Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ile chcielibyście zarabiać ?


Zenonek

Rekomendowane odpowiedzi

ja jestem troszkę inaczej nauczona.

kursy? tańce? WAKACJE?

u mnie czegoś takiego nie było, bo moich rodziców nie było na to stać.

ledwo wiązali koniec z końcem.

 

dlatego mnie tak wkurwia, jak ktoś mówi że 3 tys na osobę to za mało.

moi rodzice mieli w sumie 2-2,5 tys razem i było na 4 osoby.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Paradoksy i tu jest różnica w podejściu do zarobków bo każdy w życiu był innaczej nauczony . Ja sobie niewyobrażam ( oby tak zostało) abym nie pojechał na narty czy letnie wakacje .Moje dzieci zawsze bywały w zimę i w lato na wyjazdach więc niemam porównania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paradoksy, u mnie dokładnie to samo. Stąd jestem bardzo oszczędny, ale też przyznam że i przez zaburzenia nie mam zbyt wielu pragnień, dlatego praca za 2 tys. zł to by było dla mnie już dużo. Zresztą najważniejsze dla mnie jest to bym sobie w pracy poradził przy moich zaburzeniach, spokój przede wszystkim, pensja to drugorzędna sprawa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paradoksy, ja na swoje zachcianki zarabiałam sama - nikt mi na wakacje nie dawał - ale zawsze, co roku gdzieś jechałam - jak byłam mniejsza i nie było kasy - to do cioci na wieś....a na zagraniczne wycieczki zaczęłam wyjeżdżać jak zarobiłam sama......

 

dlatego mnie tak wkurwia, jak ktoś mówi że 3 tys na osobę to za mało.

moi rodzice mieli w sumie 2-2,5 tys razem i było na 4 osoby.

I Ty też chciałabyś tak całe życie ciułać? Chciałabyś odmawiać swoim dzieciom tego samego?

 

Pewnie, ze da się przeżyć pewnie i za 2 tysiące, ale odmawiać sobie co drugiej rzeczy.... wyjazd wakacyjny to nie jet FANABERIA........

Dla mnie wakacyjny wyjazd to nic "nienormalnego" - mam nadzieję, że kiedyś, moje dzieci będą uznawały to za coroczny punkt programu :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak na początek to bym 2 tys. nie pogardziła. w gastronomii spokojnie tyle wyciągałam z napiwkami do kupy, ale nie ukrywam, że w miarę rozwoju to bym tymi 4-6 tys. docelowo nie pogardziła. nie musi być od razu, mogę sobie stopniowo awansować, byle dojść do zadowalającego mnie celu. choć tak jak pisałam wyżej na teraz przy tych warunkach jakie mam - mieszkanie z mamą, to 2 tys. jest dla mnie satysfakcjonujące, a później kolejne pułapy do osiągnięcia. jak się tak stopniowo człowiek dorabia, to bardziej doceni, no w każdym razie ja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale mnie drażni ten temat.

ludzie nie potrafią szanować tego co mają, i ciągle więcej więcej WIĘCEJ.

to nie pieprzony wyścig szczurów, do cholery.

to zwykły materializm.

 

Brawo, Basiu! Podpisuję się pod tym rękami i nogami.

 

....a na zagraniczne wycieczki zaczęłam wyjeżdżać jak zarobiłam sama...

 

Ja Europę zjechałem autostopem śpiąc często po krzakach, myjąc się na parkingach i w MacDonaldach. BO CHCIAŁEM ZOBACZYĆ! Nie stać mnie było na wsadzenie dupy w samolot i wczasy na Costa Brava.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie stać mnie było na wsadzenie dupy w samolot i wczasy na Costa Brava.

A mnie wkurza taki pogardliwy ton .... Piszesz tak jakbyś czuł się "bogatszy wewnętrznie" tylko przez to, że radzisz sobie bez kasy ....... - fajnie, plus dla ciebie..... ale nie wszyscy mają takie ambicje...... :roll:

 

Denerwują was ludzie którzy mają pieniądze? Co w tym takiego poniżającego?? Że zapieprzam 3 miesiące wakacji po to, żeby było mnie stać na samolot i żeby grzać dupę na Costa Brava .....??? No jaka ja jestem straszna.....

 

Wybacz ale ja nie mam zamiaru spędzać wakacji jak bezdomna osoba...nie będę spała w krzakach i myła się nie-wiadomo gdzie - czy coś przez to w życiu tracę - bardzo wątpię!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

linka,

 

Dokladnie. Ja mam na mysli zycie, a nie wegatacje.

 

Trzeba zapewnic dzieciom :

 

- zabawki

- kursy jezykowe

- trening jakiegos sportu

- kino

- basen

 

Sobie i partnerce/partnerowi tez cos sie nalezy od zycia....

 

Zycie tylko po to zeby przetrwac od wyplaty do wyplaty jest nie za fajne, wrecz frustrujace.

 

paradoksy, Tu nie chodzi o zaden wyscig szczurow...Tez takowym gardze, podobnie jak tzw nienazartoscia....Chodzi o normalne zycie, samochod , mieszkanie itp itd

 

Dla jednego jest marzeniem np rower Scott czy Cannondale za 5000-10000, dla drugiego autko chocby 3 letnie za 80,000-90,000.

 

Nie mowie o szmelcach jak Fiat czy Ford. Akurat dla mnie jedyna potrzeba wieksza jest samochod, moge chodzic w ciuchach za 50 zl i w butach za 100 zl, ale nie cieszy mnie samochod niemarkowy...

 

Nie mam potrzeby wyjezdzania na wakacje tez np...Chyba, ze gdzies blisko ode mnie na pare dni za pare groszy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z Linką w 100 procentach.

U mnie byl dysonans-bogaty tatuś i matka,ktora zawsze byla bezrobotna,komornicy co miesiąc (i ojciec ,ktory ostatecznie przyjezdzal by dac im tego czego chcieli..lub nie).

Stad pewnie mam łatwość dostosowywania się do warunków.Zdarzało mi się doswiadczac luksusu-i nie przezywalam tego jako doswiadczenia metafizycznego-poprostu cieszylo mnie to co mam,ale bez przesady-takie rzeczy jak ekstra samochód czy wakacje za granicą haju mi nie dają.I zdarzalo mi się głodować (jak się pierwszy raz wynioslam,i zanim tatuś się pokazal..gdy skonczylam 10 lat),oddawac skrupulatnie każdy zaskórniak od dziadka czy babci na rachunki (czyli wódkę),ubrania w podstawowce mialam po matce.Domyslacie się jak okrutne bywaly dzieci..tymbardziej,że widywano moją matkę w strasznym stanie-spuchniętą,w łachmanach,leżącą pod sklepem itd..

Teraz też chwilowo jestem na tym gorszym biegunie-bieduję,ale mi radość sprawiają rzeczy zwykłe-nie mam perfum-idę się popsikac do Sephory

:mrgreen: ,niespecjalnie mam co jesc-przynajmniej schudnę,a poza tym rano tak ładnie świeci słońce i mam perspektywę na dobre rzeczy,futerko szczurków jest tak samo ciepłe jak wtedy gdy pracowalam i żylam we wzglednym dobrobycie,a kawa jest nawet jeszcze pyszniejsza ;)

I książki w bibliotece można pożyczyc za free ;)

Natomiast jesli założe rodzinę-to taki stan rzeczy będzie nie do pomyślenia,ja to ja,ale dzieci to będą odrębne istoty i życzylabym sobie by mialy możliwość wyboru..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie była też zajebista sytuacja - mama bezrobotna - już bez prawa do zasiłku, ja w podstawówce, moja siostra wybierała się właśnie na studia ( brała kredyt studencki) - i tylko ojciec pracował ...... ubrania po siostrze albo z lumpeksu, wakacje na wsi - albo do sanatorium , żadnych wycieczek szkolnych, czasem wyjazd do teatru, choć zawsze było co jeść - było biednie. Przeżyłam - a tamte wakacje wspominam jako jedne z lepszych w moim życiu :mrgreen: ....... ale ........ zawsze chciałam nauczyć się grać na jakimś instrumencie - nie realne, chciałam iść na jakieś sztuki walk - odpada, chciałam tańczyć - niestety......chciałam nauczyć się jeździć na nartach - nic z tego, nie było żadnego wychodzenia do kina, szkoda mi tego....bardzo i jak podziwiam moją matulę, ze jakoś dawąła radę, to nie jej wina. Ja nie chciałabym tak żyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak Was czytam i zastanawiam się gdzie ja przepier*alam te pieniądze... Ani za wynajem nie płacę, ani za szkołę, dzieci nie mam, a nie umiem odłożyć tyle ile bym chciała... Próbowałam odmawiać sobie ale nie umiem... Jak mam chęć jechać do kina to to robię, mam chęć na restaurację to idę, chcę iść na zakupy to idę, chcę jechać na weekend nad morze to jadę... Moim problemem jest to, że nie umiem się ograniczać z wydatkami i niestety moi bliscy też nie potrafią mi odmówić (zawsze tak było) i tym oto sposobem i tak zawsze wyjdę na swoje. Wkurza mnie to. Bo nie miałam ani grosza przy dupie i też jakoś się żyło. A teraz mam za dobrze i już nie umiem się ograniczyć sama z siebie.

 

A tak w ogóle teraz zaczęłam o tym myśleć i wiem gdzie jest problem. Pierwsza sprawa jest taka że nikt nie umie mi odmówić a druga jest taka że mam nadzianą przyjaciółkę i ona często mnie wyciąga z domu i z nią dużo wydaję- bo mi głupio nie wydać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a gdzie asertywność? ;)

nie no, fajnie jest mieć na wszystko.

ale u mnie "wszystko" ma trochę inną definicję.

można być szczęśliwym nie jeżdząc na wakacje.

no ale co kto woli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pinkii, a próbowałaś kiedyś dokładnie napisać ile na co wydajesz....czasem jak się ma to przed oczami to się doznaje szoku 8) ( z własnego przykładu).

ja myślę że dopóki Pinkii nie utrzymuje się sama to nic to nie da :] bo narazie przychody i wydatki będą się rozmywać

A wracając do tematu to myślę że 3k zł to już jest dobry wynik ale widze że teraz dyskusja toczy się wokół mieć czy nie mieć

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Linka- tak, wiem na co- na rozrywkę i żarcie z knajp :-| Nie potrafię np w weekend nie wyjść z domu, albo wieczorem. Po prostu świruję wtedy.

 

Doksy- wakacje akurat mam za darmo. Ale nie potrzebuję wycieczek zagranicznych do szczęścia z prostej przyczyny- bardzo boję się latać. Dlatego nawet jak mam możliwość to nie korzystam, nie chcę.

 

Al-Bundy- ale ja utrzymuję się sama. A raczej na spółkę z narzeczonym, jak to w domu- razem się zarabia. Napisałam że nie płacę za wynajem bo mam swoje 'em'.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hyhy no ja też nie potrafię z tego zrezygnować....znaczy wiadomo, jak są cięższe czasy to się kupuje piwko w sklepie i idzie w teren na ognisko....ale jak kasa jest to bar+ 2 drinki+ jakieś jedzonko ....i 100 zł poszło...... :-|

Aczkolwiek, ja jestem człowiek - podróżnik i jestem w stanie odmówić sobie wszystkiego jeśli zbieram kasę na wyjazd....lub buty.....albo bieliznę..... 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też lubię podróżować, niestety nie zawsze zdrowie mi na to pozwala. Bardzo bym chciała lecieć w ciepłe kraje, ale wiem że raczej nie dam rady, więc nawet nie próbuję, może kiedyś... Co do takich wypadów to uważam że piwo z marketu + ognisko nad jeziorem z przyjaciółmi to sto razy lepsza zabawa niż samotne gnicie pod palmą.

Co do wyjść to jestem jak dziecko... Wczoraj sobie ubzdurałam że chcę jechać do parku wodnego... Mój luby mi mówi że pojedziemy za dwa dni, bo musi w poniedziałek (dzisiaj) jakieś przelewy porobić i że woli nie wydawać teraz pieniędzy. A ja zaczęłam płakać, tupać nogami i powiedziałam rozżalona z zaciśniętymi zębami 'Pożałujesz tego, mi się nie odmawia!'. Potem zaczęłam płakać że jak nie ma kasy to żeby pożyczył, bo ja chcę jechać i kropka. Zgodził się. Potem mi powiedział że chciał tylko sprawdzić czy chociaż raz w życiu będzie umiał mi odmówić, nie udało się... Wiem, że to dziecinne, ale ja taka jestem- zacznę tupać, płakać, potrafię położyć się na podłodze i krzyczeć... Nie panuję nad tym... Wiem, to chore.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

linka,

A mnie wkurza taki pogardliwy ton .... Piszesz tak jakbyś czuł się "bogatszy wewnętrznie" tylko przez to, że radzisz sobie bez kasy ....... - fajnie, plus dla ciebie..... ale nie wszyscy mają takie ambicje...... :roll:

W tym nie ma żadnej pogardy. Po prostu jesteśmy ludźmi z innej bajki. Każdy żyje tak jak chce, ma do tego prawo i ja tego prawa nikomu nie kwestionuję.

 

Denerwują was ludzie którzy mają pieniądze? Co w tym takiego poniżającego?? Że zapieprzam 3 miesiące wakacji po to, żeby było mnie stać na samolot i żeby grzać dupę na Costa Brava .....??? No jaka ja jestem straszna.....

Mnie nie denerwują, bo mam pieniądze tylko się z nimi nie obnoszę. Denerwuje mnie snobizm i udawanie kogoś kim nie jestem. A poza tym nienawidzę siedzenia na plaży. Na plaży wytrzymam góra 3-4 godziny. Wyjazd gdzieś na 2 tygodnie po to, aby siedzieć na plaży byłby dla mnie gehenną. Ja wyjeżdżam, ale w celach poznawczych.

 

Wybacz ale ja nie mam zamiaru spędzać wakacji jak bezdomna osoba...nie będę spała w krzakach i myła się nie-wiadomo gdzie - czy coś przez to w życiu tracę - bardzo wątpię!

Nawet nie wiesz jak wiele tracisz. 90% dobrego co mnie w życiu spotkało to dzięki wyjazdom i akceptacji każdych warunków bytowych, transportowych itp. Gdybym podwyższył sobie standard to nie zobaczyłbym tego 10% nawet gdybym tyrał po 16 godzin dziennie. Na takich wyjazdach czuję, że żyję, a pojadę z wycieczką to ch..j. I nikt mi tego, kuźwa, nie odbierze do końca życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pinkii, Heh miejmy nadzieje, ze Ty tez swojemu facetowi nic nie odmawiasz ;).

 

 

 

Oglolnie fajnie to widac w naszych rozmowach jak ludzie sie roznicuja.

 

Dla jednej osoby marzeniem sa dobre ciuchy, kosmetyki , dla innego wycieczka i pobyt w luksusowym osrodku wczasowym...jeszcze inni wybiora podroz na spontanie....

 

Ja natomiast wybralbym podroz sensownym samochodem (BMW, AUDI, MERC , 200km ++, automat) z rowerem na dachu. I w ten sposob bym zwiedzal.

 

Kocham samochody :).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz ja moze powiem o sobie...ostatnio troche przewartosciowalem i doszedlem do wniosku, ze majac gdzie mieszkac itp wystarczyloby mi z 10 tys netto miesiecznie - tyle zeby mnie bylo stac splacic w kredycie na 4-5 lat auto za okolo 250 tys zl lub w miare szybko uzbierac okolo 80-100 tys na 2-3 letnie bardzo dobre auto, oczywiscie pewne...

W sumie to jedyna moja wieksza potrzeba materialna jest samochod...to moja pasje od zawsze, stale i niezmiennie.

Zauważyłem, że temat zarobków bardzo ciebie interesuje, już kilkakrotnie go na forum poruszałeś. To ile chciałby każdy z nas zarabiać to jedno, druga, ważniejsza kwestia, to czy wiesz w jaki sposób osiągnąć takie sumy? Same marzenia to trochę za mało :-)

nauczyłam się kupować towary tanie a dobre, już wiem co warto kupić.

Ja jestem miszczem w tanich i doskonałych kosmetykach 8) No i różne perełki marek firmowych w supermarketach też znam....

Tak napiszę to.....KUPUJĘ W BIEDRONCE :mrgreen::mrgreen::mrgreen: i w Lidlu :P

.....w biedronce :o:shock::hide::smile: Nie wiem co to za problem dla ludzi, żeby przyznać się, że kupują w Biedronce, co to niby za wstyd, bo Pan. J.K. powiedział, że to sklep dla biedoty?, who cares.

Ja z kolei zachowuję zupełnie nietypowo pod względem kupowania. Kiedy było mi bardzo źle z powodu problemów zdrowotnych, to wcale nie zwracałem uwagi na ceny, brałem co się nawinęło, na co miałem ochotę, bo zakupy w tamtym czasie były udręką, wchodziłem, kupowałem i chciałem jak najprędzej stamtąd zwiać, gdy czuję się względnie dobrze, to dopiero wtedy zwracam uwagę co i za ile biorę, bo mam ten komfort i spokój w sobie, żeby się zatrzymać i przeanalizować co robię. Wygląda na to, że jeśli chcę dalej chorować, to muszę być bardzo bogaty, albo muszę wyzdrowieć.

są produkty tańsze i w takiej samej jakości czy smaku. Jednym z nich jest coca cola z biedronki. Nie pijam jej często bo nie przepadam za napojami gazowanymi ale COLA z biedronki jest taka sama jak oryginał COCA-COLA, a dla wielu nawet i lepsza. Takie są zdania wielu osób. :great:
Ja i tak colę prawdziwą jak i wszystkie podróbki traktuję wyłącznie jako środek do przeczyszczania rur, a nie napój. :D

Cieszę się, że nie palę i prawie nie piję, nie wiem, jak ludzie mogą wydawać kilka setek miesięcznie na fajki.

....a na zagraniczne wycieczki zaczęłam wyjeżdżać jak zarobiłam sama...

Ja Europę zjechałem autostopem śpiąc często po krzakach, myjąc się na parkingach i w MacDonaldach. BO CHCIAŁEM ZOBACZYĆ! Nie stać mnie było na wsadzenie dupy w samolot i wczasy na Costa Brava.

Podoba mi się taka wizja, od zawsze marzyłem o takim dzikim zwiedzaniu, wziąć ze sobą plecak, trochę grosza na wszelki wypadek, kompana do towarzystwa i voila. Może doczekam jeszcze takiego wyjazdu, byłoby cudownie, podróż dookoła Europy, Świata, na przykład rowerem.
paradoksy, Tu nie chodzi o zaden wyscig szczurow...Tez takowym gardze, podobnie jak tzw nienazartoscia....Chodzi o normalne zycie, samochod , mieszkanie itp itd
A ja widzę w tym co piszesz dokładnie wyścig szczurów, nutę snobizmu i zbyt duże wymagania w stosunku do realiów (do swoich możliwości?), ale nie mnie osądzać.

 

Osobiście lubię luksus, choć nie potrzebuję go wcale do życia, mogę żyć skromnie, drogie fury i markowe ciuchy, gdzie 90% ceny płaci się za markę w ogóle mnie nie kręcą. Jestem raczej pragmatycznie nastawiony, nigdy nie kupowałbym dla samego kupowania, albo pokazania, że mnie stać na coś na co innych nie stać. Gardzę snobistycznym podejściem.

 

Już kilka lat temu zrozumiałem, że będę miał raczej ciężko w życiu, w związku z tym dużo myślałem i nadal myślę na temat zarobków, tego jak się usamodzielnić i jak sobie poradzić. Prawda jest taka, że gdybym dziś musiał liczyć tylko na siebie, to prawdopodobnie bym sobie nie poradził, po kilku latach bym padł z wycieńczenia, dlatego na ile mogę próbuję działać (choć bardzo ciężko mi to idzie) w kierunku, żeby móc pracować z domu, ewentualnie w przyszłości otworzyć firmę. Pomysły mam dobre, tylko bardzo przeszkadza mi w ich wdrożeniu mój nieciekawy stan. Ile chciałbym zarabiać? Na początek, tzn. w ciągu najbliższych kilku lat tyle, żeby przeżyć bez zbędnych wyrzeczeń, żeby móc mieszkać samemu i nie oszczędzać na jedzeniu, podstawowych wydatkach, jak woda, gaz, prąd, itp., chciałbym, żeby udało mi się zarabiać pracując w domu, w tym czasie mógłbym całkowicie wyzdrowieć, na etacie byłoby to znacznie trudniejsze. Ostatecznie jeśli wyzdrowieję, myślę, że byłbym w stanie w branżach którymi się interesuję zarobić bez żadnego problemu od kilku do nawet dziesiątek tys. miesięcznie, ale to tylko wizja, na dzień dzisiejszy nawet nie jestem pewny, czy za 5-10 lat będę jeszcze żył.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NoOneLivesForever,

 

Jakbym nie mial sposobnosci na przyzwoity zarobek w Polsce to bym od razu wyjechal stad, ale jakos daje rade, jestem calkowitym sredniakiem obecnie, absolutnie nie ma sie czym chwalic, ale ujdzie w tloku.

 

 

Ponadto w czym widzisz snobizm ? W checi posiadania swojego mieszkania czy dobrego samochodu ?

 

Kazdy ma swoje pasje , moja pasja sa samochody, nic na to nie poradze, rzecz , ktora mnie cieszy bardzo...

 

Stac mnie na kilkuletnie auto dobrej klasy, aczkolwiek musialbym wziac takie na raty.

 

Wole 5 letnie Audi czy BMW niz nowego Fiata , Forda czy Opla ze 100 konnym silnikiem.

 

Nie mozna nazywac snobizmem pasji....

 

Dodatkowo kupno nowego samochodu jest dla mnie absurdem , poniewaz nawet taki zlom jak Fiat Panda - kosztuje nowy 30 tys....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zenonek- w kwestii aut zgadzam się w 100%. Niestety mam paru znajomych którzy zarabiali średnio a teraz mają auta po 200tys, jeden nawet dorobił się na moim pomyśle, ale mniejsza z tym... Tak się zmienili że nie mam ochoty z nimi gadać. Snobizm pełną gębą. Koleś był cichy jak mysz pod miotłą a nagle ma takie ego i jest taki zajebisty (wg samego siebie) że jest większy od Boga. Miałam też w życiu kilku takich adoratorów. Siedząc z nim widziałam że koleś ma się za nie wiadomo kogo i że ma mnie za taką co jak jej się rzuci kilka złotych to zaczyna robić wszystko co on zechce. Żałosne. Jak się mnie zapytał gdzie chcę jechać powiedziałam że do domu... Usłyszałam stek wyzwisk, jak ja mogę go tak traktować... Widać dla niego to normalne że żadna mu nie odmawia, a ja nie chciałam tracić popołudnia na takiego palanta zakochanego w sobie.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już w niczym, pasja, to pasja.

Mi by wystarczył używany samochód za 10k na początek, byle jeździł i się nie psuł, może dlatego, że jeszcze nie miałem swojego auta, i że całe życie byłem wożony dobrymi samochodami, to i nie robią na mnie wielkiego wrażenia.

@Pinkii

Żałosne i jednocześnie jakie zabawne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×