Skocz do zawartości
Nerwica.com

jak wyglada wizyta u psychologa, psychiatry, psychoterapeuty


Gość kamila

Rekomendowane odpowiedzi

Saraid, dziękuję za odpowiedź. Wiem, że nigdzie nie jest oficjalnie powiedziane, że prywatne leczenie jest lepsze, ale negatywna opinia o publicznym jest chyba dość powszechna.. Nie mam wielkiego zaufania do lekarzy w ogóle, nawet do internisty chodzę dopiero w ostateczności, może tu jest problem ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kotyk, ja chodzę do poradni publicznej i jestem zadowolona. Najpierw poszłam do psychiatry bo tu nie potrzebne jest skierowanie, ale zdecydowanie by to zrobić zajęło mi 6 lat :) Jeśli podejrzewasz depresję to możesz śmiało to zasugerować. Pierwsza wizyta to i tak ogólne rozeznanie, mi zajęła godzinę choć teoretycznie zapisuje się pacjentów co 15 minut, dostałam skierowanie na badania do psychologa i teraz mam zaplanowaną psychoterapię. Wszystko da się załatwić na NFZ choć wymaga to trochę cierpliwości bo ludzi jest dużo, lekarzy mało i czeka się dość długo na wizyty. Nie wygłupisz się, jeśli czujesz że masz problem to logiczne że szukasz pomocy. Jak nie będziesz wiedziała co powiedzieć, dopytają Cię. Jak zapomnisz o czymś powiedzieć, dopowiesz następnym razem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kotyk, tak, miałam duże opory, ale zaprzeczanie problemom to kolejny opór, a dłużej czekać nie było na co, chyba tylko na totalne stoczenie się. Psychiatra zada konkretne pytania więc tylko odpowiadasz, terapeuta też nie powinien mieć problemu z małomównym pacjentem.

Chodzę do publicznej przychodni i jestem zadowolona, ale radzę sprawdzić do kogo się idzie, poszukać opinii w internecie, bo różnie bywa. A prywatnie też nie zawsze dobrze trafisz. Minus przychodni to oczywiście kolejki, ale w większym mieście raczej rzędu paru tygodni a nie miesięcy. Jeśli mieszkasz w stolicy, to tym bardziej. Jak trudno Ci się wybrać, to może idź z kimś, będzie raźniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie.

Czy ktoś z Was miał takie opory przed zwróceniem się o pomoc? Nie wiem jak się przemóc (nie wiem nawet czy chcę, bo 'to nic nie da', chociaż wiem, że prawdopodobnie powinnam).

Uchodzę za silną osobowość więc przyznanie się do słabości nawet samej przed sobą było mega trudne. Nie radziłam sobie i zdecydowałam się na telefon do psychologa (z polecenia) aż się spociłam jak dzwoniłam (a nie mam problemów z telefonowaniem). Potem na umówioną wizytę przyjechałam wcześniej i krążyłam w okół gabinetu jak sęp nad padliną z myślami "wejść? nie wejść? a może uciec jeszcze mam czas?" Jak już weszłam miałam taki mętlik w głowie znowu myśląc "co ja tu robię?!, obcej osobie mam cokolwiek opowiedzieć o sobie?" Perfekcyjnie opowiedziałam przygotowaną przez siebie opowieść i czekałam na jakąś wskazówkę typu którędy pójść żeby znaleźć właściwą drogę. Niestety a raczej teraz stety okazało się to bardziej skomplikowane i trudne niż myślałam. Kolejna wizyta była u psychiatry po leki i terapia - gdzie na początku stawiałam opór. Okazało się że nie ja jedna tak miałam tak ma przynajmniej połowa zgłaszających po pomoc a terapeuci już maja swoje sposoby żeby Cie rozgryźć i pomóc. Więc do dzieła do terapeuty marsz :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja pierwsza wizyta była z rozpędu. Parę lat się na nią zbierałam. Czułam, że potrzebuję, ale nie mogłam jakoś się zebrać. Los chciał, że spotkał mnie mały życiowy dramat, który niestety odbił się na moim dziecku. I z dzieckiem od razu pognałam do psychologa (Zawsze tak miałam, że z łatwością mi przychodziło dbanie o innych, gorzej było zadbać o siebie samą). Psycholog dziecięcy od razu doradził terapię też dla mnie, a że odbywała się ona w tym samym budynku to od razu zapisałam się na pierwszą wizytę dwa dni później.

 

I tym właśnie sposobem odkryłam kolejny plus rozpadu mojego małżeństwa. Może jakby się nie rozpadło, to nigdy nie poszłabym na terapię i nie zmieniłabym swojego życia (wprawdzie moje życie jeszcze się nie zmieniło, ale czasami dostrzegam światełko w tunelu).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja zdecydowałam się na psychoterapie kiedy stanęłam pod ścianą lęku, strachu i pytania "co dalej". Nie miałam już innego wyjścia, albo psychoterapia albo szpital. Wybrałam psychoterapie i powoli wracam do życia. Chociaż jestem zła na terapie bo pokazuje prawdę o sobie, to nigdy nie będę jej żałować. Wszyscy w około mi odradzali babranie się w psychice, ale ja po pierwsze nie miałam wyjścia po drugie wybrałam powrót "do domu"-czyli powrót do siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiem, ze pierwsza wizyta jest najtrudniejsza. Pojawiaja sie czesto obawy "jak mam mowic co mi jest skoro sam/a nie wiem o co mi chodzi".Od siebie moge powiedziec, ze to psychoterapeuta ma pomoc sprecyzowac i zrozumiec czemu pacjent zle sie czuje. Pacjent moze przyjsc i powiedziec "zle mi, smutno, boje sie" i terapeuta spokojnie pomoze sprecyzowac problem.

Czesto tez sie pojawia wstyd czy lek przed ocena. Jednak naprawde nikt nie powinien miec wiekszej empatii i zrozumieia i tolerancji niz psychoterapeuta.

Czesto tez jest obawa przed tym, ze terapia bedzie bolala i to czesto jest prawda, ze terapia wywoluje uswiadamia wiele bolesnych spraw. Jednak czy bez niej nie boli? Mysle, ze to jest jak ze zle zlozona zlamana reka - za kazdym naglym ruchem, przy zmianie pogody nas boli, trzeba ja zlamac i na nowo zlozyc. A zdecydujemy sie pewnie na to, gdy ta zle zlozona reka uniemozliwi nam robienie tego na czym nam bardzo zalezy.

czemu jeszcze pojawiaja sie obawy przed terapia?Moze moge jakos pomoc je chociaz zmniejszyc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj odbyłam pierwszą wizytę z naprawiaczem głowy.

Dziwne przeżycie. Sama nie wiem jak je odbieram.

Mam wrażenie, że powiedziałam za mało, że ona źle mnie zrozumiała..

Nie poczułam się lepiej. Jakby całe to uszkodzenie myślenia zwalało się na mnie teraz po całej linii..

To wszystko mnie już miażdży.

Jest ciężko jak cholera. Chciałoby się zniknąć.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poszłam dziś do psychologa. Udało się, wreszcie. Mocno wahałam się i mało brakowało, bym zrezygnowała. Ale ubrałam się, wyszłam, bo pomyślałam, że najwyżej się wrócę, ale przynajmniej dam sobie szansę. Jeszcze przed samym wejściem się zastanawiałam czy nie zwiać, w dodatku ten budynek, w którym mieści się ośrodek jest nieco obskurny, ponury, zaniedbany i niezbyt zachęcający.

Chyba średnio udało mi się przedstawić swoje problemy, bo miałam trochę pustkę w głowie (chociaż jak na mnie to mówiłam bardzo dużo). I trochę było to takie skakanie z tematu na temat, ogólnie.

Kompletnie nie potrafię mówić o tym jak się czuję w danej sytuacji, kiedy czuję złość, co sprawiłoby, że byłabym szczęśliwa. Chyba sama nie wiem czego chcę.

Następna wizyta umówiona...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie bo nie jestem pewny czy wybrałem złego psychologa czy tak to po prostu wygląda... chodzę na psychoterapię od około 2 miesięcy, i problem polega na tym, że praktycznie nic tam się ciekawego nie dzieje - gdyby się chociaż zapytała na początku co u mnie czy coś, to nie... co tydzień wchodzę do gabinetu, siadam i następuje niezręczna cisza, z której wychodzę zaczynając mówić co u mnie się działo podczas ostatniego tygodnia, pomijając fakt że często nic się nie działo i nie wiem po prostu o czym mam mówić...

To normalne czy ja źle trafiłem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tyrr, W trakcie wizyty terapeuta zadaje jakieś pytania? Masz jakieś "prace domowe" ? W jakim nurcie terapia? Terapeuta certyfikowany?

1. Zadaje

2. Właśnie nie mam i tu jestem zdziwiony bo wydawało mi się że psychoterapia to jakaś forma pracy nad sobą a nie samej gadki szmatki. Raz jedynie była gadka o tym, że mam sobie w wolnym czasie pomyśleć o tym o czym gadaliśmy ale to i tak nie jest to czego oczekiwałem.

3. Psychodynamiczna z tego co wyczytałem na stronie :D Idąc do psychologa potrzebowałem pomocy "na już" więc nie szukałem pod tym względem i tak samo na ostatnie pytanie muszę odpowiedzieć...

4. Nie wiem

 

Tyrr, nawet dzien dobry sobie nie mowicie?

Nie no bez przesady ;) Wygląda to mniej więcej tak - wchodzę - dzień dobry - siadam - po 5 sekundach mam ochotę strzelić sobie w łeb i zastanawiam się po uj ja tu przyszedłem :D

Częściej takie momenty się zdarzają, ale to akurat może wynikać z tego że ja ogólnie jestem małomówny i to mogę zrozumieć, z drugiej strony wydaje mi się że psychoterapeuta jeśli widzi że klient/pacjent się "zawiesił" powinien jakoś mu pomóc, nie wiem... zapytać o cokolwiek żeby gadka się dalej jakoś kleiła a nie patrzył jak na kretyna i robił tylko "mhm"

 

Oczywiście chodzę prywatnie i coraz częściej myślę o przerwaniu bo z tygodnia na tydzień mam coraz większe odczucie tracenia hajsu na tym

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie no bez przesady ;) Wygląda to mniej więcej tak - wchodzę - dzień dobry - siadam - po 5 sekundach mam ochotę strzelić sobie w łeb i zastanawiam się po uj ja tu przyszedłem :D

Częściej takie momenty się zdarzają, ale to akurat może wynikać z tego że ja ogólnie jestem małomówny i to mogę zrozumieć, z drugiej strony wydaje mi się że psychoterapeuta jeśli widzi że klient/pacjent się "zawiesił" powinien jakoś mu pomóc, nie wiem... zapytać o cokolwiek żeby gadka się dalej jakoś kleiła a nie patrzył jak na kretyna i robił tylko "mhm"

 

Oczywiście chodzę prywatnie i coraz częściej myślę o przerwaniu bo z tygodnia na tydzień mam coraz większe odczucie tracenia hajsu na tym

Ja chodzilam na NFZ i mialam tak samo :) Dlatego ppo jakims czasie zanim poszlam to przygotowywalam sobie o czym chce dzis mowic.. w sumie dopiero chyba po pol roku jakis dialog zaczal sie wywiazywac zamiast mojego monologu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W wiekszosci nurtow konieczne jest aby psychoterapeuta odbyl swoja wlasna terapie. Dlatego wiem jak trudno jest pracowac nad soba. Chociaz wg mnie najtrudniejsze sa poczatki, kiedy budujemy zaufanie. W ogole tez ciezko jest podjac decyzje o zmianie, bo jednak moze i nie jest nam najlepiej w tych starych wzorcach ale przynajmniej je znamy. Z drugiej strony im szybciej zaczniemy uczyc sie nowych tym szybciej stare stana sie obce

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiam się czego mogę oczekiwać po rozmowach z psychologiem.

Moje podejście ogólnie się zmieniło i staram się mówić to co myślę... nie tak jak na ostatniej psychoterapii - milczę i oczekuję zainteresowania.

Ale chyba i tak skończy się na kilku wizytach. A potem?...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A potem?...

...ozdrowiona cudowna interwencja psycholozki zaczniesz sie samorealizowac na 150%, zalozysz wlasna manufakture, w ktorej rzemieslnicy-artysci, ktorych bedziesz szefem, beda tworzy arcywyrafinowane rekodzielo, ktore bedzie rozchwytywane na najwybredniejszych rynkach handlu dzielami sztuki. Pozniej poznasz swietnego faceta, bedziecie miec piekny dom z ogrodkiem, dwoje madrych dzieci, i fajnego psa. Zapomnisz, czym jest nerwica i depresja. Teraz juz wiesz? :P:lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×