Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ile chcielibyście zarabiać ?


Zenonek

Rekomendowane odpowiedzi

Powiem tak,gdybym był normalsem pewnie też bym chciał dużo zarabiać,mimo wszystko pieniądze bardzo ułatwiają życie.Oczywiście pieniądze nie są dla mnie najważniejsze,ani też nie należę do materialistów,Ale nie będę udawał - bardzo bym się cieszył gdybym dużo zarabiał.Aczkolwiek jak już mówiłem to tylko sfera marzeń.Dworzec jest coraz bardziej realny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sabaidee, czyli Ty po prostu nie przywiazujesz sie do niczego? Jestes dzieki temu szczesliwy? Pytam, bo wedle wielu filozofii zyciowych, jesli mozna tak to nazwac, ponoc wlasnie wyzbycie sie pragnien i brak przywiazania daja szczescie...

Do przedmiotów absolutnie nie przywiązuję się do żadnych; do ludzi, owszem i to czasem za bardzo. Z powodu przedmiotów czuję się szczęśliwy z powodu ludzi mniej. A pod jaką to filozofię podchodzi to nie mam pojęcia. Kupię sobie samochód i co? Będę wstawał w nocy i sprawdzał czy mi go nie ukradli, a rano czy mi go nie porysowali. Będę po domu chodził na palcach i drżał, żeby mi się chińska waza nie stłukła, żeby mi się coś nie zniszczyło, nie porysowało... przecież to koszmar.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

człowiek nerwica, Tak poważnie to samochód nie jest mi do niczego potrzebny. Więcej bym miał z nim kłopotu niż pożytku. Prowadziłem kiedyś swój biznes to miałem dwa samochody. Prawo jazdy mam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dupie mam takie luksusy i jeśli jeszcze gdziekolwiek pojadę to do tych ludzi z Azji. I nie straszne mi, że będę musiał gdzieś tłuc się rozklekotanym busem trzy dni po dziurach wielkości taczki. A jak nie będzie dla mnie miejsca w busie to na dachu tego busa obok kozy. A może znów popłynę na Siberut boat'em cargo, gdzie jedyne miejsca dla pasażerów są na stercie trzciny cukrowej. I pewnie znów zapomnę wykupić ubezpieczenia. :)

Brzmi jak życie rodem z powieści przygodowej :smile: .

 

Sorrow, a byłeś kiedyś ze znajomymi, tam gdzie chciałeś? :)

Nie mam już znajomych. Towarzystwo poszło na studia/do pracy/pożeniło się.

 

Byłem raz, było nieźle. Ale takie rzeczy już nie są dla mnie - już nie ten poziom istnienia. Ostatni raz jak byłem na dłuższym wyjeździe był w 2002 i już wtedy nie najlepiej się czułem. Swego czasu często miałem ataki totalnej rozpaczy i napady szału, że np. tłukłem naczynia.

Tu jest przykładowe zdjęcie z wycieczki.

 

Ten najgorszy stan mi minął od kiedy mam stały dostęp do Internetu. Internet potęguje możliwości. Tak jak człowiek mógł tylko czytać książki, oglądać filmy w telewizji, pospacerować tudzież spróbować się spotkać z jakimiś znajomymi to Internet pozwala na ciągły kontakt z interesującą ludzką myślą, ciągłą możliwość wyrażania siebie, ciągły dostęp do ogromnych zasobów sztuki i rozrywki, dostęp do znajomych z różnych części kraju i świata...

 

Momentami czuję się już jak cyborg. Jakby maszyna, sieć była integralną częścią mnie - moimi oczami, moimi ustami, moimi uszami, rozszerzeniem mojej pamięci. Możliwość zredukowania tych możliwości mnie przeraża. Jeśli mam do wyboru przejście się po plaży i bycie częścią sieci, posiadanie tych wszystkich możliwości zdecydowanie wybieram to drugie.

 

Moimi idealnymi wakacjami byłoby być w domu, siedzieć w sieci do późna w nocy, nie musieć chodzić do szkoły do tego móc codziennie wyjść np. do parku z którymś znajomych. Niestety towarzystwo się rozeszło :( . Generalnie rzecz biorąc np. nie lubię takich rzeczy jak chodzenie po knajpach ze znajomymi. Najbardziej lubię się spotykać na zewnątrz najlepiej w pojedynkę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Momentami czuję się już jak cyborg. Jakby maszyna, sieć była integralną częścią mnie - moimi oczami, moimi ustami, moimi uszami, rozszerzeniem mojej pamięci. Możliwość zredukowania tych możliwości mnie przeraża. Jeśli mam do wyboru przejście się po plaży i bycie częścią sieci, posiadanie tych wszystkich możliwości zdecydowanie wybieram to drugie.

 

A to ciekawe co piszesz, bo ja też wiele godzin codziennie przesiaduję w sieci, ale nie jestem uzależniony. Wyjeżdżam i nie odczuwam braku Internetu. Jeśli mnie ciągnie to raczej do ludzi, aby mieć kontakt, ale nie do samego Internetu.

 

marcja, Jest jeszcze przywiązanie do jakichś własnych poglądów, systemu wartości i to też raczej szczęścia nie daje, bo często rodzi frustracje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Momentami czuję się już jak cyborg. Jakby maszyna, sieć była integralną częścią mnie - moimi oczami, moimi ustami, moimi uszami, rozszerzeniem mojej pamięci. Możliwość zredukowania tych możliwości mnie przeraża. Jeśli mam do wyboru przejście się po plaży i bycie częścią sieci, posiadanie tych wszystkich możliwości zdecydowanie wybieram to drugie.

 

A to ciekawe co piszesz, bo ja też wiele godzin codziennie przesiaduję w sieci, ale nie jestem uzależniony. Wyjeżdżam i nie odczuwam braku Internetu. Jeśli mnie ciągnie to raczej do ludzi, aby mieć kontakt, ale nie do samego Internetu.

Internet to ludzie.

 

Generalnie rzecz biorącw sumie to od kiedy skończyłem szkołę podstawową gdzie byłem głównie w towarzystwie podwórkowych huliganów najlepiej się dogaduję z różnego rodzaju hobbystami (choć w sumie łażenie po dachach i granie w gry planszowe/komputerowe to też było swego rodzaju hobby) a o tych trudno podczas wyjazdów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

marcja, Jest jeszcze przywiązanie do jakichś własnych poglądów, systemu wartości i to też raczej szczęścia nie daje, bo często rodzi frustracje.

 

Ja to juz sama nie wiem, co tak naprawde daje szczescie. Jestem zagubiona w tym wszystkim...

Zwykle dopiero, jak cos trace, orientuje sie, ze to wlasnie bylo szczescie :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

marcja, bo człowiek to taka istota, która nie docenia zazwyczaj bieżącego szczęścia... dopiero jak coś przemija łapie się za głowę i płacze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale nie jestem uzależniony.

Idea uzależnienia od Internetu jest bezsensowna. To jest coś co mogłoby się zalęc tylko w umyśle zmysłowca, uczuciowca albo innej obcej osobowości.

 

Bez sensu jest mówienie o "uzależnieniu od Internetu", jak się źle czułem bez Internetu nawet zanim wiedziałem, że on istnieje.

Po prostu dla INTP (myśliciela), Internet jest naturalnym środowiskiem. Przedtem bardzo dużo czytałem - czasami po kilka książek tygodniowo i kupowałem czasopisma hobbystyczne - do tego chodziłem do pracowni hobbystycznych w Pałacu Młodzierzy. Teraz czytam rzeczy które są w Internecie.

Dodatkowo wreszcie mogę mieć stały kontakt z jakimiś sensownymi ludźmi (a nie tylko lokalnym elementem) i uczestniczeć w jakichś sensownych społecznościach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sabaidee, człowiek im starszy tym mniej samochodu potrzebuje .....dla mnie auto to gówniany , drogi "luksus" na który jestem skazany ze wzgledu na codzienny dowóz dzieciaków do szkoły i ich odebrania. Ale bedzie taki dzień że zostawie gnoje w rowie i wróce do domu z buta pogwizdujac po drodze.

Mam znajomych którzy dopiero co wrócili z azij a pojechali tam rowerami ... jechali przez turcję, syrie , iran turkmenistan , uzbekistan tadzykistana , pakistan aż do chin...jak CIe temat interesuje to poszło PW z linkiem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja ostatnio ruszyłem z "wiosenną ofensywą życiową", która zakłada zdobycie jakiejkolwiek pracy, tak na marginesie pierwszej w życiu, nie licząc stażu. 1100-1200 zł to byłby absolutny luksus i szczyt marzeń, za 8 godzin, w obecnych okolicznościach. Btw, dobrze was widzieć po przerwie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Więcej niż połowa ludności w Azji żyje na co dzień w warunkach uwłaczających godności ludzkiej, mimo że ciężko pracują nie po 12 ale po 16 godzin dziennie i to zazwyczaj od 9-10 roku życia. Cztery żerdzie i kawałek płachty często robi za dom. To są ludzie niejednokrotnie wspaniali, od których doświadczyłem wiele ciepła, przyjaźni, życzliwego zainteresowania, troski.

coś w tym jest że im biedniejszy kraj, tym bardziej życzliwi bywają ludzie, być może wtedy zamiast liczyć na pieniądze - mogą liczyć tylko na siebie nawzajem. Uważam poza tym że Polska to kraj malkontentów, którzy mają wiele wygód ale nie umieją ich dostrzec...

 

-- 30 mar 2011, 02:50 --

 

a odpowiadając na pytanie, właśnie rozglądam się za pracą - jestem chętna pracować za dowolne pieniądze jeżeli będzie to praca która mnie interesuje, a jeżeli mnie nie interesuje to musiałabym zarabiać chyba z 4-5 tysi. Pracowałam długi czas tylko dla pieniędzy, jakby wbrew własnej ochocie (miałam dobrze płatną ale nierozwijającą pracę) i uważam że to był duży błąd, przez to mam teraz awersję do pracy w ogóle...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

linka, chodziło mi tylko o samochód ...nie o dzieci :D

miało być "zostawie gnoja w rowie" !!!! A dzieci kocham i uwielbiam .....tak że ja nie z tych ...chodziło tylko o brykę, która kosztuje coraz wiecej (benzyna) non stop sie psuje, poobijana jest ze wszystkich stron.... jak stanie gdzieś w drodze to zepchne do rowu i wróć e z buta :D

Tyle tytułem wyjaśnienia literówki !!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×