Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Kestrel, nie, w dupie to mam. Nigdy nie miałam żadnego oparcia w rodzicach ani jakiegoś dobrego kontaktu więc i takie teksty mnie nie ruszają. Ale widzę, że powstanie jakiś dziwny obraz mojej rodziny. Nie kłócimy się 24h, często rozmawiamy po prostu na luzie, pośmiejemy się nawet jeden z drugiego, np ja z tatą z mamy :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

barikello, bo taki jest świat, jeszcze nie pojąłeś? ludzie dążą po trupach do celu, teraz młodzi zabili by rodziców, jeśli by im to zapewniło stanowiska kierownicze. W niczym nie ustąpią. Nie ma na kogo liczyć....

Ja też myślę, czy jest sens żyć. Jednego dnia mam dobry humor, a drugiego pojawiają się wydatki i brak pieniędzy na podstawowe rzeczy (jedzenie, bilet na studia), wtedy mi się odechciewa żyć. Nie mam pracy, rodzice ciągle powtarzają mantrę 'nie stać nas'.... Życie to kasa kasa kasa...szkoda słów.

 

-- 29 sty 2014, 14:35 --

 

Nie wiem co tu robię

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem jak jest ewelka91. Tak trudno cos osiagnac a tak latwo cos spieprzyć...Co do ludzi tez sie zgadzam...chyba tylko ci cos osiagaja co kombinują i postepuja w egoistyczny sposob..Odczulem to nawet w rodzinie...nie uświadcze pomocy krewnego ktory wie gdzie skladac CV (bo sam pracuje w tym miejscu), bo nie chce miec 'konkurenta' jesli by zwalniali. Taki tam przyklad...tez nie mam pracy ale to tylko jeden z problemow...licznych. Nie ma to jak miec 22 lata a mieć zycie smutniejsze niż samotny emeryt.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

barikello, ja mam 23 i brak pracy, co pisałam wyżej, wiem o czym mówisz

 

"chyba tylko ci cos osiagaja co kombinują i postepuja w egoistyczny sposob..Odczulem to nawet w rodzinie"

 

Masz rację, tu się zgadzam, rodzina mojego partnera sobie umie ułatwić życie - pracują u ciotek, wujków w sklepach, każdy im robotę pozałatwiał, a ja? Cóż, jestem nikim dla nich, po co mnie brać, lepiej wspierać rodzinę, nie dziw, że ludzie gadają, że się cwaniactwo szerzy - bezrobotnym nie da, a rodzince zawsze miejsce znajdzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość SmutnaTęcza
Nie ma to jak miec 22 lata a mieć zycie smutniejsze niż samotny emeryt.

Skąd ja to znam... :( Okropne uczucie, jedno z najgorszych, jakiego można doświadczyć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ewelka91 zycie ... Moje nie ma sensu. Czasami sobie mysle jak by to dobrze bylo gdybym zachorowal na jakiegos raka albo coś. Mialbym przynajmniej pewnosc ze to sie wkrotce skonczy. Wiedzialbym ze nie musze juz sie wysilac...a na razie cos tam staram sie robic ze swoim zyciem ale tak jak mowie - ciezko jest do czegokolwiek dojsc, miec motywacje jesli dookola same przeciwnosci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

barikello, spróbuj pomyśleć pozytywnie, chociaż takie słowa nie są pocieszające, ja wiem. Psycholodzy pier.dolą jak potłuczeni takie farmazony, ale coś w tym jest.Przez 21 lat uważałam, że moje życie nie ma sensu, więc wiem co czujesz - czasami nie byłam w stanie wyjść z łóżka, płakałam, leżałam, nie myłam się. Teraz jakoś idzie - chociaż nie mam celu, to jakoś żyję.

 

Też chciałam zachorować, ale odkąd dojrzałam pewnie nieścisłości w religii (nie będę się rozpisywać) to wiem, że wszystko zależy od nas, a nie od jakiejś siły wyższej. Dlatego nei zachorujesz, jeśli u ciebie w rodzinie nie chorowano...ew. możesz gen raka (ale chyba takiego nie ma?) sobie wszczepić na własną odpowiedzialność.

 

Ja czasem powoli szłam przez pasy, żeby auto mnie przejechało, wiele razy się zamyślałam,a ciągle żyję...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ewelka91, owszem słowa "będzie dobrze, weź się w garść' itp. są dla mnie banalne i nie wiem co mają na celu :roll: Żeby mieć optymistyczne nastawienie, potrzebny jest jakiś bodziec...a jak oprócz starych problemów, pojawiają się jedynie kolejne, to jak taki człowiek ma myśleć pozytywnie?

 

Dlatego ja nie używam takich słów. Nie staram się nikogo na siłę pocieszać bo to i tak bez sensu.

 

Matka chyba na coś chorowała, chociaż starała się przed nami to ukryć. Może i ja odziedziczyłem jakieś geny po niej, dzięki którym zachoruję. W takiej sytuacji nawet bym nie podejmował leczenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość SmutnaTęcza

Ech... Znowu wszyscy mnie olewają. :x Najlepiej będzie, jak zupełnie zamilknę, nie będę się odzywać i w ogóle, jeśli zniknę. I tak nikt nie zauważy. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aurora92, ja miałem się odnieść do Twojego poprzedniego wpisu, ale pisałem akurat odpowiedź z telefonu i Twoja wypowiedź wyświetliła się już 'po fakcie' :P Ja Cię rozumiem, bo też czuję się dziwnie jak ludzie nagle milkną po moich wpisach :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ewelka91, chyba to racja. Nawet na takich forach jak to.

Ludzi działających bezinteresowanie raczej nie ma. Przyjaźnie można włożyć między bajki. Liczy się tylko własny zysk... ja przynajmniej tak to widzę. Na szczęście ja się już pogodziłem z rzeczywistością, choć falami przychodzi uczucie przygnębienia i zadaję sobie pytanie 'dlaczego tak jest'. Ale taki jest świat, którym żądzi pieniądz, wygląd, i wiele innych bardzo przyziemnych wartości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ewelka91, chyba to racja. Nawet na takich forach jak to.

Ludzi działających bezinteresowanie raczej nie ma. Przyjaźnie można włożyć między bajki. Liczy się tylko własny zysk... ja przynajmniej tak to widzę.

A ja tak nie widzę. Widocznie nie trafiłeś nigdy na kogoś takiego. Przyjaźń jak najbardziej istnieje. Napisałabym może coś lepszego ale jestem tak śpiąca :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ewelka91, chyba to racja. Nawet na takich forach jak to.

Ludzi działających bezinteresowanie raczej nie ma. Przyjaźnie można włożyć między bajki. Liczy się tylko własny zysk... ja przynajmniej tak to widzę.

A ja tak nie widzę. Widocznie nie trafiłeś nigdy na kogoś takiego. Przyjaźń jak najbardziej istnieje. Napisałabym może coś lepszego ale jestem tak śpiąca :roll:

 

 

Każdy 'przyjaciel' kiedyś cię zostawi. Tyle są warte 'przyjaźnie'.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

barikello, bo taki jest świat, jeszcze nie pojąłeś? ludzie dążą po trupach do celu, teraz młodzi zabili by rodziców, jeśli by im to zapewniło stanowiska kierownicze. W niczym nie ustąpią. Nie ma na kogo liczyć....

Ja też myślę, czy jest sens żyć. Jednego dnia mam dobry humor, a drugiego pojawiają się wydatki i brak pieniędzy na podstawowe rzeczy (jedzenie, bilet na studia), wtedy mi się odechciewa żyć. Nie mam pracy, rodzice ciągle powtarzają mantrę 'nie stać nas'.... Życie to kasa kasa kasa...szkoda słów.

 

-- 29 sty 2014, 14:35 --

 

Nie wiem co tu robię

100% racji, mądra kobitka z ciebie i wrażliwa, m. in. dlatego będziesz mieć ciężko.

;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja przestałam używać słowa "przyjaciel", bo uważam, że jest infantylne. Ludzie, których nim nazywałam już dawno nie są częścią mojego życia, w pewnym momencie pasożytowali na mnie emocjonalnie... Musiałam kontenerować ich uczucia, być na każdy gwizdek, a nie dostawałam za to nawet akceptacji... Teraz nie umiem dbać o relacje. Nie umiem zaangażować się, przywiązać, otworzyć, umiem tylko słuchać o ich problemach

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

barikello, tak, światem rządzi pieniąz i nie wiem jakbyśmy się zapierali nogami, żyli jak biedacy - i tak nas świat wypchnie. Wartość człowieka określa ładne ubranie... kasa, dom, posiadłości. niestety, tak było i będzie.

 

i masz rację, przyjaciel jest "do czasu!". Jak ktoś coś chce to przyjaciel, potem nagle znika.

Znam to.

Dajcie spokój, nie ma przyjaźni.

 

-- 29 sty 2014, 18:56 --

 

A ja przestałam używać słowa "przyjaciel", bo uważam, że jest infantylne. Ludzie, których nim nazywałam już dawno nie są częścią mojego życia, w pewnym momencie pasożytowali na mnie emocjonalnie... Musiałam kontenerować ich uczucia, być na każdy gwizdek, a nie dostawałam za to nawet akceptacji... Teraz nie umiem dbać o relacje. Nie umiem zaangażować się, przywiązać, otworzyć, umiem tylko słuchać o ich problemach

 

O, na mnie też. Pamiętam liceum. Byłam bardzo dobra z angielskiego, a moja koleżanka słaba. Za to byla mocna z matematyki. Pisałam za nią wypracowania na angielski, robiłam prace domowe, ale gdy miałam problem z matematyką, nagle "nie miała czasu". Była tak bezczelna, że przez rok na mnie żerowała.

 

-- 29 sty 2014, 18:57 --

 

Peter88, już mam ciężko i zastanawiam się codziennie, co tutaj robię (w sensie: na świecie)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Och, to widzę, że jestem w temacie :roll: owszem, PRZYJAŹŃ NIE ISTNIEJE. Są tylko potrzeby, np. potrzeba porozmawiania z kimś na jakiś temat, trochę bliskości.

Jestem czystym przykładem. Dzisiaj akurat moja ''przyjaciółka'' dowiedziała się, że idę do psychiatry. Że jestem chora. Jej reakcja? Uważa mnie za jakąś nienormalną. G...o a nie przyjaźń. Całe popołudnie płakałam. Jestem zbyt wrażliwa, za bardzo ufam ludziom.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×