Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mój dzisiejszy dzień


daablenart

Rekomendowane odpowiedzi

Gosiulka ty jesteś zawsze na czas . Właśnie znów telepie mnie w środku i mam wrażnie ,że moje serce przemieszcza się do gardła , robi mi się gorąco i już zastanawiam się jakie mam ciśnienie , ale zamiast iść po ciśnieniomierz otworzyłam naszą stronę i przeczytałam Twój post . Dzięki. Ciśnienie zmierzę rano. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gosiulka, ponoć tego typu lęki można pokonać robiąc wbrew nim. Kiedyś mieszkałam w Niemczech, podróżowałam po całej Europie, właściwie wychowywałam się poza domem. Potem choroba mnie "uwięziła" w domku rodzinnym i trwa to do dzisiaj, tylko że znalazłam sposób na przełamanie tego strachu - być może banalny - kupiłam sobie autko. Powolutku, krok po kroczku "puszczam" się coraz dalej i dalej i nawet z niego wysiadam ;)

 

No, to może mnie odwiedzisz w Krakowie, jak się kiedyś mocno odgrażałaś:))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I nie jest to żadna agorafobia ani nic takiego - ogólnie stresuję się za każdym razem czy zdążę, a czy się któryś z kolei autobus/tramwaj nie spóźni na przesiadkę i nie zostanę na lodzie... wkurzające to...

 

 

Jak się spoźni to nie koniec świata :P.Na zajęcia zawsze można przyjść elegancko po czasie,a małe wagary jeszcze nikomu nie zaszkodziły :P.

 

Już jestem oficjalnie na III roku,na listach jestem odblokowana,jestem z siebie cholernie dumna i ponoć straszliwie irytująca,bo od kilku dni zajmuje się głównie informowaniem ludzi,że jestem jednak na tych studiach i pytaniem,czy też się cieszą :D.

Szkoda,że nie mogę powiedzieć rodzicom.O 5 poprawkach i zaliczeniu wrześniowym naturalnie nie wiedzieli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

stoję z łomoczącym sercem, wciśniętym sprzęgłem i wrzuconym biegiem. To nie jest normalne

 

 

a ja nawet nie mogę się zdobyć, żeby iść na prawo jazdy. Zresztą pisałam już kiedys o tym. Jak pomyslę o prowadzeniu auta, o jeżdzie po ruchliwej ulicy, od razu mi słabo. Cholera, zazdroszczę wam.

 

 

żeby co najmniej połowie osób powpisywać minusy

 

 

dlaczego go oczerniasz? przecież dwa minusy dają plus :mrgreen: On chce dla was dobrze ;)

 

 

 

jestem oficjalnie na III roku

 

 

gratulacje, że się udało :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja nawet nie mogę się zdobyć, żeby iść na prawo jazdy. Zresztą pisałam już kiedys o tym. Jak pomyslę o prowadzeniu auta, o jeżdzie po ruchliwej ulicy, od razu mi słabo. Cholera, zazdroszczę wam.

Ufff... Jak się cieszę, że mam to za sobą... To był większy stres niż matura, ten egzamin cały. A jeszcze miałem problemy z medycyną pracy, bo się czepiali, że się leczę na nerwicę, więc mogę stanowić zagrożenie na drodze. Przeprawę po prawko miałem znacznie gorszą niż zwykle.

 

od pewnego czasu coraz gorzej znoszę poruszanie się komunikacją publiczną

Zaskoczę Cię i zacytuję końcówkę :lol: Mam to samo, że nie zdążę, że zostanę na dworcu na parę godzin, a jak już jadę to aż mnie skręca od obecności ludzi. Mimo wszystko, autko własne zawsze lepsze, niezależność i luz.

 

 

A ja się wczoraj nawet sprawdziłem w Wawie, załatwiłem co załatwić miałem, udało mi się nawet posiedzieć z ludźmi w restaruracji i nie myśleć o ucieczce, o powrocie do domu. Nie było źle. Tylko wciąż podróż mnie wykańcza. Siedzenie w przedziale centralnie naprzeciw np. ładnej młodej kobiety, to jest koszmar dla mnie, jej pewność siebie mnie przytłacza. Na dodatek obok rezolutna starowinka. Mam uczucie jakbym się kurczył jakoś wewnętrznie, kiedy jestem tak blisko obcych ludzi, kontroluję każdy mój ruch, w jakiej pozycji siedzieć itd. To straszne jest :cry: Po dwóch godzinach takiej podróży zaczęło mi się zaburzać poczucie rzeczywistości, na tyle, że trudno prowadziło się samochód (złapałem się na jeździe lewą stroną :mrgreen: ) Co za bagno...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zmorek ja w aucie zachowuje sie podobnie!! ale ostatnio jechałam sama do Krakowa i super mi sie jechało...no ale miałam atak gorąca..

Niestety musze jezdzić codziennie do Krakowa na zajecia..jutro mam na 8 i musze wyjechac o 6 :(((

 

A dzis mam wogole sprzeczke z małzonem moim ...kurza sie na mnie że nic nie robie :((( wogole chodze jakaś przydżumiona :(

 

Kurcze dlaczego ta choroba zamyka nas na świat :(((a ja tak bardzo lubiłam jazdę autem...(do tej pory lubie tyle ze wiecie jak to wyglada)...

i podróżowanie po świecie...a teraz jak to wygląda...ehhhh

Smutno mi...:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale ostatnio jechałam sama do Krakowa i super mi sie jechało...no ale miałam atak gorąca..

*maleństwo*, mi też czasami jedzie się świetnie i również bardzo lubię. Nawet pracowałem jakiś czas jako kierowca i kiedy nie skupiałem się na prowadzeniu, a na dojechaniu, to czułem się na drodze niezwykle pewnie. Ataków gorąca szczęśliwie nie mam, ale za to paniczny lęk czasami. Do tego stopnia, że np. stoję na światłach i nagle mi się upierdo*i, że mi samochód zgaśnie, że nie ruszę :oops:

 

Niestety musze jezdzić codziennie do Krakowa na zajecia..jutro mam na 8 i musze wyjechac o 6

Podziwiam i gratuluję :smile: Myślę, że takie regularne wyprawy wyjdą Ci na dobre, mnie wychodziły.

 

 

wogole chodze jakaś przydżumiona

Chyba jakiś dzień taki... I ja nie mam ochoty na nic, a od kompa trzeba by mnie końmi odciągać. Nie myśl o tym.

 

 

Kurcze dlaczego ta choroba zamyka nas na świat

To w niej najgorsze :( Wczoraj udało mi się wyszarpać skrawek przyjemności z towarzystwa i nagle sobie przypomniałem jak to miło było kiedyś, jak fajnie posiedzieć w grupie przy piwku, pizzy, kawie, filmie, rozmowie o niczym albo o wszystkim.

 

Wkrótce wyjeżdżam za granicę, w zupełnie inne strony, nowe miejsca, ludzie, język (nie angielski :mrgreen: ), może nawet za kołem podbiegunowym wyląduję 8) I mam pełno w gaciach ze strachu :( A przecież mogłoby być tak pięknie, tak ciekawie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...kurza sie na mnie że nic nie robie Sad(( wogole chodze jakaś przydżumiona Sad

 

 

jak mu przeszkadza, to niech sprzątnie ;)

tez jestem w innym wymiarze, bo wczoraj wróciłam do domu o 3 nad ranem i w stanie wskazującym, tak więc dzisiaj mam małe, czerwone, parszywe oczka patrzące mętnie w nieokresloną dal, nieswieżą cerę, zwolnione reakcje no i spać się chce jak cholera

 

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 5:19 pm ]

może nawet za kołem podbiegunowym wyląduję

 

Zmorciu, zabierz mnie ze sobą!!! Obiecuję, że będę cicho siedzieć w plecaku 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wczoraj wróciłam do domu o 3 nad ranem i w stanie wskazującym, tak więc dzisiaj mam małe, czerwone, parszywe oczka patrzące mętnie w nieokresloną dal, nieswieżą cerę, zwolnione reakcje no i spać się chce jak cholera

Czyżbyś na terapii grupowej dłużej zabawiła? :smile:

 

 

Zmorciu, zabierz mnie ze sobą!!! Obiecuję, że będę cicho siedzieć w plecaku

Bardzo chętnie :smile: Może nawet plecak nie znajdzie zastosowania :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To dobry sposób, chociaż dla mnie autko to też pewna skorupa. Tylko, że na mieście, np. na czerwonym to ja stoję z łomoczącym sercem, wciśniętym sprzęgłem i wrzuconym biegiem. To nie jest normalne Sad

Sobie powtarzam, że jestem bezpieczna. Systematycznie i z przekonaniem i w ten sposób sugeruję mojej podświadomości, że tak jest, dlatego z czasem przestałam mieć takie problemy. Forma autosugestii. Poza tym staram się nie jeździć sama.

 

Wczoraj po raz pierwszy zupełnie sama puściłam się do Katowic. To jakieś 40 km w jedną stronę. Miałam serce w gardle i trzęsłam się jak galaretka. Jestem z siebie dumna :mrgreen::mrgreen::mrgreen: Eh, jaką ja mam satysfakcję: nie dość, że przełamałam jeden z najbardziej dokuczliwych lęków, to jeszcze poznałam cudownych ludzi ;) I na pewno to powtórzę :!: No właśnie Kochana:

No, to może mnie odwiedzisz w Krakowie, jak się kiedyś mocno odgrażałaś:))

Wybieram się za dwa tygodnie więc liczę na Ciebie :!::!::!: Piszę serio :!::!::!:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trzymam za Was kciuki jeżdzijcie ile wlezie i jak się da i czym sie da :lol: . No to wtedy ja się pochwalę moja JAZDĄ ha ha.W związku z tym, że ja nie mam samochodu no to sobie rowerkiem pojeżdziłam (co mi tam).Było mi baaardzo zimno ale przynajmniej dojechałam tam gdzie na pieszo bym nie doszła ha ha.Ręce i nogi miałam jak z waty ale dałam radę i dojechałam :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hello All :)

 

Witam wszystkich w kolejną nudną niedzielę ...

 

Widze że rozgorzał temat autek , cóż dla mnie to największa pasja ... zboczenie ... już jako dziecko gadałem co ile ma do "setki" i ile ma niutonometrów obrotu , zamiast laurek rysowałem wykresy przebiegu mocy itp . :shock: każdy ma jakieś hobby :mrgreen:

 

Dzień upłnął całkiem miło ,co jest dla mnie zaskoczeniem , bo nie cierpie niedziel , właściwie głównie na uczelni gdzie nie wiedzieć czemu nabrałem takiego rozpędu że zacząłem udzielać się na wykładach i ćwiczeniach :mrgreen: także wszystko na plussss .

 

Pozdrawiam wszystkich i miłego wieczoru :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie! Drugi dzień nawrotu za mną. Stosuję się do wszytkich wskazówek. Oddycham, skupiam myśli na czymś innym , nawet sprzątam w niedzielę........efekt - żyję i chyba o to chodzi.

Ale cały czas mam wrażenie , że to nie tylko nerwica i że lekarz się nie poznał. Przecież ja tak właściwie nie mam powodów do denerwowania się.

Mam rodzinę : cudowne dzieci , kochającego męża , dom psa, dobrą pracę to chyba nie jest to tylko nerwica. Sama nie wiem.

Miło chciaż poczytać , że u Was jest lepiej .

Dzięki za informację o Gracji.

Pozdrawiam .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czemu zdrowi ludzie mnie nie rozumieja

Po prostu drugi człowiek żeby zrozumieć to co czujemy musi sam przejść przez to co czujemy.

Jovita -Trzyaj się,napewno ze wszystkim sobie poradzisz i wygrasz z deprechą,masz w sobie siłe.....wygrasz z depresją,uwierz w to bo tak się stanie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wojor

u mnie tez jest wszystko cudownie i niby też nie mam powodów do denerwowania sie a jednak mam nerwice.zastanów sie jak to sie zaczeło kiedy?

Jovita

też sie kiepsko czuje.odkąd mój mąż sie dowiedział ze jestem chora to prawie w ogole nic do mnie nie mówi i to mnie też strasznie dołuje.dasz rade.przetrwasz.odganiaj złe myśli jak najdalej.trzymaj sie dzielnie i cieplutko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×