Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samookaleczenia.


Samara

Rekomendowane odpowiedzi

Przepraszam... może po prostu sie nie zrozumieliśmy. myślałam że twierdzisz że dla nas to jest zabawa, a ty przeszłeś poważniejsze rzeczy. i że nie zgadzasz się co do tego że odnajdujemy w tym ulge. mówiłam "nas" jako ogół. nie twierdze, że ty też nie cierpisz na zaburzenia bo niemożliwym by było, żeby zdrowy człowiek okaleczał swoje ciało.

 

Moi Kochani, po raz kolejny obiecałam sobie, że to był ostatni raz i już więcej nigdy się nie potne. nie wiem jak długo w tym wytrwam.

ale przecież, nałogowi palacze rzucają palenie po setki razy. więc ja też daje sobie kolejną szanse... zwłaszcza, że mam już małą motywacje i wsparcie. a to mnie najbardziej podnosi na duchu...

 

szkoda tylko, że blizny pozostaną na całe życie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

BAD GIRL - nie przepraszaj! Nie ma w tym niczyjej winy! Ja znam siebie w jakimś tam procencie,bo codziennie uczę się siebie na nowo (i TY pewnie też....) - rzeczy,które wczoraj były "Himalajami",dziś są tylko zwyczajnymi psimi kupami...I tak wygląda życie człowieka, żadne nie wiadomo co - zwyczajna zwyczajność... A blizny pozostają nie tylko na ciele...W psychice jeszcze bardziej nawet...Do dziś mam koszmary senne związane z moją próbą samobójczą,kiedy nóż wydawał się być moim jedynym przyjacielem...Nawet nie zdawałem sobie sprawy, ile osób skrzywdziłem (nie po raz pierwszy...) tym co zrobiłem pewnego listopadowego popołudnia....Przecież jesteś na pewno Inteligentną,Wrażliwą Kobietą! Bo skoro piszesz, to co piszesz jest świadectwem tego na wskroś! Skąd więc takie samobójcze skłonności?Myślisz,że ja Cię nie rozumiem??? Otóż rozumiem Cię doskonale przez ten szklany ekranik komputera,jest jeszcze coś takiego jak intuicja - i wbrew pozorom!- mężczyżni również ją posiadają! I nie odbieraj mi prawa do podobnej wrażliwości niż TY! Ja nie jestem jakimś Mr Hyde'm tego forum.. /mam już małą motywacje i wsparcie. a to mnie najbardziej podnosi na duchu... / I bardzo fajnie! cokolwiek by to nie było! Ja się czepiam wszystkiego w sensie pozytywów,a z natury jestem skrajnym pesymistą bez prawa sprzeciwu...To nie tak,że się nie zrozumieliśmy...Być może gdybyś wypiła ze mną przysłowiową kawę, uznałabyś że czasem nie warto mówić NIE...Albo zupełnie na odwrót i rzuciłabyś: Spadaj! Ryzyko jest wpisane w nasze życie na serio i na mniej serio- to takie nieustanne mini- studia,małe codzienne egzaminy i małe zwycięstwa,a częściej pewnie porażki.. Kibicuję Ci z całego mojego nadwyrężonego serca, cokolwiek o tym myślisz tak naprawdę... Agonia duszy to jest to,co znam najlepiej...Piszę od zawsze,byłem (jestem..) nawet autorem tekstów piosenek, jestem nawet czynnym muzykiem,ale to nie ma wielkiego znaczenia tak naprawdę....Jestem SAM od wieków chyba,ciało mnie oszukuje,chociaż i jego inteligencja jest niebywała! Ale to są rzeczy wtórne.. Wiesz o co mi chodzi BAD GIRL? Uważaj na siebie w sensie dosłownym,bo TY jesteś jedyną osobą,która zna Ciebie najlepiej na tym świecie! To nie frazes i pustosłowie! Ja przeszedłem gehennę w życiu zanim odnalazłem w jakiejś tam cząstce siebie...I było mi żle i ciągle to do mnie wraca jak bumerang...Jak zły sen...Biorę leki,a mimo to jestem wewnętrznie smutny i taki sobie...A znam siebie lepiej niż najlepszy psychiatra! I mówię to bez cienia megalomanii - nikt mi w życiu tak naprawdę nie pomógł,jak ja sam sobie! Kartki wydarte z kalendarza,to jest świadectwo Twojego rozwoju!

Lekarze mają to w dupie,bo Ty jesteś tylko kolejną historią choroby...I ja byłem kimś takim przez ponad pół roku,kiedy leżałem po ciężkim wypadku samochodowym...Wracałem do życia po kolei, ucząc się najprostszych spraw...I nie robię z tego tragedii,bo to było i tyle...BAD GIRL - niewrażliwi nie piszą na takich forach,oni mają świat zawężony do jedzenia i spania zazwyczaj...Ja nie śpię chyba z pół mojego życia,ale nie skarżę się na to,bo dzięki temu mogę poznać ciekawych i nietuzinkowych ludzi,jak na tym forum np....Pozdrawiam Cię cokolwiek myślisz o swoim (i moim..) istnieniu...Nie poddawaj się!!! .....atomek......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest wiele sposobów okaleczania siebie. Każdy jest okrutny w samej sobie. Niszczy nie tyle ciało, co psychikę i to jest najgorsze. Twoja próba samobójcza bardzo mnie przeraziła. Ciesze się (brakło mi słów, aby napisać jak bardzo), że pomimo powagi ran, jakie sobie zadałeś nadal jesteś wśród Nas. Widzisz, wielu z Nas miało załamanie, w którym pragnęło śmierci równie poważnie jak Ty i o ironio - miało równie dużo szczęścia. Jest OK Bracie ;) Niezwykłe jest wrażenie po takowych przeżyciach. Najpierw totalny rozpierdul, wściekłość, że się żyje, a z czasem refleksja - nikt tak nie docenia wartości życia jak Ci, którzy próbowali sobie je odebrać i zrozumieli, ile mogli stracić. Moja wypowiedź nie miała złego oddźwięku więc się nic nie przejmuj. Cieszę się, że piszesz o tym, jak wiele mogłeś stracić i że próbujesz uświadomić innym, że oni również mają wiele do stracenia. Dobrze, że jesteś.

Osobiście 9 razy próbowałam sie zabić - w moim przypadku próby te wynikają z zaburzenia neuroprzekaźników mózgowych oraz z zaburzeń typu 'podwójna osobowość', a więc bardzie z przyczyn fizycznych, aniżeli psychicznych. 'Zły okres w życiu' był jedynie strzałem na start tym reakcjom fizycznym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przez ostatni czas kiedy mnie nie było były pierwsze cięcia i te obietnice, że już nigdy więcej... Wczoraj wygrałam pierwszą walkę z sobą, nie pocięłam się. Długo tak jeszcze? Kiedy nie będzie mnie do tego ciągnęło...

Tak wiele jest tutaj osób podobnych do siebie... Niektórzy uświadamiają co można stracić... Dziękuję Wam za to...

Jednak nikt nie zna recepty jak zerwać z tym uzależnieniem... To walka z samym sobą...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja. Cięłam się. W cholerę jakiś czas temu, w cholerę dużo.

I. Skończyło się. Nie robię już tego. Jakoś. Zobojętniałam. I teraz śmieję się z siebie, że byłam beznadziejna. Ale nie żałuję tego. Wolę siebie z bliznami niż bez.

Wszyscy jesteśmy beznadziejni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tnąc się nie widziałam,żebym staczała się na dno.Owszem wiadomo,że to nie jest normalne ''zjawisko'',ale ja mimo wszystko nie widzę żeby to mnie w jakiś sposób ciągnęło na dno.Nie widzę,żeby to było złe.W ogóle dla mnie to jest jakaś taka osobista bardzo sprawa.Jednak nie tnę się od jakichś 3 tygodni.Wiem to mało,ale to moje małe zwycięstwo.Tak długo chyba nigdy nie wytrwałam. :o

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie manifestacja,a raczej ukryte wołanie o pomoc.Dobrze,że tego nie robisz.I na prawdę nie masz czego zazdrościć,bo to uzależnia,tak jak narkotyki czy inne używki,po prostu wciąga.To raczej ja Tobie powinnam zazdrościć ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem ale jednak to wołanie jest widoczne kiedy widzę młoda dziewczyne z szramami na rękach mam dziwną potrzebę pogłaskania jej przytulenia tak jakbym słyszał jej wołanie o pomoc.Wyobraż sobie że mnie nikt nie podejrzewał że jestem chory i jestem świetny w udawaniu i maskowaniu uczuć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też bym tak chciała.Chciałabym żeby nikt nie wiedział,wtedy mogłabym zostać sama ze sobą i cierpieć w samotności.O nic nie musiałabym walczyć,dla nikogo starać,nic nikomu nie obiecywać.Po prostu żeby nikt nie wiedział o moich problemach.Czasem mi wstyd,kiedy pomyślę sobie że ktoś wie o alkoholizmie moich rodziców,ktoś kto nie powinien,bo ja tego nie chcę.Dlatego czasem mam taką ochotę,ogromną,schować się gdzieś,gdzie nikt nie wiedział by o moim istnieniu,nawet ja sama,Chciałabym nie czuć,nie myśleć,nie mice świadomości istnienia :oops: Dziwne to wszystko.Chyba trochę chaotyczna jestem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam zamiar zmienić psychologa,u poprzedniej Pani byłam raz,bo w innym mieście i ciężko mi było umówić się na wizytę,szkoła,mnóstwo nauki itp. a przez to brak czasu.Ale chyba poproszę przyjaciółek,żeby zadzwoniła,bo nie mam odwagi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×