Skocz do zawartości
Nerwica.com

nerwica a rodzina...


mysia

Rekomendowane odpowiedzi

Mam juz od jakiegos czasu nerwice (do tego jeszcze pani depresja sie czasami odzywa:-/ ) i do tej pory nie mowilem o tym rodzicom. Ale ostatnio to co sie ze mna dzieje to tragedia. W szkole sesja, prace by trzeba bylo jakas w wakacje znalezc tylko, ze ja do tego nie mam sil... Chce w koncu powiedziec o moim stanie chociaz rodzicom, ale boje sie. Ze mnie uznaja za swira, ze nie zrozumieja. Co mam ich wziasc na bok i powiedziec: wiecie co, mam nerwice? Jak im najlepiej o tym powiedziec?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mówiłem tak stopniowo. Najpierw, że się obawiam o swoje zdrowie. Mówiłem co mi jest, że mi słabo, że się boję śmierci itd. itp. Aż w końcu otwarcie co mi jest, że to nerwica. Ojciec zareagował mało wyrozumiale, ale jak zauważył, że to nie są jakieś fanaberie pomaga mi ciepłym słowem od czasu do czasu :).

 

Najlepiej po prostu mów co Ci jest i tyle. Nie wal z bomby "mam nerwicę", ale np. ale się dziś czuję dziwnie, ciągle się boję, ale nie wiem czemu... Zaczną rozmowę i samo się potoczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

popieram przedmówcę

 

mi rodzice towarzyszyli niemal od początku

 

sami mi pomoc zaoferowali

 

nie wiem jakby było bez niej, ale przydali się

 

btw. ja dziękuję bogu, że mam taką zajebistą siostrę, kompan do wszystkiego tyle, że zupełnie inny temperament, ale mamy sie przynajmniej o co kłócić :P

aha- szkoda też, że moją chorobę sama na swój sposób niedobrze odczuła.

 

ale jak kompan to kompan... ku**a

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiecie jak ja Wam zazdroszcze...............

 

mój dom jest konserwatywny, nie mam kontaktu z rodzicami od dziecka, same wymagania nie mogłam pozwolic sobie na chwile słabosci, a to cytuje : ze byłam "niegrzeczna " przeswiadczalo o tym ze "marnie skoncze w domu wariatow", nie mogli zaakceptowac faktu ze jestem dyslektyczka argumentując wszystko moim "ZŁYM CHARAKTEREM", DORASTAŁAM W PRZESWIADCZENIU ZE JESTESM ZŁEM KONIECZNYM

 

zero wsparcia oparcia, terapia rodzina tez zakonczona fiaskiem....za kilka msc bede lekarzem przede mna kolejne 16msc praktyk podyplomowych i wybor specjalizacjii o ktorej w niedziele rozmawiałam z ojcem ale i to obeszło sie bez echa ....

Reasumujac to moje zycie moje decyzje jednak jakiekolwiek z podtkniec jest szeroko komentowane NA FORUM RODZINY i urasta do rangi mojej NIEUDOLNOSCI bytowej

wiem ze wynika to z faktu iz nie jestem niezalezna,mieszkam z nimi łozyli na moje studia w sumie tylko ksiazki potem stypendium naukowe pokrywało wiekszosc leteratury... bywaja dni kiedy balam sie samej siebie, shizofrenii ale wszystko musze tłumic bo wszelakiee objawy nerwicy są kwitowany dosadnymi epitetami

Psyholodzy dziwili sie skad takie reakcje i moja determinacja...jednak nasz dom nie ma fundamentu i tak juz zostało

 

DZISIAJ BOJE SIE wszystkiego ,subiektywnie jakbym sama miala korzystac z pomocy lekarki neurotyczki to optymalne ze wybrałabym innego konowała ....zyje jakby za szyba za maską normalnej zrownowazonej osoby, ktora dzwiga tak paniczny granat lęku ktory w kazdej chwili moze explodowac

 

....wiem ze nasuwa sie mysl "dziewczyno mialas wszystko studia dom nie chodziłas glodna" ale to niestety niewspołmierne do tego kogo i kiedy dopadnie nerwica

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Destrukcja witaj w klubie "normalnej rodziny"

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 9:05 pm ]

a ja się dziisiaj wkurwiłem i zrobiłem sobie tatuaż nie powiem abym był miło przyjęty w domu ale mi lepiej bo zrobiłem to co chciałem. Wiessz destrukcja u mnie jest tak jak u ciebie niby miłość w rodzinie kwitnie ale do czasu jak robisz to co se ktoś wymarzy. Rodziców nie zmienisz ale możesz im pokazać że jesteś dorosła kiedyś to zaakceptują a jak nie to ich strata. Zresztą ja się rozwiodłem i sobie nie pozwalam na jakieś krzywe teksty z ich strony a jak są to mam to daleko. Co ci zrobią odrzucą? a ile razy byłaś już odżucana 100 czy 200. Kiedyś powiedziałem ojcu że nie jestem ani nie mam zamiaru być taki jak on nie wiem czy zrozumiał ale się przestraszył. Nawet się z niego nabijam bo on jest pedantem a ja odwrotnie. Mówię mu że planuję mieć w domu rozpierduche a nie tak jak u niego muzeum. Niby się śmieje ale jakby nie do końca go to bawiło. Są ludzie którzy nigdy nie przyznają się do błędów i zresztą nie o to chodzi ważne że ty wiesz o co chodzi w tym rodzinnym piekiełku. Krytyka ich dla ciebie pewnie wynika z ich niedowartościowania nie ma to jak nabić se własne ego czyimś kosztem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Destrukcaj masz bardzo niskie poczucie wartości, a z tego co widzę (czytam) jest zupełnie inaczej. Musisz być bardzo inteligentną dziewuchą, bo byle kto medycyny nie kończy. Miałaś stypendum więc pewnie całkiem nieźle się uczylaś. Rodzice powinni byc z Ciebie dumni! Szkoda, że tak nie jest, ale to z nimi chyba jest coś nie tak. Ja też w oczach mojego ojca bylam zawsze nieudacznikiem, wg. niego nawet naczyń nie umialam porządnie umyć. Tak mnie stresował, że w wieku 11 lat próbowałm popełnić samobójstwo. A co on na to? Że to wina mojej mamy. Niektóre typy są po prostu niereformowalne.

Jeżeli chodzi o twoją specjalizację to myslę, że psychiatria wcale nie bylaby złym pomyslem. Czyż może być lepszy lekarz niż ten który sam przeżył piekło choroby? Może będziesz miala w sobie więcej empatii dzięki ciężkim doświadczeniom.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

popieram dominikę powinnaś zostać psychiatrą mój lekarz też miał nerwicę a teraz jest świetny w tym co robi

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 12:00 am ]

na ocieszenie ci powiem że skończyłem na uj historię i filozofię i dalej ojciec uważa że ma większą wiedzę historyczną na szczęście do filozofii się nie czepia hehe

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy jest sens mowic o tym komu kolwiek ? I tak nas nie zrozumieja jak sie czujemy , jak non stop myslimy co nam jest , jak sie nam kreci w glowie jak mamy lek ze umrzemy ze nie umiemy nic planowac do przodu bo nasze mysli sa krotkie " pewnie umrzemy zaniedlugo " itd .... brak sensu brak czegokolwiek apatia ,smutek i ogromne mam juz dosc :( bol serca ( a moze to zawal) bol zolodka (pewnie wrzody) zawroty glowy (pewnie tetniak) itd ..itd... wiec pytam sie co nam da ze komus o tym powiemy :?: powie jeszcze nie daj Boze slowa "nie przejmuj sie " albo "glowa do gory" :( nikt nie zabierze naszego cierpienia nikt nie zrozumie naszego rozdraznienia nikt nie jest w nas i naszej skorze ! To jest nasz problem naszej psychiki naszej glowy :( Nerwica a juz Depresja to jedne z najgorszych chorob jaka moga spotkac czlowiaka :( na to nie ma leku to nie grypa nie przejdzie po tygodniu to dzien za dniem godzina za godzina minuta za minuta walki z myslami :( gdy inni sie ciesze pelnia zycia my zastanawiamy sie na co jestesmy chorzy , gdy inni cos planuja my myslimy o smierci gdy inni sie bawia my mamy wlasnie atak leku :!: mozecie calemu swiatu oznajmic jesli wam to pomoze cos ale watpie w to ze to cos zmieni :!: ja nigdy nie mowilem na co jestem chory zrobil to moj lekarz przekazal zonie male co nie co :? jesli komus na nas zalezy sam dostrzeze ze z nami cos jest nie tak i teraz pytanie czy bedzie chcial nam pomoc :?::?:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tez sie zgadzam z tym co napisał NnNn

 

wkrokufeler i Dominiko ...widze ze biernie sledzicie inne wątki bo gro osobo ZJECHAŁO MOJE PREDYSPOZYCJE DO WW ZAWODU dlatego tez wszelakie sugestie biore sobie do serca i nie zamierzam nikogo pogrązac....

a tak serio to naprawde medycyne skonczyc nie sztuka zwazywszy ze ja nie wykazalam zadnego wkładu , gdy cos kogos interesuje poprostu to sie wie , dalsza wiedza bazuje na podstawach "wykutych" w ciagu 2pierszych lat edukacji wyzszej...a za 20 mozeee osmiele sie rzec ze "COS UMIE" bo nabyta wiedza i doswiadczenie dopiero czynia osobe KOMPETENTNĄ

 

MUSZE OBRAC FAKULTET. ktory da mi oderwanie od kieratu monotonicznej stagnacji nerwicowej,zaoferowano mi staz i dalsze studia za granica a niestety nie czuje sie na siłach zeby podołac....koncze te pieprzone studia z 2 wynikiem na roku a nie czuje sladowej satysfakcji bo nie wierze w to ze dam rade

chore.... wiem ale tak juz jest budze sie rano i mysle czy nie strace filmu czy dojde na wydzial czy sie nie skompromituje czy to co mowie ma logiczne uzasadnienie czy ..czy... czy..... JA POPROSTU BOJE SIE ZYCIA

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam mam problem jestem chory od 7 lat na nerwice lękową od wrzesnia ubieglego roku mieszkmy z zona u tesciow poprostu tu mamy prace i tak jakos wyszlo , mieszkamy na wsi jest duzo pracy w polu ja pochodze z miasta i caly czas mam taki lęk ze oni krzywa na mnie patrza ze nie pracuje tak jak oni mam dosc szprycuje sie lekami ale wiem ze to nie pomoze az tak prosze Was o rade jak wytrzymac bo naprawde zle to znosze a do tego tesciowa powiedziala mi kiedys ze ja udaje i ona nie wierzy w taka chorobe, pozdrawiam i czekam na jakas rade...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

prosze Was o rade jak wytrzymac

rada jest jedna - zmienić miejsce zamieszkania, bo albo zaczniesz się udzielać w pracach polowych, albo natrętna nerwica bedzie robić co chce

jest jeszcze drugie wyjście - wprost zapytać, czy mają o to do ciebie jakieś pretensjie, no i oczywiście pogadaj szczerze z żoną

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O tak, yoyo mądrze mówi. Co do teściowej niedowiarka, cóż to kobieta ciemna, która przepracowała dużo w swoim życiu i być może naprawdę nigdy nie uwierzy. Ale, moja rada dla Ciebie, a co Cię to obchodzi? Niech sobie nie wierzy, nie rozmawiaj z nią o tym. Od szczerych i prywatnych rozmów masz żonę.

 

Ja jestem za yoyo

1) Szczera rozmowa z żoną i ewentualnie z teściami - ale nie o nerwicy, tylko o tym czy coś im się nie podoba

2) 1) + udzielanie się co nieco w pracach polowych. Zresztą to Ci może pomóc z nerwicą, kiedyś takiego poetę - Egona Bondego zamkneli w zakładzie u sióstr i kazali mu pielić, pomogło [tzn. on uciekł po 2 dniach, bo jak twierdzi, poeta nie może być zdrowy :)].

3) Znaleźć sobie mieszkanie z żoną i teściową włożyć we wspomnienia niemiłe, powracające od czasu do czasu :).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No niestety, prostym ludziom na wsi wydaje sie czesto ze jak ktos nie pracuje fizycznie tylko jest "inteligentem" to nie pracuje wogole, no ale po to sie konczy studia by byc tym co np. kieruje innymi a nie jest samemu kierowany

Miedzy Toba a prostymi ludzmi jest granica jaks przepasc ktora moze byc niemozliwa do przeskoczenia, jak to powiedzial mi kiedys profesor

"Nie opowiadaj pan ludziom ze wsi o katualizacji przez internet, bo mozesz Pan rozwnie dobrze o kosmosie opowiadac

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co nie znaczy, że wsi żyją same ciemniaki :), bynajmniej.

Zgadza się.Mam jeszcze pytanie-a czy zdrowi,wykształceni ludzie z miasta są w stanie zrozumieć,co to jest nerwica lub depresja?Nader rzadko to się zdarza.

Natomiast praca fizyczna daje ogromne efekty terapeutyczne.Wykorzystaj to Piotrek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obawiam się, że niewiele jest osób zdrowych, ktore wogóle są w stanie zrozumiec czym jest taka choroba.

Przedwczoraj byłam u lekarza ogólnego. Przemiła, sympatyczna młoda kobieta. Wyszła kwestia mojej depresji. A ona pyta- no przecież wszystko się układa, to skąd ta depresja, nie rozumiem??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam dzieki za rady napewno podniosa mnie na duchu, ale wymyslilem cos innego a mianowicie , teraz pracuje na pól etatu w szkole , dzis wszedlem na pewna stronke firmy ktora znam jeszcze jak bylem na stażu w swoim miescie i znalazlem numer telefonu do faceta ktory jest szefem owej firmy, wtedy kiedy odbywalem staz firma byla pietro wyzej i tak sobie mysle czy aby nie sprobowac sil pracowac tam , tylko chodzi o to ze chcialbym pracowac na polówke tu w szkole a druga polówke dorobic w tamtej firmie. Zadzwonilem do niego oczywiscie mnie poznal kiedy sie przedstawilem i oznajmil zebym zlożyl papiery, jutro jade do swojego miasteczka pojde tam i popytam dokladnie co i jak , tylko jeden minus nie powiedzialem mu ze chcialbym tylko pol etatu i kurcze to mnie gubi ale chce bardzo chce jesli radze sobie w szkole z dziecmi to tam nie powinno byc problemu choc wiecie ze roznie bywa ale dzis mam uszy do gory i nawet nie przejmuje sie tesciowa :) oby taki stan trwal jak najdluzej czego i Wam zycze buzka :*aha firma komputerowa :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ma wrazenei ze jak ktos nei ma nerwicy albo nie jest psychologiem nei zrozumie co czujemy. Ja nawet jak ide do lekarza i on przypisuje mi proszki- zalozmy na grype - pyta sie czy biore jakies inne leki i mu mowie ze przeciwlękowe typu afobam to wytrzaszcza oczy i mowi a po co to pani bierze. To jest lek uzalezniajacy i nie powinno sie go brac. TEraz czuje siue glupio jak ide do lekarza i czesto nei mowie mu ze biore takie leki i mam tylko nadzieje ze nie bedzie itreakcji lekowej. Mam dosc tego ze patrza sie na mnie jak na jhakiegos czuba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×