Skocz do zawartości
Nerwica.com

Usłyszeliście "przepraszam"?


SamiraQ

Rekomendowane odpowiedzi

Pewnie usłyszę to jutro jak ochłonie, ale to nic nie zmieni. To nie ma znaczenia, bo to ja teraz jestem na skraju wytrzymałości nerwowej i żadne "przepraszam" czasu nie cofnie.

Zawsze przeprasza i zawsze ma wyrzuty sumienia, ale może właśnie dlatego, że zawsze przeprasza to słowo nie ma dla mnie żadnego znaczenia, bo ja swoje przez ten czas wycierpię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podpisuje się - też nigdy nie usłyszałam "przepraszam". Od matki nawet tego nie wymagałam, natomiast ojciec-alkoholik nie potrafi przepraszać, więc czego tu oczekiwać? :mrgreen:

 

Oczywiście chciałabym wynagrodzenia za swoje krzywdy, ale coraz częściej uważam to za nierealistyczne. Mój ojciec na pewno nie pamięta nawet 1/3 tego, co zrobił, więc jak miałby szczerze przeprosić?

 

Raz chyba mu się zdarzyło przepraszać, ale wtedy był chyba jeszcze pijany i taki "numer" odwalił, że w d... miałam jego "przepraszam".

 

Chyba trzeba samemu jakoś wybaczyć i zapomnieć, bez udziału rodzica.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odkąd zaczęłam psychoterapię... kiedy zdałam sobie sprawę, że w moim życiu wydarzyło się coś co nie powinno mieć miejsca... zaczęłam zmieniać moje podejście do rodziców. Pierwsza faza to był chyba szok i niedowierzanie, że moje dzieciństwo rzutowało tak bardzo na moje obecne życie. Trochę się od nich odsunęłam. Czułam wtedy taka potrzebę. Z czasem przestałam się bać ojca... po tylu latach... strach minął. Ojciec bardzo szybko dostosował się do nowej sytuacji. Dziś nasze relacje są normalne... lubię go. Nawet czuję w jego głosie, że cieszy się kiedy dzwonię. Z mamą było gorzej... jej podświadomość chyba nie chciała dopuścić do siebie mojego "uniezależnienia od niej" i bardzo się broniła. Dziś też jest już dobrze. Zaczęłam rodzicom stawiać granice, wyzbyłam się poczucia winy. To ja byłam dzieckiem i to ja zasługiwałam na to, żeby być dzieckiem kochanym i czującym się bezpiecznie. Dziś nie mam do nich pretensji o to co się stało. Zamknęłam ten rozdział. O ile ojciec (w moim dzieciństwie alko) nie przeprosił mnie... mam wrażenie, że jego świadomość wymazała to wszystko co nam zrobił, to mama (ofiara alko) wielokrotnie przepraszała. I tak niech zostanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Emocjonalna,

 

podziwiam, że udało Ci się tak zamknąć sprawy. Ja z ojcem-alkoholikiem nie potrafię na razie. Jak do tego doszłaś?

 

Niby mój ojciec nie pije od kilku lat i tak na odległość (mieszkam w innym mieście) albo jak go widzę raz na miesiąc jest ok. Nawet mi pomaga, zdarzyło się, że doradził (byłam w szoku, że to potrafi, chociaż nie powiem, żebym jego rady posłuchała, bo mamy inne poglądy, ale poczułam wsparcie z jego strony chyba pierwszy raz w życiu), a nawet pyta "co u ciebie", ale raczej tak na odwal i nie ma szans, żebym "naprawdę" z nim porozmawiała, bo wiem, że go to nie interesuje.

 

Ale mimo to - czasami wspomina o tym, że chciałby znowu pić albo ma inne swoje "jazdy" (on nie tylko jest alkoholikiem, ma nerwicę lękową), co mnie od niego po prostu odrzuca. Nie mam ochoty "przeżywać" jego ewentualnego powrotu do picia i w rezultacie jeszcze bardziej się od niego dystansuję.

 

Nie chcę by był moim przyjacielem, po prostu nie chcę czuć żalu lub gniewu, a czuję. Zwłaszcza, gdy mnie przytula - nigdy nie potrafię odwzajemnić jego uścisku. Ani razu tego nie zrobiłam przez lata. Jak u Ciebie z przytulaniem rodziców, Emocjonalna?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

purple, sama na to nie wpadłam przez 40 lat życia... W moim przekonaniu to spotkania z moim psychoterapeutą pozwoliły mi najpierw rozgrzebać cały ten syf, a później przy jego wsparciu poukładać to sobie wszystko... uporządkować i zamknąć przeszłość.

Przytulanie... heh... nie funkcjonowało w naszym domu. Za to funkcjonuje w moim własnym... i to mnie satysfakcjonuje :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Emocjonalna,

 

W wieku 40 lat poszłaś na terapię? Co Cię do tego skłoniło?

 

Jeśli terapia aż takie efekty przynosi (umiejętność zażegnania przeszłości), to nie mogę się doczekać. Chociaż się boję, bo wiem, że będzie bolało ale trudno. Gorzki lek najlepiej leczy podobno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja matka po kilku latach powiedziała przepraszam, kiedy zobaczyła jak mi to wszystko spieprzyło życie. Powiedziałam jej jak się z tym czuję i że nie mam do niej żalu, ale nie potrafię sobie z tym poradzić. Ale ostatnio mi wypomniała, że robię z tego tragedię, a to jest przecież w co drugim domu i ludzie jakoś z tym żyją. I znów poczułam się winna... :( A Wy? Wybaczyliście, usłyszeliście przepraszam, staracie się zapomnieć?

 

Każdy powinien zaakceptować taki los, jaki jest mu dany. Jeśli nie udało się go radykalnie zmienić na lepsze, nie ma sensu obwiniać o to całego świata.

 

 

Uprzedzam, że skecz zawiera wulgaryzm, ale jest na temat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy usłyszałem przepraszam?

Od ojca nie zdążyłem usłyszeć przepraszam, a chciał przeprosić- wybaczyłem, gdyż owszem- nie ma usprawiedliwienia dla alkoholizmu, ale był w wyjątkowo nieciekawej (w sumie ja z moją byłą miałem bardzo podobnie z tym, że zamiast alkoholu chciałem się zabić) sytuacji- zdrada, złe traktowanie- z tego co wiem pić zaczął dopiero po narodzinach mojej drugiej siostry- bardzo prawdopodobne, że to nie jest jego dziecko.

 

Co do matki- nie usłyszałem i nigdy nie usłyszę, i nawet nie chcę. Nie stać jej na takie słowa, jeszcze stwierdzi, że to "ja ją powinienem przepraszać, bo ona chciała dla mnie dobrze"- dobry kawał. Zresztą opisałem na forum jak moja sytuacja mniej więcej wygląda i stąd szans na pogodzenie się z moją "matką" nie ma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie usłyszałem nigdy przepraszam od rodziców.

Jeden z kroków leczenia alkoholików jest (chyba) przeproszenie za swoje winy.

Teraz to ja obwiniam się za to że nie uratowałem grata którego nie ma już pond 2 lata.

Chodzę po tej ziemi nie wiedząc jak żyć , kim jestem i co czuję.

Chodzę na terapię , już drugą ... dłuższy czas mam się źle , nie wiem w co uderzyć żeby było lepiej.

Całkiem wyalienowany , dorosły facet , dzieciak w środku , przeczekujący swoje życie , w smutku ,żalu i bardzo zagubiony.

Nadal gdzieś w środku chcę być z "rodziną" , z myślami , że będzie inaczej , normalnie , że ja będę normalny.

Chciałbym się uśmiechać ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie usłyszałem nigdy przepraszam od rodziców.

Jeden z kroków leczenia alkoholików jest (chyba) przeproszenie za swoje winy.

Teraz to ja obwiniam się za to że nie uratowałem grata którego nie ma już pond 2 lata.

Chodzę po tej ziemi nie wiedząc jak żyć , kim jestem i co czuję.

Chodzę na terapię , już drugą ... dłuższy czas mam się źle , nie wiem w co uderzyć żeby było lepiej.

Całkiem wyalienowany , dorosły facet , dzieciak w środku , przeczekujący swoje życie , w smutku ,żalu i bardzo zagubiony.

Nadal gdzieś w środku chcę być z "rodziną" , z myślami , że będzie inaczej , normalnie , że ja będę normalny.

Chciałbym się uśmiechać ...

 

To jest podejscie zranionego dziecka. Nie oczekuj przeprosin, tylko pogodz sie z tym jak jest. Twoi rodzice są jacy są i tyle i to tez po czesci z czegos wynika. Tez zostali przez kogos wychowani, Pomysl sobie ze ich zycie napewno tez nie nalezy do najszczesliwszych. Sprobuj moze tak na to spojrzec. Piszesz ze jestes doroslym facetem, a wiec najwyzsza pora dorosnać. Moze kiedys twoje zycie bylo w pewien sposob zalezne od rodzicow, ale teraz juz nie jest.

Twoje zycie jest juz tylko w Twoich rekach i to co z nim zrobisz zalezy tylko od Ciebie.

Ja przez wiekszosc swojego zycia, czulam wrecz nienawisc do swoich rodzicow, natomiast w pewnym momencie uswiadomilam sobie, ze przeszlosc juz minela i nie mozna czasu cofnac, rodzice nigdy nie byli i nie beda takimi ludzmi jakimi chcialabym zeby byli i zaakceptowalam to. Trzeba skupic sie na sprawach na ktore sie ma wplyw, na tym co zalezy od nas, a reszte zostawic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś mój Tata przy kolacji Wigilijnej "przepraszał za siebie", rozwinął nieco temat, a mnie nie pasowało nieco że akurat wtedy zrobił taki wywód, była wtedy z nami osoba nie z kręgu naszej najblizszej rodziny, a On taki wywód zrobił, wtedy. Ja sie zle z tym czułam bo powinien wg mnie powiedziec tylko nam których to dotyczy a nie robic to przy "większym" gronie. Kilka raz jeszcze pózniej nawiązywał do tematu, "Przepraszam jesli Was skrzywdzilem".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ana_88 tak masz racje z tym ze ich zycie nie jest najszczesliwsze ,ojciec ojca jest alkoholikiem.

Mam rozne uczucia co do rodzicow , najmniej chyba w tym nienawisci ,jest mi ich zal i zal samego siebie ze jestem w takim polozeniu bo mysle ze innym jest latwiej bo rodzice ich wspierali. Jutro ide do swojej pani od spraw beznadziejnych , moze mnie reanimuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie,i mam świadomość,że nigdy nie usłysze.Chyba,że w snach :) Baa ojciec twierdzi,że to ja mam problem i nim zawsze byłam,więc musiałby pierwsze sam przed sobą przyznać,że ma problem a wiem o tym nie nastąpi to nigdy.Nie ma w nim żadnej chęci nawet do jakiejkolwiek zmiany.Dla niego to świat jest problemem a on się musi męczyć na tym okropnym świecie :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Usłyszałam. Pierwszy raz w życiu, kilka tygodni temu, przez telefon, po piwie (na szczęście jednym) - przepraszam, zdaję sobie sprawę, że popełniłem błąd. Moja odpowiedź była spontaniczna i prosta - wiesz, ale w tej chwili to już niewiele zmienia, to już nic nie naprawi. Nie chodziło o sam alkohol, ten raz był, raz nie było. Były inne sceny i cuda. Spowodowały, że dziś nikt nie potrafi wytrzymać z tym człowiekiem. Tak jak kiedyś mu wykrzyczałam - zostanie na starość sam.

 

A ja pod wpływem kolejnych błędów, nie wiem i nie chcę wiedzieć - co dalej. Boję się, że dalej mogą być wciąż te same błędy, wciąż niepowodzenia i bolesne porażki, mimo wszelkich starań. Ale zaczynam terapię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Usłyszałam. Pierwszy raz w życiu, kilka tygodni temu, przez telefon, po piwie (na szczęście jednym) - przepraszam, zdaję sobie sprawę, że popełniłem błąd. Moja odpowiedź była spontaniczna i prosta - wiesz, ale w tej chwili to już niewiele zmienia, to już nic nie naprawi. Nie chodziło o sam alkohol, ten raz był, raz nie było. Były inne sceny i cuda. Spowodowały, że dziś nikt nie potrafi wytrzymać z tym człowiekiem. Tak jak kiedyś mu wykrzyczałam - zostanie na starość sam.

 

A ja pod wpływem kolejnych błędów, nie wiem i nie chcę wiedzieć - co dalej. Boję się, że dalej mogą być wciąż te same błędy, wciąż niepowodzenia i bolesne porażki, mimo wszelkich starań. Ale zaczynam terapię.

 

 

Amaika jak się teraz czujesz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość Piotrek1996

Nie od ojca. On chyba nie zna właściwie takich słów jak właśnie przepraszam, dziękuję, proszę itp. A przynajmniej jak żyję przez te 20 lat to nie słyszałem takich słów w moim kierunku od niego.

Ja go przepraszałem, gdy powiedziałem brzydkie słowa w jego kierunku jak była kłótnia ostrzejsza, jak się z nim biłem, próbowałem tyle razy dotrzeć i tłumaczyłem, że robi źle, a on nic.

Taki umrze po prostu. Trudno się mówi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja matka po kilku latach powiedziała przepraszam, kiedy zobaczyła jak mi to wszystko spieprzyło życie. Powiedziałam jej jak się z tym czuję i że nie mam do niej żalu, ale nie potrafię sobie z tym poradzić. Ale ostatnio mi wypomniała, że robię z tego tragedię, a to jest przecież w co drugim domu i ludzie jakoś z tym żyją. I znów poczułam się winna... :( A Wy? Wybaczyliście, usłyszeliście przepraszam, staracie się zapomnieć?

 

Mnie nikt nie przeprosił. Ojciec chlał, matka nie - ale była zbyt słaba, żeby odejść i uratować siebie i swoje jedyne dziecko (czyli mnie). Matka już nie żyje.

Czy mam żal? Bardziej chyba gniew, odrazę, chęć odcięcia się. Nienawidzę ich i nienawidzę siebie z tego okresu.

Zapomnieć się nie da. Staram się znaleźć siłę w nowym życiu (już od 20 lat).

Czy wybaczyłam? Nie wiem.

Ale nie czuję się winna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nigdy.

 

Nie wiem gdzie zadać takie pytanie: czy też nie macie wspomnień? Ja tak do 12 roku życia prawie nic nie pamiętam, dlaczego tak jest?

 

Ja mam. I bardzo mi pomogły. Nauczyłam się nie winić siebie, tylko nienawidzić ojca. Wiem, że pewnie pojawią się głosy, że to nie jest rozwiązanie, ale jest to lepsze rozwiązanie niż nienawiść do samej siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nigdy.

 

Nie wiem gdzie zadać takie pytanie: czy też nie macie wspomnień? Ja tak do 12 roku życia prawie nic nie pamiętam, dlaczego tak jest?

 

Może to być wina zaniedbań. Jeśli olano socjalizację pierwotną albo socjalizacja pierwotna polegała na wysłuchiwaniu burd i oglądaniu scen, to nie ma po prostu czego wspominać. Umysł wypiera ze świadomości i redukuje to, co nieprzyjemne.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×