Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica po wszystkim czyli kiedy już powinno być dobrze...


viviene

Rekomendowane odpowiedzi

19_latek

Każdy pomysł który miałby pomóc jest dobr:)

 

LukLuk

Myslę właśnie,że ten nasz „perfekcjonizm”, który po części wpędził pewnie nas w tą nerwice teraz każe nam się obwiniać za każda chwilę słabości/ataku. Chcielibyśmy mieć wszystko już poukładane i kiedy coś nie wychodzi burzy nam tą całą siłę , która budowała się w nas wcześniej. I znowu beznadzieja, brak chęci...i tak w kółko. Ja się uczę ,że nie wszystko musi być perfekcyjne, że świat się nie zawali wraz z kolejnym łykiem hydroksyzyny, że nie muszę być idealna bo nikt nie jest, ale jest bardzo ciężko. Też staram się nie zmuszać do snu z różnym skutkiem:)

 

marcja„W sytuacjach typowo stresowych, to ja tez nie mam nigdy nawrotu - wrecz przeciwnie - inni panikuja a ja zlewam wszystko” – ja mam dokąłdnie to samoJ to paradoks tej choroby.

Monika1974W żadnym wątku nie napisałam,że wyszłam z choroby całkowicie. W jednym pisałam,że czuje się na 80% zdrowa bo tak jest, niestety zostaje to 20% o którym pisze w tym wątku. Pisałam o sposobach radzenia sobie z atakami w czasie przeszłym i zarazem teraźniejszym bo części z tych sposobów już nie potrzebuje -moje ataki nie sa już tak instensywne. Pisząc „nerwica po wszystkim” mam na myśli po terapii i lekach ale niestety nie jest to równoznaczne z wyleczeniem.

 

Co do kwestii tego jak długo powinno się leczyć nerwice to myslę,że nie ma schematów bo wszystko jest sprawą indywidualną. Gdy ktoś mówi mi, że pokonał ją w tydzień czy miesiąc to pozostaje mi tylko serdecznie pogratulować, niedowierzanie pozostawiam na sprawy , które są mniej zaskakujące niż ta choroba. Ja chce wierzyć, że będę tym wyjątkiem, który pokona nerwice w rokJ staram się nie traktować tego jako zło absolutne ale wierze,że to odejdzie kiedyś ode mnie całkowicie.

 

 

Kiedyś z psychologiem robiłam takie ćwiczenie pt.”Za co kocham moją nerwice?” na pierwszej sesji pomyślałam ,że chyba sobie jaja robi bo za co można ją kochać ? powiedziałam,że ją nienawidze i nigdy nie będę jej kochać! Odłożyliśmy to ćwiczenie na później. Po kilku sesjach na mojej liście z tego ćwiczenia pojawił się pierwszy wpis, kiedy zakończyłam terapie miałam pół strony. Teraz mogę stwierdzić że moją nerwice kocham i nienawidze zarazem. Myśle o niej jak o wizycie teściowej:) Przyjechała, przywiozła ciasto –fajnie, pousmiecham się, pogadamy ale spokój odzyskam jak już sobie pojedzie:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Co do kwestii tego jak długo powinno się leczyć nerwice to myslę,że nie ma schematów bo wszystko jest sprawą indywidualną. Gdy ktoś mówi mi, że pokonał ją w tydzień czy miesiąc to pozostaje mi tylko serdecznie pogratulować, niedowierzanie pozostawiam na sprawy , które są mniej zaskakujące niż ta choroba

 

W miesiac to pokonuje teraz- wczesniejsze ataki trwaly dluzej...We wrzesniu balam sie wychodzic z domu z obawy przed atakiem i wciaz sie "dusilam", gdziekolwiek nie wyszlam... Na ulicy zdarzalo mi sie ryczec, takie mnie napady lapaly...Ledwo sie na nogach trzymalam... Masakra... A w pazdzierniku juz jechalam pociagiem do Lodzi zupelnie bez lęku i bylam pierwsza chetna do wszelkich wyjsc... Wiec jak widac, mozna :)

 

Kiedyś z psychologiem robiłam takie ćwiczenie pt.”Za co kocham moją nerwice?” na pierwszej sesji pomyślałam ,że chyba sobie jaja robi bo za co można ją kochać ? powiedziałam,że ją nienawidze i nigdy nie będę jej kochać!

 

Jest to o tyle ciekawe, ze w ksiazce poswieconej nerwicy, ktora posiadam, napisane jest, ze jest sie o krok od wyzdrowienia, gdy poczuje sie calym soba, jak bardzo nerwicy sie nienawidzi! Przejscie do etapu frustracji, oznacza zdaniem autorki (Bronwyn Fox), ze zaczynamy emocjonalnie czuc, dlaczego nie ma sie czego bac! Autorka (sama cierpiaca kiedys z powodu nerwicy i prowadzaca warsztaty dla ludzi chorujacych na nia) pisze, ze trzeba czuc wrogosc wobec choroby. Cos w stylu: "Ta choroba moze zniszczyc twoje zycie, dlaczego ciebie to nie zlosci, dlaczego pozwalasz zaburzeniu to robic, jak ono smie ci to robic!" itp,itd. U mnie to dziala, nie umialabym napisac za co kocham nerwice - ja jej wlasnie nie cierpie! :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Co do kwestii tego jak długo powinno się leczyć nerwice to myslę,że nie ma schematów bo wszystko jest sprawą indywidualną. Gdy ktoś mówi mi, że pokonał ją w tydzień czy miesiąc to pozostaje mi tylko serdecznie pogratulować, niedowierzanie pozostawiam na sprawy , które są mniej zaskakujące niż ta choroba

 

W miesiac to pokonuje teraz- wczesniejsze ataki trwaly dluzej...We wrzesniu balam sie wychodzic z domu z obawy przed atakiem i wciaz sie "dusilam", gdziekolwiek nie wyszlam... Na ulicy zdarzalo mi sie ryczec, takie mnie napady lapaly...Ledwo sie na nogach trzymalam... Masakra... A w pazdzierniku juz jechalam pociagiem do Lodzi zupelnie bez lęku i bylam pierwsza chetna do wszelkich wyjsc... Wiec jak widac, mozna :)

 

Kiedyś z psychologiem robiłam takie ćwiczenie pt.”Za co kocham moją nerwice?” na pierwszej sesji pomyślałam ,że chyba sobie jaja robi bo za co można ją kochać ? powiedziałam,że ją nienawidze i nigdy nie będę jej kochać!

 

Jest to o tyle ciekawe, ze w ksiazce poswieconej nerwicy, ktora posiadam, napisane jest, ze jest sie o krok od wyzdrowienia, gdy poczuje sie calym soba, jak bardzo nerwicy sie nienawidzi! Przejscie do etapu frustracji, oznacza zdaniem autorki (Bronwyn Fox), ze zaczynamy emocjonalnie czuc, dlaczego nie ma sie czego bac! Autorka (sama cierpiaca kiedys z powodu nerwicy i prowadzaca warsztaty dla ludzi chorujacych na nia) pisze, ze trzeba czuc wrogosc wobec choroby. Cos w stylu: "Ta choroba moze zniszczyc twoje zycie, dlaczego ciebie to nie zlosci, dlaczego pozwalasz zaburzeniu to robic, jak ono smie ci to robic!" itp,itd. U mnie to dziala, nie umialabym napisac za co kocham nerwice - ja jej wlasnie nie cierpie! :)

Hej, przyznam,że nie czytałam tej książki ale to bardzo ciekawe co napisałaś... Ja chodzac na terapie byłam nieco inaczej kierowna przez swoją psycholog. Owszem mówiła mi,że nie mogę pozwolić zostać nerwicy ze mną na zawsze i,że mam z tym walczyć ale z drugiej strony nic się nie dzieje bez powodu. Moja psycholog twierdzi,że nerwica to odpowiedz z nas samych na to,że dzieje się coś co dziać się nie powinno, wewnętrzny konflikt. To tak jakby Twoja psychika krzyczała do Ciebie,że już nie może tak dalej i musi nastąpić jakiś przełom. Według tej psycholog taki przełom nastąpił kiedy wylądowałam w szpitalu z tym najgorszym atakiem jaki miałam (miałam 40 stopni gorączki, niedowład lewej strony ciała, przestałam widzieć – to była najstraszniejsza rzecz jaką przeżyłam). Według niej to była kulminacja i ostrzeżenie ze strony mojej psychiki ,że dzieje się cos niedobrego i mam się nią zająć-zastanowić się nad sobą i zmienić swoje życie bo coś jest nie tak.

Długo dochodziłam do tego ale w końcu zaczełam zastanawiac się co robie w życiu, co lubie czego nie, na co sobie pozwalam na co nie, co robić powinnam itd. W końcu doszłam do tego, że kilka lat pracuje w korporacji której nienawidze za wyzysk i obłude. Uświadomiłam sobie,że na każdym kroku jestem oszukiwana i wykorzystywana, że trzymają mnie tam tylko pieniądze. Zdałam sobie sprawe,że każdego dnia przezywam tam same stresy i już nawet ta wypłata mnie nie cieszy. Ja wiem,że to była po części moja wina bo się za bardzo przejmowałam i przez te lata powinnam już przesiąknąć tym hamstwem które mnie otaczało ale tak się nie stało. No więc odeszłam i zrobiłam coś o czym zawsze marzyłam-założyłam własną firmę. To dopiero poczatki, nie jest łatwo, nie zarabiam tyle co wcześniej ale każdego dnia wchodze do pracy z uśmiechem i jak na razie nie było minuty w której żałowałabym swojej decyzji. Nie wyleczyło mnie to z nerwicy ale na pewno pomogło. Możliwe ,że kiedyś i bez tej choroby doszłabym do takiego etapu ale nerwica dała mi do myślenia i zmobilizowała do tego żeby zrobić to właśnie teraz. Za to ją kocham:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Modlitwa jest dobrym rozwiązaniem ale dla wierzących. Mnie zawsze pomagała, ale wychowana przez praktykujących katolików odmawiam pacież jak to się mówi zawsze wieczorem czy czuję się dobrze czy źle. Nie polecam modlitwy tylko żeby lepiej spać to hipokryzja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×