Skocz do zawartości
Nerwica.com

ja_słababa

Użytkownik
  • Postów

    91
  • Dołączył

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia ja_słababa

  1. Dzięki bardzo za opinie! Say, tak, domyślam się, że to nie jest dobre, tylko w nocy człowiek, żeby spać, zeżre wszystko. Refleksja przychodzi w dzień! Naprawdę mam mega problem ze spaniem. Tylko widzisz, ja nie mam po co trzymać się na przykład tylko miansy na sen, bo po prostu następnego dnia w ogóle nie działa nasennie, a jak wezmę od czasu do czasu wtedy super działa. Miss, nie biorę niczego "na stałe", doraźnie właśnie na spanie. albo mianserynę albo mirtazapinę albo to cholerne benzo. Dla mnie nieprzespana noc (a takie właśnie mam, że leżę i nie śpię calutką) to cierpienie fizyczne i psychiczne następnego dnia. Może komuś coś przyjdzie do głowy, coś poradzi, odradzi, zaradzi?
  2. Hej Wam, poczytuję systematycznie Jastara, wyszłaś z benzo, brawo! A ja potrzebuję Waszej opinii, rady... jak wiecie wyszłam z benzo, potem brałam co jakiś czas kiedy nie wyrabiałam histerii (tak to nazwijmy), ostatnio histerii nie mam aż tak, żebym musiała brać, ale z kolei znów mam bardzo duży kłopot ze snem i w nocy jak dostanę wkurwa, że nie śpię, to sięgam po benzo, najczęściej relanium (5 mg) i teraz patrzę na notatki, a w styczniu to było 4 x, w lutym 5 x. Czuję się generalnie podle bardzo i fizycznie i psychicznie, czy to jednak nie jest zbyt dużo? 4,5 x w miesiącu? Czy ja sobie nie funduję jakiejś kolejki górskiej z tym braniem "co jakiś czas"? Oczywiście wspieram się miansą i mirtą, ale mogę rzadko, bo jak za często to nie działają. Co sądzicie? Co z tym snem. Czy ktoś by polecił pramolan na sen? J.
  3. Poznawczo-behawioralna zawsze wydawała mi się śmiesznie płytka, nieadekwatna. Ja to bym chciała takiego Yaloma jako psychoterapeutę..., który wie, że lęk w człowieku to lęk przed "niebyciem"... Łatwo jest być medytującym mnichem gdzieś daleko, odciętym od fatalnych bodźców, których doświadczamy codziennie. A jeszcze bycie w kraju polskim, jakim jest, może człowieka całkiem unicestwić. Spałam dziś "samodzielnie", co za ulga. Jutro wysokie ciśnienie, bardzo... ciekawe, jak Wasze głowy? J.
  4. Hej One Dream, cieszę się, że jesteś! Hej Wszystkim 'starym", moje kiepskie noce to dramat. Bezsenność powoduje, że następny dzień jest wegetacją, patrzeniem na zegar i radością, kiedy zapada mrok... Ratuję się miansą, czasem mirtą, hydro, a czasem benzo... A w ogóle to nie cierpię słońca... kiedy robi się słonecznie wszyscy wypełzają na świat, robi się gwarno, hałaśliwie... Tak Was czytam i siebie... a może te lęki jednak mają związek z sytuacją, w której tkwimy? Może tak naprawdę wcale już nie kochamy ludzi obok nas, może chcielibyśmy być zupełnie gdzie indziej, a tkwimy w tym, bo nie umiemy zdobyć się na wysiłek... łatwiej "mieć" chorobę, łatwiej łyknąć tabletkę... U mnie psychoterapia też się nie powiodła, bo moje wymagania co do osoby terapeuty są oczywiście za wysokie. To jest charakterystyczne dla mojego życia, to stawianie sobie i innym wysokiej poprzeczki... i skończyło się jak się skończyło... podkuliłam ogon i stałam się wraczyskiem. Idę spróbować spać Kaleb, nie idź, Twoje doświadczenie jest nam wszystkim potrzebne. J.
  5. Hej, Slayer, czy paroksetyna daje dobry sen? Co z tego, że wyszłam z benzo, zażywanego regularnie, kiedy mam mega kłopot ze spaniem. szaman (jak Slayer ich nazywa) dał mi ostatnio paro, ale boję się brać po tych przejściach z próbami eseserajów. Chciałabym coś na sen. Dziś poleciał zolpidem, niedobrze... źle sypiam bardzo ostatnio, wszystko się nasila, jak człowiek nie śpi. Pozdrawiam wszystkich J.
  6. Tak, u mnie po odstawce lorafenu też bardzo długo mdłości, tak cyklicznie jakoś... tygodnie z totalnym brakiem apetytu i te mdłości właśnie wtedy, potem znów trochę lepszy apetyt i znów gorzej... Myślę też, że to straszne namieszanie mi we łbie chyba z dziesiątką różnych eseserajów i innych neuroleptyków nieźle mną zakręciło. Przedtem nigdy nie miałam jakichś napadów paniki, owszem lęki, nadwrażliwość, ale nie takie makabryczne stany paniczno-histeryczne z myślami samobójczymi. Zaczęło się od bezsenności... i poszło. J.
  7. Tak, u mnie po odstawce lorafenu też bardzo długo mdłości, tak cyklicznie jakoś... tygodnie z totalnym brakiem apetytu i te mdłości właśnie wtedy, potem znów trochę lepszy apetyt i znów gorzej... Myślę też, że to straszne namieszanie mi we łbie chyba z dziesiątką różnych eseserajów i innych neuroleptyków nieźle mną zakręciło. Przedtem nigdy nie miałam jakichś napadów paniki, owszem lęki, nadwrażliwość, ale nie takie makabryczne stany paniczno-histeryczne z myślami samobójczymi. Zaczęło się od bezsenności... i poszło. J.
  8. Say, forsen daje radę u Ciebie na spanie? Pamiętaj, że dziś już "działa" pełnia. Ja zawsze ją czuję. J.
  9. Kochana jesteś Jastar (wyszło, żeś gwiazda;-), dzięki za dobre słowo.. Widzisz, Ty jeszcze czegoś "pragniesz" i to jest najlepsze, co się może człekowi przytrafić: pragnąć. Ja niczego nie pragnę, bo jestem realistką, wiem, że mam już pozamiatane, w każdym aspekcie życia. A świat postrzegam jako fatalny dla życia i chciałabym, żeby moje dziecko nie miało dzieci. Po co mnożyć cierpienie? Planeta i tak jest już na wykończeniu. Miałyby się smażyć w upale? Czy czarnowidztwo to choroba? J.
  10. Miałam taki kociokwik we łbie, że nie było mowy o spaniu, o 1ej wyłam w poduszkę, więc wzięłam hydro 25, coś tam pospałam. Ja też nie uważam, że życie jest piękne, bez iluzji: rodzisz się w jakiejś rodzinie, w której często cierpisz, więc marzysz, by się wyrwać, by dorosnąć, lecisz w ten świat jak wariat, żeby poczuć motyle w brzuchu zakochujesz się, na tę jedną chwilę świat jest do wytrzymania, a wtedy tadam... masz dzieciaka, może dwa i... już nie ma ciebie, są dzieci i kochasz je jak wariat, tracąc zdrowie, bo twoja wrażliwość każe ci przejmować się tym dzieckiem do utraty tchu, potem dzieciak odchodzi i ma swoje sprawy a ty zostajesz z partnerem i zaczynasz się starzeć, wiesz, że to wszystko to błąd, dopada cię nerwica, depresja, nie śpisz, bierzesz benzo, partner chce żyć, ty czujesz taką pustkę i samotność, ha! nawet próbujesz uciec i pokazać wszystkim, że ty jeszcze możesz, że gdzieś tam cię chcą, twoją dawną profesję... i wracasz jako wrak na łono...i już wiesz, że gówno, że shit itp., że już nie podskoczysz... że już nic. Nie ma już nadziei, nie ma oczekiwania. Jak nie czekasz, to tak jak byś usychał w codzienności. Ten rok chciałam zacząć bez benzo, haha, 2 stycznia w nocy chciałam wziąć lerivon i pomyliłam tabletki, wzięłam relanium... niechcący pięknie zaczęłam rok! Kaleb, pisałeś o fluwo, że ok. Może by to spróbować jako lek na życie. Bo teraz życia nie ma, jest wegetacja. Tak, lek na życie by się przydał! Nie zmienię tego, co wokół mnie, więc to jedyne, co pozostało. Miss, u mnie to ja jestem ta maruda, partner "normalny". Też mam zawroty jak jest wysokie ciśnienie atmosferyczne, ale ja to mam wszystko, pogoda już sama w sobie daje mi popalić. Taki jakiś pieprzony wrażliwiec na wszystko.. J.
  11. Oj, mamy przesrane i to jak. Nie dość, że straszną mam żałość w sobie i jakiś stek pretensji, że tak spierniczyłam życie, że deprecha i somaty dowalają, że napady lęku, histerii... to mój partner ma mnie już dość i jego lód wobec mnie jeszcze dowala. Nie mam się już czego uchwycić. Ja też JESZCZE się nie zabijałam, ale często o tym myślę. Niedobrze. Obejrzę chętnie. Teraz leżę w drugim pokoju i ten chłód od mojego partnera aż zawiewa przez drzwi. Ciekawe, czy będzie spanie w nocy? J.
  12. O kurczę pieczone, ale się rozpisujecie! Trochę mnie nie było, a tu proszę, jaka ładna wymiana. Miss, ech, no właśnie ta pieprzona wrażliwość, wspomniałyście o dzieciństwie i psychoterapii. Ja też nawiałam od kilkorga terapeutów. Potrzebuję kogoś, kto intelektualnie będzie... no głupio gadać, ale chciałabym "czuć", że to ktoś "mądry" w sensie profesjonalista i w sensie "doświadczony". Jeśli samemu jest się doświadczonym człowiekiem, to jak można oczekiwać, że ktoś bardzo młody będzie w stanie zrozumieć moją udrękę egzystencjalną, poczucie zmarnowanego życia, kiepskich wyborów kiedyś, co ma wpływ na dziś itd. Potrzebowałabym takiego Yaloma, a nigdy nie trafiłam... A popieprzyć z terapeutką ot tak, to już wolę sobie wiersze skrobać. Miss, co Ty z tym coaxilem? Ja swojego jeszcze nie tknęłam, trzymam. W grudniu dwa razy relanium i raz afobam, kiedy już było bardzo źle. Mianserynę spróbuj na spanie. Mnie pasuje, ale maleńko i co jakiś czas. Czasem brałam kawałek ketrelu, to neuroleptyk-dziadostwo, ale mam, bo ze spaniem też bywa cieniutko... U mnie ze wszystkim cieniutko: fizycznie dupa, we łbie brak nadziei i czasem histeria, która tyra po całości. Ja sertralinę fatalnie znosiłam: mdłości, mdłości, mdłości nieskończone, więc dupa. Kaleb , o co chodzi z tym pramolanem doraźnie. Poważnie polecasz wziąć w razie potrzeby? A tą potrzebą jest lęk, panika czy niemożność zaśnięcia? Escitalopram też u mnie w pudle na leki grzecznie leży, a najlepszy był citalopram: po jednej tabletce dostałam jakiegoś ataku szału i histerii i mój partner kazał mi pić i pić, żeby to jakoś wypłukać. Był przerażony i zakazał mi to brać... Fajnie, że jesteście aktywni, więc będę na bieżąco wpadać. Lorra, też mam wrażenie, że to wenla Ci podkręca kiepskie samopoczucie. Pora to zmienić. Faktycznie, spróbuj jak Miss radzi, tę sertralinę, może akurat??? Dobrej nocy Wszystkim J.
  13. Hej, dzielnie ci kibicuje Say I tobie Jastara Macie jakąs nadzieję... A ja podobnie jak Miss mam wrażenie, że już nigdy mi nie przejdzie. Wciąż trzymam tianeptynę w pogotowiu, ale boje się zacząć. Nie wiem, czy lepiej wziąć sporadycznie benzo czy ładowac się w antydepa znowu, który trzeba będzie brać pewnie już do końca życia. Zycie moje jest i tak wegetacją, lepiej nie będzie, bo nie mam czegoś, czego warto byłoby się uchwycić. J.
  14. Hej, Miss, ja nie spałam dziś całą noc, nie pomogła melatonia i za mało afobamu wzięłam. Niech to szlag. Jak ja to wszystko długo jeszcze wytrzymam. Brak mi dziś nadziei jak diabli. Na dzień po nieprzespanej nocy ratowałam się relanium, bo nieprzespana noc oznacza dla mnie straszny psychiczny spadek, straszny... J.
  15. Miss, faktycznie dziwny ten lorametazepam czy jak mu tam, pierwszy raz słyszę. A nasen to gorsza wersja stilnoxu. Łatwo powiedzieć, nie bierz nic na sen.... czasem lepiej wziąć i spać niż przeżywać katusze. Ja też mam Atarax 25. Say, dzięki za info o hydro, czyli nie jest taka "delikatna" jak ją malują Co by Ci tu poradzić na sen: trazodon jest skuteczny w niewielkiej dawce, ale uboki okropne, mianseryna super w maleńkiej dawce spróbuj tj. 1/2 z 10 mg, nie więcej! Na mnie więcej działało odwrotnie. Może chlorprotiksen? Może melatonina, na niektórych działa, na innych wcale. Jak jest bardzo źle, to trudno, trzeba się wspomóc zolpidemem i tyle. Kwetiapiny pewnie nie chcesz, bo to neuroleptyk. Może mirtazapina, połóweczka? Człowiek jak nie śpi w nocy, to wariuje potem. Dla mnie to największy koszmar.. Jak przejdzie trochę stres, który ostatnio miałeś, to może się to wszystko jakoś wyciszy, ech, nie ma to jak "gruba skóra", tacy to śpią... Za granicą można dostać doksepinę w kroplach, to byłoby coś dobrego na wyciszenie przed nocą, ale w PL nie ma. J.
×