Skocz do zawartości
Nerwica.com

Bardzo silne lęki - co to może być?


meadbh

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć. Miałam nadzieję, że już mi mija, ale jednak okazało się, że nie. Od dwóch miesięcy niemal bez przerwy czuję lęk przed śmiercia, końcem świata, sama się nakręcam czytając opisy jakichś nawet wykluczających się wzajemnie proroctw, wszystko kręci się wokół apokalipsy. Sprawdzam wiadomości kilkadziesiąt razy dziennie, a jeśli znajdę coś, co pasuje do moich lęków (na przykład trzęsienie ziemi czy cyklon, choćby na tych terenach było to zupełnie normalne zjawisko), od razu jest panika, histeria i płacz, lęk o mnie, o rodzinę, zwierzęta, bliskich mi ludzi, wszystko. Nie jestem w stanie tego racjonalizować, dopiero po paru godzinach przychodzi względny spokój, a lęk utrzymuje się ciągle, w mniejszym lub większym nasileniu. Obserwuję niebo i wystarczy większa chmura, żebym się wystraszyła, hałas u sąsiadów za ścianą też powoduje lęki, silniejszy wiatr też, mróz, odwilż, no boję się wszystkiego. Nie wytrzymuję już. Biorę pramolan 50 mg 3 razy dziennie, chodziłam na terapię, ale ostatnio zmuszona byłam przestać (wracam w przyszłym tygodniu, zwyczajnie zabrakło mi pieniędzy). Nie mogę tak żyć. Spotkałam się z różnymi przypadkami nerwic, ale z takim jeszcze nie. Co najgorsze sama nie wiem, czy faktycznie jestem chora, czy może moje lęki są sluszne. Postanowiłam zmienić psychiatrę na jednego z najlepszych w okolicy, termin mam dopiero za miesiąc, ale już podczas rozmowy telefonicznej powiedział mi, że pramolan jest dość słabym i przestarzałym lekiem - dlatego liczę, że zapisze mi coś innego. Psycholog z kolei jest fajny, bardzo lubię z nim rozmawiać, ale praktycznie w ogóle nie poruszamy tematu moich lęków, a to one teraz martwią mnie najbardziej, drążymy inne problemy, moje relacje z ludźmi, rodziną. Nie wiem, czy to właśnie tak powinno wyglądać. W relacjach z ludźmi też mam problemy, jestem wycofana i kompletnie brak mi asertywności, ale czy ten straszny lęk może być pochodną mniejszych?

Jestem cały czas chora ze strachu, apetyt spadł mi do zera, ciągle marznę i jestem coraz bardziej zmęczona. Wiem, że to trwa krótko, ale przestałam widzieć dla siebie szanse. Jestem cholernie nieszczęśliwa. Powinnam pisać pracę licencjacką, ale nie mogę się za nią zabrać. Ogólnie za nic nie mogę się zabrać, jestem w dołku. Całe życie mi się posypało w ciągu dwóch miesięcy. Tak cholernie zazdroszczę znajomym, którzy żyją bez strachu, a jednocześnie sama nie pamietam już,jak to jest. Właściwie nie wiem, po co to piszę, chyba chciałabym, żeby ktoś dał mi nadzieję, że kiedyś z tego wyjdę. Dałabym się nawet hospitalizować, byle tylko mi przeszło.

 

Dziękuję wszystkim, którzy przeczytali i proszę o jakieś rady, bo zanim wyląduję u psychiatry, to chyba zwariuję na amen;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pociesze cie.Dobry lek wyprowadzi cię na prostą.Przestaniesz widzieć te zagrożenia tak realnymi.Aby ten stan zażegnać calkowicie czeka cie sporo pracy z psychologiem i soba samą.Znane sa przypadki calkowitych wyleczeń.jednym przychhodzi to szybciej a tym co wątpią znacznie dlużej.No coż.Nos do góry.Nie jestes sama z tym shitem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No wiem, dzięki:) Strasznie jestem zmęczona, w życiu nie miałam tylu paranoicznych myśli (nie żebym wcześniej funkcjonowała zupełnie normalnie, też się bałam jakichś bzdur, miałam utrudnione relacje z ludźmi, ale nie tak jak teraz). Czuje się totalnym wrakiem. Pospieszyłam się trochę i w piątek mam wizytę u polecanej psychiatry, liczę, że mi zapisze coś porządniejszego i jakoś wrócę na prostą.

Najgorsze jest to, że mimo czytania forum czuję się jakaś samotna z tym wszystkim, jakby te lęki były wyjątkowe. Mam pytanie - jak długo trwało u was uświadomienie, że to choroba, irracjonalny stan, a nie uzasadniony strach? To jest trudne? Wiem, że każdy jest jednostkowym przypadkiem, ale mimo wszystko;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakis czas to trwalo zanim dowiedzialam sie ,że to choroba.Mysle że ostatecznie dotarlo to do mnie wtedy kiedy odnotowałam poprawę samopoczucia po lekach.No niestety....leki najszybciej radza sobie z takimi stanami.

Też mam takie wrażenie że jestem z ta choroba sama pomimo że czytam to forum i wiem jak wielu ludzi dotknietych jest tym problemem.Wystarczy zobaczyć ile osob wypowiada sie tu na forum a jeszcze ci ktorych tu nie ma? sa nas miliony...

To uczucie osamotnienia jest charakterystyczny dla osob chorych.Wydaje mi sie ,że mozesz byc otoczona rzesza wspierających cie i zyczliwych ci osob a i tak bedziesz to czuc...ale nie pisze tego po to zebys sie podlamala.Myslę,że tą puskę trzeba indywidualnie sobie wypelnić.

Pamietaj że jak juz dostaniesz lek od lekarza to tez moze minac jakis czas zanim poczujesz sie lepiej takze jakby co to sie nie nakrecaj dodatkowo.Bedzie dobrze zobaczysz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki. Psychiatra świetna, wreszcie poczułam się jakby ktoś się mną porządnie interesował (u poprzedniej miałam wrażenie takiej masówki, mimo że była całkiem sympatyczna i miała dobre opinie - obskurny ciasny gabinet, wszystko slychać na korytarzu, pani siada, pani mówi, narkotyków nie brała, dobra, to tu recepta i widzimy się za dwa tygodnie). Nowa lekarka zmieniła mi leki z Pramolanu na Fevarin, Haloperidol i doraźnie Lorafen, dopóki się nie przestawię. Prawdopodobnie mam zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne. Mam też szansę, że obajwy miną nawet po miesiącu przy regularnym przyjmownaniu leków. Rany, aż trudno mi uwierzyć, ja już nie pamiętam, jak to jest czuć się normalnie.

Póki co jeszcze do mnie nie dociera do końca, że to choroba. To chyba najtrudniejsze - uświadomić sobie, że lęki mają początek i koniec w mojej głowie i są tylko efektem nadprodukcji mojej wyobraźni. Nie za bardzo wiem, jak się za to zabrać. Psychoterapeutę też chyba zmienię, może moja pani doktor poleci mi kogoś kompetentnego. Zainteresowanym z Wrocławia i okolic mogę podać namiary.

 

-- 09 mar 2011, 21:05 --

 

Przepraszam za post pod postem, ale już sama nie wiem. Nadal wierzę swojemu lekarzowi, ale nie jestem pewna, co mi jest. Po tygodniu odstawiła mi jednak ten Fevarin i Haloperidol, tłumacząc to tym, że moje stany lękowe są prawdopodobnie efektem psychoz, a stan, w którym się boję, to urojenie. Biorę od tygodnia Pernazynę przeciwpsychotycznie i doraźnie Lorafen, który już powoli muszę zacząć odstawiać. Pernazyna nie tłumi mi lęków w ogóle. Dzisiaj do wzięcia Lorafenu (wczesnym popołudniem) aż mnie nosiło. To tak ma wyglądać? Jak długo muszę czekać na jakieś efekty? Jestem tak cholernie zmęczona.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×