Skocz do zawartości
Nerwica.com

Psychoterapia nie działa


KrzysztofT

Rekomendowane odpowiedzi

nie chodzi o bycie samowystarczalnym tylko o to, że sobie poradzić w różnych sytuacjach. Odcięcie się od toksycznej osoby, z którą ułożenie sobie relacji jest niemożliwe, bez poczucia winy jest właśnie takim radzeniem sobie.

 

Tak, popieram tą wypowiedź.

Dodam jeszcze, że nie trzeba znosić zachowań osób, które zaburzają nasze funkcjonowanie.

Mam na myśli toksyczne osoby.

 

Ja dalej uważam że candy np niewiele skorzystala z terapii ktorej założenia to zmienic siebie a nie bliskich ,swiat .

 

Znasz Candy osobiście?

 

Normalne jest, że jeśli ktoś ma trudności, to zgłasza się na terapię. Trzeba być dojrzałym, żeby stwierdzić, że potrzebuje się terapii.

 

Candy zostawila problemy ale nie zmienila siebie na tyle aby uwagi np matki jak pisze przestaly ją irytowac i dołować .

 

A po co ma zmieniać siebie na tyle, żeby akceptować toksyczne zachowania matki?

Chyba nie rozumiesz istoty terapii.

Jeśli ktoś jest dla nas toksyczny, odcinamy się i problem z głowy.

Candy jest dorosła i decyduje, ma też wolę, jak każdy z nas.

 

Co innego ,jeśli odcinamy się od czegoś/kogoś idąc na łatwiznę, unikając konfrontacji.

 

Gdyby to osiągneła to wowczas można powiedzieć że terapia pomogła.

Bzdura.

Toksycznych zachowań należy unikać.

Zmienić siebie jest bardzo trudno o ile w ogóle możliwe.

Gdzie wyczytałeś taką tezę?

 

Candy bardzo dobrze że jest ci lepiej ale nie można mowic że terapia zawsze jest pomocna . Dla przykładu w depresjach endogennych nie jest przydatna poza tzw edukacją jak rozpoznać nawroty . Co już sugeruje że one będą nawet pomimo terapii.

 

A kto powiedział, że zawsze jest pomocna?

Uważam, że w wielu chorobach psychicznych spowodowanych uszkodzeniami OUN nie jest tak pomocna jak w zaburzeniach np. osobowości i spectrum zachowań charakterystycznych dla DDA,DDD, zaburzeniach lękowo-depresyjnych etc.

 

Natomiast da się zauważyć, że niektórych szlag trafia, jeśli czytają, że komuś terapia pomogła. Nie wiem czy wynika to z trudności, z którymi boryka się czytający, że nie potrafi z zazdrości zaakceptować, że komuś się polepszyło. Albo może z wstrętnej cechy charakteru, jaką jest zawiść. Jeśli już chcemy dyskutować, to proszę podpierajmy się literaturą , a nie wyssanymi z palca teoriami, opartymi na ocenianiu osób, których tak na prawdę się nie zna.

Nie na tym polega konwersacja na wysokim poziomie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie chodzi o bycie samowystarczalnym tylko o to, że sobie poradzić w różnych sytuacjach. Odcięcie się od toksycznej osoby, z którą ułożenie sobie relacji jest niemożliwe, bez poczucia winy jest właśnie takim radzeniem sobie.

 

Tak, popieram tą wypowiedź.

Dodam jeszcze, że nie trzeba znosić zachowań osób, które zaburzają nasze funkcjonowanie.

Mam na myśli toksyczne osoby.

 

Ja dalej uważam że candy np niewiele skorzystala z terapii ktorej założenia to zmienic siebie a nie bliskich ,swiat .

 

Znasz Candy osobiście?

 

Normalne jest, że jeśli ktoś ma trudności, to zgłasza się na terapię. Trzeba być dojrzałym, żeby stwierdzić, że potrzebuje się terapii.

 

Candy zostawila problemy ale nie zmienila siebie na tyle aby uwagi np matki jak pisze przestaly ją irytowac i dołować .

 

A po co ma zmieniać siebie na tyle, żeby akceptować toksyczne zachowania matki?

Chyba nie rozumiesz istoty terapii.

Jeśli ktoś jest dla nas toksyczny, odcinamy się i problem z głowy.

Candy jest dorosła i decyduje, ma też wolę, jak każdy z nas.

 

Co innego ,jeśli odcinamy się od czegoś/kogoś idąc na łatwiznę, unikając konfrontacji.

 

Gdyby to osiągneła to wowczas można powiedzieć że terapia pomogła.

Bzdura.

Toksycznych zachowań należy unikać.

Zmienić siebie jest bardzo trudno o ile w ogóle możliwe.

Gdzie wyczytałeś taką tezę?

 

Candy bardzo dobrze że jest ci lepiej ale nie można mowic że terapia zawsze jest pomocna . Dla przykładu w depresjach endogennych nie jest przydatna poza tzw edukacją jak rozpoznać nawroty . Co już sugeruje że one będą nawet pomimo terapii.

 

A kto powiedział, że zawsze jest pomocna?

Uważam, że w wielu chorobach psychicznych spowodowanych uszkodzeniami OUN nie jest tak pomocna jak w zaburzeniach np. osobowości i spectrum zachowań charakterystycznych dla DDA,DDD, zaburzeniach lękowo-depresyjnych etc.

 

Natomiast da się zauważyć, że niektórych szlag trafia, jeśli czytają, że komuś terapia pomogła. Nie wiem czy wynika to z trudności, z którymi boryka się czytający, że nie potrafi z zazdrości zaakceptować, że komuś się polepszyło. Albo może z wstrętnej cechy charakteru, jaką jest zawiść. Jeśli już chcemy dyskutować, to proszę podpierajmy się literaturą , a nie wyssanymi z palca teoriami, opartymi na ocenianiu osób, których tak na prawdę się nie zna.

Nie na tym polega konwersacja na wysokim poziomie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie znam candy opieram się na tym co pisze . No cóz niektorych szlag trafia jak ktoś wytknie słabe strony terapii bo jak wiadomo nie jest ona cudownym srodkiem .Trochę mozna to zobrazowac na przykładzie alkoholika i terapii z uzależnienia . Co prawda zdarza się że ktoś przestaje pić pod wplywem leczenia ale terapia nie przywroci go do stanu zanim sięgnął po 1 kieliszek w życiu. Mnie osobiście nie pomogła terapia bo i pomóc nie mogła .Żle trafilem na pierwszą a dwie następne to już bylo za póżno na terapie . Czy mam żal do terapeutów ? Tak jak i do lekarzy bo mogli rozpoznać chorobe a nie siedzieć jak mysz pod miotłą w stadzie terapeutow którzy wszelkie leki traktują jak narkotyki . Na koniec mojej terapii pytany czy zamierzam brać leki odpowiedzialem że innego wyjścia nie widzę .Odpowiedż była krotka ;może pan daleej ćpać . Dodam że chodzilo o antydepresant.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie znam candy opieram się na tym co pisze . No cóz niektorych szlag trafia jak ktoś wytknie słabe strony terapii bo jak wiadomo nie jest ona cudownym srodkiem .Trochę mozna to zobrazowac na przykładzie alkoholika i terapii z uzależnienia . Co prawda zdarza się że ktoś przestaje pić pod wplywem leczenia ale terapia nie przywroci go do stanu zanim sięgnął po 1 kieliszek w życiu. Mnie osobiście nie pomogła terapia bo i pomóc nie mogła .Żle trafilem na pierwszą a dwie następne to już bylo za póżno na terapie . Czy mam żal do terapeutów ? Tak jak i do lekarzy bo mogli rozpoznać chorobe a nie siedzieć jak mysz pod miotłą w stadzie terapeutow którzy wszelkie leki traktują jak narkotyki . Na koniec mojej terapii pytany czy zamierzam brać leki odpowiedzialem że innego wyjścia nie widzę .Odpowiedż była krotka ;może pan daleej ćpać . Dodam że chodzilo o antydepresant.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem jakim cudem terapia miałaby polegać na zmianie otoczenia lub innych osób. terapia ma przynosić zmiany osobie, która się terapii poddaje. właśnie na przykład na zrozumieniu że NIE TRZEBA znosić zachowań innych osób. U mnie z ojcem jest tak, że mam zaakceptować to jaki jest i jednocześnie postępować tak aby mnie nie ranił. Gdybym mogła z nim przebywać a jego zachowanie spływałoby po mnie jak woda po kaczce to dopiero wtedy byłoby niezdrowe wyparcie się własnych emocji. dzięki terapii można zmienić dużo mechanizmów, które rządzą naszymi zachowaniami. Można na nowo zrozumieć i zobaczyć wiele rzeczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem jakim cudem terapia miałaby polegać na zmianie otoczenia lub innych osób. terapia ma przynosić zmiany osobie, która się terapii poddaje. właśnie na przykład na zrozumieniu że NIE TRZEBA znosić zachowań innych osób. U mnie z ojcem jest tak, że mam zaakceptować to jaki jest i jednocześnie postępować tak aby mnie nie ranił. Gdybym mogła z nim przebywać a jego zachowanie spływałoby po mnie jak woda po kaczce to dopiero wtedy byłoby niezdrowe wyparcie się własnych emocji. dzięki terapii można zmienić dużo mechanizmów, które rządzą naszymi zachowaniami. Można na nowo zrozumieć i zobaczyć wiele rzeczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak ktos tak umie odciąć emocje, to ...jest naprawdę...zajefajny.

Nie ma zrodla negatywnych emocji wiec latwiej je odciac. Jestem duzo spokojniejsza odkad nie mam kontaktu z matka i nie ejstem przez nia atakowana, krytykowana i wpedzana w poczucie winy. Jej nie zmienie..moge tylko zmienic swoj stosunek do niej. Jest mi jej zal ale nie pozwole zatruwac mojego zycia.

zal to bardzo adekwatne odczucie. i nigdy sie juz nie spotkacie?

 

-- 14 mar 2013, 16:48 --

 

przywiązanie do rodziców to nie jest emocja przecież. akurat w kwestii toksycznych rodziców chodzi o ZAAKCEPTOWANIE swoich emocji czyli złości, żalu, niechęci do nich. I o to żeby wyrobić w sobie zdrowe odruchy psychiczne, które pozwolą nam ułożyć takie z nimi relacje, które nie powodują naszego bólu/dyskomfortu psychicznego.

Życie nie obędzie się bez tzw. "negatywnych uczuć."

 

-- 14 mar 2013, 16:49 --

 

Przywiazanie do rodziców.

przywiązanie do rodziców to raczej brak dojrzałości a nie rodzaj emocji?

Widocznie odpowiada mi bycie niedojrzałą, bo nawet przeprowadziłam się do mamy, kiedy moja choroba osiuęgnęła apogeum, mama się mną zajmowała, bo nikogo innego nie mam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak ktos tak umie odciąć emocje, to ...jest naprawdę...zajefajny.

Nie ma zrodla negatywnych emocji wiec latwiej je odciac. Jestem duzo spokojniejsza odkad nie mam kontaktu z matka i nie ejstem przez nia atakowana, krytykowana i wpedzana w poczucie winy. Jej nie zmienie..moge tylko zmienic swoj stosunek do niej. Jest mi jej zal ale nie pozwole zatruwac mojego zycia.

zal to bardzo adekwatne odczucie. i nigdy sie juz nie spotkacie?

 

-- 14 mar 2013, 16:48 --

 

przywiązanie do rodziców to nie jest emocja przecież. akurat w kwestii toksycznych rodziców chodzi o ZAAKCEPTOWANIE swoich emocji czyli złości, żalu, niechęci do nich. I o to żeby wyrobić w sobie zdrowe odruchy psychiczne, które pozwolą nam ułożyć takie z nimi relacje, które nie powodują naszego bólu/dyskomfortu psychicznego.

Życie nie obędzie się bez tzw. "negatywnych uczuć."

 

-- 14 mar 2013, 16:49 --

 

Przywiazanie do rodziców.

przywiązanie do rodziców to raczej brak dojrzałości a nie rodzaj emocji?

Widocznie odpowiada mi bycie niedojrzałą, bo nawet przeprowadziłam się do mamy, kiedy moja choroba osiuęgnęła apogeum, mama się mną zajmowała, bo nikogo innego nie mam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Problem polega na tym ; wiele osob na forum ma poważne zaburzenia ale uparcie wciska się kit że terapia dziala a nawet jak nie działa to warto sprobować . Owszem można ale niech będzie to suwerenna decyzja a nie reklama tej metody .W MOIM ODCZUCIU terapia może pomóc wtedy gdy problemy są widziane przez pacjenta i zdaje sobie sprawę kto jest żródlem problemow ale nie ma odwagi rozpocząć zmian lub nie wie jak je przeprowadzić . W sytuacji gdy pacjent jest chory a sytuacja wokół nie wskazuje na przyczyny co więcej pacjent nie ma pojącia i zdziwiony jest skąd choroba się wzieła wowczas wątpliwa jest skuteczność terapii. To nie koniec wówczas wmawia się pacjentowi że problemy leżą w podświadomości. Tego pacjent nie może zweryfikować i na tym polega tzw bicie piany a nie faktyczna pomoc . Owszem są terapie wartosciowe ale powiedzmy jasno i postawmy granice czemu terapia ma slużyć . Jeśli ktoś myśli że pojdzie posłucha i zastosuje się do sugestii jakiekolwiek by one były ten może zapomnieć o dzialaniu terapii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Problem polega na tym ; wiele osob na forum ma poważne zaburzenia ale uparcie wciska się kit że terapia dziala a nawet jak nie działa to warto sprobować . Owszem można ale niech będzie to suwerenna decyzja a nie reklama tej metody .W MOIM ODCZUCIU terapia może pomóc wtedy gdy problemy są widziane przez pacjenta i zdaje sobie sprawę kto jest żródlem problemow ale nie ma odwagi rozpocząć zmian lub nie wie jak je przeprowadzić . W sytuacji gdy pacjent jest chory a sytuacja wokół nie wskazuje na przyczyny co więcej pacjent nie ma pojącia i zdziwiony jest skąd choroba się wzieła wowczas wątpliwa jest skuteczność terapii. To nie koniec wówczas wmawia się pacjentowi że problemy leżą w podświadomości. Tego pacjent nie może zweryfikować i na tym polega tzw bicie piany a nie faktyczna pomoc . Owszem są terapie wartosciowe ale powiedzmy jasno i postawmy granice czemu terapia ma slużyć . Jeśli ktoś myśli że pojdzie posłucha i zastosuje się do sugestii jakiekolwiek by one były ten może zapomnieć o dzialaniu terapii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dokładnie i trzeba się nauczyć je akceptować a nie je wypierać. Mechanizm jest banalny im więcej emocji wypieramy ze świadomości tym większe napięcie psychiczne sobie fundujemy a od tego jest prosta droga do zaburzeń różnych.

 

-- 14 mar 2013, 17:52 --

 

a kto mówi o słuchaniu? jest wręcz na odwrót to pacjent więcej mówi, próbuje nazywać swoje uczucia, analizować co się z nim dzieje i to pacjent pracuje nad tym żeby coś zmienić. terapeuta pomaga, wyznacza kierunek ale nie wkłada magicznym sposobem do głowy gotowych rozwiązań i odpowiednich reakcji

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dokładnie i trzeba się nauczyć je akceptować a nie je wypierać. Mechanizm jest banalny im więcej emocji wypieramy ze świadomości tym większe napięcie psychiczne sobie fundujemy a od tego jest prosta droga do zaburzeń różnych.

 

-- 14 mar 2013, 17:52 --

 

a kto mówi o słuchaniu? jest wręcz na odwrót to pacjent więcej mówi, próbuje nazywać swoje uczucia, analizować co się z nim dzieje i to pacjent pracuje nad tym żeby coś zmienić. terapeuta pomaga, wyznacza kierunek ale nie wkłada magicznym sposobem do głowy gotowych rozwiązań i odpowiednich reakcji

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Problem polega na tym ; wiele osob na forum ma poważne zaburzenia ale uparcie wciska się kit że terapia dziala a nawet jak nie działa to warto sprobować . Owszem można ale niech będzie to suwerenna decyzja a nie reklama tej metody .W MOIM ODCZUCIU terapia może pomóc wtedy gdy problemy są widziane przez pacjenta i zdaje sobie sprawę kto jest żródlem problemow ale nie ma odwagi rozpocząć zmian lub nie wie jak je przeprowadzić . W sytuacji gdy pacjent jest chory a sytuacja wokół nie wskazuje na przyczyny co więcej pacjent nie ma pojącia i zdziwiony jest skąd choroba się wzieła wowczas wątpliwa jest skuteczność terapii. To nie koniec wówczas wmawia się pacjentowi że problemy leżą w podświadomości. Tego pacjent nie może zweryfikować i na tym polega tzw bicie piany a nie faktyczna pomoc . Owszem są terapie wartosciowe ale powiedzmy jasno i postawmy granice czemu terapia ma slużyć . Jeśli ktoś myśli że pojdzie posłucha i zastosuje się do sugestii jakiekolwiek by one były ten może zapomnieć o dzialaniu terapii.

Rozumiem, że czujesz złość, bo zaangazowałeś się w terapię i ona Ci nie pomogła?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Problem polega na tym ; wiele osob na forum ma poważne zaburzenia ale uparcie wciska się kit że terapia dziala a nawet jak nie działa to warto sprobować . Owszem można ale niech będzie to suwerenna decyzja a nie reklama tej metody .W MOIM ODCZUCIU terapia może pomóc wtedy gdy problemy są widziane przez pacjenta i zdaje sobie sprawę kto jest żródlem problemow ale nie ma odwagi rozpocząć zmian lub nie wie jak je przeprowadzić . W sytuacji gdy pacjent jest chory a sytuacja wokół nie wskazuje na przyczyny co więcej pacjent nie ma pojącia i zdziwiony jest skąd choroba się wzieła wowczas wątpliwa jest skuteczność terapii. To nie koniec wówczas wmawia się pacjentowi że problemy leżą w podświadomości. Tego pacjent nie może zweryfikować i na tym polega tzw bicie piany a nie faktyczna pomoc . Owszem są terapie wartosciowe ale powiedzmy jasno i postawmy granice czemu terapia ma slużyć . Jeśli ktoś myśli że pojdzie posłucha i zastosuje się do sugestii jakiekolwiek by one były ten może zapomnieć o dzialaniu terapii.

Rozumiem, że czujesz złość, bo zaangazowałeś się w terapię i ona Ci nie pomogła?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie znam candy opieram się na tym co pisze .

Skwitowałeś Jej osobę i podjąłeś się Jej oceny.

Fajnie jest kogoś oceniać, gorzej siebie.

No cóz niektorych szlag trafia jak ktoś wytknie słabe strony terapii bo jak wiadomo nie jest ona cudownym srodkiem .

Napisałeś to w taki sposób, że można było wywnioskować, że terapia jest w ogóle nieskuteczna.

Uważam, że nie jest złotym środkiem i jedynym rozwiązaniem, ale jest pomocna.

Trochę mozna to zobrazowac na przykładzie alkoholika i terapii z uzależnienia . Co prawda zdarza się że ktoś przestaje pić pod wplywem leczenia ale terapia nie przywroci go do stanu zanim sięgnął po 1 kieliszek w życiu.

To oczywiste, że nie. Na iluzje Davida Copperfielda można popatrzeć sobie w sieci.

To tak jak z amutacją. Jeśli straci się nogę, nie odrośnie, ale można nauczyć się żyć mając jedną kończynę.

Mnie osobiście nie pomogła terapia bo i pomóc nie mogła .Żle trafilem na pierwszą a dwie następne to już bylo za póżno na terapie .

 

Na zmianę siebie nigdy nie jest za późno.

 

Czy mam żal do terapeutów ? Tak jak i do lekarzy bo mogli rozpoznać chorobe a nie siedzieć jak mysz pod miotłą w stadzie terapeutow którzy wszelkie leki traktują jak narkotyki .

Czasem lepiej jest zażywać leki niektórym. Połknąć, popić i uważać, że zrobiło się wszystko.

Oczywiście pomijam fakt, którym jest przyjmowanie leków bo nie ma innego wyjścia.

Terapia wiąże się z wyrzeczeniami, niestety.

Na koniec mojej terapii pytany czy zamierzam brać leki odpowiedzialem że innego wyjścia nie widzę .Odpowiedż była krotka ;może pan daleej ćpać . Dodam że chodzilo o antydepresant.

 

Jesteś pewien, że Twoje zaburzenie wynika z uszkodzenia , mikorouszkodzeń CUN, tak?

Miałeś niezbędne badania w tym kierunku, tak?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie znam candy opieram się na tym co pisze .

Skwitowałeś Jej osobę i podjąłeś się Jej oceny.

Fajnie jest kogoś oceniać, gorzej siebie.

No cóz niektorych szlag trafia jak ktoś wytknie słabe strony terapii bo jak wiadomo nie jest ona cudownym srodkiem .

Napisałeś to w taki sposób, że można było wywnioskować, że terapia jest w ogóle nieskuteczna.

Uważam, że nie jest złotym środkiem i jedynym rozwiązaniem, ale jest pomocna.

Trochę mozna to zobrazowac na przykładzie alkoholika i terapii z uzależnienia . Co prawda zdarza się że ktoś przestaje pić pod wplywem leczenia ale terapia nie przywroci go do stanu zanim sięgnął po 1 kieliszek w życiu.

To oczywiste, że nie. Na iluzje Davida Copperfielda można popatrzeć sobie w sieci.

To tak jak z amutacją. Jeśli straci się nogę, nie odrośnie, ale można nauczyć się żyć mając jedną kończynę.

Mnie osobiście nie pomogła terapia bo i pomóc nie mogła .Żle trafilem na pierwszą a dwie następne to już bylo za póżno na terapie .

 

Na zmianę siebie nigdy nie jest za późno.

 

Czy mam żal do terapeutów ? Tak jak i do lekarzy bo mogli rozpoznać chorobe a nie siedzieć jak mysz pod miotłą w stadzie terapeutow którzy wszelkie leki traktują jak narkotyki .

Czasem lepiej jest zażywać leki niektórym. Połknąć, popić i uważać, że zrobiło się wszystko.

Oczywiście pomijam fakt, którym jest przyjmowanie leków bo nie ma innego wyjścia.

Terapia wiąże się z wyrzeczeniami, niestety.

Na koniec mojej terapii pytany czy zamierzam brać leki odpowiedzialem że innego wyjścia nie widzę .Odpowiedż była krotka ;może pan daleej ćpać . Dodam że chodzilo o antydepresant.

 

Jesteś pewien, że Twoje zaburzenie wynika z uszkodzenia , mikorouszkodzeń CUN, tak?

Miałeś niezbędne badania w tym kierunku, tak?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja dalej uważam że candy np niewiele skorzystala z terapii ktorej założenia to zmienic siebie a nie bliskich ,swiat .Candy zostawila problemy ale nie zmienila siebie na tyle aby uwagi np matki jak pisze przestaly ją irytowac i dołować .Gdyby to osiągneła to wowczas można powiedzieć że terapia pomogła. Zmienić siebie jest bardzo trudno o ile w ogóle możliwe. Candy bardzo dobrze że jest ci lepiej ale nie można mowic że terapia zawsze jest pomocna . Dla przykładu w depresjach endogennych nie jest przydatna poza tzw edukacją jak rozpoznać nawroty . Co już sugeruje że one będą nawet pomimo terapii.

Masz rację, zgodzę się z Tobą powołując się na słowa mojej terapeutki: najidealniejsze rozwiązanie jest wówczas, gdy klient wychodzi z pozycji dziecka w stosunku do rodzica, uznaje go za zwykłego-pełnego wad człowieka i traktuje go z pozycji Dorosłego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja dalej uważam że candy np niewiele skorzystala z terapii ktorej założenia to zmienic siebie a nie bliskich ,swiat .Candy zostawila problemy ale nie zmienila siebie na tyle aby uwagi np matki jak pisze przestaly ją irytowac i dołować .Gdyby to osiągneła to wowczas można powiedzieć że terapia pomogła. Zmienić siebie jest bardzo trudno o ile w ogóle możliwe. Candy bardzo dobrze że jest ci lepiej ale nie można mowic że terapia zawsze jest pomocna . Dla przykładu w depresjach endogennych nie jest przydatna poza tzw edukacją jak rozpoznać nawroty . Co już sugeruje że one będą nawet pomimo terapii.

Masz rację, zgodzę się z Tobą powołując się na słowa mojej terapeutki: najidealniejsze rozwiązanie jest wówczas, gdy klient wychodzi z pozycji dziecka w stosunku do rodzica, uznaje go za zwykłego-pełnego wad człowieka i traktuje go z pozycji Dorosłego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No cóz niektorych szlag trafia jak ktoś wytknie słabe strony terapii

Poki co nikt nie wytknal slabych stron..raczej gdyba i teoretyzuje

zal to bardzo adekwatne odczucie. i nigdy sie juz nie spotkacie?

chcialabym ale niestety co jakis czas spotykamy sie w sadzie bo kiedy corki sie odciely wykancza mojego tate skarzac go o rozne dziwne rzeczy.

Życie nie obędzie się bez tzw. "negatywnych uczuć."

Jasne , ze nie. Ale kiedy juz umiemy sobie z nimi radzic to nie sa straszne.

. W sytuacji gdy pacjent jest chory a sytuacja wokół nie wskazuje na przyczyny co więcej pacjent nie ma pojącia i zdziwiony jest skąd choroba się wzieła wowczas wątpliwa jest skuteczność terapii.

No prosze Cie :roll: Znam osoby ze schizofrenia ktore oprocz lykania niezbednych lekow wlasnie na terapii nauczyly sie jak zyc z choroba.

 

-- 14 mar 2013, 18:14 --

 

najidealniejsze rozwiązanie jest wówczas, gdy klient wychodzi z pozycji dziecka w stosunku do rodzica, uznaje go za zwykłego-pełnego wad człowieka i traktuje go z pozycji Dorosłego.

 

No ale ja wlasnie to zrobilam :) Doroslam, stwierdzilam, ze nie jestem juz przestraszonym dzieckiem a jako osoba dorosla nie mam zamiaru pozwalac zeby mnie tak traktowano. I moja matka tez jest juz dorosla w zwiazku z czym poniesie konsekwencje swojego zachowania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No cóz niektorych szlag trafia jak ktoś wytknie słabe strony terapii

Poki co nikt nie wytknal slabych stron..raczej gdyba i teoretyzuje

zal to bardzo adekwatne odczucie. i nigdy sie juz nie spotkacie?

chcialabym ale niestety co jakis czas spotykamy sie w sadzie bo kiedy corki sie odciely wykancza mojego tate skarzac go o rozne dziwne rzeczy.

Życie nie obędzie się bez tzw. "negatywnych uczuć."

Jasne , ze nie. Ale kiedy juz umiemy sobie z nimi radzic to nie sa straszne.

. W sytuacji gdy pacjent jest chory a sytuacja wokół nie wskazuje na przyczyny co więcej pacjent nie ma pojącia i zdziwiony jest skąd choroba się wzieła wowczas wątpliwa jest skuteczność terapii.

No prosze Cie :roll: Znam osoby ze schizofrenia ktore oprocz lykania niezbednych lekow wlasnie na terapii nauczyly sie jak zyc z choroba.

 

-- 14 mar 2013, 18:14 --

 

najidealniejsze rozwiązanie jest wówczas, gdy klient wychodzi z pozycji dziecka w stosunku do rodzica, uznaje go za zwykłego-pełnego wad człowieka i traktuje go z pozycji Dorosłego.

 

No ale ja wlasnie to zrobilam :) Doroslam, stwierdzilam, ze nie jestem juz przestraszonym dzieckiem a jako osoba dorosla nie mam zamiaru pozwalac zeby mnie tak traktowano. I moja matka tez jest juz dorosla w zwiazku z czym poniesie konsekwencje swojego zachowania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

]

Masz rację, zgodzę się z Tobą powołując się na słowa mojej terapeutki: najidealniejsze rozwiązanie jest wówczas, gdy klient wychodzi z pozycji dziecka w stosunku do rodzica, uznaje go za zwykłego-pełnego wad człowieka i traktuje go z pozycji Dorosłego.

owszem o to chodzi żeby zaakceptować rodziców takim jacy są, ale jednocześnie nie pozwolić żeby psuli nam nerwy.

 

-- 14 mar 2013, 18:15 --

 

Candy14, dla Ciebie uściski :) :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

]

Masz rację, zgodzę się z Tobą powołując się na słowa mojej terapeutki: najidealniejsze rozwiązanie jest wówczas, gdy klient wychodzi z pozycji dziecka w stosunku do rodzica, uznaje go za zwykłego-pełnego wad człowieka i traktuje go z pozycji Dorosłego.

owszem o to chodzi żeby zaakceptować rodziców takim jacy są, ale jednocześnie nie pozwolić żeby psuli nam nerwy.

 

-- 14 mar 2013, 18:15 --

 

Candy14, dla Ciebie uściski :) :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×