Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ile chcielibyście zarabiać ?


Zenonek

Rekomendowane odpowiedzi

Ja niestety mając nawet tyle ile większość z Was by chciała mieć (z tego co tu czytam) to wciąż mam za mało. Moim problemem jest to, że przepierniczam pieniądze szybciej niż ja i moje otoczenie pracujące na mnie potrafi je zarobić. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Czym więcej mam pieniędzy tym więcej mam wydatków. Ot, takie życie. Żyje mi się fajnie, ale chciałabym mieć tak 10 tys miesięcznie żeby żyć zupełnie na lajcie. A żeby być zamożną to chciałabym zarabiać tak z 30 tys miesięcznie, to są dla mnie ludzie zamożni, klasa średnia to 10 tys. A jakie mam możliwości? Kto to wie... Pewnie nieograniczone.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

linka, Spokojnie 200 na jedzenie wystarczy. Kiedyś liczyłem. Z owocami, mięsem (wędliną), serem i rybami. W każdym asortymencie są tańsze artykuły. Można zjeść śledzia albo mintaja a można łososia. Jak ktoś ma ochotę na objadanie się winogronami w styczniu to nie wystarczy, ale banany, mandarynki...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja pierdole,jak czytam ten temat to mam myśli destrukcyjne.....szkoda,że ktoś swego czasu "nie kopnął mnie w ryj" kiedy trzeba było żebym się obudził i zaczął pracować nad sobą,nad szkołą i sprawami z nią związanymi....poszedł bym na inne studia.....I kurwa czemu ja zawsze muszę być jak te dziecko we mgle które nigdy nic nie wie co zrobić?,jak?,gdzie?,do kogo pójść?,po co?Ze studiami mam to samo i z wolontariatem,nigdy nie wiem co mam zrobić....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paradoksy,

miałem na mysli takie wyżywienie, żeby po miesiącu nie leżeć pod kroplówka w szpitalu (źle się wyraziłem w tamtym poście). To zalezy jeszcze ile się je i jak czesto. Ja Jestem żarty i to mnie kiedyś zgubi. .., ale ok może być 200pln. Zależy od diety. :zzz:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałam kiedyś takie ciężkie pół roku że żyłam ze te 200 zł miesięcznie, ale przyznam się że często ryczałam w poduszkę z głodu. Ja pierdo*ę, to był koszmar! Teraz jak idę do marketu i ładuję na co tylko mam ochotę do koszyka to w duchu dziękuję Bogu. Bo wiem jak to jest patrzeć na czekoladę i płakać. Jak ktoś przeżył biedę to potem doceni pieniądze. I jeszcze jeden dobry nawyk mi się został z tego ciężkiego okresu- nauczyłam się kupować towary tanie a dobre, już wiem co warto kupić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

często ostatnio w pracy poruszamy ten temat, bo wiadomo, wszystko idzie w górę a pensje jak te góry lodowe, ni drgną.

 

Wiadomo, że każdy chciałby zarabiać jak najwięcej, ale myślę, że (w moim przypadku i w mieście w którym żyję) 2000 na rękę to absolutne minimum by żyć jakoś w miarę godnie, a nie wybierać tylko to co najtańsze, albo żeby ciągle se odnawiać wszystkiego.

 

Owszem, mogę zrezygnować z nowych ciuchów, mogę zrezygnować z teatru czy innych przyjemności, ale żeby sobie odmawiać jedzenia, to już jest żałosne. I nie mówię o byciu na diecie, ale o normalnym życiu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety, też to widzę. Idę po parę rzeczy na obiad i już 50zł nie ma... Jak patrzę na te ceny to mnie coś trafia! Z cukrem na czele... Dlatego tak jak Wy kupuję w Biedronce, Lidlu i Kauflandzie. Oczywiście nie zawsze, ale jak mam chwilę to wolę tam jechać na zakupy. Tym bardziej że często zamawiam żarcie do domu z knajpy, więc jak sama gotuję itd to wolę już kupić taniej (chyba że akurat nie mam taniego sklepu pod ręką) bo tak to już w ogóle bym zbankrutowała. Bo jeść lubię, oj lubię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Owszem, mogę zrezygnować z nowych ciuchów, mogę zrezygnować z teatru czy innych przyjemności, ale żeby sobie odmawiać jedzenia, to już jest żałosne. I nie mówię o byciu na diecie, ale o normalnym życiu.

Jedni jedzą aby żyć, a drudzy żyją aby jeść. Ja nie mam poczucia krzywdy jak nie zjem pomidora w lutym. Pomidor w lutym jest g...o wart mimo, że apetycznie wygląda. Już wolę zjeść kapusty kiszonej, a pomidorów czy truskawek się nawpieprzam wtedy kiedy będzie na nie sezon.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szczerze powiedziawszy te soki z biedronki niczym nie odbiegaja od soków dobrych firm. to po co przepłacac .. ?

to samo się tyczy ciastek, warzyw mrozonych, itd.

 

Ja w Swoim zawodzie mam o tyle dobrze, że moge gdzieś zarobić na boku .. samochody sie psują a 70% społeczenstwa nie stać na serwisowanie samochodu (.., które do tanich nie należy). czysty zysk, konkurencja nie spi :pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sabaidee, no spoko ale tu chodzi o moje zdrowie..... od samego odmawiania sobie pomidorów nic się nikomu nie stało, ale jak zacznę ukrócać owoce,warzywa, ryby, sery - to może być nie fajnie.

Poza tym....chodzić głodna??

Może tobie jest wszystko jedno czym zapychasz żołądek... :bezradny:

No i nikt nie mów tutaj o tym, że żyjemy tylko po to żeby jeść...... ale odmawiać sobie pełnowartościowego posiłku, to uwłaczające godności ludzkiej ......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do Lidla, to lidlowe slodycze sa super !!! I cala chemia - nie ma to jednak, jak produkty niemieckie- proszki, odplamiacze itp. dzialaja swietnie a sa tanie. Wiec z przyjemnoscia nawiedzam Lidl i nie wstydze sie tego - wole lidlowy proszek do prania wyprodukowany w Niemczech, od wyprodukowanego w PL proszku Vizir...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wartość pieniądza jest coraz mniej zauważalna. Również często kupuję w marketach tj Biedronka. Ogólnie przy wydatkach staram się szukać jak najlepszych ofert. Oczywiście nie we wszystkich produktach można sobie pozwolić na wybieranie najtańszej oferty jednak w ostatnich miesiącach coraz więcej zwracam uwagę na ceny przy wszelkich zakupach. Jeszcze te wypłaty aby mogły by się zwiększyć. Teraz oprócz jednej pracy na pełen etat jeszcze będę sobie dodatkowo pracować w innej firmie. Wyjdzie chyba na to, że dziennie pracować będę po ok 12 godzin od poniedziałku do soboty i tak planuję przez dwa miesiące. Później z dodatkowej zrezygnuję bo bez sensu jest aż tyle pracować.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja jak idę do pracy to mam po drodze jeden sklep, i tam robię zakupy. nie jest najtańszy ale nie mam zamiaru latać pół wsi by kupić coś parę groszy taniej. Oczywiście jeśli akurat przechodzę to wstąpię do biedronki, ale nie mam po drodze, więc nie jestem tam częstym gościem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Są rzeczy za które płacę sporo - buty ( sportowe), dżinsy, torby, plecaki - ale kupuję takie że wiem, że na kilka lat wystarczą. No ale na Boga - mąka , cukier, kasza, słodycze, detergenty ( z Lidla :great: ) ...... jakieś płatki śniadaniowe, mleko, mrożonki ( na wagę nie różniące się niczym od Hortexowych, no poza ceną) - przeglądam gazetki i jadę tam gdzie taniej. Takie produkty niczym się nie różną...od markowych...bo czym mogą się różnić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

marcja, No to znów się zgadzamy:)) Chemię od dawna kupuję tylko w LDL-u. Słodycze też kupowałam , teraz akurat nie jem:)

Muszę jednak przyznać rację Lince. Też nie jadam nie wiadomo jakich frykasów, ale uważam ,że na jedzeniu nie można za bardzo oszczędzać. Może można napchać brzuszek śmieciami i zmieścić się w takiej kwocie, ale chyba nie o to chodzi. Pewnie ,że można przyoszczędzić, ale wszystko w rozsądnych granicach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

linka, Żyłaś kiedyś na szpitalnym jedzeniu? To jest pełnowartościowe jedzenie opracowane przez dietetyków! Ja jem pięć razy lepiej i wydaję na jedzenie 300 złotych miesięcznie. Tak jem od pięćdziesięciu lat i nigdy nie miałem żadnych problemów żołądkowych i pod tym względem jestem zdrowy jak byk. Wagę trzymam od 25 lat tą samą +/- 2 kg. Jem ile chcę, co chcę i kiedy chcę nie patrząc na żadne diety. Tyle tylko, że rzadko mam zachciewajki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No dokladnie,cukier to cukier, czy w Lidlu, czy w Piotrze I Pawle...

 

 

Swoja droga ten demot oddaje dokladnie moj sposob kupowania (tyle, ze Alme zamieniam na Piotra i Pawla bo mam blizej,a Biedronke na Lidla... :lol:

 

1291638335_by_themastazz_500.jpg

 

-- N mar 27, 2011 11:27 pm --

 

marcja, No to znów się zgadzamy:)) Chemię od dawna kupuję tylko w LDL-u. Słodycze też kupowałam , teraz akurat nie jem:)

 

heheh:D Mowie, ze musimy jakis wspolny interes otworzyc :D Slodyczy ja wlasnie generalnie nie jadam, ale lidlowym sie nie umiem oprzec :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Są produkty które najtańsze są niestety sporo gorszej jakość - np supermarketowe warzywa i owoce - choć tańsze - nie chcę ich za darmo. Nawalone chemią, antybiotykami...leżą 2 tygodnie i nie gniją..... :shock:

Idę na ryneczek i wolę droższe od chłopa, jabłka z robakami :P

Tak samo z rybą, można kupić te najtańsze - ale tam połowa to woda, ser - ten najtańszy smakuje jak mydło....

Jajka kupuję zwykle od zaufanego pana ze wsi - wiem, ze jego kury łażą i dłubią - a nie jest to chów klatkowy.....

 

Często moja rodzina robi też zakupy w sklepach typu Selgros - a wtedy kupujemy duże ilości - wychodzi taniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×