Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nie wiem co sie ze mna dzieje :(


tape1818

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, pisze ten post z nadzieja ze ktos z tego forum moze mi doradzi co mam robic...

 

Otoz, jestem nastolatkiem, nigdy nie bylem jakos bardzo lubiany, przystojny itp. bylem (chyba) przecietny, uprawialem sport, mialem duzo znajomych itp. Odkad pamietam mam nerwice natrectw (rytualy, tiki nerwowe, natretne mysli). Od jakiegos czasu (~2 lata) nie wiem co sie ze mna stalo, po prostu wszystko przestalo mnie interesowac, kompletnie nic mi sie nie chce, z dnia na dzien zerwalem kontakt ze znajomymi, przestalem sie uczyc, ogolnie moje zycie zamienilo sie w koszmar, za kazdym razem gdy klade sie spac mam nadzieje ze jutro sie juz nie obudze, najchetniej popelnil bym samobojstwo ale sie boje.. Robie tez wszystko jakby to powiedziec, na przekor sobie - specjalnie rezygnuje z roznych przyjemnosci, zamiast wyjsc na powietrze zamykam sie w pokoju, niszcze rozne rzeczy itd. Nigdy nie bylem u zadnego psychologa, nie bralem lekow ani nic z tych rzeczy, z rodzicami tez za bardzo o tym nie rozmawialem, praktycznie tylko ja wiem o mojej depresji.

 

Nie wiem kompletnie co robic, tyle razy juz probowalem wziasc sie w garsc, zacazac "nowe zycie", udawalo sie to przez 1, gora 2 dni. pozniej wszystko wracalo do poprzedniego stanu. Prosze, poradzcie mi co robic!! juz tak dluzej nie moge :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj,

widze, że nie masz po prostu ochoty do życia. Zastanawiałeś się dlaczego i kiedy to się zaczęło z Tobą dziać?

Czy masz jakieś rzeczy, które lubisz robić, coś co przysparza Ci radości lub po prostu interesuje Cię?

Jeśli możesz to odpowiedz prosze na priva

 

pozdro eryk

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Że zmniejsza szansę na powrót do świata żywych to trochę za mocne słowa. Pamiętajmy że depresja to nie jest koniec świata, a pozytywne myślenie w tym jak by nie było mega dołku jest najważniejsze. Pomoc specjalist BEZWZGLĘDNIE KONIECZNA, ale nie odbierajmy ludziom choć odrobinę nadziei w tym stanie.

Owszem nic nie wychodzi nikt Cię nie rozumie, ale musisz mimo wszystko pamiętać, że to jest twoje życie, Sam nim musisz sterować, a jeśli w twoim życiu są osoby przez które wpadłeś w ten dołek pamiętaj że nie możesz dać im satysfakcji z tego że w nim teraz jesteś. Na depresję wiele można zrzucać i zaakceptować ten fakt że kiedyś człowiek reagował zupełnie inaczej, natomiast wiec, że z każdym dniem możesz poprawiać swoje życie i w momencie kiedy nie widać sensu ani drogi wyjścia, jest się zawsze w stanie podnieść na nogi. Wiesz mi bo sam tak mam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

też nie wiem co ze mną jest.. Jestem nastolatką, chodzę do szkoły, mam z nią jakiś tam problem, bo totalnie nie chce i nie widzę sensu chodzenia do niej, chociaż jakoś jeszcze się zmuszam, chyba głównie nie chce zawieść rodziców ( poza tym nie odrabiam zadań domowych, nie uczę się - chociaż to, może bardziej wynikać z przyzwyczajenia - w podstawówce nie musiałam się uczyć, bez tego byłam uważana za najlepszą w szkole, w gimnazjum też nie musiałam, teraz też nie mimo tego jestem wcale nie najgorsza w b. dobrej szkole i dla tego to mi tak nie przeszkadza i nikt tego nie zauważa. na lekcjach z reguły siedzę i nic nie robię, ew. staram się jak najładniej pisać w zeszycie i sprawić żeby był on naprawdę b. ładny, albo gapię się w okno). Rówieśnicy raczej mnie lubią, chociaż coraz bardziej się od nich izoluje, mam wrażenie, że praktycznie wszyscy są tacy sami, nie zależy mi na jakichś długotrwałych kontaktach, czuję się wyobcowana. Z nawiązywaniem nowych znajomości nie mam w ogóle problemu ( wiem, że zabrzmi to "skromnie" - robię to lepiej niż przeciętny człowiek), często wśród nowych ludzi ( jeżeli znajomość jest krótsza niż parę godzin) jestem taką jakby liderką(?), jeżeli znajomość ma się przedłużyć - wycofuję się, przestaje umieć z nimi tak dobrze rozmawiać, często ich unikam. Poza tym nienawidzę swojego życia. Ciągle myślę o pogrążaniu się w stanie wegetatywnym, mam na niego totalną ochotę, ciągle wyobrażam sobie, że w nim jestem. Nie chce mi się wstawać, wychodzić z łóżka. Często po powrocie ze szkoły kładę się spać. Mam uczucie za dużej ilości krwi. Musze się wtedy b. powstrzymywać, żeby się nie ciąć ani nie wbijać czegoś w żyłę (nie robię tego żeby inni, głównie rodzina, nie myśleli, że coś ze mną nie tak), zamiast tego wyobrażam sobie, że to robię.Praktycznie codziennie myślę o samobójstwie. Ciągle postanawiam, że od jutra zaczynam nowe życie, że od jutra coś zrobię. Mam podwyższony puls, ostatnio mam bóle w klatce. Jestem totalnie leniwa. Mam napady zazdrości, to jest zazdrość absolutna, zwykle o wygląd, trwająca parę dni, przez nią nic mi się nie chce, wydaje mi się, że nie jestem nic warta, rezygnuje z moich wcześniejszych planów itp, chociaż mój wygląd jest raczej ok. Czasem mam trochę w drugą stronę, ale to raczej b.b. rzadko. Mam zmiany nastrojów. Przechodzę ze skrajności w skrajność. Na imprezach często czuję potrzebę zaszycia się gdzieś z dala od ludzi. Z reguł nie pokazuję emocji. Nie chce by ktokolwiek zobaczył w jakim głębokim smutku jestem, ale ostatnio czuję, że potrzebuję pomocy, nigdy nie lubiłam jak ktoś widział, że płaczę, itp.. Czasem lubię ranić ludzi, kłócić się z nimi. W stosunku do mojej rodziny jestem tak jakby przeempatyczna - nie wiem jak to inaczej nazwać, odczuwam np głęboki smutek, na pewno większy niż odczuwa dana osoba, z powodu, że np moja mama może się czuć jakośtam. Czuje się jak niepasujący element, czuję się totalnie zagubiona, wyobcowana. Podobno kiedyś byłam bardzo żywym, fajnym i śmiałym dzieckiem, potem coś się zjebałao. Teraz jestem zupełnie przymulona.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do Tape1818:

Rozumiem Cię. Kiedyś byłam żywą osobą, wesołą, chciało mi się robić cokolwiek. Od jakiegoś czasu nie mam na nic ochoty, nic mi się nie chce, najchętniej bym tylko leżała w łóżku i spała.

 

Do luna_b:

"Rówieśnicy raczej mnie lubią, chociaż coraz bardziej się od nich izoluje"

"Nie chce mi się wstawać, wychodzić z łóżka. Często po powrocie ze szkoły kładę się spać."

Mam to samo.

 

A teraz coś konkretniejszego na mój temat...

Kilka lat temu mnie zgwałcono, do tej pory o tym myślę. Wprawdzie zaczęłam współżycie (w końcu). Po wielu próbach uciekania, płaczu i okropnego bólu udało mi się z nowym chłopakiem. Podczas kochania się mam lęki co jakiś czas, boję się, że zrobi mi krzywdę (to na prawdę dobry facet, nie chodzi o to, że boję się jego osoby). Sytuacja sprzed kilku lat co kilka dni mi się śni. Od roku miewam inne lęki. Boję się zostać sama w domu, wydaje mi się, że kogoś zaraz usłyszę w drugim pokoju. Czasem TV sam się załącza (tata mówi, że przepięcia), a to mnie tylko dobija. Od długiego czasu boję się też położyć w wannie, że zasłabnę i się utopię (nie mam żadnych złych wspomnień z wodą, łazienką, wanną ani z niczym podobnym). W ogóle boję się wyjść z domu gdzieś blisko lub daleko, sama bądź z kimś - bo ciągle wydaje mi się, że kręci mi się w głowie i że zasłabnę gdzieś na ulicy i narobię sobie i innym problemów. Na rodzicach nie mogę polegać, krzyczą za wszystko (są ułożonymi ludźmi, nie ma tu żadnej jako takiej patologii, oni po prostu mnie nienawidzą odkąd się urodziłam), jak próbuję z nimi porozmawiać dlaczego za wszystko tak tata krzyczy tylko na mnie, że dlaczego go denerwuje każde moje pytanie, gest itd to mówią, że co za bzdury mówię. Ale to nie tylko ja widzę to jak mój tata na mnie reaguje... Krzyczy za to, że krzywo buty są ułożone, krzyczy nawet za to jak się go zapytam 'o której wyjeżdżamy? chciałabym wiedzieć żeby wiedzieć kiedy się ubrać'. Wtedy od razu awantura, że skąd od ma to wiedzieć, że głupio pytam. I tak jest od dziecka... Tutaj nie mogę się nawet odezwać.

Za dwa dni dostane wyniki z matur. Wiem, że dobrze mi poszła. Zresztą nie miałam nigdy większych problemów z nauką (a tylko bym spróbowała mieć, rodzice chyba by krzyczeli na mnie miesiącami). Zdawałam rozsz matmę i rozsz angielski. A tak bardzo boję się iść po wyniki... Że rodzicom się nie spodoba to, że tylko 80% z maty, że to mało itd... Że znowu będą mnie obrażać, że jestem głupia, że źle ta maturę napisałam, że jestem beznadziejna... Porównują mnie do brata, który jest na medycynie. W LO zawsze miał pasek, rozsz matury prawie 100% i chcą żebym ja taka była i nigdy nie cieszą się z moich osiągnięć.

Jeszcze chciałam dodać, że mam znajomych, ale nie lubię się od ok.2 lat spotykać z ludźmi. Od 3 miesięcy mam nowego chłopaka (ze wcześniejszym byłam 2,5 roku, rozstaliśmy się, bo mnie uderzył i z kilku jeszcze powodów, a teraz wyjechał do nowej dziewczyny i ta wiadomość tylko pogorszyła mój stan...) i wszystko zaczęło być lepsze, ale wspomnienia mnie przerastają, te lęki przed wyjściem z domu, zasłabnięciem na ulicy. Nie wiem co się ze mną dzieje, jest coraz gorzej. Znajomi, obcy i chłopak mówią, że jestem ładną dziewczyną (jestem fotomodelką), ale nie potrafię w to wierzyć. Może dlatego, że moi rodzice za wszelką cenę starają się mnie krytykować za to jak wyglądam. A ubieram się normalnie, nie wyzywająco, sportowo-elegancko. Zwyczajnie. Nie przesadzam z makijażem, rzęsy i lekko lynerem, błyszczyk. Mam długie zadbane włosy i noszę je zazwyczaj prosto rozpuszczone lub spięte w kucyk. Nic nadzwyczajnego, czy wyróżniającego się w tłumie. A rodzice zawsze znajdą coś żeby mi 'dowalić'...

Jest jeszcze dużo spraw, ale trudno wszystkie wymienić. Ostatnio dobija mnie nawet fakt, że trudno mi znaleźć pokój 1osobowy w centrum Katowic do 420zł z mediami. Płakałam już nawet przez to.

Coraz częściej wydaje mi się, że na prawdę jestem beznadziejna. To wszystko i inne rzeczy tak bardzo mnie dobijają, że wybucham płaczem ogólnie, już nawet nie z powodu jakiejś konkretnej rzeczy. Cały czas od roku myślę o śmierci. I tak bardzo się boję, że przyjdzie taki moment, że nie powstrzymam się przed tym...

Mój chłopak wie o tym co się kiedyś stało, wie że mam depresję, że mam myśli samobójcze. Ale kiedy ostatnio powiedziałam mu, że tak bardzo chcę nie żyć, powiedział mi 'Rodzice, praca, studia, pieniądze, każdy ma takie problemy. Przeraża mnie to, że wszystko widzisz w ciemnych barwach'. Zaczęłam żałować, że mu to powiedziałam - co też mu powiedziałam. Odpowiedział 'widocznie nie mamy o czym rozmawiać'. Rozłączyłam się. Zostawił mnie w takim momencie... Nie zerwał, ale zostawił mnie tak z tym. Tak bardzo mnie to dobiło, że staram się coś pisać, robić żeby nie skoczyć z okna.

Powiedzcie błagam co mam robić. Nie chcę iść do psychologa, nie pójdę tam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam podobnie jak luna_b z tym że wyprosiłam aby mama poszła ze mną do psychiatry. tak wiele mnie to kosztowało. byłam i psychiatra powiedział że to co wymieniłam czyli objawy depresji to charakterystyczne dla wieku pokwitania. wcześniej byłam gotowa wszystko opowiedzieć, a tak się zamknęłam. potem chodziłam do psychologa z poradni do której nalezy moja szkoła to ona też nie chce uwierzyc że moge mieć depresje. tylkolekkie obnizenie nastroju i ciągle gada tylko o tym co mogę robic po skończeniu liceum a nie na tym co mi naprawdę dolega. czyli jestem zdrowa według nich.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sam nawet jako nastolatek możesz skorzystać z OPIEKI specjalisty. Bo na czytanie nie będziesz miał raczej ochoty i do tego potrzeba czasu. PROSZĘ znajdź pomoc w poradni czy klinice. Może pozwolą być nieletniemu anonimowym, jeśli tylko o to poprosisz, póki jesteś świadom.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×