko.
  13. dilajla13

    Cześć :)

    Cześć, witaj na forum :) Wydajesz się być bardzo ciekawą osobą. Może skoro raz udało ci się pokonać depresję i wykorzystać nerwicę na własny pożytek to może tym razem też się uda? Trzymam kciuki :)
  14. Cóż, historia chociaż przygnębiająca to jakże wciągająca Mam podobne doświadczenia z pierwszą wizytą u psychiatry. Parę dni temu w końcu doczekałam się mojej wizyty (po 3 tygodniach oczekiwania czyli nie tak źle choć i tak ten czas ciągnął się w nieskończoność). Spodziewałam się, że w końcu będę mogła się wygadać zamiast udawać, że wszystko jest w porządku, ale wyszło jak zwykle. Pan doktor zadał szereg rutynowych pytań (choroby, rodzina, myśli samobójcze, itp.), wspomniałam mu tylko, że już miałam zdiagnozowaną depresję, czym widocznie ułatwiłam mu pracę, bo stwierdził, że przepisze mi tabletki i do widzenia. Nawet nie spróbował doszukać się przyczyn złego samopoczucia, czy jakkolwiek bardziej się zainteresować (bo może to nie depresja tylko coś innego? Ale po co sobie komplikować życie czy przyjrzeć się bliżej pacjentowi.). Też wspomniałam mu, że obawiam się brać psychotropy, ale zignorował tę kwestię zupełnie. Przy wymienianiu efektów ubocznych leku stwierdził, że będę się cieszyć jako kobieta bo lek obniża apetyt. No super. Po 15 minutach było po wszystkim, odhaczone. Gostek też młody i też taki zadufany w sobie. Z miejsca też traktował mnie protekcjonalnie i zwracał się do mnie na "ty" z racji młodego wieku, czego bardzo nie lubię. Zastanawiam się, na ile te niezbyt udane wizyty u psychiatry na nfz są wynikiem systemu, który zmusza lekarzy do przyjmowania pacjentów hurtowo, przez co przypada maks 15 min na każdego pacjenta, trudno w tej sytuacji nie poczuć się jak produkt na taśmie produkcyjnej.
  15. dilajla13

    Depresja objawy

    Nie mogę się na niczym skupić, na zajęciach tylko siedzę i odliczam minuty do końca. Nie jestem w stanie napisać żadnego wypracowania, po prostu gapię się w pustą kartkę i mam taką samą pustkę w głowie. Jeszcze niedawno potrafiłam się zmusić do napisania czegokolwiek, zwłaszcza że od tego zależy zaliczenie na studiach, ale teraz po prostu nie mogę. Czuję się taka głupia, chociaż wiem, że nie jestem, albo raczej kiedyś nie byłam. Piątkowa uczennica, a teraz jak wykładowca się o coś pyta to mój mózg odmawia posłuszeństwa...
  16. dilajla13

    Cześć wszystkim :)

    Różnej, najogólniej mówiąc słucham muzyki alternatywnej (rock alternatywny, pop, indie, itp.), ostatnio też polubiłam jazz, od czasu do czasu słucham elektroniki. Jestem otwarta na nowe brzmienia o ile nie jest to disco polo czy rap, szczególnie polski
  17. dilajla13

    Cześć wszystkim :)

    Hej :) Zaglądam na to forum już od jakiegoś czasu (bardzo mi to pomogło w niektórych sytuacjach), postanowiłam dzisiaj w końcu się zarejestrować i zacząć się udzielać. Mam 22 lata, pochodzę z małego miasta, studiuję w większym mieście, nie pracuję, chociaż chciałabym. Od około 2 lat męczę się z depresją (chociaż podejrzewam, że to raczej dystymia) - nic mi się nie chce, jest mi ciągle smutno, wszystkim się przejmuję. Do tego jestem nieśmiała, małomówna i wrażliwa, co w połączeniu z perfekcjonizmem prawdopodobnie doprowadziło do stanu w jakim jestem teraz. A teraz wydaje mi się, że jest gorzej niż wcześniej i coraz trudniej jest mi wstać z łóżka, nie wspominając o nauce Rok temu próbowałam chodzić na terapię, ale po 3 spotkaniach zrezygnowałam, bo nie potrafiłam zaufać psycholożce, nie lubiłam jej, miałam wrażenie, że mnie nie rozumie. Teraz zaczynam od nowa. Byłam dzisiaj u psychiatry i przepisał mi leki, nie do końca wierzę w to, że jakieś tabletki odmienią mój nastrój, ale już nie mam innego wyjścia, muszę spróbować. Co do zainteresowań to uwielbiam słuchać muzyki, wręcz nie rozstaję się ze słuchawkami, a jeszcze bardziej lubię chodzić na koncerty :) Oprócz tego książki, seriale, ogólnie dużo czytam i lubię wiedzieć co się dzieje na świecie.
×