Skocz do zawartości
Nerwica.com

zaburzenia osobowości (cz.II)


Gość paradoksy

Rekomendowane odpowiedzi

Dowiedziałam się właśnie, że prof. Rybakowski nie ma wcale takiej dobrej famy... że bardzo chętnie stwierdza schizofrenię i CHAD i ładuje pgromne ilości leków, które czasem bardziej szkodzą niż poamagają...no nie wiem czy pojadę...bo co mi po tym, że mi stwierdzi schizofrenię ktoś, kto słynie z nadstwierdzalności tej diagozy? To już większy sens ma ten oddział w Lublinie...dziś czuję się znacznie lepiej niż wczoraj...wczoraj to był ogrom cierpienia, dziś wzięłam wenlafaksynę i już któryś raz od razu po pierwszej tabletce poczułam się lepiej, choć nawet na to nie liczyłam, więc nie mozę to być autosugestia...

Zastanawiam się co dalej robić z moimi objawami, zwł. brakiem uczuć..zakładając że NIE jest to schizofrenia, a moja terapeuitka nie ma na to pomysłu i sama mówi, że szkoda pieniędzy na chodzenie do niej, to może wrócić do takiej terapeutki psychoanalitycznej do której chodziłam 1,5 roku temu...jeśli mój zanik uczuć jest kwestią podświadomości, to pewnie bardziej by się do tego nadawała...a empatyczna była i fajna...hmmm.... tylko jak do niej chodziłam, to nie czułam tego piekielmego cierpienia, bo ono zrobiło mi się później (po rispolepcie?) i jeszcze część uczuć miałam, więc miałyśmy na czym pracować...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może w lecie zahaczę o Warszawę, bo mam tam kogoś, to możemy się kiedyś umówić na spacer po Łazienkach (nigdy tam nie byłam!). :D

 

Agnieszko, zapraszam. :D

I z Kasią też mam się w wakacje spotkać. :D

Kasiu... w sumie Twoja terapeutka ma rację... czytałam o jej konkluzji co do "żałoby" w związku z W. ... u faktycznie może coś w tym być.

 

-- 14 cze 2011, 17:29 --

 

Dowiedziałam się właśnie, że prof. Rybakowski nie ma wcale takiej dobrej famy... że bardzo chętnie stwierdza schizofrenię i CHAD i ładuje pgromne ilości leków, które czasem bardziej szkodzą niż poamagają...

 

:shock::shock::shock:

to ja bym się od takiego lekarza trzymała z tak daleka jak tylko można, brrr!

 

-- 14 cze 2011, 17:33 --

 

Zastanawiam się co dalej robić z moimi objawami, zwł. brakiem uczuć..zakładając że NIE jest to schizofrenia, a moja terapeuitka nie ma na to pomysłu i sama mówi, że szkoda pieniędzy na chodzenie do niej,

 

przepraszam, ale muszę to napisać: mam podejrzenia, że Twoja terapeutka nie jest za bardzo kompetentna, przynajmniej nie w zakresie pracy z emocjami. Z Twoich postów ewidentnie daje się wyczuć wiele przeróżnych emocji, które są ukryte i jej zadaniem jest wspólnie z Tobą je wydobyć, nauczyć Cię je dostrzegać, ale ona kompletnie chyba nie wie jak się do tego zabrać i na dodatek umywa ręce. :shock: powinna przynajmniej spróbować pomóc Ci znaleźć jakiegoś dobrego terapeutę, z którym mogłabyś spróbować.

czy ta terapeutka to psycholog czy psychoterapeutka? superwizuje swoją pracę?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przepraszam, ale muszę to napisać: mam podejrzenia, że Twoja terapeutka nie jest za bardzo kompetentna, przynajmniej nie w zakresie pracy z emocjami. Z Twoich postów ewidentnie daje się wyczuć wiele przeróżnych emocji, które są ukryte i jej zadaniem jest wspólnie z Tobą je wydobyć, nauczyć Cię je dostrzegać, ale ona kompletnie chyba nie wie jak się do tego zabrać i na dodatek umywa ręce. :shock: powinna przynajmniej spróbować pomóc Ci znaleźć jakiegoś dobrego terapeutę, z którym mogłabyś spróbować.

czy ta terapeutka to psycholog czy psychoterapeutka? superwizuje swoją pracę?

 

W 100% się zgadzam.

 

Troszkę mnie przeraziło, że ona się przestraszyła Twojego stanu i jak mówiłaś, że pragniesz śmierci, to ją to "zabolało". No przecież, po to się chodzi do psychologa, żeby sobie pomóc w uporaniu się z myślami samobójczymi i innymi ciężkimi stanami. A ona się zachowała, jakby spisała Cię na straty. To nie w porządku z jej strony. Faktycznie, umywa ręce.

 

Niech się wreszcie skończą te wahania ciśnienia, bo mój organizm i psychika się buntują... i ta duchota... człowiek się cały potem oblewa, a równocześnie jest zimno. A w dodatku przeziębienie mnie męczy i kaszel w nocy, a przez deficyt tlenu w powietrzu nie mogę oddychać. :twisted: No, wygadałam się. :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znam Kasiu te stany. Tylko u Ciebie na pewno o wiele łatwiej je uleczyć. Może idź na ten oddział dzienny? Poczujesz się bezpieczniej wśród ludzi...czy Twoi rodzice Ci nie pomogą gdybyś została bez pieniędzy i bez pracy?

 

Moja terapeutka superwizuje swą pracę i ogóle dobrze mi się z nią rozmawia, ale niestety tylko tyle...widzicie, Wy mnie znacie tlyko z internetu i Wam się wydaje, że mam uczucia, ale ona sie rozbija o mur braku uczuć z mojej strony...nie licząc tych paru przykrych jak cierpienie ( bez powodu), pustka itd...i raczej obie nie wiemy co z tym zrobić...po prostu tak jakby mój mózg przestał generować emocje...

 

Zalogowałam się na chomiku. Ale nie wiem jak znaleźć ten film "Kabaret" - czy może ktoś mnie poinstruować?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brak uczuć,

 

Sorry , to nie mój temat i rzadko tu piszę ,ale zazwyczaj czytam, ponieważ obserwuję co się dzieje min u Kasi, Asi. Powiem Ci ,że mnie wkurzyłaś,. tymi pytaniami. Kasia pisze tu praktycznie codziennie i sporo o sobie i swojej sytuacji. Ty natomiast też od dłuższego czasu się tu wypowiadasz. Więc nie wiem jak to nazwać? Tak bardzo skupiasz się na sobie i swoim cierpieniu , którego ponoć nie czujesz, że kompletnie ignorujesz to co piszą inni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, ja naprawdę nie wiedziałam...czytałam przez jakiś czas ten wątek, potem przestałam i kilka dni temu powróciłam..naprawdę bardzo przepraszam za to niezręczne pytanie...bardzo przepraszam

 

-- 14 cze 2011, 20:03 --

 

Kasiu, szkoda, że meiszkasz tak daleko...mogłabym Cię wciągnąć w grono swoich bliskich i znajomych..Boję się coś dodać, żeby znów głupio nie wyszło

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kasiu, a rozważałaś możliwość dwóch sesji w tygodniu? jesteś w takim stanie, że przydałyby Ci się moim zdaniem częstsze spotkania z terapeutką... raz w tygodniu to niewiele przy Twojej obecnej sytuacji... tak mi się wydaje... a skoro teraz nie możesz pójść na dzienny..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brak uczuć,

 

Sorry , to nie mój temat i rzadko tu piszę ,ale zazwyczaj czytam, ponieważ obserwuję co się dzieje min u Kasi, Asi. Powiem Ci ,że mnie wkurzyłaś,. tymi pytaniami. Kasia pisze tu praktycznie codziennie i sporo o sobie i swojej sytuacji. Ty natomiast też od dłuższego czasu się tu wypowiadasz. Więc nie wiem jak to nazwać? Tak bardzo skupiasz się na sobie i swoim cierpieniu , którego ponoć nie czujesz, że kompletnie ignorujesz to co piszą inni.

Wiesz, ja regularnie czytam ten temat już od początku pobytu na forum i wątki poszczególnych osób mi się mieszają. Pamiętałam, że Korba nie ma mamy, ale o tacie nic nie słyszałam. Trochę ciężko ogarnąć historię każdej osoby, żeby tak wszystko spamiętać. Chyba tylko biografia Asi jest na tyle "ciekawa", że nie sposób ją pomylić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_asia_, borelioza swoją drogą i wcale nie przynudzasz. ;) Chodziło mi też o wątek z mamą, samookaleczenia i kwestię zastąpienia zaburzeń odżywiania zdrowym jadłospisem. To taki fajny przykład na to, że można anorektyczne/bulimiczne obsesje przekłuć w coś zdrowego dla ciała i ducha. Mam nadzieję, że ostatnie zwiastuny powrotu anoreksji okażą się tylko chwilowym kłopotem, a nie lawiną śnieżną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam nadzieję, że ostatnie zwiastuny powrotu anoreksji okażą się tylko chwilowym kłopotem, a nie lawiną śnieżną.

 

ja też mam taką nadzieję... to zdrowe odżywianie jest dla mnie ogromnym szczęściem w nieszczęściu...

 

-- 14 cze 2011, 20:11 --

 

ale podejmę sama temat mojego jedzenia i stosunku do wagi na kolejnej sesji, nie będę tego bagatelizować na terapii i zwodzić terapeutki, bo to do niczego dobrego mnie nie zaprowadzi, a moja waga ewidentnie stała się dla mnie teraz problemem i moje porcje są coraz mniejsze. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brak uczuć,

Tak bardzo skupiasz się na sobie i swoim cierpieniu , którego ponoć nie czujesz, że kompletnie ignorujesz to co piszą inni.

 

Podpisuję się pod tym.

 

Brak uczuć, Ty moim zdaniem nie wyjdziesz z tego, jeśli nie zaczniesz mówić o czymkolwiek innym niż o braku uczuć... Będziesz cierpieć w nieskończoność coraz silniejsze męki, jeśli nie poruszysz innych tematów na sesjach i tutaj. To, co przeżywałaś wcześniej musiało być potwornie bolesne i trudne, skoro nastąpiło u Ciebie w efekcie tak silne zamrożenie uczuć. Ale jeśli nie zaczniesz o tym mówić w terapii to wróżę Ci cierpienie na wieki, a być może postęp choroby. No i musisz trafić na kogoś, przy kim będziesz chciała się otworzyć.

Swoją drogą, może w Tobie jest takie podświadomie przekonanie, że zasługujesz na uwagę i współczucie-ciepło tylko wtedy, gdy cierpisz najgorzej(w swoim przekonaniu), a twoja sytuacja jest tragiczna?

 

Korba, PRZYTULAM CIĘ MOCNO!!!!!!!!!!! :*****

Ciągle mam nadzieję, że spotkamy się na 7f....

Musisz czuć się tak potwornie samotna i opuszczona... a skoro "chcesz" umrzeć i tak, więc co Ci szkodzi? Chodź do ludzi, na 7f, przynajmniej popłaczemy RAZEM, pogadamy, nie umieraj jeszcze.

 

-- 14 cze 2011, 21:36 --

 

a moja waga ewidentnie stała się dla mnie teraz problemem

 

Asia, przecież wiesz, że tak naprawdę to nie waga jest problemem.

Waga i jedzenie oraz martwienie się tym to tematy zastępcze. Co chcesz ukryć? Jakie emocje i obawy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

naranja, moja waga i jedzenie..., no nie wiem, ja naprawdę bardzo źle się czuję w swoim ciele i nie chodzi tylko o wagę, do tego stopnia, że unikam ludzi jak ognia, bo się wstydzę, żeby na mnie patrzyli, wolę z nimi rozmawiać przez tel. lub pisać, żeby tylko mnie nie widzieli, nie mogę znieść jak ktoś na mnie patrzy. tak jakbym miała jakieś mega kompleksy przy ludziach, wciąż się z nimi porównuję i czuję się beznadziejna, wydaje mi się, że każdy się na mnie gapi, mam tak od 11 lat odkąd zachorowałam na anoreksję po raz pierwszy, mam jakiegoś bzika na punkcie swojego wyglądu, może wydaje się to powierzchowne, ale to jest dla mnie duży problem, niestety coraz większy, i przypomina to coś w rodzju dysmorfofobii. baaardzo nasiliło mi się to od rzutu boreliozy 2 lata temu, gdy moje ciało się zmieniło i musiałam nauczyć się inaczej z nim obchodzić, a ja do teraz nie mogę się z tym pogodzić.

poza tym anoreksja może być też czymś, dzięki czemu nie jestem/nie będę sama jak już skończę studia i moja terapeutka pójdzie na urlop. za każdym razem wpadałam w anoreksję jak kończył się jakiś edukacyjny etap w moim życiu, bo traciłam cel, którym żyłam, tuż przed jego osiągnięciem nie widziałam niczego poza nim, jadłam coraz mniej, koncentrowałam się tylko na nim, tak jakby nic innego nie było ważne. a potem... była tylko pustka. i ja z anoreksją.

anoreksja daje mi dziwną siłę, energię, power. poczucie kontroli nad wszystkim, nad tym co się ze mną dzieje, poczucie bezpieczeństwa.

to też chyba mój sposób na samotność. a może samotność jest wynikiem anoreksji... sama już nie wiem.

może to również chęć zwrócenia na siebie uwagi terapeutki i niemy krzyk: "zaopiekuj się, zajmij się mną, pomóż mi".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Anoreksja to choroba uczuć i chęć kontroli nad wszystkim, co nas dotyczy... a następuje, gdy w naszym przekonaniu tę kontrolę tracimy. Z Twoich postów wnioskuję, Asiu, że bardzo byś chciała mieć "siebie" pod kontrolą, masz bogate nazewnictwo na objawy, które Ci dolegają... może Twoja psychika zapędza się i postanawia już nawet kontrolować jedzenie, oddychanie, proste czynności życiowe? To by się zgadzało, bo niedawno pisałaś, że nie możesz oddychać, jak równocześnie mówisz... może właśnie z powodu tej kontroli? Bo bez tej kontroli czujesz, że... spadasz w ciemną otchłań?

 

Rozumiem, bo ja też tak mam z tą kontrolą. Ale na szczęście anoreksji nigdy nie miałam...

 

Moja mama teraz ma nastroje depresyjne, zaczynają jej się objawy klimakterium (poty, nieregularne miesiączki itp.), a bardzo się boi brać hormonalną terapię zastępczą, bo jest wtedy ryzyko zachorowania na raka piersi... a jej mama właśnie zmarła na raka piersi... już sama nie wiem, co jej poradzić... jeśli objawy nie ustąpią, zaprowadzę ją do psychiatry, żeby zażywała chociaż jakiś lek przeciwdepresyjny... Zastanawiam się, co mogę dla niej zrobić, żeby się nie męczyła, bo ostatnio często płacze i nie ma na nic siły... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja naprawdę bardzo źle się czuję w swoim ciele i nie chodzi tylko o wagę, do tego stopnia, że unikam ludzi jak ognia (...) wolę z nimi rozmawiać przez tel. lub pisać, żeby tylko mnie nie widzieli, nie mogę znieść jak ktoś na mnie patrzy.

 

mam jakiegoś bzika na punkcie swojego wyglądu, może wydaje się to powierzchowne

 

Asiu, mam dwa skojarzenia.

1. Czy pod tym nie kryje lęk przed tym, że ludzie mogą ocenić Cię powierzchownie?

A ty byłaś tyle razy powierzchownie oceniana... (na przykład).

2. Czy pod tym nie kryje się pragnienie, aby inni pokochali Cię za wnętrze, za duszę, aby dojrzeli ją? Czyli pragnienie bliskości, czegoś głębszego...

3. Czy to nie jest związane z lękami seksualnymi? Jako kobieta z krągłymi kształtami jesteś obiektem seksualnym dla mężczyzn, to może być dla ciebie z pewnych względów trudna konstatacja, możesz tego nie chcieć, bać się.

 

za każdym razem wpadałam w anoreksję jak kończył się jakiś edukacyjny etap w moim życiu, bo traciłam cel, którym żyłam, tuż przed jego osiągnięciem nie widziałam niczego poza nim, jadłam coraz mniej, koncentrowałam się tylko na nim, tak jakby nic innego nie było ważne.

 

Inne rzeczy na pewno były ważne, ale być może za trudne dla Ciebie. Rozstanie i koniec oznacza samodzielność, własne wybory, odpowiedzialność, liczenie na siebie. A Ty czujesz się być może bezbronna i niegotowa na to. Więc skoro nie możesz kontrolować życia, które Cię przerażą to zaczynasz kontrolować procesy fizjologiczne i w ten sposób uciekasz przed uczuciem bezradności w życiu, zastępujesz je sobie "siłą" woli. Tyle, że destrukcyjnie.

 

może to również chęć zwrócenia na siebie uwagi terapeutki i niemy krzyk: "zaopiekuj się, zajmij się mną, pomóż mi".

 

Boisz się rozstania. Może myślisz, że dopóki będziesz miała zagrożone zdrowie, a nawet życie to masz gwarancję, że ona nie przerwie terapii z Tobą i Cię nie zostawi. Bo ludzie (zwłaszcza tacy, których zawód polega na pomaganiu) nie zostawiają umierających i chorych (a tym samym możesz bardzo bać się zdrowienia). Ale to nie tak - jeśli przesadzisz z anoreksją to ona może zawiesić terapię i wylądujesz w szpitalu. Chyba więc lepiej zacząć mówić o tym, co jest POD objawami...

 

P.s. Ja w tym roku wylądowałam w szpitalu z BMI 15.5. Nie doprowadzaj się do takiego stanu, ciężko z niego wyjść.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Agnieszko, to prawda, jedną z przyczyn jest na pewno potrzeba kontroli. A zbyt dużo spraw w moim życiu jest teraz niewiadomych... Jestem umysłem typowo analitycznym, lubię wszystko wiedzieć, zawsze szukam przyczyny danego stanu, nie mogę zaakceptować po prostu, że coś np. tak jest, ja zawsze muszę dojść dlaczego. Więc wyobraź sobie jak reaguję, gdy nie wiem co się dzieje z moim ciałem, gdy moje rokowania co do tej borelii są niepewne... To samo z moim życiem po studiach. Znajduję sobie więc coś, co mogę w pełni kontrolować...

co do Twojej Mamy - myślałaś dla niej może o czymś ziołowym? Są zioła, które regulują hormony i są zalecane przy menopauzie. Może zanim sięgnie po sztuczne hormony warto pomyśleć o ziołach?

 

naranja, uważam tak samo jak brak uczuć - Twoje spostrzeżenia są zadziwiająco trafne, mogłabyś naprawdę zajmować się problemami innych ludzi lepiej niż nie jeden terapeuta. :shock: Wszystko to, co napisałaś mogę potwierdzić. :oops: Włącznie z tym, że boję się mężczyzn i swojej sexualności, może boję to trochę niewłaściwe słowo - raczej brzydzę. a mój popęd sexualny napawa mnie wstrętem i cieszę się, że znowu zniknął.

Jak się teraz czujesz? Twoje BMI było bardzo niskie... :(

 

-- 15 cze 2011, 06:17 --

 

to nie chodzi tylko o to, że boję się, że mnie terapeutka zostawi, ale o jej urlop. zostanę całkiem sama... a po obronie nie będę miała już żadnego punktu zaczepienia. co ja ze sobą zrobię? :( pojechałabym do domu rodzinnego na wieś, ale bardzo odzwyczaiłam się od pleśni i wilgoci tak, że teraz jak tam przebywam to mój stan zdrowia bardzo się pogarsza. :roll: muszę mieć się czymś zająć. inaczej wpadam w apatię, bezsens życia, pustkę, marazm, nie mam siły i nie chce mi się ruszyć się z łóżka.

jeśli chodzi o anoreksję to bez niej czuję się też nijaka, i tak jakby w pewnym sensie za nią tęsknię, bez niej nie czuję, że jestem, jestem nikim... lubię też igrać sobie trochę ze śmiercią, balansując na granicy, to zauważyła już moja dawna psycholog. zawsze muszę wpakować się w coś, co jest jakoś niebezpieczne, co mnie napawa lękiem, ostatnio moja terapeutka powiedziała, że lubię sama się straszyć, nakręcać i przeżywać. to prawda. i lubię, i nienawidzę.

anoreksja daje mi poczucie bezpieczeństwa, bo nie mogę znieść tej niepewności związanej z moją przewlekłą boreliozą, to mnie doprowadza do szewskiej pasji. wolę znać najgorszy scenariusz niż nie wiedzieć.

 

-- 15 cze 2011, 06:24 --

 

swiatlo, zaburzenia tożsamości to dla mnie jej niespójność, niestałość, nie wiem jaka jestem, zachowuję się jakbym była całkiem różnymi osobami, dla każdego mogę być inna, przejmuję tożsamość ludzi, z którymi przebywam - wydaje mi się, że myślę tak jak oni, czuję to, co oni, podoba mi się to, co innym, tak jakbym była nimi, nie mam tak jakby swojego kręgosłupa, moja samoocena jest raz za niska, raz za wysoka, no i jeszcze kwestia preferensji sexualnych, która też są niepewne. mam też tak, że czasem nie wiem czy chciałabym być i czy czuję się kobietą czy facetem. :oops:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×