Skocz do zawartości
Nerwica.com

meadbh

Użytkownik
  • Postów

    18
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez meadbh

  1. A ja biore paro już 23 dzień, powoli zwiększam dawkę (docelowo mam brać 30 mg) i nie chcę zapeszać, ale póki co jest super. Prawie wróciłam do stanu przed chorobą. Nie ma ani żadnej sztucznej euforii, ani prawie nie ma lęków. Tych konkretnych, nerwicowych, bo normalne stresy dnia codziennego wcale mnie nie omijają Ale to dobrze, wreszcie od dawna mam prawie pełne poczucie normalności. Tylko libido zauważalnie mi spadło i boję się, że zleci jeszcze bardziej. Rany, jest na to jakiś sposób? Bierzecie coś dla wyrównania?
  2. Mam pytanie, czy ktoś brał pernazynę i zauważył u siebie zwiększenie lęków? Biorę 100 mg na noc, usypia fajnie, ale każdego ranka wyrywa mnie ze snu atak paniki. Myślałam, że to normalny objaw nerwicowy, ale raz zapomniałam wziąć pernazynę przed snem i obudziłam się wyluzowana i spokojna.
  3. Spytaj lekarza. Ja osobiście wolałabym wysypkę niż lęki, ale paroksetynę można przecież czymś zastąpić. Natręctwaaaaa. Rany. Dziewiąty dzień na paroksetynie, lęki prawie minęły, ale za to przerabiam wszystkie możliwe natręctwa myślowe. Korby od tego dostaję, zakładam się ze sobą o coś bez przerwy, jak krzywo odstawię buty, to źle, jak stuknę paznokciem w klawiaturę, to dobrze. Mam nadzieję, że mi minie równie szybko jak inne skutki uboczne. Za to dopiero teraz czuję, w jakim stresie żyłam przez ostatnie trzy miesiące. Lęki miałam bez przerwy i zdążyłam się już do nich przyzwyczaić, teraz pojawiają się tylko na chwilę i czuję, jakie to parszywe, skręt żołądka, zimno, coś paskudnego.
  4. U mnie było trochę inaczej, bo psychiatra podejrzewała nie nerwicę lękową, a stany psychotyczne podpadające pod schizofrenię, stąd te przeciwpsychotyczne leki na start. Tyle że nie mam objawów schizofrenii w ogóle, jedynym argumentem była utrata racjonalnego myślenia podczas napadu lęku i ogólnie rozważam zmianę psychiatry, bo gdyby nie lektura forum, nadal bym jechała na samej pernazynie bez efektów i świadomości istnienia typowo przeciwlękowych leków poza benzo. Teraz mam kombo paro + pernazyna + promazin, z czego najbardziej liczę na to pierwsze. -- 30 mar 2011, 17:32 -- Ósmy dzień i mam wrażenie, że to zaczyna działać. Jest jakoś inaczej, nie chcę zapeszyć, ale chyba minimalnie lepiej. Jestem spokojniejsza i napad silnego lęku mam tylko rano, po przebudzeniu, reszta lęków jest trochę słabsza, skutki uboczne minęły, już się tak nie boję wychodzenia (prawie wcale się nie boję, prawdę mówiąc). Nawet natrętnych myśli jest mniej niż wczoraj. Wczoraj zakładałam się ze sobą co pięć minut;) To możliwe, żeby tak szybko był jakiś efekt?
  5. Mam nadzieję, że będzie dobrze. Paro praktycznie wymogłam na mojej psychiatrze, wcześniej leczyła mnie lekami przeciwpsychotycznymi, ale nie dawaly żadnych efektów poza sennością, więc to wszystko jakby moja decyzja i moja odpowiedzialność. Chciałabym, żeby zaskoczyło w miarę szybko, muszę jakoś studia skończyć.
  6. Dzięki, pocieszyłeś mnie. Fajnie by było, gdyby to była oznaka przyszłej skuteczności. Póki co rozwaliło mnie to, boję się wyjść z psem przed dom. Rany, jak ja bym cholernie chciała, żeby wreszcie coś na mnie zadziałało. Zrażać się nie zamierzam, będę to brała, przeżyję każdy skutek uboczny, byle był efekt. Mdłości też już przerobiłam, suchość w ustach też, ale to da się wytrzymać, tylko te lęki męczą.
  7. Hej, biorę paro na lęki czwarty dzień, dzisiaj po raz pierwszy całą tabletkę. Mam wrażenie, że zaostrzyly mi się objawy, lęk przed wyjściem z domu, do tej pory słaby, zaczął być wyraźnie odczuwalny, do tego stopnia, że skracałam sobie dzisiaj drogę do domu i lazłam przez jakieś błoto. To normalne na początku? Przejdzie mi? Mam wrażenie pogorszenia, jakiś głupi dół się przyplątał, że nic mi nie pomaga.
  8. Ja mam apokaliptyczne jazdy, też męczące jak cholera. Musisz czekać tyle czasu? Może dasz radę iść gdzieś prywatnie?
  9. Mnie też zadręczają lęki, a nowy lek jeszcze nie zaczął działać, w dodatku odstawiłam benzo, więc rozumiem cię doskonale. Próbuję jakoś przetrwać ten czas, zająć się czymkolwiek, niekoniecznie obowiązkami, zdrowie w końcu jest najważniejsze. Może zrób coś, co zawsze sprawiało ci przyjemność, coś takiego tylko dla ciebie, ale zajmij się czymkolwiek absorbującym, choćby film sobie obejrzyj, bo zostawanie sam na sam z myślami tylko pogarsza sprawę. Mi pomaga kontakt z ludźmi, odrywa mnie od strachu.I pamiętaj, nie ma opcji, żebyś miała hiv, nie masz wcale raka - to wszystko tylko twoje myśli, nic więcej.
  10. Chciałam założyć podobny wątek;) Myk jest taki, że jestem dopiero na starcie, poznałam kogoś, facet fajny, ale miał nieciekawe doświadczenia ze schizofrenikiem i mam wrażenie, że jest lekko uprzedzony wobec wszelkich zaburzeń. A ja mam cholernie silną nerwicę lękową i podejrzenie schizofrenii (prawdopodobnie mylne, bo podczas wywiadu nie dogadałam się z psychiatrą, no ale póki co jest). No i ja nie wiem, co z tym fantem zrobić. Myślałam, żeby trochę zaczekać, aż poznamy się lepiej i dopiero wtedy mu powiedzieć. Sama nie wiem. Ciężka sprawa. No i nie wiem jak reszta, ale ja trochę się wstydzę. Nie wiem do końca czemu, po prostu ta nerwica to nie jest coś, czego bym od siebie oczekiwała.
  11. Dzięki. Psychiatra świetna, wreszcie poczułam się jakby ktoś się mną porządnie interesował (u poprzedniej miałam wrażenie takiej masówki, mimo że była całkiem sympatyczna i miała dobre opinie - obskurny ciasny gabinet, wszystko slychać na korytarzu, pani siada, pani mówi, narkotyków nie brała, dobra, to tu recepta i widzimy się za dwa tygodnie). Nowa lekarka zmieniła mi leki z Pramolanu na Fevarin, Haloperidol i doraźnie Lorafen, dopóki się nie przestawię. Prawdopodobnie mam zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne. Mam też szansę, że obajwy miną nawet po miesiącu przy regularnym przyjmownaniu leków. Rany, aż trudno mi uwierzyć, ja już nie pamiętam, jak to jest czuć się normalnie. Póki co jeszcze do mnie nie dociera do końca, że to choroba. To chyba najtrudniejsze - uświadomić sobie, że lęki mają początek i koniec w mojej głowie i są tylko efektem nadprodukcji mojej wyobraźni. Nie za bardzo wiem, jak się za to zabrać. Psychoterapeutę też chyba zmienię, może moja pani doktor poleci mi kogoś kompetentnego. Zainteresowanym z Wrocławia i okolic mogę podać namiary. -- 09 mar 2011, 21:05 -- Przepraszam za post pod postem, ale już sama nie wiem. Nadal wierzę swojemu lekarzowi, ale nie jestem pewna, co mi jest. Po tygodniu odstawiła mi jednak ten Fevarin i Haloperidol, tłumacząc to tym, że moje stany lękowe są prawdopodobnie efektem psychoz, a stan, w którym się boję, to urojenie. Biorę od tygodnia Pernazynę przeciwpsychotycznie i doraźnie Lorafen, który już powoli muszę zacząć odstawiać. Pernazyna nie tłumi mi lęków w ogóle. Dzisiaj do wzięcia Lorafenu (wczesnym popołudniem) aż mnie nosiło. To tak ma wyglądać? Jak długo muszę czekać na jakieś efekty? Jestem tak cholernie zmęczona.
  12. Byłam dzisiaj u psychiatry, właśnie przechodzę z Pramolanu na Fevarin. Powiedziała mi, że nie można łączyć. Mam czekać do jutrzejszego wieczora (ostatni Pramolan wzięłam dziś rano) i dopiero wtedy będę mogła wziąć pierwszy Fevarin. A, doraźnie dostałam Loratan na wypadek napadów paniki, gdyby mi coś się potentegowało w głowie przy przestawianiu z jednych leków na drugie;)
  13. No wiem, dzięki:) Strasznie jestem zmęczona, w życiu nie miałam tylu paranoicznych myśli (nie żebym wcześniej funkcjonowała zupełnie normalnie, też się bałam jakichś bzdur, miałam utrudnione relacje z ludźmi, ale nie tak jak teraz). Czuje się totalnym wrakiem. Pospieszyłam się trochę i w piątek mam wizytę u polecanej psychiatry, liczę, że mi zapisze coś porządniejszego i jakoś wrócę na prostą. Najgorsze jest to, że mimo czytania forum czuję się jakaś samotna z tym wszystkim, jakby te lęki były wyjątkowe. Mam pytanie - jak długo trwało u was uświadomienie, że to choroba, irracjonalny stan, a nie uzasadniony strach? To jest trudne? Wiem, że każdy jest jednostkowym przypadkiem, ale mimo wszystko;)
  14. Cześć. Miałam nadzieję, że już mi mija, ale jednak okazało się, że nie. Od dwóch miesięcy niemal bez przerwy czuję lęk przed śmiercia, końcem świata, sama się nakręcam czytając opisy jakichś nawet wykluczających się wzajemnie proroctw, wszystko kręci się wokół apokalipsy. Sprawdzam wiadomości kilkadziesiąt razy dziennie, a jeśli znajdę coś, co pasuje do moich lęków (na przykład trzęsienie ziemi czy cyklon, choćby na tych terenach było to zupełnie normalne zjawisko), od razu jest panika, histeria i płacz, lęk o mnie, o rodzinę, zwierzęta, bliskich mi ludzi, wszystko. Nie jestem w stanie tego racjonalizować, dopiero po paru godzinach przychodzi względny spokój, a lęk utrzymuje się ciągle, w mniejszym lub większym nasileniu. Obserwuję niebo i wystarczy większa chmura, żebym się wystraszyła, hałas u sąsiadów za ścianą też powoduje lęki, silniejszy wiatr też, mróz, odwilż, no boję się wszystkiego. Nie wytrzymuję już. Biorę pramolan 50 mg 3 razy dziennie, chodziłam na terapię, ale ostatnio zmuszona byłam przestać (wracam w przyszłym tygodniu, zwyczajnie zabrakło mi pieniędzy). Nie mogę tak żyć. Spotkałam się z różnymi przypadkami nerwic, ale z takim jeszcze nie. Co najgorsze sama nie wiem, czy faktycznie jestem chora, czy może moje lęki są sluszne. Postanowiłam zmienić psychiatrę na jednego z najlepszych w okolicy, termin mam dopiero za miesiąc, ale już podczas rozmowy telefonicznej powiedział mi, że pramolan jest dość słabym i przestarzałym lekiem - dlatego liczę, że zapisze mi coś innego. Psycholog z kolei jest fajny, bardzo lubię z nim rozmawiać, ale praktycznie w ogóle nie poruszamy tematu moich lęków, a to one teraz martwią mnie najbardziej, drążymy inne problemy, moje relacje z ludźmi, rodziną. Nie wiem, czy to właśnie tak powinno wyglądać. W relacjach z ludźmi też mam problemy, jestem wycofana i kompletnie brak mi asertywności, ale czy ten straszny lęk może być pochodną mniejszych? Jestem cały czas chora ze strachu, apetyt spadł mi do zera, ciągle marznę i jestem coraz bardziej zmęczona. Wiem, że to trwa krótko, ale przestałam widzieć dla siebie szanse. Jestem cholernie nieszczęśliwa. Powinnam pisać pracę licencjacką, ale nie mogę się za nią zabrać. Ogólnie za nic nie mogę się zabrać, jestem w dołku. Całe życie mi się posypało w ciągu dwóch miesięcy. Tak cholernie zazdroszczę znajomym, którzy żyją bez strachu, a jednocześnie sama nie pamietam już,jak to jest. Właściwie nie wiem, po co to piszę, chyba chciałabym, żeby ktoś dał mi nadzieję, że kiedyś z tego wyjdę. Dałabym się nawet hospitalizować, byle tylko mi przeszło. Dziękuję wszystkim, którzy przeczytali i proszę o jakieś rady, bo zanim wyląduję u psychiatry, to chyba zwariuję na amen;)
  15. meadbh

    Witajcie

    Cześć, jestem nowa, zarówno na forum, jak w temacie. Wszystko zaczęło się miesiąc temu, takie paranoiczne lęki, że przez kilka dni chodziłam na rzęsach, nie byłam w stanie nic robić, nie jadłam, nie wychodziłam z domu. Poszłam do psychiatry, zapisałam się na terapie do psychologa, jestem zdeterminowana, żeby pomóc sobie jak najszybciej. Na razie czekam na efekty i diagnozę . Czytanie forum mnie uspokaja, podglądam je właściwie od początku, jakoś mi to pomaga zracjonalizować swój strach - że to tylko moja głowa, a nie faktyczne problemy. Jeszcze nie do końca zrozumiałam swoją sytuację, ciężko mi się w niej odnaleźć, wszystko jest nowe i cholernie męczące. Tak czy inaczej staram się żyć normalnie, ale bardzo różnie mi to wychodzi. Pewnie się tu zagnieżdżę na dłużej. Pozdrawiam i życzę wyzdrowienia zarówno sobie, jak wam.
  16. Cześć, od niecałych dwóch tygodni biorę pramolan na silne stany lękowe. Początkowo jedną tabletkę na noc. Poprawa była praktycznie od razu, pewnie efekt placebo, ale była, łaziłam szczęśliwa i bez strachu. Po paru dniach zgodnie z zaleceniami zaczęłam brać dwie tabletki i lęki wróciły, do tego doszły koszmary senne. Czuję się prawie tak źle jak przed wizytą u psychiatry i psychologa (łażę do obojga, tzn. u psychiatry byłam raz i kazała mi wrocić, jak mi się skończą przepisane leki). Czuję się obrzydliwie, ale biorę te tabletki na noc. Mogłabym brać też jedną rano i jedną wieczorem, ale wtedy przez cały dzień snuję się nieprzytomna. Gdzieś przeczytałam, że na początku może wystąpić pogorszenie objawów, ale nie pamiętam źródla - to prawda? Mam już siebie dosyć, wszystko zaczęło się na początku miesiąca i od tej pory nie poznaję własnego życia, wszystko kręci się wokół lęków.
×