Skocz do zawartości
Nerwica.com

Psychoterapia nie działa


KrzysztofT

Rekomendowane odpowiedzi

11 minut temu, tomek83 napisał:

Kluczem jest zrozumienie, że niejeden mój  były terapeuta miał tak na prawdę zupełnie wyjebane na mnie i moje życie. Tak - wyjebane! Nic nigdy go nie obchodziłem, nie obchodzę i nie będę obchodził. To jego praca, na minuty, za pieniądze, za moje własne lub publiczne NFZtu. Ja pokładałem natomiast w terapeucie wszelkie możliwe nadzieje, oczekiwałem podpory, akceptacji, współczucia, nauczyciela.

To tu jest właśnie sedno niezadowolenia krytyków terapii.

Teraz próbujesz ich upokorzyć porównując ich do "hydraulika" (skądinąd trudna, śmierdząca robota).

Ani nie jest tak, że terapeuty nic nie obchodzisz, ani nie jest tak, że terapeuta jest nauczycielem, buddą czy bogiem. Nie jest tak, że ma ci dać narzędzia ani nie jest tak że ty masz się uczyć ze scenek (kurczę, ale pomysł?- to jest tresura).

Właściwe podejście do terapii to dobry początek, droga do sukcesu. Od tego w sumie należy zacząć.

15 minut temu, tomek83 napisał:

Psychoterapia taka tradycyjna to kit, jej skuteczność jest dramatycznie niska.

Dlaczego więc ludzie chodzą i co więcej- sobie chwalą? Może po prostu im zazdrościsz, że cieszą się (może głupio, ale jednak) ze zmian w swoim życiu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

50 minut temu, Bigmen napisał:

Dla mnie zadowoleni z terapii ludzie to po części masochiści a po części dostrzegam w nich coś podobnego, taki sam czynnik jak u zwolenników sekty. Też się dadzą pokroić.

Prawdopodobnie uważasz, ze terapeuci manipulują swoimi klientami dla własnych korzyści, rozumiem, bo tez ten watek ( w swojej glowie)przerabiałam. ;) Nie traktuj tego osobiście, ale mysle, ze trudno ci zalozyc, ze ktoś faktycznie może stanąc na nogi dzięki terapii, bo prawdopodobnie Tobie się terapia nie udała, wiec szukasz powodow zewnętrznych. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Bigmen napisał:

No nie było czego w sobie zmieniać.

Skoro nie masz problemów żadnych i żadnego impulsu do zmiany to twoje zdanie tutaj jest bezwartościowe. Nie masz żadnych doświadczeń - tak jak ja w lotach kosmicznych (o czym się nie wypowiadam). Jednak istnieje cała armia ludzi którym terapia czy analiza pozwoliła żyć lepiej. A raczej- wysiłek jaki podjęli pod okiem t. i ich praca psyche. Istnieją też świadectwa osób, którzy w terapii nie skorzystali tak jak to sobie wyobrażali (choćby dlatego że t usadzili w pozycji boga lub nie interesowała ich własne psyche)- i ich przykład powinien być analizowany, choćby dlatego żeby techniki terapeutyczne udoskonalić. Istnieją też osoby, które bez korekty terapeuty potrafiły zmienić swoje życie w różnych aspektach - bo psyche pracuje zawsze pod świadomym jej aspektem. Są też diady w których praca będzie płynąć i diady niedopasowane, terapeuci myślący i sztywni, bezmyślni.

Ale indywidualne doświadczenia i naukowe metaanalizy pokazują, że oddziaływania terapeutyczne są wartościową formą poprawy jakości życia i łagodzenia/leczenia zaburzeń.

Ja akurat nie zdecydowałabym się na podejście behawioralne jako na płaskie i tresujące, ale i takie coś -nawet okresowo- może pomóc.

Patrząc na twoje wypowiedzi, pełne infantylnej bezradnej złości,  w tym wątku oraz innych, mam jednak wątpliwości czy tak dobrze znasz siebie i sobie tak świetnie radzisz. Oczywiście, twoja sprawa i twój wybór, możesz się złościć na terapeutów w nieskończoność (ja też nie lubię dość płaskiej "ideologii terapeutycznej", wolę podejście psychoanalityczne, ale jeśli to komuś pomaga o porządkuje świat to ok), ale jednak jest to znaczące i coś o tobie mówi. Może mówi o twojej porażce i auto-zakłamaniu, zastanów się. Łatwiej jest znieść porażkę, jeśli tych co odnieśli sukces oczerni się, wyśmieje lub poniży ("masochiści"), ale to nie prowadzi do niczego, do przekroczenia żadnego wewnętrznego progu. Jest jałowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Bigmen napisał:

część terapeutow (reszta wie po co to robi) i część ich klientów świecie w to wierzą.

 

12 godzin temu, Bigmen napisał:

Co jest śmieszne. To tak jak w sekcie. 

Oczywista bzdura, ale to twoja gra umysłu, ty wybierasz narrację w jakiej chcesz zostać. Dykteryjki jakie cytujesz nie pomogą ci jednak na konfrontację z faktem, że ludzie z terapii korzystają a że nie masz dostępu do ich satysfakcji. Jesteś zazdrosny o tę satysfakcję, bo nie była lub nie jest twoim udziałem. Stąd twoje zaangażowanie w temacie i kłamstwo o "wywaleniu jajek". Gdyby tak było, nie angażowałbyś się w wątek.

Do reszty się nie odniosę, bo to są twoje fantazje na tematy terapii a nie opis procesów terapeutycznych/pracy umysłu. Procesów paradoksalnych, więc trudnych do opisania, ale jednak to co ty przedstawiasz jest karykaturą a nie opisem, co rozumie każdy który w takim procesie był. Więc nie ma płaszczyzny porozumienia. Można na terapię utyskiwać, można być rozczarowanym, jasne, terapeuci są różni, ale nie można porównywać umysłu do materii i jej praw, bo to nie to samo. To znak ignorancji.

Nie odniosę się, tym bardziej że miejsce w którym bywasz i ty i wielu innych raczyłeś porównać do "chlewu" w innym wątku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, czy powyższe o tym szurnięciu było do mnie (jakos się nie poczuwam ;P), ale uważam, ze Ty za to przejawiasz nadmierne zaufanie do nauk scislych i empirii, natomiast zupełnie pomijasz aspekt duchowy, psyche u człowieka, i możliwości wpływania na tą sfere. Czlowiek to nie tylko ciało, narządy i neuroprzekazniki, ale i jego emocje, mentalność, odczuwanie, postrzeganie rzeczywistości. Takie zero-jedynkowe opinie sa moim zdaniem ograniczające.

I jeszcze jedno - terapeuci nie konkurują z medycyną, często terapia przecież wspomaga leczenie farmakologiczne, zwłaszcza w jakichś cięższych przypadkach.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Bigmen napisał:

Całą naszą dyskusję można porównać do grzebania w systemie komputera gdy źle działa bez uprzedniego sprawdzenia czy np nie wysiadła jakaś jego część i stąd źle działa. 

Jak padnie jakaś część komputera, np. procesor, to nawet go nie uruchomisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uśmiałam się. Kiedyś takie dyskusje o mózgu prowadziłam też jako materialistka, żądając "obiektywizmu" i "prawdy", wypisz wymaluj jak bigmen. Tyle się zmieniło...

Komu pomogła terapia i to analityczna 🙂? Choćby mnie.

Tak, sny mogą być źródłem informacji o procesie psychicznym, trzeba umieć je czytać.  Inne rzeczy które wypisujesz np. o głupich pacjentach to twoje fantazje.

Tu jest tez watek "terapia działa" , warto zajrzeć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, Bigmen napisał:

jak niewiele psychoterapia może w porównaniu do terapii metod fizykalnych.

Fakt. Najlepsza jest lobotomia. I elektrowstrząsy do zabicia delikwenta. Są niezawodne :). Ludzie walą na to drzwiami i oknami,  pragną też chodzić otumanieni na lekach do końca życia. W aptekach kolejki a u terapeutów pusto...

A dlaczego jedna osoba przeżywa żałobę w rok a inna nie może się uporać z tym przez lata całe? Dlaczego ludzie przeżywają urojone żałoby - po ideach, nadziejach, iluzjach? Jakiś pomysł? Fizykalny oczywiście, bo nie pytam oczywiście o rzeczy tak wymyślone dla masochistów jak wpływ nieświadomych schematów z dzieciństwa czy (oczywiście nieistniejących) infantylnych fantazji ani lęków.

32 minuty temu, Bigmen napisał:

Możesz się śmiać ile chcesz.

Dzięki za pozwolenie i za to że zniżyłeś się do poziomu rozmowy z knurem w chlewie, jak raczyłeś zobrazować moje skromne funkcjonowanie tutaj.  Uśmiecham się, bo wiem skąd to twoje zacietrzewienie. Też kiedyś tak miałam, rozpoznaję taką frustrację, i cieszę się że mi się horyzonty rozszerzyły. I szczerze- te twoje walki tutaj jałowe dość, życzę rozwoju mądrości a nie inteligencji.  Tyle ode mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Bigmen napisał:

By przeciętny człowiek widział sens terapii potrzeba określić cele, środki do tych celów i ramy czasowe. Na koniec określić czy cele zostały osiągnięte. Nie terapeuta jest od stwierdzenia czy cele zostały osiągnięte. On jest narzędziem. Za które ma płacone. Jeszcze takie jedno spostrzeżenie... Czemu terapeuci skoro rzekomo leczą nie nazywają korzystających pacjentami tylko klientami? Odp wam. Bo pacjent ma prawa. Ma prawo być leczony w sposób najmniej dolegliwy, ma prawo do zasięgania opinni innego specjalisty. A klient nie ma praw. Klient ma płacić. Pomoże czy nie pomoże ma płacić. Skoro płaci ma prawo wymagać. Jeśli nie otrzymuje za co zapłacił to jest to działanie przeciw klientowi. Tymczasem ludzie płacą, nie otrzymują korzyści za jakie zapłacili i jeszcze są zmanipulowani. Nie spotkałem terapeuty który by skoncentrował to co chce osiągnąć u klienta. Za to wielu którzy rozwadniaja esencję ile się da. 

Dalej snujesz fantazje. Cele są, ale są zmienne, bo klient nie wie sam co chce zmienić, cele zmieniają się w trakcie zgłębiania problemów. Świadomość niewiele wie, nieświadome wie i mówi. Zmianę dostrzegają różne osoby, i delikwent i inni.  Oczywiście że nazywają pacjentami, zależy od nurtu. Oczywiście że ktoś musi zapłacić za czyjś czas, wiedzę i skupienie. Nie płaci się za rezultat, który jest w pewnym sensie od woli terapeuty i pacjenta niezależny. Klient/pacjent może spokojnie z terapii wyjść, zakończyć, iść do innego, z kim stworzy inny sojusz, przecież nikt nikogo nie więzi ani nie łapie pacjentów po ulicach. Oczywiście każdy kontakt jest "manipulacją". Oczywiście, na konsultacjach pacjent dowiaduje się, że terapia jest ryzykiem i nie ma gwarancji sukcesu. Oczywiście, psyche nie jest komputerem do naprawienia. Oczywiście, skoro nie pasi ci terapia , nie musisz na nią pójść.

 

23 minuty temu, Bigmen napisał:

ymczasem ludzie płacą, nie otrzymują korzyści za jakie zapłacili i jeszcze są zmanipulowani.

Dziwne, bo większość z nich ocenia to inaczej. I metaanalizy i doświadczenia pokazują że psychoterapia jest sensownym, leczącym oddziaływaniem, może niedoskonałym, z pewnością nie skutecznym na 100%,  ale jednak tak.

To są kłamstwa co rozpowszechniasz. Po co to robisz? Dlatego że -jak przypuszczam- nie jesteś zadowolony z wyników swojej terapii lub tęsknisz za terapeutą to rozpowszechniasz bzdury?

Trzeba mieć sporo złej woli żeby takie bzdety pisać. Złościsz się że inni są zadowoleni a ty nie. Krzyczysz jak dzieciak ciem mlika, ciem mlika, a tu nie leci. Może po prostu ust nie otworzyłeś ? 🙂 Może uważasz że t. ma być twoim bogiem-zbawcą? No nie jest.

Cytujesz Witkowskiego a przecież to głupiec.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Bigmen napisał:

Doi przestań. Naprawdę zachowujesz się jakbyś rozumy pozjadała. Wyrocznia.  Napisałem że trudne przeżywanie żałoby ok. To wskazanie do terapii. Zapobieganie zaburzeniom psychicznym też. Ale nie przypisuj tej metodzie zdolności leczenia. To tak jak edukacja zdrowego odżywiania może zapobiegać cukrzycy ale gdy cukrzyca już wystąpi to taka edukacja nie wyleczy człowieka. Dotarło. Czy uważasz że nie wiem nic? Pierwszym w sumie uproszczeniem terapii jest zmiana  postępowania  i rozumienia na takie by to nam było dobrze. Przewidywanie konsekwencji itd sprowadza się to i tak do jednego. Albo rodzice winni bo przekazali źle wzorce albo sami ludzie winni bo są jacy są. Tylko na jakich mają się zmienić to też zależy od wzorców przekazanych przez terapeutę. Wzorców tak dobrze czytacie. Człowiek może wybrać gdy wybierze źle dalej będzie cierpiał w taki czy inny sposób. Ilość wyborów jest ograniczona też. Skutek taki ze może się zmienić nieszczęśnik ale na takiego jak terapeuta zasugeruje. Taka manipulacja. Taka sama jak wychowanie dzieci. Też wzorce.... Więc zamieni się wzorce rodziców na wzorce terapeuty.  Powiecie ze pacjent ma wybór. Tak między dzumą a cholerą. Stąd moje stwierdzenie o sekcie.  Mówicie terapeuta przewodnik na drodze do wolności. Jak każdy przewodnik dokądś prowadzi. Zawsze terapia sprowadza się do jednego. Tak więc nie opowiadaj Doi tu głupot w które wierzysz. Jak mówisz w terapii jest duchowość nie twardy materializm. Tam gdzie wiara.... Tak jak kościół. Gdzie wiara tam i źródełko dla kleru. Wyleczcie schizofrenika lub dwubiegunowa terapią.. Wtedy co najwyżej się powtórnie zastanowię. Tyle 

Mam wrażenie że mylisz mnie z kimś. Zastanów się do kogo te żale piszesz, że świat jest inny niż myślisz. Masz żal ogromny o coś, ale mnie w to nie mieszaj. Nie mam z twoją złością i żalami nic wspólnego.  Ja ci nie wyrządziłam krzywdy, którą tutaj tak mocno przeżywasz. Wolisz oszczekiwać t., twój wybór,  ale ja bym doradziła samorefleksję, skąd tak naprawdę ta frustracja i w stosunku do kogo.

Ja nie wierzę, ja wiem, że terapia mi bardzo pomogła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja uwolniłem się od natręctw sam. Postanowiłem ignorować wszystkie natręctwa bo byłem nimi zmęczony. Po kilku dniach natręctwa odpuściły więc więc na swoim przykładzie mogę powiedzieć że bez leków da się uwolnić od zaburzenia wyłącznie za pomocą zmiany myślenia (tak wiem,dowód anegdotyczny).

 

Przekonaniami wywołuje się zaburzenia więc zmiana tych przekonań można zaburzenie wyeliminować.

 

Dzięki psychoterapii udało mi się uwolnić od wielu błędnych przekonań na temat otaczającej mnie rzeczywistości tym samym redukując przypadłości.

 

Istnieje wiele badań na temat psychoterapii plus lekarze psychiatrzy temu ufają więc nie ma sensu dyskutować na ten temat na tak podstawowym poziomie tym bardziej że psychika skrywa jeszcze wiele tajemnic.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Bigmen napisał:

Napisałem że panoszysz się i pouczasz jak wyrocznia. Tymczasem jesteś taka sama osoba jak każdy. Uważasz że udział w terapii i zainteresowanie tym tematem uprawnia cie do manii wyższości.

Skąd fantazja, że jestem nadczłowiekiem, nie wiem (tj domyślam się, ale ci juz odpuszczę). W każdym razie twoje wyobrażenie o terapii jest takie samo jak i wyobrażenie o mojej osobie czy o moich rzekomych przekonaniach czyli puste, urojeniowe, kompletnie nie trafiajace w sedno.

 

To co piszesz byłoby wartościowe gdybyś napisał wprost czym ci twoi terapeuci zawinili i o co masz do terapeutów konktretny  żal zamiast wymyślać opowiastki z piątej ręki. Po to jest ten wątek jeśli dobrze rozumiem.

 

Bronisz sie przed ideą terapii jakby cię siłą ciągnęli. Jednak jak sądzę nikt cię nie zaprasza, a jeśli zaprasza to nikt z forum. Skąd ten opór skoro nikt nie zaprasza, zmiany nie potrzebujesz i jest tak u ciebie  świetnie. No i nie płaczą ci w ramionach tabuny zmanipulowanych przez terapię. Oczywiście, że można żyć bez terapii, żadnego musu nie ma. Myślę jednak, że "walczysz" z terapią bo jednak dała ci dużo, poruszyła i być może naruszyła jakieś twoje przekonania o sobie i świecie. Byc może, zasiała taki niepokój, że go tutaj musisz z siebie wyrzucić, zaprzeczyć. Obudziła niepokój taki jaki i moje wpisy w tobie budzą. Lek przed utratą kontroli, upadkiem maski.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Bigmen strasznie generalizujesz i przykro mi, że tak źle trafiłeś.

Zaburzeń i chorób psychicznych jest bardzo dużo. Dla jednych kluczowa będzie farmakoterapia dla innych psychoterapia.

Moja terapeutka nigdy nawet nie próbowała mnie diagnozować. Nigdy nie sugerowała niczego w temacie leków. No jedynie to, że alko przy lekach nie jest wskazane 🙂 Ale tylko zapisuje jak pojawi się u mnie jakaś zmiana w farmakoterapii i nie komentuje, niczego nie sugeruje, nie wtrąca się w to. Po prostu przyjmuje do wiadomości.

W moim przypadku (PTSD i epizody depresji) psychoterapia jest podstawą do poprawiania jakości życia.

I na tym etapie nie napiszę Ci, że w 100% jestem "wyleczona". Nie. Ale wiele rzeczy zauważalnie zmieniłam i gdyby nie psychoterapia to nie rozmawiałabym z Tobą teraz.

Terapeutka nie wciska mi żadnych kitów i nie manipuluje. Wprost usłyszałam, że to czego bym chciała (w kwestii PTSD) jest niemożliwe. Ale też usłyszałam co jest realne i nad tym pracujemy.

No i nurty to nie tylko analiza i p-b. Ja np. pracuję w terapii schematów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Bigmen napisał:

I co dalej terapie zalecacie?

Nie wiem czy inni, ale ja tak. Bo zawsze jest to jakaś szansa. Jeśli ktoś będzie umiał ją wykorzystać a na to już wpływu nikt nie ma oprócz samego zainteresowanego. Praca z t. może pewne procesy przyspieszyć czy pogłębić. Oczywiście są osoby które do terapii się nie nadają lub nie chcą pracować nad swoimi błędnymi przekonaniami na temat rzekomej mocy terapii i pochłonięcia przez nią. A od tego trzeba by w wielu przypadkach zacząć- od błędnych przekonań czym jest terapia.

 

Myślę że teraz plujesz na t., bo zostałeś z terapii wyproszony za złamanie zasad kontraktu. Odrzucony, a to boli. Przykro mi to pisać, ale napiszę, choć tego nie przyjmiesz: w terapii trzeba być świadomym i rozumieć, że jest się częścią sojuszu a nie bezwolnym poddanym obróbce (jak to piszesz "manipulacji") workiem. Że dwie osoby pochylają się nad umysłem i do tej pracy/obserwacji coś od siebie dokładają. Że jest to również ryzyko pewnego rzędu, ryzyko błędnych interpretacji, błędnych interwencji. Pracują ludzie a nie roboty a umysł nie jest wyrostkiem robaczkowym. Zgodziłeś się na taki kontrakt więc konsekwencją było wykluczenie cię z procesu. To akurat proste. Z pewnością też terapeuta nie wyrzucił ci leków ani nie wiązał ci rąk gdy chciałeś je brać. To była twoja decyzja, bo chciałeś właśnie z tym t. pracować. Należało to skonsultować z innymi, terapeuci i zasady są różne, lub powiedzieć wprost, że twoje funkcjonowanie się pogarsza, iść na konsultacje gdzieś indziej.

 

"Na skraju samobója" funkcjonuje się często w terapii i bez leków. Nic nowego, zwłaszcza w dynamicznej/analitycznej. Taki jest real, tak to się odbywa.Terapia jest bardzo ciężka, pogorszenie, rozproszenie i zjazdy są na porządku dziennym. A rezultaty przychodzą często dopiero po zakończeniu terapii.

 

Jeśli dobrze funkcjonujesz na lekach i nie chcesz terapii to czemu o niej piszesz i ją próbujesz zdyskredytować? Jest mnóstwo takich osób, które wolą leki, ale nie plują na terapię. Jeśli uważasz że twój t. popełnił błąd to zamiast wypisywać tutaj bzdury na temat terapii której nie przeszedłeś i o której nic nie wiesz lepiej by było skierować na niego skargę z konkretnymi zarzutami? Choćby po to żeby mu dać informację zwrotną?

 

W swoich wpisach projektujesz przekonanie, że inni mają jakąś wiedzę tajemną ("manipulacja"), że tą wiedzą mogą cię i innych zniszczyć, że mają złą wolę. Że jesteś bezwolny w czyichś rękach, że dzieje się coś poza twoją wolą czego się boisz (jasne, że się dzieje). Tu jest problem, w tym chorym podejściu. Problem potrzeby kontroli, poczucia małości, braku sprawczości, niewiedzy - stąd t. uznajesz za bogów śmierci a w czyichś wpisach dostrzegasz "wywyższanie się", "panoszenie" etc. Jeśli interesuje cię psychoanaliza (kontaktujesz się z nią przez walkę, czytasz i oburzasz się wpisami), to nie wypieraj tego a zainteresuj się tym, bo może właśnie tam znajdziesz coś wartościowego dla siebie mimo tego że nie spełniłeś kiedyś warunków kontraktu.

 

I skoro przyznajesz terapii moce niszczenia to dlaczego nie uzdrawiania? Rzeczywistość jest taka, że nie ma mocy, nie jesteś w rękach szatana ale i nikt nie zamierza ci zrobić świadomie krzywdy. Nieufność i lęk przed byciem zmanipulowanym to twój własny lęk (z poprzednich relacji jak mniemam)  ale nie rzeczywistość. Uczłowiecz siebie i innych, puść gorset, będzie ci łatwiej żyć.

Edytowane przez doi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@bigman To nie ja manipuluję, tylko miesza ci  się wątek. Skoro terapia nie działa jak twierdzisz, nie może też zabijać. Ty twierdzisz jednocześnie że nie działa i że zabija i ciebie niemal zabiła. Zabija, ale i odmawiasz jej mocy uleczenia. To jest-sorry-nonsens. Ja uważam że działa, ale nie wszyscy z niej korzystają. A że jest ludzka więc i niedoskonała.

 

Co do Witkowskiego i książki... Tak sie składa że skontaktowałam kiedyś kilka osób niezadowolonych z terapii z Witkowskim jako materiał do książki. Po lekturze odkryłam, ze  znane mi historie czy incydenty obrosły coraz bardziej dramatycznymi szczegółami. Witkowski , niby sceptyk, nie podał refleksji żadnej historii jaką usłyszał. Nie chcę powiedzieć że  ludzie kłamią ale  żyją tymi swoimi historiami krzywdy, tak że i one zaczynają żyć swoim zyciem, z dala od rzeczywistości, coraz bardziej paranoicznie, incydent czy nieporozumienie urastają do ataku na życie i zdrowie. W ten sposób pacjenci utrzymują symboliczny kontakt z terapeutami i pozostają nadal w swoim procesie, w którym symboliczny terapeuta nadal ma swoja rolę. Terapeuci nie mogą się bronić a pacjenci w różny sposób rozwijają frustracje, od oczerniania, rękoczynów czy nękania do nas.ania terapeucie pod drzwiami. Druga rzecz- z Witkowskim terapeuci nie rozmawiają (sam przyznaje) bo nie mają o czym. To troche tak jakby lekarze medycyny mieli dyskutować z Ziebą o lewoskrętnych witaminach i zaklinaniu wody. Dyskusji nie ma bo Witkowski nie rozumie o czym się mówi, jeśli chodzi o proces terapeutyczny jest laikiem i psuedonaukowcem, nie jest terapeutą ani nie był w terapii, więc nie odnosi pojęć  do zjawisk. To widać w jego "wywiadach". Reasumujac- z poważnego tematu zrobił karykaturę: terapeuci dla niego to świadomi mordercy, terapia to mafia,  i jeśli ktoś wyszedł z gabinetu żywy to ma szczęście. Po lekturze  stwierdziłam że facetowi rozwija się paranoja i skręca w stronę żerowania na ludzkiej rzekomej krzywdzie. Usiłuje być karykaturą terapeuty, co ociera się o śmieszność.. Więcej napisałam na blogu w recenzji.

 

Mam wrażenie, że bardzo zagrzałeś się tutaj, nie jestem juz panoszacym się knurem  a wręcz na mnie wrzeszczysz. Na razie, by temperatura ci troche opadła proponuję, żebyś mnie dodał do  "ignorowanych użytkowników". Jeśli będziesz mnie nadal strofował na forum poproszę o interwencję Moda. Rozumiem, że masz żal i żyjesz poczuciem krzywdy, ale- jak pisałam- przekieruj ten żal we właściwa stronę, nie w moją.

W niczym ani twoja postawa ani dykteryjki mnie nie przekonały. Jak Witkowski- nie trafiasz w sedno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Bigmen napisał:

Przyjmij do wiadomości że istniej taki ośrodek zwany kliniką nerwic w samym instytucie psychiatrii na sobieskiego w warszawie . Zjawiasz się tam i terapeuta prowadzi rozmowę i albo uzna że może dopuścić do terapii albo nie dopuści .Odczekujesz z pół roku i zjawiasz się na oddziale .Tam każą oddać leki jakie zażywasz i przez 10 tygodni całodobowego pobytu masz terapię i indywidualną i grupową i szereg innych oddziaływań, jak pamiętam to choreoterapia ,muzykoterapia ,psychodrama, psychorysunek i może jeszcze coś o czym nie pamiętam . Leki od pierwszego dnia są redukowane .Takie założenie po prostu .Jeśli farmakoterapia to nie psychoterapia .

 

Jakaś telenowela się zrobiła i nie mam siły przez to wszystko się przedzierać, ale chciałam odnieść się tylko do tego fragmentu, bo tak się składa, że byłam na terapii w tym samym instytucie, na innym oddziale. Nikt mi nie redukował leków. Jedyna różnica była taka, że przez cały okres terapii dostawałam je na oddziale za darmo. Jednocześnie brałam leki i miałam psychoterapię. Jak 99% osób będących na terapii w tym samym czasie co ja, bo zdarzały się wyjątki które przechodziły terapię bez leków, ale tylko dlatego, że psychiatra ich nie zalecał ani przed terapią ani w jej trakcie. Nikt tam niczego na siłę nie redukował i nie było żadnych założeń że albo jedno albo drugie. To jakaś bzdura.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Bigmen napisał:

No widzisz. Inny oddział inne praktyki. Każdy robi w terapii co chce. Widział ktoś np kardiologa by leczył serce lekiem na sraczke? A w terapii robią co chcą. 

 

Mam kilku znajomych którzy przeszli przez klinikę nerwic. Podpytam z ciekawości 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, Bigmen napisał:

Jeśli farmakoterapia to nie psychoterapia .

Do tego chciałabym się jeszcze odnieść, bo to nie jest prawdą a może komuś zaszkodzić czy wprowadzić w błąd. Moje doświadczenie jest takie, że analityk sam proponował mi kontakt z współpracującym psychiatrą i ewentualne leki w przypadku myśli i planów samobójczych. Był stały z analitykiem kontakt, i nie było tak, że ktoś mnie z problemem zostawiał. I z drugiej strony- podczas wizyty psychiatra oprócz leków na depresję proponował psychoterapię jako metodę leczenia. W zespołach specjalistów (prywatnych) często jest psychiatra, który współpracuje z psychoterapeutami. Psychoterapeuci indywidualni często mają współpracującego z nim psychiatrę (jak było w moim przypadku).

To są dwa obszary, dwa podejścia, ale ta wiedza się uzupełnia a nie jest w konflikcie. Żeby odstawić leki należy to skonsultować z lekarzem psychiatrą, psychoanalityk ani psychoterapeuta tutaj kompetencji nie mają. Nie jest tak, że żeby być w terapii trzeba odstawić leki lub że branie leków nie może być uzupełnione psychoterapią. Oczywiście, że psychoterapia nie uleczy np. schizofrenii, ale może pomóc schizofrenikom na lekach lepiej funkcjonować społecznie  i tym samym zmniejszyć stres.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@doi u mnie jest podobnie. Psychiatra wspiera moją terapię lekami, terapeutka natomiast w farmakoterapię się nie wtrąca, jedynie odnotowuje na bieżąco co biorę.

Jeżeli chodzi o kryzysy to jestem zabezpieczona z każdej strony i przez jedną i przez drugą. Chyba aż za bardzo nawet.

 

Jak już pisałam, byłam w tym samym instytucie na terapii i nie spotkałam się z takimi praktykami jak opisywał Bigmen.

Psychoterapia szła w parze z farmakoterapią i nikt tam nie kombinował w imię jakiś założeń.

Nie ma takich. Każdy jest rozpatrywany indywidualnie.

I oczywiście dowiem się jak to wyglądało w klinice nerwic, bo znam kilka osób które były na terapii dokładnie na tym oddziale, ale mam jakieś przekonanie że tam również nic takiego nie miało miejsca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mysle, ze jeśli ktoś jest uprzedzony do psychoterapii, to żadne argumenty do takiej osoby nie przemowia.

Zakladanie zlej woli i teorie spiskowe mogą tez być elementem składowym osobowości, podejrzewam, bigmen, ze zakładasz zlą wole i chec wykorzystania u każdego, kto ma nad Tobą jakas przewagę, nie tylko terapeutów, ale i np. nauczycieli, przelozonych czy innych autorytetow. Uwazasz, ze jak kto ma przewagę, to z automatu ją wykorzysta. 

 

Co do lekow, to ja akurat po lekach czułam się skrajnie zle, i, szczerze, uważam, ze nie były mi potrzebne. I przemawia do mnie teoria próbnego ostawienia lekow np. w depresji, by moc sprawniej pracować nad sobą. Tyle, ze to tylko proba, jeśli nie ma checi pracy nad sobą, może nie być postępow, albo nawet pogorszenie. Z drugiej strony, czasem pacjent trafia w tak złym stanie, ze wogole nie może funkcjonować bez lekow , wtedy dopiero jakies depresanty pozwalają wstępnie dojść do siebie.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, Disappear napisał:

nikt tam nie kombinował w imię jakiś założeń.

Bazując na pewnej ortodoksji: jestem w stanie sobie wyobrazić praktykującego ortodoksyjnego analityka/terapeutę, który otwarcie na konsultacji mówi  "moją zasadą jest że nie pracuję z osobami nie mającymi kontaktu z uczuciami (leki, psychotropy, alkohol)" i nie przyjmę pana/pani do analizy".  Ale wtedy analiza traktowana jest rozwojowo a nie jako leczenie np depresji czy alkoholizmu, bo to dla analityka mógłby być samobój.

Jednak w praktyce nigdy nie spotkałam czegoś takiego.

Może być tez i taka sytuacja, że analityk/terapeuta prosi o zastanowienie się (a raczej wypływa taki temat na sesji), co oprócz doraźnych korzyści dają leki, w nawiązaniu do tego co się dzieje w psyche (poczucie bezpieczeństwa, symboliczne karmienie, lęk przed cierpieniem, lęk przed płaczem, bezradnością, kontrola etc). Interpretacja nie jest sugestią, warunkiem ani radą. Raczej sugestią "zastanówmy się jakie to ma w pani/pana kontekście znaczenie tj jakie pan/pani nadeje temu znaczenie". I dla kogoś, kto uważa t. za boga, jego słowa za wyrocznię a jego pozycję za pozycję władzy, a przy tym neguje swoje odczucia, boi się,  to może brzmieć jak polecenie. To jest właśnie olbrzymia trudność terapii, że pacjent przerabia sobie co słyszy wg schematów które właśnie mają być zmienione bo są nieadekwatne.

 

27 minut temu, Luna* napisał:

Zakladanie zlej woli i teorie spiskowe mogą tez być elementem składowym osobowości

Tak. Ale też do tego próba dyskredytacji tego w co się ogromnie idealizowało i wierzyło. Im większa idealizacja tym potem (oczywisty) cios, rozczarowanie, pewnie przy takim schemacie działania, kolejne. Pod tym lęk , przerażenie że nie ma się czego złapać, że wszystko takie niekontrolowalne (zwłaszcza praca własnej psyche), więc stąd sztywność i dalsze koło kontroli i wizji prześladowczych. Smutne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, doi napisał:

Bazując na pewnej ortodoksji: jestem w stanie sobie wyobrazić praktykującego ortodoksyjnego analityka/terapeutę, który otwarcie na konsultacji mówi  "moją zasadą jest że nie pracuję z osobami nie mającymi kontaktu z uczuciami (leki, psychotropy, alkohol)" i nie przyjmę pana/pani do analizy". 

 

Jasne, ale nie na oddziale ;)

I to nie jest opcja, że terapeuta "każe" odstawić leki. Po prostu informuje jak pracuje i z kim. Ma do tego prawo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×