Skocz do zawartości
Nerwica.com

CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.II


Amon_Rah

Rekomendowane odpowiedzi

łeeeeeeeeeee wszystko mi się skasowało.

No cóż tak w skrócie- oddzielajmy jednostki chorobowe nabyte, gdzie choroba zaczyna się w skutek nagłego złego działania neuroprzekaźników np depresja nabyta-wtedy pozytywne myślenie działa

I jednostki chorobowe wynikające z wrodzonego złego działania neuroprzekaźników w tedy pozytywne myślenie i zmiany tym podyktowane nie zawsze wychodzą na zdrowie. Podczas psychoterapii mogę się pozbyć mojej nabytej socjofobii ( mam taką nadzieję-dopiero mam zamiar zacząć) jednak nic nie zmieni tego że moje życie to odbezpieczony granat w kieszeni. To akurat wynika zupełnie z czegoś innego.

 

Mogę to stwierdzić z doświadczeń na sobie jak i z obserwacji mojej córki, którą uczę pozytywnego myślenia. To tylko łagodzi skutki, ale czy wystarczy by tak jak ja w wieku lat 20 nie zaczęła brać psychotropów? To wam powiem za 4 lata:)))))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kaczanov i Intel,

 

Obydwaj macie racje :)

Nie bede powtarzal tego co pisalem nascie stron wczesniej o wolnej woli ale podejscie czysto "genetycznie" tak na prawde nas ubezwlasnowolnia.

Ja jestem materialista tzn. zakladam, ze kazdy proces myslowy ma swoje podloze chemio-bio-elektryczne. Ale rowzniez wiem, ze sa badania, ktore mowia o tym ze psychoterapia wplywa na mozg-rejestruje sie zmiany w obrazie fMRI.

Co do samego CHAD kiedy jest sie w d...e albo leci sie wysoko w gorze to zadne metody psychologiczne nie pomoga. Ale kiedy juz jestesmy w stanie zero to tak jak pisal Kaczanov mozemy probowac nauczyc sie jak najdluzej pozostac na pietrze nr 0 :)

Juz samouswiadomienie sobie faktu i nazwanie procesow i mysli jakie dzieja sie w glowie jest sukcesem. Podobnie jak Kaczanov ostatnio staram sie miec w d...ie nastroje jakie funduje mi moj mozg. Paradoksalnie nawet stosuje zasade robienia niektorych rzeczy na odwrot niz poprzednio w zyciu i chyba sie sprawdza :)

Tydzien temu bylem na sluzbowym wyjezdzie prawie identycznym jak kilka lat temu. Przypomialem sobie dokladnie, co sie wtedy dzialo i tym razem w odpowiednich momentach sila (charakteru? :D ) chyba udalo mi sie utrzymac w ryzach. A byla okazja pofruwac wyzej jak i pozniej wpasc w dolek. Oczywiscie caly czas jade na licie ale z drugiej strony pierwszy raz w zyciu swiadomie widzialem jak odbywa sie na mnie eksperyment (a ja w roli krolika i badacza) i to ja staralem sie go kontrolowac.

 

Podsumowujac IMHO:

Psychoterapia tak ale dziala ona jako narzedzie w okresach remisji albo w przypadku slabszych zaburzen (chyba jak u mnie)

Dopóki nie wroci sie do normy pozostaja leki. Kazdy kto byl np. w depresji i z niej wyszedl wie na czym polega ten absurd. Po wyjsciu wydaje sie, ze idiotyzmem bylo tak sie pograzyc w dolku. W dolku zas caly racjonalny osad znika pozostawiajac bledne myslenie itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nasunela mi sie taka analogia. Porownalbym depresje do kupy gowna w glowie. Przyjmijmy, ze czlowiek ma w glowie kupe zamiast mozgu. Przychodzi do niego lekarz i mowi : chodz ci wyjme to gowno. A czlowiek mowi: nie, ja lubie swoje gowno, nie zabieraj mi go, bardzo sie do niego przyzwyczailem, nie puszcze go. No chodz, nie boj sie, mowi lekarz. NIEEEEEEEE KUUURWA SPIERDAAALAJ NIENAWIDZE CIEEE!!!!!!!!!. Tak to dziala. Depresja to taki bachor niegrzeczny, bunczuczny trzeba go delikatnie poglaskac, przytulic. Nie wolno go wkurwiac, bo bedzie wrzeszczal.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kaczanov,

 

To nie jest tak prosto. W deperesji jest zaburzone postrzeganie swiata i swojej osoby. Stad nic nie daja rady wez sie w garsc i zacznij pozytywnie myslec.

Przez 3 lata mialem gowno w glowie i wydawalo mi sie caly czas, ze pomimo, ze cos jest nie tak to moj oglad swiata jest prawidlowy.

Poniewaz nie wiedzialem, ze mam gowno w glowie jak to poetycko ujales ;) Wyszedlem za pomoca lekow i jesli z powrotem bede w dole bez zastanowienia wroce do lekow. Tak sie jakos dzieje, ze jak jestem w dobrej formie to przyciagam "pomylencow" ;) i powiem Ci, ze jak na dloni widze jak niektore osoby sie mecza bedac w depresji. Nie jestem przeciez lekarzem ale pieknie widze te wszystkie schematy ktorych sobie sam kiedys nie uswiadamialem. Np. poczucie winy, leki, problemy ze zdrowiem...

 

I jeszcze cytat na koniec

(...)

Terapia zgodna z ujęciem Becka jest krótkoterminowa, dyrektywna, ustrukturalizowana i ukierunkowana przede wszystkim na przekształcenie schematów poznawczych. Korzysta się w niej z technik behawioralnych, przede wszystkim zaś z tzw. eksperymentów behawioralnych. Badania dowodzą, że prawidłowo stosowana terapia poznawczo-behawioralna prowadzi do korzystnych zmian w metabolizmie kory mózgowej. (...)

http://pl.wikipedia.org/wiki/Zaburzenia_depresyjne

 

p.s. Z tego co wyczytalem niestety w stanach mieszanych bardzo trudno dobrac odpowiednie leki stad nie dziwie sie, ze Intel boryka sie z problemami. Nie watpie jednak, ze jezeli przez dluzszy czas bedzie w remisji bez problemu poradzi sobie z zmiana myslenia ktora w przyszlosci zlagodzi objawy CHAD. I tego jemu jak i wszystkim zycze :)

 

p.s.2 Model psychodynamiczny z linku z wiki uwazam za pseudonauke

 

p.s.3

Bardzo ciekawe jest tez to:

(...)

Depresja jako dostosowanie

 

Szacuje się, że około 30-50% ludzi cierpiało w swoim życiu na zaburzenia depresyjne, a największe ryzyko ich wystąpienia jest wśród młodych, kiedy to ludzie określają swoje cele i następuje ich weryfikacja. Niepowodzenia powodują obniżenie nastroju, co powstrzymuje przed marnowaniem sił i środków. Sugeruje to, że obniżenie nastroju jest formą dostosowania i tak jak inne obronne reakcje organizmu (ból, strach, gorączka, wymioty) wyewoluowały taką czułość, aby spełnić swoją rolę w sytuacji prawdziwego zagrożenia. Jednak skutkiem dużej czułości są także fałszywe alarmy [3]. Depresja pozwala skupić się na rozmyślaniu nad złożonymi problemami życiowymi. Ludzie w depresji myślą bardziej analitycznie, a takie objawy depresji jak izolowanie się czy utrata odczuwania przyjemności zmniejszają możliwości rozproszenia uwagi[4].

Depresję jako istotny element rozwoju samoświadomości opisał już w 1960 roku polski psycholog kliniczny prof. dr Kazimierz Dąbrowski, autor teorii dezintegracji pozytywnej[5][6](...)

 

W zasadzie wlasnie w subdepresji bylem wstanie najwiecej przeczytac, przemyslec i pracowac intelektualnie. Paradoksalnie uwielbialem ciezkie, egzystencjalne klimaty ksiazek i filmow. Poruszac ciezkie tematy w rozmowach. Wisielczy humor byl mi nieobcy. Hipomanie wylacznie lekkie i krotkie byly puste i bezmyslne a stan rownowagi po prostu nudny. I to subdeperesja przewazala i stanowila tlo przez ostatnie 20 lat zycia. Oprocz ostatniego skoku w dol zwiazanego z wydarzeniami w zyciu po ktorym 1szy raz udalem sie do lekarza. Podobnie bylo 10 lat temu kiedy zmienilem miejsce zamieszkania i rozpoczal sie nowy etap w moim zyciu i cholernie zaluje, ze nie udalem sie do psychiatry.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest mnóstwo udowodnionych naukowo przypadków wpływu pozytywnego myślenia na remisję wielu chorób w tym złośliwych nowotworów.

Tak, to prawda. Na pewno psychika oddziałuje na stan fizyczny organizmu.

W moim przypadku była to nieświadomość powagi sytuacji.

W wieku 2,5 roczku zachorowałam na nowotwór złośliwy. Na pewno nieświadomość choroby spowodowała, że żyję do dziś.

Oczywiście leczenia za pomocą kobaltu nie neguję.

Myślę, że gdyby spotkało mnie to dziś kiedy jest się świadomą zagrożenia...byłoby o wiele trudniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W wieku 2,5 roczku zachorowałam na nowotwór złośliwy. Na pewno nieświadomość choroby spowodowała, że żyję do dziś.

Oczywiście leczenia za pomocą kobaltu nie neguję.

Myślę, że gdyby spotkało mnie to dziś kiedy jest się świadomą zagrożenia...byłoby o wiele trudniej.

 

Rozumiem, że teraz doszłoby obciążenie psychiczne a za tym podążające mechanizmy fizjologiczne, które osłabiają organizm, ale nie podoba mi się że uważasz, że twoja nieświadomość spowodowała to, że żyjesz. Nie można tutaj myśleć -> na pewno, to tylko Twoje odczucia.

 

 

Nie chce być szorstka, ale w tym wątku zrobiła się mała jęczarnia. Nie zadręczajcie się myślami w jakiej wielkiej czarnej d**** jesteście tylko spróbujcie odwrócić uwagę, bo trwanie w marazmie niczemu nie służy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Nie chce być szorstka, ale w tym wątku zrobiła się mała jęczarnia. Nie zadręczajcie się myślami w jakiej wielkiej czarnej d**** jesteście tylko spróbujcie odwrócić uwagę, bo trwanie w marazmie niczemu nie służy.

 

 

.....ależ przecież kilka postów wyżej napisałem

 

Przetrwałem.

 

Uratowala moje życie lamotrygina i lekarz , ktory mi ją zaordynował oraz zachęcał do przeczekania kilka miesięcy na jej pełne działanie.

 

Przetrwałem

 

Teraz już jestem niezniszczalny. Może całkowicie pozbawiony uczuć wyższych ( to chyba efekt 4 lat balansowania na granicy śmierci ), ale niezniszczalny i niezatapialny.

 

To tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chce być szorstka, ale w tym wątku zrobiła się mała jęczarnia. Nie zadręczajcie się myślami w jakiej wielkiej czarnej d**** jesteście tylko spróbujcie odwrócić uwagę, bo trwanie w marazmie niczemu nie służy.

Popieram!!!

Moja obecnosc na tym forum jest spowodowana glownie potrzeba nauki, gromadzenia wiedzy o CHAD i wymiany informacji, ktore pomoga kazdemu z nas jak najlepiej radzic sobie z choroba. A opis wlasnego przypadku jest potrzebny o tyle i ile wnosi istotna wiedze do spraw ogolnych.

Ale tez nie zapominajmy, ze czasami kazdy chce cos z siebie zrzucic. A niestety nie mozna zrobic tego w swiecie realnym gdzie choroby psychiczne sa tematem tabu. A wlasnie jak radzicie sobie z zachowaniem/ujawnieniem tajemnicy o chorobie bliskim i dalszym osoba z Waszego otoczenia?

 

-- 30 maja 2012, 21:50 --

 

Teraz już jestem niezniszczalny. Może całkowicie pozbawiony uczuć wyższych ( to chyba efekt 4 lat balansowania na granicy śmierci ), ale niezniszczalny i niezatapialny.

Tez mnie zastanawialo to "całkowicie pozbawiony uczuć wyższych".

I wiesz co mysle? Ze moze wiekszosc ludzi zachowuje taki "stoicki spokoj i cynizm" w dobrym tego slowa rozumieniu.

Moze przez nasze afekty przyzwyczailiśmy sie do zycia na hustawce. Raz pieknej a raz strasznej, kiedy zdrowa norma jest wlasnie bycie w stylu: "całkowicie pozbawiony uczuć wyższych".

Tez czasami mysle czy sie nie schamialem... Tez kiedy idzie dobrze czuje sie ostry jak zyletka.

Nadal tez np. nie wiem na ile moje uczucia do innych, milosc, zauroczenie byly prawdziwe czy przejawialo sie przez pryzmat hipomanii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W wieku 2,5 roczku zachorowałam na nowotwór złośliwy. Na pewno nieświadomość choroby spowodowała, że żyję do dziś.

Oczywiście leczenia za pomocą kobaltu nie neguję.

Myślę, że gdyby spotkało mnie to dziś kiedy jest się świadomą zagrożenia...byłoby o wiele trudniej.

 

Rozumiem, że teraz doszłoby obciążenie psychiczne a za tym podążające mechanizmy fizjologiczne, które osłabiają organizm, ale nie podoba mi się że uważasz, że twoja nieświadomość spowodowała to, że żyjesz. Nie można tutaj myśleć -> na pewno, to tylko Twoje odczucia.

Tego nie powiedziałam. Napisałam, że pewnie byłoby o wiele trudniej. Po tym doświadczeniu mam zadatki na hipochondryka niestety.

Każde badania, które wykonuję są dla mnie pestką. Wkłucia, biopsje etc. , gorzej z odbiorem wyników.

Masz rację, sama nieświadomość nie jest jeszcze wyrocznią, dochodzi jeszcze kilka innych, ważnych czynników.

W każdym bądź razie nastawienie kiedy jest się świadomym zagrożenia jest tu znaczące.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To może teraz- "Jak zmieniło się wasze życie po przebytej psychoterapii"

 

Mnie zatrzymało ale nie pomogło powrócić do punktu zero. Co ciekawe tylko jedna z trzech miała jakiś wpływ. 2 grupowe na nic się zdały. Trzecia miała dość dziwną formę. Takie prywatno-oficjalne rozmowy przy kawie na luzie. Wychodzi na to że najlepiej gdy zmieniamy się w sposób podświadomy a nie świadomy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szczerze napisze, ze wszytsko co zwiazane z Freudem tj. psychoanaliza, terapia psychodynamiczna smierdzi mi nienaukowoscia.

Stad mam gdzies cala podswiadomosc, grzebanie w przeszlosci itp.

OK, jestem wstanie znalesc pewne etapy, ktore uksztaltowaly moje bledne myslenie i odbieranie swiata. Ale co mi z tej wiedzy jesli tu i teraz nie potrafie tego naprawic. A wlasnie tezy terapii poznawczo-behawioralnej w pelni do mnie przemawiaja i nawet samodzielne zastosowanie pewnych narzedzi tej terapii dalo w moim przypadku dobre wyniki. W tej terapii koncentrujemy sie na tym co jest teraz i jak zmienic sie na przyszlosc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nasunela mi sie taka analogia. Porownalbym depresje do kupy gowna w glowie. Przyjmijmy, ze czlowiek ma w glowie kupe zamiast mozgu. Przychodzi do niego lekarz i mowi : chodz ci wyjme to gowno. A czlowiek mowi: nie, ja lubie swoje gowno, nie zabieraj mi go, bardzo sie do niego przyzwyczailem, nie puszcze go. No chodz, nie boj sie, mowi lekarz. NIEEEEEEEE KUUURWA SPIERDAAALAJ NIENAWIDZE CIEEE!!!!!!!!!. Tak to dziala. Depresja to taki bachor niegrzeczny, bunczuczny trzeba go delikatnie poglaskac, przytulic. Nie wolno go wkurwiac, bo bedzie wrzeszczal.

 

padłam :great:

 

musiałam to przeczytać koleżankom z oddziału i one też padły z wrażenia xD

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

oo.... tu odcinki CHAD-a lecą?? eee....dopiero dwójka?? ...już widzialam, stara wersja, mam najnowszą NR 5 :mrgreen:

 

Namiestnik nie pytaj, bo to tajemnica, ja wiem , PannaAlicja też;) a Ty Piterek jak mnie ładnie poprosisz to Ci powiem ;P ale na PW :)

 

Swój -swojego wyczuje, a jak Roberto666?? hee?

 

-- 01 cze 2012, 05:12 --

 

pytanko mam do ZDIAGNOZOWANYCH CHAD-OWCÓW ile już chorujecie na CHAD???????

acha...to ja dla przypomnienia Ka_Po :)...stara chadówa pod nowym nickiem ;)

Robert i jak???u Ciebie Asia , Minia a TY?? bo straciłysmy kontakt po ostatnim Gdańsku :) jesteś w Krakowie??

 

-- 01 cze 2012, 05:14 --

 

ile czasu, lat ...ale nie na "oko: tylko w papierowej diagnozie lekarskiej , ciekawi mnie jak to u Was wygląda?

 

-- 01 cze 2012, 07:00 --

 

nie chce się mądrować, bo nie po to tu przyszłam, tylko sama się borykam z tym choróbskiem i wiele przeszłam ale jakoś jestem, żyję i pewnie dam rade żyć dalej :) być może" encyklopedyczne zaburzenia neuroprzekaźników" i definicje tego co nam się źle w główce przekręca dla zwykłych ludzi, którzy się dowiadują, że mają taką chorobę, nic nie mówi, :bezradny: wiec piszmy może prostym, swojskim i naszym ludzkim językiem a nie wklejajmy wikipedii, bo to każdy potrafi ale nie każdy rozumie ;)) jeśli ten dział jest dalej po to by sobie pomagać i wspierać, wymieniać doświadczeniami . lekami itd...to ja powiem tylko tyle, każdy CHAD jest inny, zdarzają się podobne, bo ktoś ma tendencje + ktoś bardziej - są stany mieszane ale dla wszystkich jest ta sama jedna prosta zasada CHAD można kontrolować, tylko trzeba się dokładnie poznać, znać zwiastuny, które nam towarzyszą w depresji w manii w mixie a jak jest "normalnie" , trudno samemu to zrobić, bedąc "świeżakiem" ale są dobre podręczniki dla pacjentów i z tej samej serii i tej samej autorki dla terapetów CHAD-owców ;)) ćwiczenia, tabele albo dobry oddział psychiatryczny z terapią chad i tam profesjonalni terapeuci a nie Ci "pseudo co nam życie od podszewki bo to niby standard mus,, itd ;( ) tego uczą, jak sobie sami te zwiastuny wypiszemy to proste , ze wyłapiemy rozpoczynającą się fazę :) a dla pewności "kopie zwiastunków" polecam dać drugiej osobie, która nas najlepiej zna z którą żyjemy na co dzień, bo to ta osoba najszybciej to zauważy ...bo my czasem nie chcemy jakby zauważyć, mimo że czujemy, że to co się zaczyna fajnie dziać to już wg, naszej tabelki jest "hipo" ale jest fajnie wiec hulaj dusza. ;)...a potem wiadomo ;( ...wiec niestety samokontrola i samoświadomość i narzucenie sobie dyscypliny i można żyć z chadem jak z fajnym kumplem ;) i biorąc leki nie odczuwać ciągłych zmian faz albo długo-długo a może wogóle mieć remisje :) polecam ...najlepszy stan:) MOżliwy do osiągnięcia nawet w schizofreni !!! !!!

Oby Wam wszystkim się utrzymał dluuugoo oczywiscie stan remisji nie schizo :mrgreen:

Acha... pewnie ktoś powie ze chada się nie leczy terapią :) standart :)....wiem , bo terapia CHAD to nie terapia psychodynamiczna czy behawioralno -poznawcza , tylko terapia edukacyjno- poznawcza...terapia ma nauczyć ludzi jak z chorobą żyć i móc w miarę stabilnie , mając oczywiście dopasowane leki + samokontrolą zmniejszyć samemu sobie jakby odczuwalność, niedpopuszczanie do... mixow, dolków, górków hipo mania, depra ..itdd..... ;))))) u nas nie ma słowa ZDROWY, u nas może być REMISJA do konca życia ale nigdy nie bedziemy zdrowi, dlatego jest to choroba przewlekła i są leki bezpłatne LIT podstwowowy lek na chad... nie wszyscy lubią :). bądź zryczałtowane np. 3,40 6.50 ( zmiany cen leków refundowanych są aktualnie co 2 miesiące zmieniane przez NFZ ale niewielkie rożnice ok. 1-2 zl ) a kiedyś te same leki kosztowały majątek np, dobry najnowszy Neuroleptyk z "funkcją" stabilizującą KETREL/ KETILEPT 3 lata temu kosztował 300 zł PUDELECZKO na miesiąc albo i mniej ...zależy od zalecanej dawki :(( na szczęscie zdał egzamin i szybko zostal wciągnięty na listę refundowanych i dzięki bogu bo kiepsko by było sie leczyć za takie ceny 1 leku a zazwyczaj w chadzie bierzemy kilka :(( ') ups...tyle nowinek na początek.... bajo :papa: , powodzenia Wszystkim :great:

aa,.. jak ktoś pamięta Tomka-Waplo , On długi czas był w remisji , świetnie się czuł, stabilnie, nawet na zloty wszystkie przyjeżdzał i kucharzył nam :) ale mimo kilku lat REMISJI , brania tych samych leków, które Go tak ładnie utrzymywały "coś" ( tzw. zapalniki...warto by je było poznać u siebie i spróbowac też sobie wypisać na karteczce ;)) ) jednak wywołało chwiejność ... wiec , nie ma reguły , każdy chad jest inny.

Mój CHADZIK jest z tendencją górkową i mam zakaz brania antydepresantów :( , nawet jeŚli nastrój się obniza, :( mam to korygować dawką leku stabilizującego alba korektą dawek rannych lub wieczornych,,zależy jaka faza, kiedy jaki nastrój itd ale się już wie...:) w ostatecznośći jak już tragedia to trzeba dać antydepy, moje ulubione fluoxo, prozac seronil ..mniam :P ..to one mnie ładnie wyciągaly w gorę,,, aż za wysoko ...ponoć i kazano mi obniżyć loty..:( trudno ale też fajnie jest, bo nie huśta, nie buja , jakoś tak normalnie fajnie, spokojnie, bez nerwów jak całkiem nowy a może utracony kilkanaście lat temu stan.... może to wlaśnie REMISJA?????? :) PonOć .".specjalista doktor nauk medycznych" tak mówi ale co niektórzy podobno i tak mnie znają lepiej niż ja sama czy lekarz i wiedzą że jest ///nie hallo///// goreczka...hipo,??? tak wlaśnie .. rację przyznaje zawsze :mrgreen: to moje specyficzne złośliwe poczucie humoru ,,,a dobry nastrój to chyba nie jest hipo? a łezka z oka to nie depresja? jak myślicie??? ponoć Ci zdrowi i normalni też mają lepsze i gorsze dni ,,,im wolno a nam nie?? bo my musimy miec nastrój ksiązkowy bo inaczej odchyl na + albo na - ??? po prostu ludzie z chad ...to ludzie dążący do ideału ..niektórym się udaje nawet i potem im zostaje tak na długo, :mrgreen: dłużej...krócej, nikt nigdy nie wie......to taka podstępna choroba właśnie :pirate:

Moj dzisiejszy nastrój : lekko destabilny z tendencją niestety obniżonego :(, spowodowany czynnikami meteorologicznymi, spadkiem temperatury, zmianą ciśnienia, brakiem slońca, deszczem i i nieprzespanej nocki z powodow emocjonalno - stresujących :( mam dziś o 15 pogrzeb kogoś bliskiego w mojej rodzinie :why: trudno , odeśpie to potem mam wolny weekend :cry:

....

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

namiestnik, w akademii medycznej w gdańsku.

 

Verona, z moich zapisków wynika, że pierwszy raz padło podejrzenie chadu w 2005roku, potem przez jakiś czas w ogóle nie interesowałam się psychiatrami, póki nie pierdyknęło... Teraz nikt nie ma wątpliwości, zresztą przez stany mieszane trafiłam na oddział 4miechy temu. Wychodzę w przyszłym tygodniu!!

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hey mam na imie klaudia mam 22 lata od 16 roku zycia mam stwierdonu chad.tak naprwde kiedys niezastanawialam sie na ta choroba chodzilam do lekarza bo mi mama kazala...gdy skonczylam 18 lat wyprowadzilam sie z domu i wtedy wszystko sie zaczelo zaczelam cpac teraz juz nie biore ponad dwa lata wyszlam z tego dzieki odsiadce zamkneli mnie za kradzieze kradlam bo potrzebowalam na narkotyki.jestm uzalezniona od heroiny.po wyjsciu z wiezienia poukladalam jakos swoje zycie chodzilam do szkola choc teraz przestalam natomiast pracuje na pol etatu mam 5 miesieczne dziecko i narzeczonego ktory wie o wszystkim lecz on nie rozumie nic niemam z kim pogadac moze tu znajde pomoc.dzisij bylam sie zapisac do psychiatry bo juz sama z soba nie wytzymuje.ciagle sie kogos czepiam nic mi nie odpowiada no czasami zdarzaja sie takie dni kiedy mam poprostu tyle energi w sobie ze niewiem od czego zaczac bo bym zrobila wszystko na raz.czasem mysle ze ktos o mnie zle mysli potem za pare dni jak juz lepiej sie czuje mysle sobie inaczej i tak jest wkolko....

chce jeszce dodac ze w czasie mojego cpania zarazilam sie hiv i hcv i to na dodatek mnie dobija

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest mi bardzo bliskie, to co pisał Intel o stanach mieszanych.

 

I tak sobie myślę, skoro z taką siłą i energią możemy sobie tworzyć scenariusze samobójstwa, końca, wielkiego rozpierdolu w głowie i na zewnątrz, to może zainwestować tą samą energię i moc w powtarzaniu sobie, że za chwilę się to gówno skończy, znowu dostrzeżemy, że świat jest ok, nie taki zły...

 

Kilka dni temu miałam koszmarny atak paniczny. Na terapii uczyłam się wizualizacji i sięgnęłam po to w trudnym momencie. Nie pomogło w stu procentach, ale nie zwariowałam do reszty (nie wstałam z krzykiem przerażenia i płaczem, tylko nerwowo zaczęłam wyobrażać sobie coś odwrotnego od tego, co mój umysł chciał mi wcisnąć).

To dowodzi, że nie jesteśmy tak do końca odporni na "psychologiczne" gadki. Odpowiednio użyte mogą pomóc...

 

ja bardzo lubie wizulalizacje

ale nieniesty jak się źle czuję to G****** pomaga

 

-- 02 cze 2012, 00:20 --

 

Mogę to stwierdzić z doświadczeń na sobie jak i z obserwacji mojej córki, którą uczę pozytywnego myślenia. To tylko łagodzi skutki, ale czy wystarczy by tak jak ja w wieku lat 20 nie zaczęła brać psychotropów? To wam powiem za 4 lata:)))))

 

jestes optymistką podziwiam

 

-- 02 cze 2012, 00:26 --

 

Nasunela mi sie taka analogia. Porownalbym depresje do kupy gowna w glowie. Przyjmijmy, ze czlowiek ma w glowie kupe zamiast mozgu. Przychodzi do niego lekarz i mowi : chodz ci wyjme to gowno. A czlowiek mowi: nie, ja lubie swoje gowno, nie zabieraj mi go, bardzo sie do niego przyzwyczailem, nie puszcze go. No chodz, nie boj sie, mowi lekarz. NIEEEEEEEE KUUURWA SPIERDAAALAJ NIENAWIDZE CIEEE!!!!!!!!!. Tak to dziala. Depresja to taki bachor niegrzeczny, bunczuczny trzeba go delikatnie poglaskac, przytulic. Nie wolno go wkurwiac, bo bedzie wrzeszczal.

 

ja bardzo chce żeby mi ktos to gowno wyrwal

bo truje siebie i bliskich

ale niestety

nic nie pomaga

jestem bezslina

jestem od 3 tygodni na dziennym oddziale

poluzowałam swjoe fire walle

efekt tydzien placzu

i czucia sie ostatnia szmata do kible

nie chce wiecej ze soba przebywac\

ani zeby inni bliscy to odczuwali

kurwa jak ja siebie nienawidze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

....i znowu się zersrało.

Mam po raz kolejny tego dosyć.

Ostatnie 3-4 tygodnie było w miarę normalnie.

Czułem się dobrze. Stabilnie. Pozwoliłem sobie snuć i wprowadzać w życie plany.

Pojawiła się nadzieja.

Robiłem wszystko jak należy.

Regularnie , zgodnie z zaleceniami zażywałem lamotryginę.

Nie tknąłem nawet łyka żadnego alkoholu.

Regularnie spałem , wstawałem o 7 rano i każdego dnia biegalem.

I dziś rano bez powodu mnie zmiażdżyło.

Znowu mam derealizację, wszystko mi się śni, nie jestem w stanie nawet się ogolić, leżę i gapię się w sufit, lęk mnie paraliżuje.

To nie dla mnie.

Za szybko się zmieniają fazy.

Zaraz idę się uchlać do nieprzytomności, z nadzieją , że zdechnę tym razem.

Może uda się wdać w awanturę i zarobię kosę.......oby.

Mam zamiar przegiąć, mam zamiar ukarać alkoholem i innymi używkami mój niewdzięczny , chory mózg.

Totalna autodestrukcja.Niech się dzieje co chce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja od 4 lat mam stan mieszany ze wskazaniem na depresję.

Depresja z mrocznymi aspektami manii oraz derealizacją.

Nie zniosę dłużej tych krotkich, obiecujących epizodow normalności, po ktorych z hukiem spadam na ryj , bez powodu, za to w tempie francuskiego ekspresu.

Postanowione.

Idę się" zmasakrować". Idę spacyfikować swój chory umysł.

Z pewnością po raz kolejny nic mi się nie stanie, nad czym ubolewam.

Wiecie jak to w życiu jest

Gdy chcesz zdechnąc to nijak się nie da. Ale gdy wszystko się zaczyna układać, jest fantastycznie i chce się żyć-wtedy doistaje się na przykład białaczki, ktora pozamiata w 3 miechy....

Do zobaczenia jutro.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy ktoś mi wreszcie powie, czy lęki mogą występować w stanie remisji?Kiedy wszystko jest już ok..? :bezradny:

 

Powiem tak- z logicznego punktu widzenia nie, jednak z praktycznego wszystko jest możliwe. Niby mam reemisję a jednak.....

 

Intel SpOkOjNiE. Ja też od pewnego czasu biorę lamotryginę i z chwilą zmiany pogody coś zaczęło się źle dziać. Od wczoraj koszmar. Z godziny na godzinę coraz gorzej. Niby pogoda nie powinna mieć wpływu na samopoczucie jednak dość ciekawy jest fakt, że gdy na zewnątrz zimno i wiatr wieje to nagle leki przestały działać. Ja wiem, że to co teraz powiem będzie brzmiało idiotycznie ale....ja np w chwilach gdy jadę gwałtownie w dół mam taką swoją mantrę, która łagodzi skutki na tyle by przeżyć kolejny dzień.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×