Skocz do zawartości
Nerwica.com

Oddział Leczenia Zaburzeń Osobowości i Nerwic - 7F


mała defetystka

Rekomendowane odpowiedzi

funkcjonuję średnio, daleko mi do stanu, który mogłabym nazwać dobrym.

są momenty, kiedy myślę, że już nie dam rady dalej żyć. ale są też i lepsze chwile.

 

nie wiem, czy się zdecyduję, bo:

po pierwsze mam pracę, której nie mogę stracić a już moje 4 miesięczne zwolnienie było nie za dobrze widziane (po oddziale jeszcze przez miesiąc nie byłam w stanie pójść do pracy, bo terapia, choć mi długofalowo pomogła, to krótkofalowo rozwaliła mnie psychicznie);

po drugie właśnie się scala mój związek, zamieszkaliśmy razem i mamy plany na przyszłość. aktualnie nie chciałabym go opuszczać na pół roku, swoją drogą on jest też dla mnie terapią i wielkim wsparciem;

a po trzecie... zwyczajnie mam cykora. ja nie potrafiłam pójść na kilka tygodni do psychiatryka w Katowicach choć już miałam skierowanie i kilkakrotnie moja lekarka mi to radziła. tak już mam :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmmmm, jednak każdy przypadek jest inny. Ale z grubsza widać, że jakoś tam funkcjonujesz :smile:

 

-- 25 sty 2012, 17:34 --

 

Szkoda właściwie, że się nie zdecydowałaś bo może jesteś lżejszym przypadkiem i masz naprawdę dużą szansę, no ale oczywiście to twój wybór.

A wiesz jaką masz diagnozę?

 

-- 25 sty 2012, 17:50 --

 

border tak?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba- dzięki, nie wiadomo czy po moim niezdecydowaniu i amoku będą mnie tam chcieli, rozumiem,że jeśli w ciągu 2 tygodni udałoby sie zaliczyć te wszystkie konsultacje, to powiedzieliby mi czy mnie przyjma i sprawa rozwiązana. Żebym się tak nie plątała przez telefon to by było dobrze, wczoraj tam dzwoniłam wieczorem ale nic się nie dowiedziałam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

szerokozamknięta, tak, border. jakoś tam funkcjonuje. jakoś bylejakoś... powinnam być teraz szczęśliwa, a serce mnie mocniej boli i strach większy jest. funkcjonuję, ale nie czuję w sobie życia. ot i wszystko.

 

kropka1905, dzwoń rano (któregokolwiek dnia) i zapytaj o pobyt diagnostyczny. O szybszy termin, tak jak mówi szerokozamknięta, należy dzwonić w piątki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lara19873, Justice84, Ja tez jestem z 3miasta Wlasnie wracam w tym momencie z pierwszych konsultacji 13 lutego jade na pobyt diagnostyczny Konsultacja byla krotka duzo chcialem powiedziec Nie patrzylem w oczy lekarzowi bo skupilem sie na sobie i swoich oczekiwaniach Odnioslem wrazenie ze tam moga i chca pomagac

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No spotkamy się - ja na walentynki akurat przyjadę więc to będzie takie nowe doświadczenie bo jeszcze nigdy ich tak nie spędzałem :P Tylko najpierw z szefową muszę pogadać o dwa tygodnie urlopu. I męczy mnie poczucie, że jeśli nic z tego nie wyjdzie jednak to tyle dni przepadnie :( Odczucia dotyczące miejsca - pierwsza myśl to, że na zadupiu się znajduje, druga myśl - podobało mi się jak taka blondynka z personelu zwracała się do ludzi tam przebywających - z taki ciepłem w głosie. Na minus - warunki choć dowiedziałem się, że stary oddział jest remontowany i po 13 lutego powinni się przenieść do odnowionego budynku. Rozmowę miałem z psychiatrą - w sumie to ja w większości mówiłem a on słuchał - jak powiedział, że za mało konkretnie to opisywałem mu swoje kryzysy - objawowo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Justice, włączają czasami farmakologię, ale bardzo, bardzo rzadko. Jak byłam to był jeden taki przypadek. We wszytskich innych przypadkach robią odwrotnie, odstawiają farmakologię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

szerokozamknięta dziękuję za odpowiedź. :smile:

 

Vilgefortz rozumiem rozterki związane z urlopem.

Jednak znalazłam sporo wypowiedzi dotyczących diagnostyki jako dobrze wspominanego czasu :smile:

Szkoda, że nasza jest w trochę innym czasie - tak moglibyśmy razem wyruszyć z 3city. Uważam, że byłoby raźniej :smile:

 

Generalizując to odbiór miejsca jak u większości starających się w ostatnim czasie o przyjęcie.

A i ten remont. Myślałam, że już się zakończył.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pobyt diagnostyczny (przeważnie dla ludzi z daleka) to spędzenie ok 2 tygodni podczas których odbywa się 4 rozmowy kwalifikacyjne, które normalnie odbywa się dojeżdzając na kolejne wyznaczone terminy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kropka1905, to nie casting ani nie rozmowa o prace, mów szczerze to co czujesz i czego się obawiasz i dlaczego zdecydowałaś się na ten oddział, jedna rzecz która pomogła mi - nie mówiłem tego co wyobrażałem sobie że chciałby lekarz usłyszeć tylko szczerze o swoich potrzebach i obawach. Pomyślałem sobie, że jak usłyszę, że nie przyjmą mnie na oddział to przynajmniej dowiem się, że moje oczekiwania nie są realistyczne.

 

Pobyt diagnostyczny - to dwa tygodnie w czasie których odbywa się rozmowa z pracownikiem socjalnym, terapeutą i z ordynatorką z tego co się dowiedziałem. To dla osób z daleka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie! Mam pytanie do Was:) Mianowicie interesuje mnie czy jest wśród Was ktoś kto odbył terapie na oddziale F7 bądź wybiera się na nią i ma rodzinę, męża/żonę, dzieci? Jak to wszytko wygląda z Waszej perspektywy, jakie były reakcje najbliższych na chęć leczenia przez tak długi okres czasu? Co sami czuliście decydując się na pobyt na oddziale?

Pytam, bo mam termin konsultacji na marzec, mam męża i dwójkę dzieci i pełno wątpliwości czy oby na pewno dobrze postępuję. Czy gdybym ewentualnie podjęła terapie na oddziale F7 czy nie zrezygnuje z niej z powodu, że moi bliscy są tak daleko... Pozdrawiam serdecznie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Większość ludzi tam to młodzi przed 30-stą bez mężów, żon i dzieci, ale zdarzają sporadycznie też tacy, jakoś sobie radzili z tym...Myślę, że ich rodziny nie miały wątpliwości, że powinni się leczyć

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuje za odpowiedź:)

Hm... Ja też jestem młoda, przed 30-stką :)

I cóż... Może i mąż zdaje sobie sprawę, że potrzebuje psychologa... ale niestety już usłyszałam, że być może ze mną jest tak, że decydując się na pobyt na oddziale uciekam od życia, od rodziny, obowiązków :(

Ponadto mąż ma obawy, że po leczeniu zostawię go, bo być może uświadomią mi "tam", że wszystkie moje problemy są przez Niego :/ Lub co gorsza poznam "tam" kogoś innego... :D

Najbardziej jednak obawiam się, że ktoś z rodziny, znajomych odbierze mój ewentualny pobyt na oddziale jako porzucenie dzieci, że o nich nie myślę... tylko o sobie :(

Dlaczego jest tak, że gdy ktoś zachoruje w sensie fizycznym na jaką chorobę i dostanie skierowanie do szpitala w celu leczenia wszyscy uważają to za coś normalnego, wręcz koniecznego a gdy chodzi o kwestię zdrowia psychicznego już tak nie jest ? :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×