Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lęk przed utratą bliskiej osoby...


silvia9

Rekomendowane odpowiedzi

Witam , mam problem.. Strasznie boję się że mój chłopak może umrzeć... Nie ma problemów ze zdrowiem ale boję się że może mieć wypadek samochodowy lub coś innego może mu się stać... Nie wiem co już robic, nawet teraz jak to piszę to boję się wywołać wilka z lasu. Co dzień o tym myślę, co dzień się tego boje... Strasznie go kocham i mówiłam mu to nie raz ale on oczywiście odpowiada : Przestań , co mi się może stać... Ale to mnie nie uspokaja. Już po prostu sobie nie radzę z tym. O co w tym wszystkim chodzi ???? :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

silvia9, możliwe, że Twoje obawy mają coś wspólnego z lękiem tanatycznym. Tanatologia to nauka o śmierci. Jednym ze źródeł lęku przed śmiercią jest perspektywa osamotnienia. Dotyczy to szczególnie sytuacji, kiedy staje się w obliczu - mniej lub bardziej realnej - możliwości utraty bliskiej osoby. Lęk przed samotnością po śmierci bliskich przejawia się głównie w postaci obaw o losy przyjaciół i rodziny. Jeżeli Twój lęk przybiera nieadekwatne do zagrożenia rozmiary, można mówić o fobii. Zachęcam, byś odwiedziła specjalistę w najbliższej poradni zdrowia psychicznego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A może tu chodzi o mnie... To ja jest chora, nie śmiertelnie ale chora. W wakacje idę na operacje. Takich operacji było miliony na świecie, ale boje się że u mnie coś może być nie tak. Może tu chodzi o to że ja podświadomie myśle o tej operacji i boję się że to ja go zostawię... Nie wiem. Nie boję się tego że on mnie zostawi dla innej lub po prostu się rozstaniemy ale boję się że może mu się coś stać...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

silvia9, tu na pewno chodzi o Ciebie, bo w końcu to Twój lęk, Twoje obawy, Twoje myśli, które generują się w Twojej głowie. Nie znam dokładnie Twojej sytuacji życiowej, więc "gdybam". Być może faktycznie Twoje niepokoje wynikają z Twojej choroby i konieczności poddania się operacji. Może perspektywie oczekiwania na zabieg towarzyszą lęki, snucie domysłów, pojawiają się myśli, jak to wszystko przełoży się na Twoją relację z partnerem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam nieco podobny problem do silvia9, tyle że niezwiązany z jakąś moją chorobą.

 

Myślę, że wynika on nieco z uzależnienia od partnera, o którym wcześniej pisałam tu już na Forum (dość dawno), niemniej teraz mam wrażenie, jakby wyewoluowało to w inną formę, choć pewnie o podobnych powodach.

Otóż panicznie wręcz boję się, że coś może stać się mojemu partnerowi - że zachoruje, że będzie miał wypadek i go nie będzie. Szczerze mówiąc, nawet pisząc to mam wrażenie, jakbym wywoływała wilka z lasu, tfu tfu. Ten lęk pojawia się w zasadzie codziennie - wystarczy, że nie mam od niego smsa o porze, w której już powinien być w pracy, że już dojechał, a moja wyobraźnia zaczyna tworzyć dość nieciekawe scenariusze z cyklu "co się mogło stać". Niemniej tak w ciągu zwykłego dnia mam to w miarę opanowane i potrafię wytłumaczyć sobie, że pewnie tramwaj się spóźnił czy coś tam. Ale kiedy, tak jak za parę dni, wyjeżdża gdzieś, gdzie będzie jechał samochodem/busem, to ja już od zeszłego tygodnia nie potrafię myśleć tylko o niczym innym jak o tym, czy jemu nic się nie stanie...

Zdaję sobie sprawę, że takie podejście jest zarówno destrukcyjne zarówno dla mnie, jak i dla niego. Doprowadza to do takich sytuacji, że posuwam się do różnych szantażów emocjonalnych czy czegokolwiek, byle tylko nigdzie nie jechał (albo jechał ze mną). Kończy się to awanturą, obrażeniem ale dla mnie najważniejsze jest, że nie jedzie i nie muszę się martwić.

Lęk taki objawia się u mnie bólem brzucha, głowy i tym okropnym uczuciem takiego wszechogarniającego "czegoś" co ściska żołądek, przyspiesza tętno i powoduje, że człowiek nie może myśleć o niczym innym.

Nie wiem, z czego to wszystko wynika - czy z braku poczucia kontroli (do którego jestem mocno przywiązana) nad tym, co może się stać, czy z tego uzależnienia od partnera (które pewnie jeszcze w jakimś stopniu istnieje) czy z moich ogólnych tendencji do stresowania się różnymi sytuacjami, które dla innych ludzi nie mają żadnych podstaw do stania się sytuacjami lękowymi. Nie mam pojęcia i, szczerze mówiąc, trochę wstyd mi z tym iść do jakiegoś lekarza, bo spodziewam się, że po prostu każe mi się ogarnąć i nie przesadzać (choć pewnie to mylne domniemywania).

Oczywiście z partnerem o tym rozmawiałam, ale on uważa, że to przesada i że - choć oczywiście stara się mnie zrozumieć, wysyła smsy jak dojedzie et. - to nie uważa tego za normalne. W sumie ja też nie, tylko że to ostatnio naprawdę zatruwa mi życie i kompletnie nie wiem, jak sobie z tym poradzić...

 

A najgorszy jest ten samonakręcający się mechanizm - nagle jakaś myśl o tym, co się może stać, wbije mi się do głowy i nie mogę przestać o tym myśleć, dokładam kolejne scenariusze, wizje bogate w najgorsze szczegóły i nie mogę się od tego oderwać choć mówię sobie "przestań o tym myśleć, no przestań". Ale wiecie, jak to jest, kiedy powie się komuś: a teraz możesz myśleć o wszystkim, tylko nie o różowym słoniu ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

silvia9, ja mam bardzo podobny problem dotyczący też mojego chłopaka. Co prawda ja mam w głowie inne obrazy jego śmierci, bardziej myśli typu: pobiją/porwą/zabiją, też bez podstaw, ale lęk chyba ten sam i też sobie z tym nie radzę :cry: a i ja wcale nie jestem chora

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam wielki problem !!!

U mojego męża w styczniu zdiagnozowano raka. Po operacji okazało się, że było dość późno. Terapia spowolni chorobę tylko na kilka lat.

Małżeństwem jesteśmy 33 lata, usamodzielnione dwoje dzieci, syn tydzień temu ożenił się.

Nie wiem jak żyć w stałym lęku, że go stracę i zostanę sama.

Ósmy miesiąc leczę się Escitilem, ale od pewnego czasu czuję, że przestaje działać

Dziewczyny takie lęki i obawy jak wasze towarzyszyły mi przez całe moje życie. O chłopaka, o męża, o dzieci, a od kiedy jeżdżą samochodami jestem stale zdenerwowana, tak potwornie boję się wypadków.

Córka skończyła psychologię, ale nie wie jak mi pomóc. Na prywatną psychoterapię obecnie mnie nie stać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziś mam kiepski dzień - jutro mój partner wyjeżdża a ja jedyne, o czym potrafię myśleć, to czy nic mu się nie stanie, czy wszystko będzie w porządku. Brzuch boli, głowa boli, robi mi się gorąco i to nie od upału.. A każdy, komu mam odwagę coś o tym opowiedzieć, uważa że jestem głupia i przesadzam :( pewnie przesadzam i zbyt mądre to nie jest, ale im bliżej jutra tym gorzej się czuję,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×