Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zakupoholizm


Rekomendowane odpowiedzi

Uuu... Z jednej strony powinnam się cieszyć, bo może i u mnie będziesz robić zakupy, ale z drugiej Ci bardzo współczuję... Naprawdę ta sytuacja nie wygląda dobrze. Nie dość, że już masz duży dług, to w dodatku ciągle spadasz niżej. Myślę, że musisz powiedzieć chociażby rodzicom albo przyjaciółce- naprawdę będzie Ci ciężko samej z tym walczyć. Ja niestety nie mam 20tys aby Ci pożyczyć. Musisz po prostu dogadać się z bankami co do spłaty długów i tych długów nie powiększać już! Banku nie zmusisz aby dali Ci nowy kredyt. I koniecznie musisz iść na terapię, koniecznie i jak najszybciej !!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak, ostatnio wspomniałam na koniec wizyty u psychologa o tym, powiedzial, ze zajmiemy sie tym głębiej. Niestety przyjaciółki nie mam, mam koleżanki, które mnie nie wspierają, a mnie opieprzaja za kolejne zakupy i wrecz kontroluja ile na co wydaję.

 

Coraz bardziej sie boje, ze przyjdzie dzień, że nie będę w stanie spłacić długów. Moją wyplate mam dosłownie kilka godzin, przychodzi, robie przelewy na raty, rachunki, długi i .... po wypłacie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!

 

Zakupoholizm objawia się natręctwem kupowania, nadmiernym nabywaniem produktów oraz usług, które w ogóle nie są człowiekowi do niczego potrzebne. Zakupoholizm to nadmierne, kompulsywne, nieprzemyślane i dysfunkcjonalne robienie zakupów. Do utraty kontroli nad własnym zachowaniem prowadzą czynniki psychologiczne, ale nie bez znaczenia jest również wpływ konsumpcjonizmu i oddziaływań marketingowych (bonusy, promocje, wyprzedaże, gratisy, reklamy zapewniające o super zadowoleniu po udanym zakupie produktu marki X). Zakupoholizm stanowi formę rozładowania wewnętrznego napięcia, redukcji stresów, frustracji, problemów, smutków, poczucia niedowartościowania. Zakupoholik traktuje często zakupy w supermarkecie jako swoistego rodzaju terapię, ucieczkę przed szarą i przygnębiającą rzeczywistością. Shopoholizm nie różni się w swej istocie niczym od pozostałych nałogów - różnica tkwi jedynie w rodzaju „narkotyku”, czyli źródle, w którym zaspokaja się swoje niedostatki czy niedoskonałości. O tym, jak leczyć zakupoholizm, można przeczytać pod poniższym linkiem:

 

http://portal.abczdrowie.pl/leczenie-zakupoholizmu

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mad_Scientist, uzależnienie od zakupów jest zaburzeniem i to poważnym. Kompulsywne robienie zakupów zabezpiecza człowieka przed czymś, z czym sobie nie umie poradzić w bardziej konstruktywny sposób. Skumulowane stresy, zamiast odreagować na bieżni lub siłowni, człowiek rozładowuje, kupując niepotrzebne rzeczy i wpadając w kolosalne długi, o których mówili wcześniejsi forumowicze w tym wątku. Nałogowiec wpada w pułapkę błędnego koła – nabywa niepotrzebne produkty, wprawia się chwilowo w lepszy nastrój, uświadamia sobie bezcelowość zakupów, ma wyrzuty sumienia i znowu pojawiają się u niego symptomy depresyjne, popychające w stronę kompulsywnych zakupów, by zredukować lęki i frustracje. Najbardziej zagrożone zakupoholizmem są osoby z niską samooceną, które – chcąc zrekompensować sobie niedostatki w obrazie własnego „Ja” – rzucają się w wir nieprzemyślanych zakupów. Kupowanie to jakby metoda na podwyższenie swojego statusu społecznego, dodanie sobie ważności, władzy, siły, poważania. Zakupoholicy z mniejszą zasobnością portfela od początku nałogu borykają się z takimi problemami, jak: kłamstwa, okradanie bliskich, pożyczki, debet, kredyty, trudności z płynnością finansową, utrata zdolności kredytowej, zadłużenia, a w skrajnych przypadkach – przejścia z komornikami i windykatorami, a co za tym idzie, kryzysami rodzinnymi i małżeńskimi. Zatem zakupoholizm uruchamia też szereg innych problemów natury psychologicznej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przyszłam się przywitać :mrgreen:

Ja na swoje zachowanie mam całkiem dobre wytłumaczenie - od lat nie mogłam sobie pozwolić na wiele rzeczy i nazbierało się bardzo dużo takich "zaległości"... Poza tym kupuję rzeczy, których potrzebuję.

 

A mimo to podejrzewam, że jestem zakupoholiczką. Dlaczego? Bo zauważyłam, że najważniejszy jest dla mnie moment wybierania i płacenia, niż samo posiadanie.

 

Problem bardzo ładnie przeplata mi się z depresją. Przykładowo - kupię sobie raz-dwa razy w roku nowe kolczyki z myślą, że dzięki temu, że są nowe, będę miała ochotę je założyć, ochotę o siebie zadbać... A potem i tak wychodzę do pracy bez biżuterii i makijażu...

 

Poza tym wychowałam się na totalnym odludziu, przez co mam głęboko zakorzenione, że gdy jestem już na zakupach, to muszę kupić od razu wszystko, czego potrzebuję, bo potem nie będzie okazji. I tu znowu odzywa się depresja, bo mimo, że teraz mieszkam w mieście, myśl o wyjściu na zakupy jest taka męcząca... W efekcie cały dzień leżę w łóżku i pielęgnuję w sobie przyzwyczajenie robienia zakupów "hurtowo".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zakupy są formą odszkodawania za zło tego kurewskiego świata. Zauważyłem, że jak miałem coś więcej pieniędzy, mogłem odkupić zło z powodu którego zwykle byłem w stanie totalnej nienawiści i np. sprawy, które mnie męczyły miesiącami nagle przestawały mnie męczyć.

Tak, zakupy są piękną sprawą. Szkoda, że teraz nie mam kasy, a zło się nawarstwia i nawarstwia. Tak jakby cały ten zasrany świat był przesiąknięty rzadkim gównem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przyszłam się przywitać :mrgreen:

Ja na swoje zachowanie mam całkiem dobre wytłumaczenie - od lat nie mogłam sobie pozwolić na wiele rzeczy i nazbierało się bardzo dużo takich "zaległości"... Poza tym kupuję rzeczy, których potrzebuję.

 

A mimo to podejrzewam, że jestem zakupoholiczką. Dlaczego? Bo zauważyłam, że najważniejszy jest dla mnie moment wybierania i płacenia, niż samo posiadanie.

 

Problem bardzo ładnie przeplata mi się z depresją. Przykładowo - kupię sobie raz-dwa razy w roku nowe kolczyki z myślą, że dzięki temu, że są nowe, będę miała ochotę je założyć, ochotę o siebie zadbać... A potem i tak wychodzę do pracy bez biżuterii i makijażu...

 

Poza tym wychowałam się na totalnym odludziu, przez co mam głęboko zakorzenione, że gdy jestem już na zakupach, to muszę kupić od razu wszystko, czego potrzebuję, bo potem nie będzie okazji. I tu znowu odzywa się depresja, bo mimo, że teraz mieszkam w mieście, myśl o wyjściu na zakupy jest taka męcząca... W efekcie cały dzień leżę w łóżku i pielęgnuję w sobie przyzwyczajenie robienia zakupów "hurtowo".

 

Kiya,mam tak samo, prawie identyko,róznica taka że lubię całą akcję "chodzeni po sklepie i wybierani,mierzenie' to jest najbardziej przyjemne, płacenie jest beeee :why::mrgreen: No i wyrzuty sumienia mam maleńke, bardzooo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A czy odwrotność zakupoholizmu to też zaburzenie?

Ja jak mam sobie coś kupić to cały się gotuję w środku, w kolejce jak czekam dłużej niż 3 minuty, to w myślach morduję gościa przy kasie ze spowolnionymi ruchami.

Np. buty kupuję w jakieś 7 min. wchodzę do sklepu, patrzę na ścianę, biorę najprostszy krój buta z jednolitym kolorem, proszę o mój rozmiar, przymierzam i nawet jak jest lekki luz albo deko ściska to mówię, że je biorę, płacę i wzdychając z ulgą, i uśmiechem na twarzy uciekam szybko ze sklepu.

To samo ze spodniami, kurtką i wszystkim innym.

A jak mam iść do galerii jakiejś...Wchodzę szybkim krokiem, rozglądam się i wszystko jest ok póki mój szybki krok nie jest zaburzony przez jakieś babsko ślepe chichoczące z kebabem w mordzie, które wpada we mnie, bo nie patrzy pod nogi. Idę schodami ruchomymi, ale jakaś para stoi zajmując prawą i lewą stronę, nie mogę ich wyprzedzić, trzeba się przeciskać przepraszać wrrrr...

Mam wrażenie, że Ci wszyscy ludzie są ze sobą zsynchornizowani, poruszają się jak jedna masa, a tylko ja mam problem z poruszaniem się. Ale ludzie z tej masy chodzą jak debile, nie wiedzą, że najpierw się wychodzi, potem wchodzi, nie przeproszą jak wejdą w Ciebie, stoją w przejściach jakby świata poza nimi nie było. Sam nie wiem czy ja już taki dziwny jestem, czy oni tacy tępi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W takim razie żeby nie być dziwnym trzeba być.....tępym? :P

Kijanko miałem na myśli gościa w sensie tego po drugiej stronie kasjera. Pakuje taki jegomość swoje zakupy z prędkością zdychającego żółwia i ma w dupie, że kolejka 10 metrowa, a jak zdarzył mi się typ co gadał przez telefon i jedną ręką robił wszystko 2x dłużej to już w ogóle :shock:

Kasjerzy to zwykle są bardzo wprawieni i robią to błyskawicznie mimochodem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Midas, cóż, ja byłam oficjalnie najwolniejszą kasjerką w całym Tesco mimo, że się śpieszyłam i byłam bliska dorobienia się wrzodów żołądka. Teraz jako klientka nie daje się terroryzować osobom stojącym za mną w kolejce - uważam, że mam prawo spakować swoje zakupy bez trzęsących się z pośpiechu rąk i nerwicowego bezdechu, bo ktoś za mną się śpieszy (albo po prostu jest niecierpliwy). Chociaż i tak często szlag mnie trafia przez ludzi z kolejki...

 

"Dziwny" nie musi być określeniem negatywnym.

Dziwny jest ten, kto należy do mniejszości.

 

Przesłanka pierwsza: motłoch = większość

Przesłanka druga: motłoch jest tępy

Wniosek: większość jest tępa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Midas, zauważ, że rozmawianie przez telefon jest też bezczelne względem kasjerki... Czasem mam ochotę wyrwać im ten telefon i odrzucić parę metrów dalej na posadzkę, a muszę się tępo uśmiechać i udawać, że nic mi nie przeszkadza...

 

A do zaburzeń dopisz sobie "wydaje mi się, że jestem centrum wszechświata" :P To tak a propos tych kolejek.

 

Wracając zaś do Twojego anty-zakupoholizmu. Przede wszystkim to jest cecha typowo męska. Fakt, że u Ciebie wręcz skrajna, ale jednak. Facet zwykle mówi, że potrzebuje "to i to", bierze, płaci, odchodzi. A jak tego-tego akurat nie ma, to bierze najbliższe temu-temu, płaci i odchodzi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tak to jest brak kultury i ogłady, ale uśmiechać wcale się nie musisz kij mu w oko. To samo jak ktoś robi zakupy ze słuchawkami na uszach też buractwo.

 

Ależ skąd, jakie centrum wszechświata? To właśnie Ci co wybierają gumę do żucia na stojaku, koło kasy przez 5 minut myślą, że są pępkami świata i nie zwracają uwagi na tych za nimi.

Ja zawsze staram się być grzeczny i uprzejmy zarówno dla kolejkowiczów jak i dla sprzedawców, chcę kupić, spakować i wyjść bez zbędnych ceregieli. Zawsze jak trzeba to i pomogę babince np. jak jej coś upadnie to podam, jak komuś bardzo się śpieszy to i przepuszczę, ale nie opóźniam i nie pierdo*le głupot przy kasie;/

Swoją drogą też pracowałem na sklepie i wiem co nie co jak wkur*wiający bywają klienci. Zawsze byłem zdumiony jak można wybierać np. sok przez 10 minut :shock: Nie buty! ale sok!

 

U mnie może to być spowodowane ogólną fobią do ludzi jako ogół, w myślach często bluzgam na nich, a pewnie jakbym się poznał z tą osobą już inaczej mogłoby to wyglądać...sam nie wiem.

No ja podziwiam jak ktoś idzie do sklepu bez celu :uklon: piekło może wyglądać tak, że dają mi kartę kredytować bez limitu, a ja mam chodzić po sklepach :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odkopuje stary temat.

Wydaje mi się, że jestem zakupoholiczką.... Nie potrafię idąc np do Rossmana kupić tylko jednej zaplanowanej rzeczy. Sprawia mi to ogromną radość, ale po zakupie myślę sobie, że przecież mogłabym bez tego żyć. Pojawiają się wyrzuty sumienia. Tłumaczę to sobie w ten sposob, ze przecież nigdy tego nie miałam lub zawsze o tym marzyłam.

Nie lubię centr handlowych, ale za to allegro to mój świat. Chociaż ostatnio nie kupuję ciuchów- skupiam się raczej na kosmetykach.

Nawet idąc do hipermarketu uwielbiam kupować nadprogramowo. Sprawia mi to wielką radość. Zastanawiam się czy jest to powód do leczenia? Chyba dużym krokiem jest to, że przyznałam się sama przed sobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zakupoholizm jest najczęściej tylko dodatkiem do istniejących już zaburzeń, nie stanowi żadnej odrębności. Przynajmniej u mnie. I jest to poniekąd próba łatania emocjonalnej dziury, pustki w samym sobie.

 

Idę do sklepu i nie ważne, czy mam listę, czy też nie... kupuję oczyma rzeczy, których właściwie nie potrzebuję. Nie tylko to, co na liście. Spodoba mi się coś, chcę to mieć. Natychmiast. Efektem tego jest znaczny ubytek na moim koncie i sterta bezużytecznych rzeczy. Efekt sprytnie przemyślanego marketingu? Nie sądzę. Miałam odkładać, ale nie potrafię. Całą uwagę skupiam na sobie. Modne ubrania, drogie perfumy i inne kosmetyki.No bo kobieta musi o siebie dbać przecież. Tak to sobie naiwnie tłumaczę.

 

Wiem też, że takie zakupy potrafią być frustrujące i czasem potrafię chodzić po sklepach 4-5 godzin i nic sobie nie kupić, co mnie jeszcze bardziej przygnębia i szukam wtedy winy w sobie. Błędne koło, prowadzące donikąd. Te kupione rzeczy i tak nie mają dla mnie wartości. Liczy się sam fakt, że kupiłam coś dla siebie... nawet jeśli już w sklepie wiem, że kupowanej koszuli czy swetra i tak nie założę. No i na co komu dziesiąty z rzędu krem czy dwudziesta szminka?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Abstrakcyjna91, Skąd ja to znam. Źle się teraz z tym czuję, bo jestem właśnie po takich zakupach. W swojej kolekcji mam kilkanaście produktów do włosów(w tym 6 masek) fakt, że je używam, bo to lubię, ale przecież wystarczyłyby dwie...

Gdybym ja jeszcze była milionerką :roll:

Bede musiała poruszyć ten temat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zakupoholizm sam w sobie nie jest jednostką nozologiczną, którą możemy znaleźć w ICD-10 czy innej klasyfikacji chorób i zaburzeń. To prawda, że kompulsywne robienie zakupów najczęściej współwystępuje z innymi problemami natury emocjonalnej. Na rozwój uzależnienia od zakupów mają wpływ czynniki biologiczne, psychologiczne, duchowe i społeczne. Wśród czynników biologicznych wymienia się małe stężenie serotoniny, a także dopaminy, która ma wpływ na układ motywacyjny. Prawdopodobnie, na rozwój zakupoholizmu mogą mieć wpływ zarówno stany hiperaktywności, jak i hipoaktywności obszarów mózgu związanych z układem opioidowym (tzw. układ pozytywnego wzmocnienia, układ nagrody). Do czynników, które ułatwiają uzależnienie się od dokonywania zakupów, należą m.in.: skłonność do innych uzależnień, tendencja do impulsywnych zachowań, uzależnienia w rodzinie, brak umiejętności radzenia sobie ze stresem czy negatywnymi emocjami i utrzymujący się dłużej obniżony nastrój. Kupowanie bywa też często wynikiem presji grupy odniesienia – zgodnie z zasadą, że grupa społeczna, do której chce się należeć, ma określone wymagania dotyczące np. ubrań czy kosmetyków konkretnej marki. Zdarza się też, że skłonność do nadmiernych zakupów wynika z wcześniejszego ubóstwa i obawy, że w przyszłości może im czegoś zabraknąć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zdarza się też, że skłonność do nadmiernych zakupów wynika z wcześniejszego ubóstwa i obawy, że w przyszłości może im czegoś zabraknąć.

To trochę o mnie, bo jak mam trochę więcej kasy to lubię kupić na zapas, zwłaszcza jak coś jest w promocji/wyprzedaży :mrgreen: (na szczęście są to zwykle rzeczy potrzebne, choć nieplanowane). Często wychodzę do sklepu dla zabicia czasu, poprawy nastroju.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

poem, to, że chodzisz do sklepu dla zabicia czasu albo, by poprawić sobie nastrój, nie czyni jeszcze z Ciebie zakupoholika. Wiele osób kupuje sobie jakiś drobiazg (książkę, bluzkę, kolczyki itp.), by poprawić sobie humor, ale nie oznacza to, że mają problem z uzależnieniem od zakupów. Zakupy na zapas, gdy masz więcej gotówki, też nie przesądzają o zakupoholizmie. Zakupoholizm to poważny nałóg behawioralny, który niesie poważne konsekwencje - długi, kłamstwa, kradzieże, rezygnowanie ze spotkań z ludźmi na rzecz kompulsywnych zakupów, pogorszenie relacji w rodzinie itp. Mam nadzieję, że Ciebie jednak problem zakupoholizmu nie dotyczy i że potrafisz mimo wszystko, kontrolować, co kupujesz, jak często i ile kupujesz. ;) Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zdarza się też, że skłonność do nadmiernych zakupów wynika z wcześniejszego ubóstwa i obawy, że w przyszłości może im czegoś zabraknąć.

To trochę o mnie, bo jak mam trochę więcej kasy to lubię kupić na zapas, zwłaszcza jak coś jest w promocji/wyprzedaży :mrgreen: (na szczęście są to zwykle rzeczy potrzebne, choć nieplanowane). Często wychodzę do sklepu dla zabicia czasu, poprawy nastroju.

Jutro biorę zasiłek i ...na zakupy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×