Skocz do zawartości
Nerwica.com

Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem


gosia hd

Rekomendowane odpowiedzi

38 minut temu, Jastara napisał:

Budze się spocona, serce galopuje przeważnie 90-100 uderzeń, szarpie i przwraca się.Ja teraz już podchodzę do tego dość spokojnie, biorę letni prysznic, piję zimną wodę, potem miarke syropu z głogu od ojców Bonifratrow, akurat mieszkam niedaleko Cieszyna i jest tu apteka tego zakonu, oni robią różne leki wg swojej receptury.Apteki Bonifratrow są jeszcze w Krakowie i Łodzi chyba.Oprócz głogu są tam jeszcze inne zioła i mnie to pomaga, jak zazyje to powoli się uspokajam i serce też wraca do normy.Tak więc mogę naprawdę polecić Tobie ten preparat, jest tam chyba też minimalna dawka alkoholu , no ale wiadomo że wyciągi z ziół muszą być na alkoholu / nie grozi przez to alkoholizm absolutnie/ ☺.

Wiesz, ja mam relatywnie niskie tętno, ale za to często napięcie i biorę melisę oraz jakieś zestawy ziołowe uspokajające. W niektórych jest głóg.  Cieszę się, że Ci pomaga :) Dodatek alkoholu to nie jest problem, bo okazjonalny drink raczej znosi napięcie, ale nie uznałam tego za sposób rozwiązywania mojego problemu :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, One Dream napisał:

Wiesz, ja mam relatywnie niskie tętno, ale za to często napięcie i biorę melisę oraz jakieś zestawy ziołowe uspokajające. W niektórych jest głóg.  Cieszę się, że Ci pomaga 🙂 Dodatek alkoholu to nie jest problem, bo okazjonalny drink raczej znosi napięcie, ale nie uznałam tego za sposób rozwiązywania mojego problemu 🙂

Ja też unikam alkoholu, szczególnie teraz, gdy zażywam jeszcze benzo.Ale jeśli uda mi się w końcu uwolnić od tego dziadostwa to chętnie wypije czasem lampkę koniaku☺.Ja tętno i ciśnienie też mam niskie na codzień, tylko w czasie paniki rośnie, no i teraz przy odstawianiu też mam te skoki.Jest ciężko, ale żyję nadzieją, że będzie lepiej a może całkiem dobrze?Życzę tego sobie i Tobie i wszystkim uczestnikom tego forum☺

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, SayYes napisał:

2 lata alprazolam 0,5 na dobę i kilka miesięcy Lorafen 2,5 mg raz na dobę. SKurcze dodatkowe pojedyncze nadkomorowe w ilości do 600 nie są niebezpieczne nawet do 1000 , skurcze pojedyncze komorowe do 200 tez nie są niebezpieczne tylko uciążliwe. Problem pojawia się gdy są złożone czyli kilka i więcej pod rząd.

Przyznaję, że szukając rozwiązania swojego problemu sporo przerobiłam już z tego tematu i potwierdziłam u kardiologów, że tak naprawdę to nie ilość, a współwystępowanie choroby serca ma najistotniejsze znaczenie. Wszystko wynika z faktu, że są osoby z tzw. idiopatyczna arytmią czyli mają wiele tysięcy pobudzeń, a nawet NSVT, ale zupełnie zdrowe serce i teoretycznie nic im nie grozi. Natomiast mozna mieć niewielką ilość skurczy i jakąkolwiek wadę lub chorobę serca i tu już jest problem :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Jastara napisał:

Ja też unikam alkoholu, szczególnie teraz, gdy zażywam jeszcze benzo.Ale jeśli uda mi się w końcu uwolnić od tego dziadostwa to chętnie wypije czasem lampkę koniaku☺.Ja tętno i ciśnienie też mam niskie na codzień, tylko w czasie paniki rośnie, no i teraz przy odstawianiu też mam te skoki.Jest ciężko, ale żyję nadzieją, że będzie lepiej a może całkiem dobrze?Życzę tego sobie i Tobie i wszystkim uczestnikom tego forum☺

Ja okazjonalnie wypijam niewielkie ilości i chętnie wypiję nawet dwie lampki, byleby nam się polepszyło. Szczerze życzę nam wszystkim tego poczucia lepszego zdrowia i optymizmu, którego mi, po tych przejściach juz tak bardzo brakuje. Pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, One Dream napisał:

Ja okazjonalnie wypijam niewielkie ilości i chętnie wypiję nawet dwie lampki, byleby nam się polepszyło. Szczerze życzę nam wszystkim tego poczucia lepszego zdrowia i optymizmu, którego mi, po tych przejściach juz tak bardzo brakuje. Pozdrawiam 🙂

Nadzieja umiera ostatnia, pamiętaj o tym, będzie dobrze, musi być ☺

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, One Dream napisał:

Przyznaję, że szukając rozwiązania swojego problemu sporo przerobiłam już z tego tematu i potwierdziłam u kardiologów, że tak naprawdę to nie ilość, a współwystępowanie choroby serca ma najistotniejsze znaczenie. Wszystko wynika z faktu, że są osoby z tzw. idiopatyczna arytmią czyli mają wiele tysięcy pobudzeń, a nawet NSVT, ale zupełnie zdrowe serce i teoretycznie nic im nie grozi. Natomiast mozna mieć niewielką ilość skurczy i jakąkolwiek wadę lub chorobę serca i tu już jest problem :(

Mam inne doświadczenie. Odwiedziłem już wielu kardiologów wraz ze sławami kardiologii w Krakowie i żaden mi nie powiedział że mój zespół barlowa plus umiarkowana niedomykalność bezpośrednio mi teraz zagrazają… wręcz uspokajali że na ten moment nic mi nie grozi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, SayYes napisał:

Mam inne doświadczenie. Odwiedziłem już wielu kardiologów wraz ze sławami kardiologii w Krakowie i żaden mi nie powiedział że mój zespół barlowa plus umiarkowana niedomykalność bezpośrednio mi teraz zagrazają… wręcz uspokajali że na ten moment nic mi nie grozi.

Ja tylko odniosłam sie do zacytowanej ilości, która faktycznie podawana jest jeszcze w niektórych źródłach typu 100,200, 1000 itp. To przestało funkcjonowac po wejściu w życie nowej mięzynarodowej klasyfikacji, która właśnie rozróżnia zagrożenie wyłącznie w oparciu o współwystepowanie wad czy jakichkolwiek chorób. To nie jest mojego autorstwa, a jedynie jest powtórzeniem tego co w końcu te medyczne autorytety ustaliły. To nie ma nic wspólnego z Twoją diagnozą, bo ja nie jestem medykiem i o niczym więcej nie marzę, jak o przekonaniu, ze mi nic nie grozi. Szczerze życzę dobrego zdrowia :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, One Dream napisał:

I to jak najszybciej, poniewaz żal mi juz mojego męża i dzieci. Oni się zwyczajnie martwią, a ja nie umiem z tego wyjśc :)

Możesz mi wierzyć że benzo nie pomoże... z czasem zacznie pogarszać sprawę ...

Edytowane przez SayYes

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, One Dream napisał:

I to jak najszybciej, poniewaz żal mi juz mojego męża i dzieci. Oni się zwyczajnie martwią, a ja nie umiem z tego wyjśc :)

Ja też chciałabym znowu funkcjonować w mojej rodzinie tak jak przed chorobą.Wiem , że wszyscy czekają na mnie taką jaka byłam.Chociaż muszę powiedzieć że wraz ze zmniejszaniem dawki powoli wracam do świata żywych☺

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, Jastara napisał:

Ja też chciałabym znowu funkcjonować w mojej rodzinie tak jak przed chorobą.Wiem , że wszyscy czekają na mnie taką jaka byłam.Chociaż muszę powiedzieć że wraz ze zmniejszaniem dawki powoli wracam do świata żywych☺

Ja byłam zawsze taką siłą sprawczą w domu, lubiłam pomagać i to było wszystkim przydatne. Teraz wycofałam się ze wszystkiego. Jest mi i całej rodzinie z tym bardzo żle :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, SayYes napisał:

Możesz mi wierzyć że benzo nie pomoże... z czasem zacznie pogarszać sprawę ...

Spodziewam się, ale nie wiem co robić. Wydawało mi się, ze jestem silną osobą, a okazało się, że poległam. Jeżeli masz jakieś dobre rady to czekam i z góry gorąco dziękuję :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, One Dream napisał:

Ja byłam zawsze taką siłą sprawczą w domu, lubiłam pomagać i to było wszystkim przydatne. Teraz wycofałam się ze wszystkiego. Jest mi i całej rodzinie z tym bardzo żle :(

Rozumiem doskonale, ja też na pewien czas byłam całkowicie wycofana.Ale powoli to się zmienia, odstawiam benzo i jeszcze źle się czuję, ale tak jak mówię, wracam do nich, jeszcze nie do końca mam siłę ale jest coraz lepiej.Muszę to pokonać dla siebie i dla moich kochanych najbliższych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Jastara napisał:

Rozumiem doskonale, ja też na pewien czas byłam całkowicie wycofana.Ale powoli to się zmienia, odstawiam benzo i jeszcze źle się czuję, ale tak jak mówię, wracam do nich, jeszcze nie do końca mam siłę ale jest coraz lepiej.Muszę to pokonać dla siebie i dla moich kochanych najbliższych.

To dobrze, że chociaż Tobie się uda. Ja nie ma z czego wychodzić, bo dawki które biorę nie są przyczyną mojego samopoczucia. Ja juz widze, że nie daję rady. Za długo to trwa i pogarsza się  :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, One Dream napisał:

Spodziewam się, ale nie wiem co robić. Wydawało mi się, ze jestem silną osobą, a okazało się, że poległam. Jeżeli masz jakieś dobre rady to czekam i z góry gorąco dziękuję :)

Bez względu na wszystko uważać na benzo… dlaczego Napisałaś że w Twoim przypadku ssri nie mogą być użyte ? Serealina jest całkowicie bezpieczna kardiologicznie... escitalopram również... chyba że Masz wydłużony odstęp qt to wtedy to drugie nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, SayYes napisał:

Bez względu na wszystko uważać na benzo… dlaczego Napisałaś że w Twoim przypadku ssri nie mogą być użyte ? Serealina jest całkowicie bezpieczna kardiologicznie... escitalopram również... chyba że Masz wydłużony odstęp qt to wtedy to drugie nie.

Bardzo krótko próbowałam sertraliny, ale niestety zadziałała tak pobudzająco, ze marzyłam by w końcu ustało jej działanie. Ze względu na QT nie zaryzykuje escitalopramu, bo to będzie działanie z deszczu pod rynnę. To mi nawet psychiatra odradził. SSRI pobudzają i dlatego sa zbawieniem dla ludzi z depresją. Ja nie mam nierównowagi neuroprzekaźników, a mój lęk wynika z konkretnej przyczyny. Dostałam jeszcze pregabalinę, ale podobno szybko sie wypala?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, One Dream napisał:

To dobrze, że chociaż Tobie się uda. Ja nie ma z czego wychodzić, bo dawki które biorę nie są przyczyną mojego samopoczucia. Ja juz widze, że nie daję rady. Za długo to trwa i pogarsza się  :(

Nie umiem Ci pomóc, mogę jedynie wspierać słowem, trzymaj się i pisz, mnie to pomaga jak mogę się tu wygadać, zawsze ktoś coś doradzi .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej One Dream, cieszę się, że jesteś!

Hej Wszystkim 'starym", moje kiepskie noce to dramat. Bezsenność powoduje, że następny dzień jest wegetacją, patrzeniem na zegar i radością, kiedy zapada mrok... Ratuję się miansą, czasem mirtą, hydro, a czasem benzo...

A w ogóle to nie cierpię słońca... kiedy robi się słonecznie wszyscy wypełzają na świat, robi się gwarno, hałaśliwie...

Tak Was czytam i siebie... a może te lęki  jednak mają związek z sytuacją, w której tkwimy? Może tak naprawdę wcale już nie kochamy ludzi obok nas, może chcielibyśmy być zupełnie gdzie indziej, a tkwimy w tym, bo nie umiemy zdobyć się na wysiłek... łatwiej "mieć" chorobę, łatwiej łyknąć tabletkę... U mnie psychoterapia też się nie powiodła, bo moje wymagania co do osoby terapeuty są oczywiście za wysokie. To jest charakterystyczne dla mojego życia, to stawianie sobie i innym wysokiej poprzeczki... i skończyło się jak się skończyło... podkuliłam ogon i stałam się wraczyskiem.

Idę spróbować spać 😉

Kaleb, nie idź, Twoje doświadczenie jest nam wszystkim potrzebne. 🙂

J.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, ja_słababa napisał:

Hej One Dream, cieszę się, że jesteś!

Hej Wszystkim 'starym", moje kiepskie noce to dramat. Bezsenność powoduje, że następny dzień jest wegetacją, patrzeniem na zegar i radością, kiedy zapada mrok... Ratuję się miansą, czasem mirtą, hydro, a czasem benzo...

A w ogóle to nie cierpię słońca... kiedy robi się słonecznie wszyscy wypełzają na świat, robi się gwarno, hałaśliwie...

Tak Was czytam i siebie... a może te lęki  jednak mają związek z sytuacją, w której tkwimy? Może tak naprawdę wcale już nie kochamy ludzi obok nas, może chcielibyśmy być zupełnie gdzie indziej, a tkwimy w tym, bo nie umiemy zdobyć się na wysiłek... łatwiej "mieć" chorobę, łatwiej łyknąć tabletkę... U mnie psychoterapia też się nie powiodła, bo moje wymagania co do osoby terapeuty są oczywiście za wysokie. To jest charakterystyczne dla mojego życia, to stawianie sobie i innym wysokiej poprzeczki... i skończyło się jak się skończyło... podkuliłam ogon i stałam się wraczyskiem.

Idę spróbować spać 😉

Kaleb, nie idź, Twoje doświadczenie jest nam wszystkim potrzebne. 🙂

J.

Cześć :) Co do psycho, nie jesteś sama. Gdy zaczęli mi opowiadać  podczas sesji o różowych słoniach i moich lękach odpływających na chmurach posłałam ich w myślach do diabła. Jeśli jest to typowe dla zbyt ambitnych i nocnych mar to też nie jesteś sama.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, ja_słababa napisał:

Hej One Dream, cieszę się, że jesteś!

Hej Wszystkim 'starym", moje kiepskie noce to dramat. Bezsenność powoduje, że następny dzień jest wegetacją, patrzeniem na zegar i radością, kiedy zapada mrok... Ratuję się miansą, czasem mirtą, hydro, a czasem benzo...

A w ogóle to nie cierpię słońca... kiedy robi się słonecznie wszyscy wypełzają na świat, robi się gwarno, hałaśliwie...

Tak Was czytam i siebie... a może te lęki  jednak mają związek z sytuacją, w której tkwimy? Może tak naprawdę wcale już nie kochamy ludzi obok nas, może chcielibyśmy być zupełnie gdzie indziej, a tkwimy w tym, bo nie umiemy zdobyć się na wysiłek... łatwiej "mieć" chorobę, łatwiej łyknąć tabletkę... U mnie psychoterapia też się nie powiodła, bo moje wymagania co do osoby terapeuty są oczywiście za wysokie. To jest charakterystyczne dla mojego życia, to stawianie sobie i innym wysokiej poprzeczki... i skończyło się jak się skończyło... podkuliłam ogon i stałam się wraczyskiem.

Idę spróbować spać 😉

Kaleb, nie idź, Twoje doświadczenie jest nam wszystkim potrzebne. 🙂

J.

Przepraszam ale schowam dyplomatyczny jezyk do kieszeni... Do czego to doświadczenie się przyda ??? Do tego jak ćpać benzo bezpiecznie ??? Przestaję rozumieć ten wątek... do tej pory myślałem że mamy się wspierać w rzucaniu benzo… Mi się udało... Chciałem wszystkim pokazać że można... że się da... ale teraz zrozumiałem że tutaj raczej szuka się kompanów żeby było raźniej... bo przecież inni też tak mają to ze mną nie jest jeszcze tak źle... Dziękuję za uwagę i... znikam.... powodzenia ….

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, SayYes napisał:

zrozumiałem że tutaj raczej szuka się kompanów żeby było raźniej

 

To nie wiedziałeś o tajemnych spotkaniach grupy na których każdy wrzuca swoje benzo do garnka, gotujemy zupę i wszyscy ćpiemy przy nastrojowej muzyce ? :)

 

Kalebx dał przykład po prostu możliwości życia "w miarę" na benzo i przedstawił pozytywną stronę ich działania, bo są ludzie którym leki z tej grupy tylko pomagają w miarę normalnie egzystować. Oczywiście jak w temacie jest to wątek "moja walka z uzależnieniem i odstawieniem", więc każdego doświadczenie się przyda, nawet mocno uzależnionego i jak widzisz, Kalebx - otwarcie twierdzi że benzo to "syf", więc zdaje sobie z tego sprawe.

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, One Dream napisał:

to została nam juz tylko nadzieja, a może cud :)

 

Jeszcze nikogo z tego forum nadzieja bądź cud nie wyleczyła, jest to usprawiedliwianie się, najważniejsze to praca nad samym sobą, aby przejąć kontrolę nad umysłem i ciałem, nawet wyjechać do Tybetańskich mnichów i nauczyć się ich technik ;)

 

13 godzin temu, SayYes napisał:

Najzabawniejsze w tym wszystkim jest to że właśnie około 17 mam najsilniejsze lęki 🙂

Jastara też ma lęki o tej samej godzinie, może oglądacie Teleexpress ? Wiadomości z tego kraju potrafią zniszczyć nerwy....

 

Jastara - nie jesteś uzależniona tylko fizycznie ale i psychicznie bo masz lęki, boisz się że jak nie weźmiesz to będą przykre skutki uboczne, multum objawów ze strony psychicznej, jeżeli nie weźmiesz o danej porze to będzie się działo i takie tam, to wszystko psychika, podświadomość. Uzależnienie stricte fizyczne można uznać wtedy jeżeli nie ma tych objawów psychicznych o których wspomniałem, np. ja tak mam, nie muszę o określonych godzinach brać benzo, nie mam lęków z tego tytułu, kiedy chcę to zażyje, kiedy nie chcę to nie ale jeżeli od ostatniej dawki mija 5-6 dni to organizm domaga się leku - ciśnienie skacze do ponad 220/145 i nie jest to uzależnione stroną psychiczną, podświadomością.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×