Skocz do zawartości
Nerwica.com

nic nie czuję


reneSK

Rekomendowane odpowiedzi

Korat, Biedaku:( Bardzo mnie to zmartwiło:( Czy nie da się dorobić tych przedmiotów? Na zasadzie powtarzania roku albo coś?

Ja byłam na terapii, nie dało mi to dziś nic. Dowiedziałam się, że to jest jednak terapia poznawczo-behawioralna i systemowa, lekarce musiało się pomylić, że pdychodynamiczna. Psycholożka nie mogła uwierzyć, że mam takie problemy z rozmową, że nei mogę się z nikim spotkać, bo milczę. Wydało Jej się to nie mozliwe.A tak właśnie jest. I dlatego wydaje mi się, że takie ubóstwo mowy jest bliższe schizofrenii niż depresji...ja już nie wiem co mi jest, ale to jest straszne. Korat pomyśl, co mozesz zrobić, może da się dorobić przedmiotów, jakieś pismo napisać do dziekana...nie wiem, ale działaj chlopie, Twój trud nie może iść na marne...dlaczego to wczesniej nie wyszło, że na za mało przedmiotów chodziłeś?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mnie korat nie przejął jakoś tzn nie zmartwiłem sie bo w pustce sie nie martwie ogólnie...ale oczywiscie szkoda a ty korat sie przejełeś???bo w sumie robiąc studia musi ci jakoś zalezeć czy robisz to z rozsądku???niewiem...

 

brak uczuć...nie pisz ze neiwiem co ci jest bo znowu gimele robisz...roś ci ocś zdiagnozował nie ufasz mu nikomu niewierzysz...lekarka niewie na jaką terapie cie wysyła dobre...z lekka sie pierdalneła...fajnie...

 

niech cie ta lekarka z psychoterapeutką zweryfikują wkońcu w tym styczniu aha jak cchesz zasiłek rehabilitacyjny to musi być na rehabilitacje czyli musisz miec w planie coś bo tak ci nei dadza na siedzenie w domu..sądze ze zrozumiałaś...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Załatwiłem sprawę i wszystko jest cacy. Okazało się, że te przedmioty na które chodziłem chodzili też studenci z roku wyżej, tylko że oni za ten sam przedmiot mieli więcej punktów ECTS. To ja fikcyjnie w planie mam napisać , że uczęszczałem na te przedmioty, tylko że dla roku wyżej. Beznadziejnie żałosne, że takie pierdoły trzeba robić, ale im się w papierkach ma wszystko zgadzać. I jak tak zrobię, to idealnie się wszystko będzie mi zgadzać.

magic, po raz pierwszy od dawna się tak nie uśmiałem gdy mnie o tym powiadomili (to był śmiech z zażenowania), zażartowałem nawet że uczelnia chyba już wszystkiego się chwyta byle bym nie zdał tych studiów. W ogóle mnie jakoś ta sytuacja nie zestresowała, to było jakieś science fiction dla mnie. Pojechałem po prostu do dziekanatu i pozamiatałem. Spotkałem też kolegów ze studiów i przynajmniej pierwszy raz od dawna miałem im co powiedzieć :).

brak uczuć, ta terapeutka ci nie wierzy bo pewnie na terapii dużo nawijasz. Ja wiem że to dlatego że mówisz o chorobie, ale spójrz z drugiej strony , że jakby tak wzbić się na wyższy poziom abstrakcji, to gadanie o chorobie jest gadaniem o jakimś bycie, czemu mówiąc o tym bycie masz mieć problem z mówieniem o innych bytach, które są po prostu bytami tak jak ten jeden. Różnią się tylko w szczegółach, a z pewnej perspektywy są tym samym. Głupio napisałem, bo chyba musiałbym z tone tekstu napisać teraz by dojść do konkluzji, a jest ona taka że z perspektywy terapeutki skoro potrafisz gadać o chorobie to znaczy że posiadasz zdolność mówienia i rozumowania. Dla niej twoja niezdolność mówienia o innych rzeczach wynikać może w takim razie z jakiegoś psychologicznego zblokowania, nadania nieodpowiedniego znaczenia bytom o których nie potrafisz mówić, a na pewno nie wynika to z jakiejś zaburzonej chemii w mózgu, która ma miejsce w chorobach takich jak między innymi schizofrenia. Schizofrenik permanentnie nie jest zdolny do mówienia, bo ma coś nie tak ogólnie z chemią w odpowiadającym za mowę rejonie mózgu. U ciebie pewne tematy mogą być poruszane, inne nie i pewnie zależy to też w jakich warunkach się je podejmuje, a temat sam w sobie należy bardziej do psychologii , a nie psychiatrii . Nie wiem czy jasno się wysłowiłem, ale ja to tak widzę i rozumiem tą postawę terapeutki wobec twojej subiektywnej oceny własnych objawów. Z jej perspektywy to może wyglądać zupełnie inaczej i prowadzić do innych wniosków. (pewnie zagmatwałem wszystko, niech to szlag trafi).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bzdury gadacie. nie przejmujecie sie, ale zalezy wam. przynajmniej ja tak mam. teraz tak mam. solian 300mg dup.e mi ratuje. lepszego nic nie znajde. myslalem, ze to wellbutrin mi dup.e ratuje, ale okazuje sie ze to solian. i dobrze bo 4,80zl to dla mnie odpowiednia cena.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, no zrozumiałam Cię dobrze i możesz mieć rację. Mi się wydaje, że moja małomówność wynika najbardziej z obniżonego nastroju, bo jeszcze pół roku temu wystarczyło, że sobie wzięłam akineton lub pridinol i one dorażnie tak mi poprawiały nastrój, że stawałam się na 2-3 h dawną mną czyli gadałam i gadałam. Niestety teraz już te leki mi nie poprawiają nastroju,zastanawiam się co to znaczy, może moja anhedonia i depresja są głębsze.Dziś moja terapeutka miała dzwonić do lekarki w sprawie mojej diagnozy i ewentualnego dołączenia jednak solianu lub innego neuroleptyku. Ponadto mój były chłopak dzwonił do mojej lekarki i podobno rozmawiali o mnie pół godziny. Mam nadzieję, że odkręcił bzdury, które naopowiadali moi rodzice. Jutro ja jadę do lekarki. Właśnie oglądałam program o swiatowej sławy polskim architekcie i aż mnie skręca...też miałam takie marzenia i plany, a skończyło się na pustce i wałęsaniu się po domu niczym upośledzona.

Korat, gratuluję pomyślnego zakończenia sprawy. A co Ty konkretnie studiowałes, bo wnioskuję, ze tez cos inzynierskiego?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja właśnie wróciłam od lekarki. Ona nadal utzrymuje, że to depresja i że cała ta pustka z depresji. Mi w ost. 2 tyg. bardzo zaczęła doskwierać nuda. Nie mogę się w nic zaangażować. Nawet jak coś robię, to czuję nudę, potworną nudę, pustkę i anhedonię i mam z tego powodu myśli samobójcze. Też takie na chłodno. Lekarka zwiększyła mi wenlafaksynę do 150 mg. Myśli o powrocie do solianu, ale dopiero jak odpowiednio długo pojem wenlafaksynę i to nic nie da.

Co u Ciebie, Topielico?

 

[Dodane po edycji:]

 

U mnie najgorszy jest - jak słusznie zauważył Zawiliński - brak motywacji. Brak motywacji do czegokolwiek. Brak motywacji+brak uczuć to już całkowita klapa...NIC mnie nie interesuje...NIC. Całymi dniami nie wiem co ze sobą zrobić, dni dłużą mi się w nieskończoność. Jednocześnie nic mi się nie chce robić, do zrobienia rzeczy koniecznych muszę się strasznie przymuszać.Czy też tak macie? Jak sobie radzicie? Oczywiscie rodzina tego nei jest w stanie zrozumieć, moja mama jest despotyczna, muszę się przymuszać, a robić i nie ma dyskusji, bo mnie co najwyżej wyzwie itd.

 

[Dodane po edycji:]

 

Z drugiej strony muszę przyznać, ze ja chyba też jakiś czas temu bym nie zrozumiała, że komuś sie nic nie chce i pewnie też bym reagowała agresywnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Brak uczuć, u mnie niestety regres, znów śpię po 15 godzin na dobę, bo po prostu nie wiem co z sobą zrobić w dzień, skoro nic mnie nie interesuje, i nic nie sprawia przyjemności. Ale uczucia co jakiś czas mi się pojawiają, tak raz na dzień przynajmniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skąd ja to znam to "nic nie interesuje i nie cieszy"...u mnie jest identycznie, tylko ja nie mogę tego przespać, bo od 6 lat śpię tylko na tabletkach, a nie będę brać przecież taboletek na spanie w dzień...chociaż już brałam to pod uwagę...no ale boję się, że jakbym tak leżała ciągle to bym się jakichs chorób typu serce czy cukrzyca nabawiła, a moze i odlezyn...ja się szwędam po domu i nic mnie nie interesuje, zmuszam się do róznych rzeczy, ale w ogole nic mnie nie ciekawi i ostatnio bardzo czuję nudę, ale to jest akurat uczucie, którego nie chcę czuć...to jest właściwie taka nuda intelektualna bardziej niż uczucie. Swoją drogą czytałam u Kępińskiego takie zdanie, ze w schizofrenii ludzie nic nie robią i nie czują nudy, nie przeszkadza im to, a mi przeszkadza, więc to też byłby argument jednak przeciw schizofrenii.

Moja mama się właśnie rozpłakała, bo się dowiedziała, że zmarł z niewyjaśnionych przyczyn syn znajimego i przyznała, że skojarzyła to z moimi myslami samobójczymi...czyli jednak moja mama się tym przejmuje, choć na codzień jest taka opryskliwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Heh, mi to emocjonalnie nie przeszkadza, mogłabym tak leżeć gapiąc się w sufit albo spać, przez lata. Ale rozumowo dostrzegam, że to nie jest dobre, więc staram się cokolwiek robić. Tylko jedyne na co mnie stać to półleżenie z laptopem na kolanach i serfowanie po sieci nie robiąc nic kreatywnego, bo i tak po chwili zapominam co robiłam przed minutą. Ale naprawdę nie wiem co miałabym robić innego. Próbowałam już czytać książki. Więcej, ostatnio udało mi się nawet jedną przeczytać, ale nie poczułam przy tym nawet odrobiny przyjemności tak jak dawniej, tylko się męczyłam. To samo mam przy oglądaniu filmów dłuższych niż 10 min. Po prostu się męczę i nie chce mi się ich oglądać. Ale oglądam, lepsze to niż gapienie się w sufit - lepsze z punktu widzenia rozsądku.

A co wy robicie w wolnym czasie? Albo czy macie jakieś pomysły, co można robić? Najlepiej w domu, bo na dworze mróz i chyba nie zdobędę się na opuszczenie mojego ciepłego mieszkanka,nie tylko z powodu pogody...Odczuwam dużą niechęć do opuszczania mieszkania; /.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dopamine podnieść cóż jeżeli to zaburzenia osobowości to żadna dopamina nie pomoże...tak mi sie wydaje...moze wspomoze troche...podobnie mam jak ty top lica racjonalnie wiem wszystko i rodzina mówi że rozsądnie gadam ale totalnie tego nie czuje...nie czuje potrzeb psychicznych...wogóle...dni moje są porażkami bo nic nie moge dac od siebie...ja sie już przyzywyczaiłem do tego stanu i bardzo ciężko będzie coś w życiu robić zapewne...nie mówiąc o pracy...

 

macie tak że ktoś wam by zaproponował posade za 10 tyś a wy macie na to zwis...???ja tak normalny cżłowiek adrenalina by podskoczyła a mnie pieniądze nie wzruszają bo mojego zdrowia nie kupie...nic mnie nie wzrusza nawet sie nie denerwuje kurde nie jestem agresywny jak kiedyś...nie wspominajac ze komuś krzywda sie dzieje czy śmierc to mówie przynajmniej sie już nie męczy...normalnie sumienie poszło sie j...i ludzie odruchy...ale w pustce tak chyba jest inaczej być nie może...dramat ludzki goni dramat...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

magic, może nie dostałem propozycji 10 tys. zł , ale dostałem inną, dla mnie wartą ze 100 miliardów złotych jakby tak próbować porównać, poruszyła mnie ona na 15 minut, a potem jakby ta informacja zaczęła sobie dryfować i być pustą informacją, taką samą jak ta że w domu mam 5 rolek papieru toaletowego, takie same uczucia we mnie wzbudzają te dwie informacje. Mimo to racjonalnie wiem, że doznałem zaszczytu i będę wszelkie swoje wysiłki wkładał w to by dopełnić powinności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

właśnie ja chwile to analizowałem i stwierdziłem ze nie ale nie ze nie dam rady tylko tego nie czuje jakoś...niewiem ja tylko myśle ze moge pracowac z wami ludzmi zaburzonymi wtedy sie zrozumiemy bardzo ciężko mi sie żyje ze zdrowymi psychicznie...oni mają inne podejście...najgorsze jest to ze ja sie nei przejmuje tym co z mna bedzie i nie wiem czy to plus czy minus...tego całego nieszczęścia...każdy myśli o pracy a ja nie no to co psychiatryk???jasne ide od razu...choc zawsze tam ciężko isć i na cuda nie licze...ale zawsze może coś pomogą coś wynajdą trafią...ale to złudne pewnie...ja za dużo przeszedłęm z lekarzami ze mnie w ciula robili...ja che konkretnie lek pomaga albo nie ,jak nie, zniechęcam sie bo po co brac jak nie pomaga albo psychoterapia ,poł roku w krakowie i nic...nie dziwie sie braku uczuć... ze po 2 msc wyszła tylko czas marnowała...więc kurde jeżeli nie pomaga nic w tym kraju człowiek musi byc bezradny a bezradnosc powoduje głupie myśli i ..............wiecie co...bo można sie starać jezdzić po szpitalach wszystkich w polsce nawet ale co to da jeżeli u nas jest dziadostwo...nei ma programów odpowiednich zakłądów pracy nic nie ma...a pod zaburzenia psychiczne musi być kompleksowo dopasowane jakby całe życie...tak mi sie zdaje...czyli hostel jakaś samodzielnośc...opieka lekarska..praca itp...ale oddziały dla ludzi z PUSTKĄ!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Możecie mówić , że jestem paranoikiem , ale ja swoimi oczami widzę że jeśli mam słabość i nie daję rady to dla mojego państwa staje się wrzodem na dupie i gdyby nie moralność i jakaś etyka to bez skrupułów woleli by się mnie pozbyć niż mi pomóc, bo tak jest łatwiej i nie trzeba się angażować. A prawda jest taka , że jesteśmy takimi przypadkami, że żeby nam pomóc ktoś mocno musiałby zaingerować w nasze życie, ale nikt nie jest na to gotów.

Hitler ciągle tkwi w ludziach, a powtórka z akcji T4 ciągle jest możliwa, wystarczy dać ludziom wolną rękę i odpowiednie warunki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Topielica, MAgic, ja mam tak samo. NIC mi się nie chce robić, a jednocześnie jak leżę to się nudzę...jak coś robię, tez się nudzę i mam ochotę się połozyć...to jest straszne...zero motywacji, zero woli, też mam straszną niechęć do opuszczania mieszkania, 100% anheodnię. NA dodatek za 3 tyg mam isc do pracy, wstawać o 6 rano, ponad godzine jechac do pracy komunikacją miejską, potem udzielać się 8h w pracy i znów ponad godzinę wracac nie czując przy tym nic, nie mając motywacji, mając myśli samobójcze...mi ciężko jest zrobić cokolwiek - tak mi się nie chce. Nie czuję depresji, Czuję, że mi się nic nie chce. Ja tam nadal jestem przekonana, że w moim przypadku to chyba schizofrenia prosta. Mnie nawet surfowanie już nudzi. Niestety nie umiem zasnąć sama z siebie, bo inaczej spałabym jak najwięcej. Dziś nawet wzięłam w dzien tabletkę na sen, wstałam z łózka o 12, ogarnęłam trochę. Musiałam się dosłownie gwałcić psychicznie żeby np. umyć łazienkę, potem się położyłam, ale mi się nudziło. Wstałam i piszę do Was. Po prostu przeżywam taką nudę nawet jak coś robię, że teg się nie da opisać.Męki piekielne jak człowiek nie może się w coś zaangażować.No a bez emocji nie można. Ja CIę podziwiam Topielico, że masz to od 3 lat i jeszcze studiowałaś. A macie tez takie ubsóstwo mowy? Ze nie mozecie rozmawiac nawet z najblizszymi, bo macie pustkę w głowie? Ja tak mam i wg mnie to objaw schizofrenii moze byc. Nie wiem czy nie wrócę do Rosia i solianu skoro Topielicy on pomaga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Brak uczuć, ja się nie nudzę. Mi emocjonalnie wszystko jedno co robię. Najłatwiej jest leżeć, ale rozumiem, że muszę coś robić, cokolwiek, więc próbuję. Ale ja nawet nudy nie odczuwam, tak samo jak nie odczuwam zainteresowania; / Nie wiem czy to lepiej czy gorzej...

Brak uczuć, z tych 3 lat studiów to studiowałam tylko 1 rok, na pełnym automacie, ja wtedy już prawie całkowicie zniknęłam, teraz to przynajmniej zdaję sobie sprawę z tego że jest ze mną źle, mogę myśleć, wtedy nie myślałam zupełnie, to był koszmar, bo w przebłyskach myślenia, chciałam się tylko jak najszybciej, bezboleśnie zabić. W tym roku znów wzięłam urlop na studiach, żeby nie doprowadzić siebie do takiego stanu jak wcześniej, a to by mi właśnie groziło. Więc teraz całymi dniami siedzę w domu...ale , uwaga! Dziś idę na łyżwy, nie chce mi się jak nie wiem, ale obiecałam sobie, że wyjdę dziś z domu. Może nie umrę od tego; ]

A solian nadal polecam, przywraca czasem trochę uczuć, ale motywacji mi nie przywrócił; /

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A macie tez takie ubsóstwo mowy? Ze nie mozecie rozmawiac nawet z najblizszymi, bo macie pustkę w głowie? Ja tak mam i wg mnie to objaw schizofrenii moze byc. Nie wiem czy nie wrócę do Rosia i solianu skoro Topielicy on pomaga.

 

 

brak uczuć przeciez topielica juz pisala ze nie zauwazyla u Ciebie ubóstwa mowy. Wybacz , ale moim zdaniem zaczyna to podchodzic pod hipochondrie..Nie neguję , że masz poważne problemy , ale dostrzegam pewną przesade w niektorych kwestiach.. :szukam:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brak uczuć za bardzo wyolbrzymiasz pewne sprawy albo robisz zamieszanie sama ze sobą...nie analizuj sama co masz bo to nie ma sensu analizują cie lekarze obecnie z tego co wiem a ty dalej swoje dalej cchesz mieć co chcesz mieć i koniec!!!wiadomo może masz prawo moze byłaś kołowana przez nich różne diagnozy itp itd...ale jest nowy rok i postanowienia jakieś założyłaś to trzymaj sie ich noooooooooo...

nie kręć tak bo jeszcze większy mętlik będziesz mieć...jest ciężko dusze sie też jestem zmęczony domem ,rodziną jakaś odmiana by sie przydała całkowita nowe lokum nowa nadzieja ,leczenie,najlepiej nowy mózg ale jeszcze nie przeszczepiaja :)

 

powiedzicie mi jak rodzina wasza reaguje na was???jakie macie relacje ja ciężkie bardzo...a nie chce być ciężarem dla nikogo a to choroba mnie zrobiłą po części inwalidą umysłowym....fuck...macie tak żeby nie być cieżarem i trzeba zakończyć tą FARSE życiową...

 

albo zakonczyć te pisanie na forum bo sie udziela neiwiem z jednej strony z wami tylko sie dogaduje pewnie ze względu na podobieństwo obajwów...dlatego tu jestem bo zdrowy nichuja nie zrozumie nas bybajmniej mnie...nie chce sie męczyć myśle o eutanazji ale jest u nas nielegalna...chciałbym byc w jakimś hostelu z wami i to leczyć i życ jakoś odciazyć rodzine i pogodzić sie z losem i wmiare mozliwosći cos robić,uczyć sie itp...

 

macie tak ze z automatu w domu sie żle czujecie??ja chyba tak całe życie tu mieszkam i coś bym zmienił żeby ruszyło ale za cholere niewiem jak...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Noooo taki hostel, to by bylo cos dla nas...na zachodzie są takie wspolne mieszkania dla osób zaburzonych psychicznie...u nas to od razu dps.

Co do moich relacji z rodziną to neich za przykład posłuży sytuacja dosłownie sprzed chwili gdy moja mama zrobiła mi awanturę, że jeśli zamierzam się leczyć u dr Rosia, to ona mnie z domu wyrzuci, więcej w niczym nie pomoże i popełni samobójstwo? Powód? Miałam skutki uboczne po solianie absorbowałam i tym mojją rodzicielkę. Więc teraz wpadła w furię, trzęsła się cała i wydzierała.Właciswie to wydziera się cały czas już od chyba godziny...obraża mnie, upokarza...a mój ojciec mnie upomina, ,żzebym nie denerwowała mamy i robiła tak jak ona chce, bo ma chore serce...to ja mam ustąpić i zrezygnować z leczenia u dr ROsia, bo moja mama ma taki kaprys i wpadnie w furię? To jest szantaż emocjonalny i manipulacja...a z drugiej strony z moimi myslami amobójczymi i pustką jestem jakoś uzależniona od nich:( jest tak jak napisał Magic jesli chodzi o relacje z rodziną

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

w finlandi ponoć są hostele i jakieś domy specjalistyczne a nie ma psychiatryków!!!ale to jak zwykle nie u nas...wiadomo ze zaburzenia psychiczne powodują trudnosci w funkcjonowaniu siłą rzeczy koniec kropka..tak ciężko nam sie żyje czy to rzeczywistość??czy to choroba???czy to co innego niewiem...dla mnie to choroba j przyznaje sie do tego i nie chce mi sie udawać na czole nei mam tego napisane chodząc po ulicy ale nieraz bym chciał żeby ludzie wiedzieli co mi jest i traktowali może inaczej wiem może głupie co pisze ale ukrywanie stanu rzeczy to nic dobrego dla nas tak sądze prawda i tak wyjdzie predzej czy póżniej...ja byłem w takim hostelu na 7f ale nic mi pobyt nie dal na pustke...niewiem czemu brak uczuć też nie dał i wyjechała prędzej i dobrze...co miałem tam leczyć jak nie przeżywałem bezsensu totalnie...no i to traktowanie nas jednak ze im na nas nie zależy i nei musimy tam być...to nie jest metoda uważam lekceważenie zaburzeń...i pokazywanie jakie jest życie...wielu z ludiz tam nigdy by do domu nie wróciło rodzinnego spowrotem ale musiało nie miało wyjsćia a powiiny być takie miejsca połączone z pracą i terapią ,moze powinno sie tam pracować'/???neiwiem nie mnie oceniać moze zostać na wiele lat a nawet dożywotnio??neiwiem nie mnie oceniać ale napewno nie powinno być jak teraz jest...

 

to musi BYĆ KOMPLEKS bo zaburzenia wpływają na całe zycie i całe życie je powoduje...wg teorii a wg praktyki jak zwykle jest inaczej...

 

 

i co tym fantem zrobić???APEL ,pismo do ministra zdrowia gdzie był projket ochrony zdrowia psychicznego i ponoć przepadł,pismo do polskiego towarzystwa psychiatrycznego???fajną stronke gosc tu z forum stronke stworzył 0psychiatri.pl czy coś takiego...ma ponoc nagrania jak jest w psychiatrykach na codzien i chce opublikować...ze jest tam nudno i że nic sie nie dzieje niestety...nei ze gnębią czy cos pacjentów ale że poprstu efekt terapeutyczny szpitali jest mizerny w naszym kraju...dlatego powinny być HOSTELE :<img src=:'> lub coś tam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Taka prawda, że polskie szpitale psychiatryczne to prochy, prochy i jeszcze raz prochy, a poza tym to dla personelu najlepiej by było żeby pacjent leżał i nic nie robił, bo jest bardziej przeszkodą niż osobą której należy służyć pomocą. "służba zdrowia", ten wyraz "służba" o czymś powinien świadczyć, prawda? Osobiście nigdy nie spotkałem się ze służbą, ale tylko z mechanicznym wykonywaniem obowiązków za kasę. Nie spotkałem nigdy lekarza z pasją. Jeszcze oddziały dzienne ujdą, nie mam im nic do zarzucenia, bo tam aktywizowali mnie różnymi zajęciami i myślę , że tam jeszcze wrócę.

W ogóle to już osiągnąłem moment w życiu, że powiedziałem już chyba wszystko co chciałem powiedzieć. Mam też takie wrażenie, że widziałem wszystko co świat ma do zaoferowania. Jakoś moim umysłem patrząc, życie nie ma mi nic do zaoferowania, ani ja jemu. Wszystko spowija bezsensowność i marność. Czekam w sumie na śmierć. Psychicznie jestem jak staruszek mający świadomość tego, że sam już nic nie wskóra, ale jeszcze coś ze swojego doświadczenia staram się przekazać coś młodemu pokoleniu. Może im się uda, na mnie już nic dobrego nie czeka. Próbuję tylko jeszcze ostatkami sił zrobić z siebie użytek, bym mógł pracować jak maszyna. Skoro nie mogę mieć żadnej radości z życia, żadnej rozrywki, żadnego wypoczynku i żadnej satysfakcji, to chcę swoje ciało zaprzedać do pracy i niech tylko tym się ono żywi. Przynajmniej rozumem będę widział wtedy, że moje ciało istniało jak należy. Ja kiedyś powiedziałem na oddziale dziennym, że nawet gdybym zbawił świat, to i tak nie miałbym z tego żadnej satysfakcji, także skoro jestem sam dla siebie przegrany, to niech inni , którzy jeszcze żyją, skorzystają na istnieniu moich mięśni i mózgu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Och Korat, jakbym czytała o sobie...też z tego co robię nie mam żadnej przyjemności, żadnej satysfkacji, wypoczynku i tego wszystkiego co wymieniłeś i też zamierzam zaprzedać moje ciało do pracy...ale nie wiem czy da radę...jeszcze się waham...w poniedziałek mam komisję ds zasiłku rehabilitacyjnego...też czuję, że czekam już tylko na śmierć itd. W ogóle podpisuję sie pod tym co napisałeś, mam tylko wrażenie, że Twoje funkcje poznawcze są jednak w lepszym stanie niż moje...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brak uczuć nie rywalizuj kto ma gorzej , bez przejmowania sie ciężko sie żyje w sumie chyba niewiem ogólnie bez siebie sie żyje ciężko,cóż ja sie dziwie korat że jeszcze my wogóle żyjemy...ale kiedyś przyjdzie kres...ja cały dzień w łóżku dziś praktycznie i czy mi to przeszkadza ?wiem ze tak nie powinno być ale napewno mnie to nie martwi...a to mnie jednocześnie zastanawia...budujemy hostel dla nas??albo postaramy sie o jego realizacje???jakiś prjojekt dofinansowanie jakiś szef i jazda...co z nami będzie...korat jak rodzina na ciebie reaguje???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

magic, dobrze. Na rodzinę nie narzekam.

Nie mogę zabrać się do pracy, senność mi w tym momencie najbardziej przeszkadza. To jest frustrujące, że myśli się o zabraniu za coś , ale brak energii i senność sprawiają, że niczym konstruktywnym nie mogę się zając i próżnuję godzinami, i czekam na cud aż senność minie. Żaden lek i żadna nawet najmocniejsza kawa nie są w stanie zabrać tej senności. Fajnie, że niby ten mój lek powinien mnie aktywizować, co za żenada.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×