Skocz do zawartości
Nerwica.com

zaburzenia osobowości (cz.II)


Gość paradoksy

Rekomendowane odpowiedzi

Kasiu - a jakbyś wzięła 2 tyg. urlopu i wyjechała sobie gdzieś? Poczułabyś przyjemność i relaks? Mogło by to być jakieś specjalne miejsce: SPA, klasztor kamedułów albo coś co akurat Tobie by przypasiło..

U mnie takie rozwiązanie niestety nie wchodzi w grę, bo ja z tej pustki mam 100% anhedonię

 

Korba napisała wczoraj czy przedwczoraj, że ona też ma anhedonię.

 

Korba, dlaczego czujesz się idiotycznie, że nie chcesz iść na oddział? I czemu poczucie winy?Idiotyczne to by było jakbyś tam poszła bezmyślnie, nie przemyślawszy kwestii z pracą. I na odwrót - jakbyś zrezygnowała z 7f bez dogłębnych refleksji. Sprawa jest trudna w Twoim przypadku, ale musisz się w końcu opowiedzieć za tym, co będzie lepsze dla Ciebie.

 

W sumie jak nie masz konkretnego terminu na 7f to może daj sobie czas? Możemy zrobić tak, że jak ja tam będę to mogę Ci dać cynk, jak tam jest. W sumie to pewnie też niewiele dla Ciebie zmieni, no ale jak się zorientowałam, pomijając kwestię Twojej pracy, to mamy podobne obawy w związku z Krakowem. Do tego czasu może coś się już u Ciebie wyklaruje na tak lub nie, a może moje doświadczenia i refleksje z oddziału Ci pomogą?

Jej, ja już za miesiąc idę... :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_asia_, ja zawsze myślałam, że borelioza jeśli jest szybko rozpoznana i przejdzie się odpowiednią kurację lekami to te wszystkie objawy nie dokuczają, że choroba jest jakby uśpiona.. a u Ciebie bardzo późno wykryli boreliozę? nie zareagowałaś na pierwsze lelki? Jak długo w ogole już się leczysz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jej, ja już za miesiąc idę...

Jak chcesz to możesz się starać o przyspieszenie. Zadzwonić do Oddziałowej i powiedzieć, że Ci zależy.

Mam nadzieję, że Tobie to pomoże.... i takie mam przypuszczenia. Myślę, że mi też by pomogło gdybym mogła poczuć emocje.

Co dziwne, jak jeszcze normalnie czułam jak normalny człowiek, to reagowałam często przesadnym lękiem, zamartwianiem się, złością, nad którą nie mogłam zapanować...i zawsze powtarzałam, że nic na to nie poradzę, że tak to przeżywam... po prostu przeżywałam wszystko bardzo intensywnie i głęboko...teraz tak samo nie umiem nic poradzić, że w sercu nie przeżywam nic...chcę zadzwonić do mojej starej lekarki...spytać ją co uważa nt wizyty u prof. Rybakowskiego

 

-- 15 cze 2011, 16:03 --

 

Aha - i w ogóle ze mną się dzieje coś dziwnego po stilnoxie- przez 30 min po zażyciu coś czuję, robię się ożywiona, najchetniej wtedy kontaktowałabym się z ludżmi, czytała książki, robiła drugie studia, po prostu on euforyzuje, ożywia, mija anhedonia, lęk, cierpienie, robię się cudownie lekka, czasami mi nawet lekki pociąg seksualny wraca...czy ktoś z Was ma podobne doświadczenia z euforyzacją po stilnoxie? Nie rozumiem tego receptorowo - on działa na receptory GABA, czyli te same co benzodiazepiany...fakt, jeszcze rok temu miałam po benzo takie uczucie jakby mi bardzo powierzchowne emocje wracały, ale teraz już tak nie jest..no i zarówno w przypadku bezno jak i stilnoxu to nie są głębokie uczucia, tylko takie płytkie ożywienie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jej, ja już za miesiąc idę...

Jak chcesz to możesz się starać o przyspieszenie.

 

Nie chcę.

 

Mam nadzieję, że Tobie to pomoże.... i takie mam przypuszczenia. Myślę, że mi też by pomogło gdybym mogła poczuć emocje.

 

Wiesz co, ale ja też jestem silnie zamrożona. Mówiąc szczerze, to po sposobie pisania mam wrażenie, że w Tobie jest więcej emocji niż we mnie, ty masz bardziej emocjonalny styl pisania.

 

Co dziwne, jak jeszcze normalnie czułam jak normalny człowiek, to reagowałam często przesadnym lękiem, zamartwianiem się, złością, nad którą nie mogłam zapanować...i zawsze powtarzałam, że nic na to nie poradzę, że tak to przeżywam... po prostu przeżywałam wszystko bardzo intensywnie i głęboko...

 

No i być może dlatego w końcu Cię dopadła znieczulica, bo nie chciałaś więcej tego czuć, miałaś dość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, dlaczego czujesz się idiotycznie, że nie chcesz iść na oddział? I czemu poczucie winy?Idiotyczne to by było jakbyś tam poszła bezmyślnie, nie przemyślawszy kwestii z pracą. I na odwrót - jakbyś zrezygnowała z 7f bez dogłębnych refleksji. Sprawa jest trudna w Twoim przypadku, ale musisz się w końcu opowiedzieć za tym, co będzie lepsze dla Ciebie.

 

tak, właśnie o to chodzi, że nie dojrzałam do żadnej decyzji. poza oddziałem dziennym, ale na razie to kwestia otwarta. 21-go pójdę na rozmowę, nie mam nic do stracenia. w ciągu najbliższych tygodni okaże się, czy daję radę chodzić do pracy, w końcu długo siebie nie dam rady oszukać.

 

W sumie jak nie masz konkretnego terminu na 7f to może daj sobie czas? Możemy zrobić tak, że jak ja tam będę to mogę Ci dać cynk, jak tam jest. W sumie to pewnie też niewiele dla Ciebie zmieni, no ale jak się zorientowałam, pomijając kwestię Twojej pracy, to mamy podobne obawy w związku z Krakowem. Do tego czasu może coś się już u Ciebie wyklaruje na tak lub nie, a może moje doświadczenia i refleksje z oddziału Ci pomogą?

Jej, ja już za miesiąc idę...

 

Tak, na razie dam sobie czas. Najbardziej się czuję przerażona, jak jestem do czegoś zmuszona, nie umiem robić czegoś wbrew sobie. Zawsze w ważnych decyzjach mogłam liczyć na intyuicję, teraz ona mało mówi, muszę się bardziej wsłuchiwać, ale mam takie zamieszanie w głowie, że sama nie wiem, czego chcę i co jest mi potrzebne.

Właśnie, Ty już za miesiąc.... Boisz się? Będę czekać z niecierpliwością na jakieś sygnały od Ciebie. Nie mam terminu, mam furtkę otwartą. Temat może powrócić w każdej chwili.

 

-- 15 cze 2011, 16:18 --

 

Aha - i w ogóle ze mną się dzieje coś dziwnego po stilnoxie- przez 30 min po zażyciu coś czuję, robię się ożywiona, najchetniej wtedy kontaktowałabym się z ludżmi, czytała książki, robiła drugie studia, po prostu on euforyzuje, ożywia, mija anhedonia, lęk, cierpienie, robię się cudownie lekka, czasami mi nawet lekki pociąg seksualny wraca...czy ktoś z Was ma podobne doświadczenia z euforyzacją po stilnoxie?

 

brak uczuć, to typowe działanie stilnoxu. na mnie już niestety tak euforyzująco nie działa, ale kiedyś miewałam tak, że zanim poszłam spać, to na przykład sprzątałam albo obdzwaniałam znajomych. to były jedyne chwile kiedy czułam się zrelaksowana i zadowolona.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_asia_ masz bordera ?

 

tak

 

-- 15 cze 2011, 15:46 --

 

_asia_, ja zawsze myślałam, że borelioza jeśli jest szybko rozpoznana i przejdzie się odpowiednią kurację lekami to te wszystkie objawy nie dokuczają, że choroba jest jakby uśpiona.. a u Ciebie bardzo późno wykryli boreliozę? nie zareagowałaś na pierwsze lelki? Jak długo w ogole już się leczysz?

 

no no jest dokładnie tak jak piszesz - świeżą szybko wykrytą boreliozę można skutecznie leczyć. gorzej, gdy ma się ją wrodzoną (przekazaną bakterię przez matkę) bądź niezdiagnozowaną latami. a mój to jeden z tych dwóch przypadków. zaś z racji tego, że nigdy nie pamiętałam kleszcza to nikt nie wpadł do głowy, że to może być borelioza, a mój stan z roku na rok coraz bardziej się pogarszał, od 2 lat to już koszmar, aż w końcu w styczniu tego roku diagnoza. leczę się jakoś tak od marca. na zioła reaguję silnie, czuję się dużo gorzej niż przed leczeniem. to niby dobry znak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Tak, na razie dam sobie czas. Najbardziej się czuję przerażona, jak jestem do czegoś zmuszona, nie umiem robić czegoś wbrew sobie. Zawsze w ważnych decyzjach mogłam liczyć na intyuicję, teraz ona mało mówi, muszę się bardziej wsłuchiwać, ale mam takie zamieszanie w głowie, że sama nie wiem, czego chcę i co jest mi potrzebne.

Właśnie, Ty już za miesiąc.... Boisz się?

 

Nie nazwałabym tego lękiem, raczej czymś w rodzaju niedowierzania :shock:

Bardziej mnie przygnębia wizja tej terapii, bo spodziewam się oceniania, kopniaków, stawiania do pionu, racjonalizowania i traktowania jak trudną młodzież do wychowania plus chłód tamtejszych analityków i ta wizja obsuwa mnie w poczucie beznadziejności i bezsensu dość mocno. Czyli raczej przybitka niż lęk. Poza tym jestem w dość mocnej depresji, bardzo zmęczona i nie mam pojęcia, jak dam radę tam wstawać z łóżka, nie mówiąc już o myciu się i uczestnictwie w życiu i terapii. A ludzie tam są energiczni, na chodzie - to na czym w takim razie polega ich cierpienie, jak nie mają doła? Pytam szczerze, bo nie mogę tego zrozumieć - przecież tam są osoby po próbach, więc cierpią bardzo, więc jak mogą nie być w depresji takiej z polegiwaniem w łóżku? Czemu ja tak mam? Mam znowu myśli, że pozostaje mi samobójstwo :( Ale w sumie tutaj w domu bez ludzi - zgniję.

 

brak uczuć, to typowe działanie stilnoxu. na mnie już niestety tak euforyzująco nie działa, ale kiedyś miewałam tak, że zanim poszłam spać, to na przykład sprzątałam albo obdzwaniałam znajomych. to były jedyne chwile kiedy czułam się zrelaksowana i zadowolona.

 

W szpitalu moja współlokatorka dostawała przed snem Onirex. Nie wiem, czy to coś podobnego? W każdym razie ten lek robił z nią w 10 minut (!) niesamowite rzeczy. Razem z drugą współlokatorką miałyśmy wrażenie, jakby się mocno naćpała i była pod wpływem mocnego afrodyzjaku, tuż po połknięciu była bardzo kusząca, uwodzicielska i w świetnym nastroju. Ja się takiego czegoś BOJĘ. Po co to brać jak potem przestaje działać i jest zjazd? A kontrast boli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zadam głupie pytanie: Mieliście kiedyś lęki, że bliska osoba Was porzuci, nie będzie chciała z Wami utrzymywać kontaktu? Mnie do szczęścia brakuje właśnie wymazania tego lęku, który trwa już ponad rok... :roll: Jeśli tak, to jak sobie z takimi przykrymi uczuciami radzicie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zadam głupie pytanie: Mieliście kiedyś lęki, że bliska osoba Was porzuci, nie będzie chciała z Wami utrzymywać kontaktu? Mnie do szczęścia brakuje właśnie wymazania tego lęku, który trwa już ponad rok... :roll: Jeśli tak, to jak sobie z takimi przykrymi uczuciami radzicie?

ja mam czasami taki lęk daje o sobie znać,kiedy czekam na kontakt,wkręcam sobie-"nie przyjedzie"

"olał mnie""nie jestem warta jego".Ostatnio nie mam takich złych myśli,ale wczesniej miewałam je często ,takie mimowolne,bezpodstawne,zatruwajace zycie :?

W takich wypadkach pytałam sie poprostu mojeo faceta "jak jest" i spokój i koniec wkręcania bzdur-na pewien czas :mrgreen:

 

-- 15 cze 2011, 16:25 --

 

albo w pracy czy w szkole kiedy się denerwowałam wydawało mi się,że widać,że jestem chora psychicznie i ludzie przestana ze mna gadać i wogóle...najgorsze rzeczy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardziej mnie przygnębia wizja tej terapii, bo spodziewam się oceniania, kopniaków, stawiania do pionu, racjonalizowania i traktowania jak trudną młodzież do wychowania plus chłód tamtejszych analityków i ta wizja obsuwa mnie w poczucie beznadziejności i bezsensu dość mocno. Czyli raczej przybitka niż lęk. Poza tym jestem w dość mocnej depresji, bardzo zmęczona i nie mam pojęcia, jak dam radę tam wstawać z łóżka, nie mówiąc już o myciu się i uczestnictwie w życiu i terapii. A ludzie tam są energiczni, na chodzie - to na czym w takim razie polega ich cierpienie, jak nie mają doła? Pytam szczerze, bo nie mogę tego zrozumieć - przecież tam są osoby po próbach, więc cierpią bardzo, więc jak mogą nie być w depresji takiej z polegiwaniem w łóżku? Czemu ja tak mam?

naranja, mam identyczne obawy. czasem się zastanawiam, czy tam trzeba być zdrowym, żeby tam być.

 

Zadam głupie pytanie: Mieliście kiedyś lęki, że bliska osoba Was porzuci, nie będzie chciała z Wami utrzymywać kontaktu? Mnie do szczęścia brakuje właśnie wymazania tego lęku, który trwa już ponad rok... :roll: Jeśli tak, to jak sobie z takimi przykrymi uczuciami radzicie?

 

Agnieszko, ja mam tak nieustannie, od zawsze boję się, że osoby/osoba, na których mi zależy znikną. w najgorszych koszmarach taka osoba krzyczy na mnie, wyśmiewa mnie i zostawia. jeśli np. chodzi o W. to moim największym strachem jest, że on zniknie. że nagle zniknie z mojego życia i nigdy go już nie usłyszę i nie zobaczę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zanim poszłam spać, to na przykład sprzątałam albo obdzwaniałam znajomych. to były jedyne chwile kiedy czułam się zrelaksowana i zadowolona.

No właśnie! u mnie to jedyne chwile ( nie licząc tych "przebłysków raz na parę miesięcy) kiedy jestem zrelaksowana i coś czuję...najchętniej jadłabym i w dzień stilnox. Kiedyś po sanvalu ( to ta sama substancja) widziałam podójnie, a po stilnoxie słyszałam głosy...ale to wszystko było strasznie przyjemne...jedyna przyjemność w moim życiu...cały dzień czekam na to, by zażyć stilnox..ale mi go pewnie lekarka zabierze, bo biorę juz 2 mce.

A ludzie tam są energiczni, na chodzie - to na czym w takim razie polega ich cierpienie, jak nie mają doła?

Różne osoby tam są, wiele osób ma ciemne dni, gdy leżą, płaczą, tną się...natomiast przynajmniej jak ja byłam to nie było nikogo w takim stanie jak ja, żeby w ogóle nie odczuwał przyjemności, żeby nie miał ŻADNYCH lepszych dni. Nie było chyba drugiej takiej osoby, która by kilka tygodni spędziła w pokoju.Jednakże poznalam wczoraj chłopaka, który był po mniez bardzo podobnymi objawami braku uczuć, tylko on jeszcze cierpi na napięcie mięśniowe i czuje jakieś "prądu" w nogach i mu w Krakowie swtierdzili na tej podsawie psychozę i go odesłali do domu. Potem co ciekawe trafił na oddiał do mojej cioci ( wiem to oczywiście od niego a nie od niej) i u niej stwierdzili, że to żadna psychoza tylko zaburzenia osobowości...i sobie chłopak wegetuje dalej.

Natomiast muszę Cię uprzedzić, że jak ja byłam to były też osoby, których "cierpienie" polegało na tym, że zaliczali seks za seksem, brali udział w orgiach, zdradzali narzeczoną nieskońoczną ilość razy i przyjechali do Krakowa, żeby się zdecydować która płeć ich bardziej pociąga...nie twierdzę, że to nie jest dylemat, ale...

Była też np. osoba z osobowością unikającą, która bała się podejmować decyzje - z tego co wiem to nie poczuła, żeby to jej jakoś szczególnie pomogło. I chłopak z natręctwami - zrezygnował razem ze mną, bo uznał, że nic mu to nie daje. I moja współlokatorka z bulimią - jak już pisałam. I dziewczyna - bardzo sympoatyczna - zdiagnozoan jako osobowość narcystyczna. W sumie nie wiem co jej najbardziej przeszkadzało, chyba miała stany depresyjne. Bardzo różne osoby były, ale jednak wszyscy jakoś "żyli", a u mnie przez ten brak uczuć występuje mocne wycofanie społeczne no bo nie potrafię się wciągnąć w towarzystwo, współodczuwać...myślę, że u Ciebie będzie inaczej i że coś zyskasz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Agnieszko, ja mam tak nieustannie, od zawsze boję się, że osoby/osoba, na których mi zależy znikną.

 

Kasiu, chciałam napisać dokładnie te same słowa.

 

ten lęk, Agnieszko, nie opuszcza mnie w ogóle, wciąż się boję, że ktoś, na kim mi zależy zniknie, odwróci się ode mnie, odrzuci, opuści, zostawi, i to właśnie wtedy, gdy ja się przed nim całkiem odsłonię, otworzę i przywiążę do niego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:(ja to mam jakieś zahamowanie psychoruchowe dosłownie...i mam je już z ponad rok chyba...może nie uwierzycie, ale ja prawie nic nie robię...nawet bym chciała, nawet bez poczucia satysfkacji chcialabym np. umyć okno czy zamieść podłogę, a siedzę w 1 pozycji i wszleki ruch, wszelka aktywność budzi we mnie taką niechęć, że nie mogę się przałamać..w pracy na szczęście muszę głównie siedzieć...jak mam podejść do ksero to ciężko mi podnieść tyłek i w y k o n a ć j a k i ś r u c h. Z powodu tej nieruchawości prawie nie sprzątam. Od roku.Zdaję sobie sprawę, że to nienormalne. Ktoś ma podobnie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:(ja to mam jakieś zahamowanie psychoruchowe dosłownie...i mam je już z ponad rok chyba...może nie uwierzycie, ale ja prawie nic nie robię...nawet bym chciała

 

Słuchaj, chodzisz do pracy. Pod tym względem dzieli nas przepaść, bo ja mam siłę wyjśc z domu 1-2 razy w tygodniu. W porównaniu do mnie jesteś aktywna.

 

Z powodu tej nieruchawości prawie nie sprzątam. Od roku.Zdaję sobie sprawę, że to nienormalne. Ktoś ma podobnie?

 

Ja to nawet nie mam takich dylematów jak Ty... Jak widać, jednak Ci zależy na czymś, coś Ci przeszkadza. Ja na mój syf już leję. O sprzątaniu nawet nie myślę, mnie męczy nawet pisanie tutaj, jedzenie, oddech nawet, a co dopiero porządki - nie myślę o tym nawet... Jakbym nie miała w domu zmywarki to miałabym stertę brudnych naczyń...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja mam taką refleksje wszystkie zaburzenia osobowości i choroby psychiczne są wywołane nadmiarem stresu.

A przynajmniej stres jest ważnym czynnikiem. Bo są jeszcze przyczyny genetyczne i środowiskowe i odżywianie i hormony (neuroprzekaźniki). Np. co do schizofrenii to obecnie nie wiadomo co wywołuje tę chorobę, są różne hipotzy, ale jak byłam na F10 to uczyli nas tam "teorii stresu i podatności"... że możeny być z urodzenia podatni na zachorowanie na schizofrenię, ale dopiero jakiś ważny czynnik stresowy ją wyzwala (czyli bez tego stresu bylibysmy zdrowi), przy czym ten stres nie musi byc zjawiskiem negatywnym, może to być coś. pozytywnego np. ślub :shock: Mam nadzieję, że dobrze zapamiętałam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_asia_, a Tobie pomoże to że powiem Ci że są ludzie którzy nie mają rąk, nóg, albo rodzą się takie bliźniaczki z jedną głową? każdy wie, że zawsze znajdzie się ktoś kto ma gorzej..i co z tego? jaki sens ma "a ja mam gorzej bo ja mam tak i srak.." dla każdego w jego stanie jego cierpienie jest wielkie, bez sensu taka licytacja...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jednakże poznalam wczoraj chłopaka, który był po mniez bardzo podobnymi objawami braku uczuć, tylko on jeszcze cierpi na napięcie mięśniowe i czuje jakieś "prądu" w nogach i mu w Krakowie swtierdzili na tej podsawie psychozę

 

Co za bzdury? Ja też tak mam. Różne prądy, dziwne odczucia, czasem poczucie, że wychodzę z ciała nawet, że się rozpływam (namacalnie). Odcięcie od emocji jak robot, cyborg. ale mnie diagnoza chrzani, bo i tak mi żadne leki nie pomagają. Mówiłam o tym lekarzowi i nie zdiagnozował mi psychozy.

 

Co więcej, rozmawiałam z dziewczyną, która twierdzi, że jej 7f pomogło, a trafiła do niego ze zdiagnozowanym stanem paranoidalnym, czyli podpadającym pod psychozę (chociaż jest BPD). Na początku terapii na 7f nie była w stanie zarejestrować, co przed chwilą ktoś powiedział i nie pamiętała, co sama powiedziała przed chwilą, no i też miała pustkę w głowie. Ale ona poleca oddział, jej dużo dał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale my się przecież nie licytujemy...raczej znalazłyśmy płaszczyznę porozumienia...coraz więcej wspólnych problemów...to jakoś pociesza przynajmnioej intelektualnie, że nie jest się samemu na świecie z takim problemem...

Ja to nawet nie mam takich dylematów jak Ty... Jak widać, jednak Ci zależy na czymś, coś Ci przeszkadza. Ja na mój syf już leję. O sprzątaniu nawet nie myślę, mnie męczy nawet pisanie tutaj, jedzenie, oddech nawet, a co dopiero porządki - nie myślę o tym nawet... Jakbym nie miała w domu zmywarki to miałabym stertę brudnych naczyń...

Ja tak samo. Jak wróciłam do pracy po Krakowie to pierwszą rzeczą, którą kupiłam była zmywarka...tylko się zastanawiam jak stracę pracę i pójde do szpitala to jak spłacę raty...ja w ogóle nie panuję nad pieniędzmi....wydaję krocie na kolejnych lekarzy, na taksówki jak nie mam siły...

 

-- 15 cze 2011, 19:50 --

 

Co więcej, rozmawiałam z dziewczyną, która twierdzi, że jej 7f pomogło, a trafiła do niego ze zdiagnozowanym stanem paranoidalnym, czyli podpadającym pod psychozę (chociaż jest BPD). Na początku terapii na 7f nie była w stanie zarejestrować, co przed chwilą ktoś powiedział i nie pamiętała, co sama powiedziała przed chwilą, no i też miała pustkę w głowie. Ale ona poleca oddział, jej dużo dał.

Jak czytam takie opinie, to żałuję, że miałam akurat TEGO terapeutę :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dominika, no moim zdaniem to nie była jednak licytacja, wpis naranji miał pewien charakter terapeutyczny, ale nieważne. ;) Co do tego, co napisałaś... wiesz, czasem jak na przykład słyszę o ludziach, którzy zachorowali na raka, a których znam, albo poznaję w internecie chorych na SM jak to było ostatnio to zaczynam bardziej doceniać to, co mam i w jakiej sytuacji się znajduję, więc w jakiś tam sposób mi to pomaga jeśli mogę tak to ująć, dźwiga mnie do góry, myślę, że mam jeszcze o co walczyć, mam jakąś szansę, podziwiam siłę niektórych osób, ich wolę życia i walki, i zaczynam myśleć, że bez sensu jest użalanie się nad sobą, tracenie na to czasu zamiast coś robić... ciężko mi to ująć w słowa, ale czasem poznanie człowieka, który jest w gorszej sytuacji a mimo to się nie poddaje i chce żyć, mało tego - walczy o to z całych sił - potrafi wiele uświadomić. tak samo jak docenia się zazwyczaj to, co się straciło. ostatnie dwa lata mojego życia bardzo mnie zmieniły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×