Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samookaleczenia.


Samara

Rekomendowane odpowiedzi

Postanowienie - nie będę się okaleczać, nie będę wymiotować. Generalnie, to będę się starała nie działać przeciw sobie. Nie chcę brać leków, a nauczyć się radzić ze swoją głową bez tego typu "dopalaczy". Lubię swoją głowę, nie wyobrażam sobie odczuwać świat inaczej, ale, do cholery, trzeba się postarać, by ta "ukochana głowa" nie odebrała mi życia!

 

Odliczam. Wytrzymam! A potknąć się też mam prawo, byle to nie wynikało z lenistwa, czy "bo nie wiem dlaczego tego nie robić" (jak pisałam gdzieś wyżej). Więcej rozumiem. Ale to dziś, teraz. Nie ma zmiłuj. Trzeba przywracać się do pionu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

u mnie powrocilo TO z ogrmona siła i nienawiscia do samej siebie. Nigdy nie bylo az tak zle, zeby szyc sie samemu, nie daje sie nikomu dotknac i znow boje sie tego ze mnie wpakuja do jakiegos zakladu, nie moge sobie na to pozwolic, wolalabym umezec niz wrocic do tamtego piekła. nie umiem juz muslec rozsadnie, to jest kompletny chaos.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzisiaj doświadczam jakiegoś apogeum własnej beznadziejności. Nie wytrzymałam, musiałam się pociąć :( Zupełnie sobie dzisiaj nie radzę z emocjami.

A tak naprawdę powinnam się cieszyć, bo dzięki mojej przyjaciółce zadzwoniono do mnie w sprawie terapii i będę miała od stycznia. Ona tam zadzwoniła i opieprzyła te rejestratorki, no i chyba zadziałało.

Ale i tak się czuję beznadziejnie. Dzisiaj nie zrozumiałam tekstu na angielskim i nie odpowiedziałam na pytanie, postanowiłam, że już nie pójdę na ten kurs, bo jestem zbyt beznadziejna. :( Angielski to jest dla mnie chyba największy stres, największy wstyd, że go nie znam. Mimo że poświęcam na naukę dużo czasu i tak nie dorównuję ludziom, którzy uczyli się całe życie. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz żałuję, że powiedziałam o okaleczaniu się psychiatrze. Straszy szpitalem jak jeszcze raz wyląduje na izbie przyjec u chirurga, leki dała takie, że chodzę jak zombiak. I zaleca terapię rodzinną - ledwo daje radę na indywidualnej. Mam ochotę się jeszcze bardziej ciąć, nie mogę o niczym innym myśleć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odczułam powrót do domu... Nie ma co, ale nie zrobiłam TEGO póki co i nie mam zamiaru z jednej str, a z drugiej chciałabym, by mieć święty spokój, potrzebna mi ulga. Nie potrafię wytrzymać tu dłużej niż 2 dni, powyżej - umieram...

 

-- 19 gru 2013, 22:22 --

 

Będzie dobrze, to tylko wieczory są straszne, dni mam spokojne... Musi być dobrze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Saraid, mam za duzo czasu, by myśleć i analizować, do tego jeszcze jestem w tym miejscu, gdzie dzieje się krzywda...

 

w sumie to niby nie mam czasu, bo mam wiele do roboty, ale zabrać się tu za to nie mogę i rozmyślam, na dodatek dziś rozmowa z kuratorem, a to dla mnie wielki stres.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monar, warto mimo wszystko mieć zajęcie wiem po sobie inaczej wtedy się znosi stres także dbaj o siebie swoją psychikę jak jest czymś zajęta nie masz czasu na rozmyslania

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znowu nachodzą mnie myśli o pocięciu się :-| boję się ze za myslami pojdą czyny...

nie chcę kolejnych blizn... :-|

 

 

musimy z tym walczyć...wiem, że to nie jest łatwe bo sama walczę cały czas...jestem w domu chwilowo więc się pilnuje...ale co będzie jak wrócę na studia?...aż się boję pomyśleć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×