Skocz do zawartości
Nerwica.com

Żołądek a depresja. Moja smutna historia


Zachmurami

Rekomendowane odpowiedzi

Zakupiłem wczoraj parówki z indyka (nie przepadam, ale co zrobić) w sklepie bezglutenowym

Parówki to z reguły chyba najgorszy syf spośród mięs (to znaczy nie wiadomo z czego są zrobione a najmniej z mięsa ;) ) może spróbuj przetestować czyste mięso z indyka (pierś albo mielone, dostępne w każdym sklepie, ja kupuję w Sezamie obok Domów Centrum).

 

Dokładnie tak!!! Parówki to syf, nieważne czy z glutenem czy bezglutenowe. Jedz jak najmniej przetworzonego jedzenia. Podejrzewam, że nawet ten gluten mniej by Ci szkodził jeśli znajdowałby się w produktach naturalnych, domowych. U mnie przynamniej tak jest. Mój przewód pokarmowy odczuwa każdą chemię, cokolwiek z paczki, puszki itd.

Dlatego zastanawiam się, co będzie jak się przeprowadzę do Warszawy... Gotować prawie nie umiem (w każdym razie niewiele potraw mam w swoim repertuarze), będę chyba dźwigać wałówki z domu... :pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlatego zastanawiam się, co będzie jak się przeprowadzę do Warszawy...

 

W Wawie jest i dobrze i źle. Dobrze bo jest trochę sklepów z eko żywnością, bezglutenowych etc więc da radę coś wybrać. Wczoraj byłem np. w nowym sklepie Glufree na Ursynowie i kupiłem sobie ciasto i konserwy. W mniejszych miejscowościach jest bankowo gorzej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_Pete_, tyle, że mój przewód pokarmowy znosi względnie jedynie naturalne produkty, domowe jedzenie, o żadnych konserwach nie ma mowy, nawet bez dodatku glutenu. Nie wiem dlaczego mój organizm toleruje tylko pure nature. :( Ponoć grzyb może uczulać powoli na wszystko, jest wrażliwy zwłaszcza na jakąkolwiek chemię. A ignorowanie przez wiele lat nietolerancji pokarmowych też robi swoje...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja tylko powiem, że mam dość tej marnej egzystencji. Wczoraj czułam się nieźle, myslałam, że będzie jako tako... no ale oczywiście, nadciąga feralna godzina 17-18.00 i proszę, zaczyna się :(:( ! Boli całe nadbrzusze, pod żebrami, taki rozlany, tępy ból. I bulgotanie z lewej strony, pod pachą niemalże.. I nic do rzeczy nie ma dieta, wczoraj unikałam surowizny, zjadłam tofu, trochę sałaty, parę wafli ryżowych, na obiad ryż z warzywami... A teraz znów ćmi... :?

 

Będę dziś wiecz robić kolejne RTG i konsultować je z chirurgiem ogólnym. Udało mi się umówić na wizytę. Ale czy będzie miał pomysł, co dalej? Szpital? Wycinanie jelita (fajna perspektywa, prawda)? Kolejne badania:? :shock: Już mi się nie chce dalej dociekać i walczyć :( Żeby się leczyć, trzeba mieć końskie zdrowie...- diagnozowali mnie przez tyle miesięcy i nie potrafili zdiagnozować. Może za zdrowo się trzymałam? No to teraz będzie kryzys, nie zamierzam się już dobrze trzymać... :? Już nie mam siły.

Nie chce mi się tak już wegetować z wiecznie bolącymi trzewiami, biegać po lekarzach... ja chcę żyć, normalnie żyć, tęsknię za normalnością...

 

Ech, niech mnie biorą do tego szpitala, uśpią, pokroją... i niech się obudzę zdrowa.

 

[Dodane po edycji:]

 

A ja tylko powiem, że mam dość tej marnej egzystencji. Wczoraj czułam się nieźle, myslałam, że będzie jako tako... no ale oczywiście, nadciąga feralna godzina 17-18.00 i proszę, zaczyna się :(:( ! Boli całe nadbrzusze, pod żebrami, taki rozlany, tępy ból. I bulgotanie z lewej strony, pod pachą niemalże.. I nic do rzeczy nie ma dieta, wczoraj unikałam surowizny, zjadłam tofu, trochę sałaty, parę wafli ryżowych, na obiad ryż z warzywami... A teraz znów ćmi... :?

 

Będę dziś wiecz robić kolejne RTG i konsultować je z chirurgiem ogólnym. Udało mi się umówić na wizytę. Ale czy będzie miał pomysł, co dalej? Szpital? Wycinanie jelita (fajna perspektywa, prawda)? Kolejne badania:? :shock: Już mi się nie chce dalej dociekać i walczyć :( Żeby się leczyć, trzeba mieć końskie zdrowie...- diagnozowali mnie przez tyle miesięcy i nie potrafili zdiagnozować. Może za zdrowo się trzymałam? No to teraz będzie kryzys, nie zamierzam się już dobrze trzymać... :? Już nie mam siły.

Nie chce mi się tak już wegetować z wiecznie bolącymi trzewiami, biegać po lekarzach... ja chcę żyć, normalnie żyć, tęsknię za normalnością...

 

Ech, niech mnie biorą do tego szpitala, uśpią, pokroją... i niech się obudzę zdrowa.

 

No to już wiem, wynik był od razu... RTG wykazało to samo, co ponad rok temu - rozdęta pętla jelita grubego w okolicy zagięcia śledzionowego, duzo gazów w okolicy przepony... Mozliwe, ze jelito grube układa się w dziwny sposób, jest tam jakiś zrost/ przewężenie / zapętlenie (guz? oby nie, odpukać), który powoduje, że wszystko fermentuje gdzieś w okrężnicy (nadbrzusze) i nie może przejść dalej, a ja odbieram to jako ból żołądka.

Mam zrobić pasaż przewodu pokarmowego. Pan doktor przejął się mną, i załatwił pierwszy wolny termin w szpitalu na Szaserów, przyszły czwartek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_Pete_, tyle, że mój przewód pokarmowy znosi względnie jedynie naturalne produkty, domowe jedzenie, o żadnych konserwach nie ma mowy, nawet bez dodatku glutenu. Nie wiem dlaczego mój organizm toleruje tylko pure nature. :( Ponoć grzyb może uczulać powoli na wszystko, jest wrażliwy zwłaszcza na jakąkolwiek chemię. A ignorowanie przez wiele lat nietolerancji pokarmowych też robi swoje...

 

No ja też dochodzę do stwierdzenia, że u mnie to co chemiczne się kiepsko sprawdza. Mi się wydaje, że mam jeszcze inne badziewia oprócz nietolerancji glutenu. Wczoraj jadąc na stare śmieci wypiłem po drodze pół litra tigera, bo spać mi się chciało podczas jazdy. Co ciekawe to już drugi raz jak kiepsko się poczułem po tigerze. Drugi raz po odstawieniu antydepresantów, wcześniej te wytłumiłyby objawy.

 

Mi się wydaje, że jest coś jeszcze dodatkowo. Obstawiam, że przez zwiększoną przepuszczalność jelita organizm przestał tolerować konserwanty bo po zwykłej kawie jest z reguły ok.

 

Mam wrażenie, że dopóki nie uszczelnimy jelita to będziemy się tak bujać i bujać.

 

[Dodane po edycji:]

 

Mam zrobić pasaż przewodu pokarmowego. Pan doktor przejął się mną, i załatwił pierwszy wolny termin w szpitalu na Szaserów, przyszły czwartek

 

No niestety, jesteśmy rzadkimi przypadkami więc tak to właśnie wygląda, że trzeba się nachodzić by znaleźć przyczynę. A to często kosztuje dużo czasu. Głowa do góry, dasz radę, jesteś już blisko.

 

Skoro piszesz, że obojętnie co byś nie zjadła to czujesz się źle, to problem faktycznie może być mechaniczny. Jest jeszcze takie jedno badanie (o którym sam myślę). Nazywa się enteroskopia dwubalonowa i też coś może wnieść do sprawy - obrazuje jelito cienkie i pozwala wykluczyć stany zapalne/guzy jelita cienkiego. Nie żebym Ci takie choroby sugerował:) Ale skoro się obawiasz czegoś gorszego to miałabyś czarno na białym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj jadąc na stare śmieci wypiłem po drodze pół litra tigera, bo spać mi się chciało podczas jazdy. Co ciekawe to już drugi raz jak kiepsko się poczułem po tigerze. Drugi raz po odstawieniu antydepresantów, wcześniej te wytłumiłyby objawy.

 

Ja po takiej ilości Tigera to bym chyba wykitowała. :lol::pirate: Ja nwet soków z kartonów nie pijam, bo źle się po nich bardzo czuję. :roll:

 

 

I nic do rzeczy nie ma dieta, wczoraj unikałam surowizny, zjadłam tofu, trochę sałaty, parę wafli ryżowych, na obiad ryż z warzywami...

 

Brązowy ryż czy biały? Biały nie robi dobrze na jelita... Ja się na przykład po białym bardzo źle czuję. Po brązowym natomiast ok. Spróbuj jeść więcej warzywnych zup z kaszą jaglaną, najlepiej na oliwie z oliwek, tzn. gotuj na wodzie różne warzywka, dodaj kaszę i pod koniec gotowania łyżkę oliwy. Taka zupa bardzo dobrze robi na przewód pokarmowy, jest bardzo lekkostrawna i sycąca, mnie podleczyła teraz z moich dolegliwości żołądkowo-jelitowych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skoro piszesz, że obojętnie co byś nie zjadła to czujesz się źle, to problem faktycznie może być mechaniczny. Jest jeszcze takie jedno badanie (o którym sam myślę). Nazywa się enteroskopia dwubalonowa i też coś może wnieść do sprawy - obrazuje jelito cienkie i pozwala wykluczyć stany zapalne/guzy jelita cienkiego. Nie żebym Ci takie choroby sugerował:) Ale skoro się obawiasz czegoś gorszego to miałabyś czarno na białym.

 

Tak, mam w pierwszej kolejności zrobić sobie pasaż układu pokarmowego, poźniej ewentualnie TK jamy brzusznej. Jakoś boję się tego wszystkiego, ech :( . Moja mama miała robiony pasaż jelita xxx lat temu - miała problem ze spastycznie obkurczoną esicą i zstępnicą (skłonności genetyczne?) - zaparcia i biegunki.

 

Pewnie, dla zdrowia psychicznego, powinnam darować sobie konsultacje z dr Google'm, ale właśnie, próbując dowiedzieć sie czegoś o pasażu układu pokarmowego, doczytałam w necie, że niewiasta miała podobny zabieg (łyżeczkowanie martwej ciąży)... a wskutek tegoż zabiegu... zrosty w jelitach :?

http://zapytaj.echirurgia.pl/pyt2634.htm

Okazuje sie, że zrosty mogą powstać wszędzie, w całej otrzewnej - wskutek miejscowego podrażnienia otrzewnej w trakcie zabiegu. Załamka. Jeżeli to to, to raczej nie leczy się tego operacyjnie, bo operacja = kolejne zrosty, i tak koło się zamyka. :?:(

 

[Dodane po edycji:]

 

-asia- ryż był akurat biały, ale brązowy tez spożywam, często. _Pete_ ma racje - to nie ma wiele wspólnego, raz wydaje mi się, że wszystko szkodzi, innym razem jest dobrze. W sobotę po raz pierwszy od dłuugiego czasu wypiłam dwa kieliszki czerwonego wina i zjadłam sałatkę z majonezem, jakiś ser pleśniowy, nieźle toksyczny mix, prawda. Zamiast chodzić po ścianach, poczułam się... nieźle. Cabernet mnie dobrze znieczulił, nic nie bolało :shock: . No, może głowa... the morning after ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zachmurami a trzymasz w ogóle tą bezglutenową dietę? Pisałaś, że było po niej lepiej. Może to też jakiś trop?

 

Z badań jak masz możliwość to weź sobie mri jamy brzusznej zamiast tk. Nie ma wtedy naświetlania. Najlepsza na jelitko cienkie jest jednak enteroskopia bo tk samo w sobie za wiele nie pokaże. No chyba, że chodzi o pokazanie "ułożenie" narządów w jamie brzusznej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

-asia- ryż był akurat biały, ale brązowy tez spożywam, często. _Pete_ ma racje - to nie ma wiele wspólnego, raz wydaje mi się, że wszystko szkodzi, innym razem jest dobrze. W sobotę po raz pierwszy od dłuugiego czasu wypiłam dwa kieliszki czerwonego wina i zjadłam sałatkę z majonezem, jakiś ser pleśniowy, nieźle toksyczny mix, prawda. Zamiast chodzić po ścianach, poczułam się... nieźle. Cabernet mnie dobrze znieczulił, nic nie bolało :shock: . No, może głowa... the morning after ;)

 

Owszem, ma sporo wspólnego, bo reakcja na zjedzone niewłaściwe produkty (tzn. takie, których nie tolerujemy) może wystąpić nawet kilka dni po ich spożyciu. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

-asia- ja mam wrażenie, że szkodzi sam fakt posiadania jakiejkolwiek treści pokarmowej w jelitach - jeżeli jest jakaś przeszkoda, coś co zakłóca pasaż. Oczywiście, mam wrażenie, że moje stany psychiczne też wpływają na układ pokarmowy: te skurcze są bardziej bolesne, gdy jestem zdenerwowana.

Odstawienie glutenu nie przyniosło w moim przypadku spektakularnej poprawy.

 

 

Albo mam dziwnie podwyższony próg czucia trzewnego, albo po prostu coś tam jest i ma prawo boleć. "To" najbardziej rozkręca się wieczorami, boli tak, aż robi się słabo (te ataki zdarzają się nie zawsze, średnio co 2-3 dni)... a przez pozostałą część dnia czuję, jakby mnie ktoś kilkakrotnie kopnął w trzewia. Da się z tym jeszcze, póki co, pracowac, żyć, ale to taka wegetacja na siłę.

 

A wieczorem? Ćwiartka Mirzatenu chyba osłabia czucie trzewne i jakoś zasypiam. Czy mirtazapina wpływa na próg odczuwania bólu - chyba tak...

Ale nie można cały czas żyć na zamulaczach, to droga donikąd. Co będzie nastepne? Morfina? :?

 

Mój wieczór to napar z melisy, ciepły prysznic, ćwiartka Mirzatenu i sen... Ledwo żyję. Mąż nie ma ze mnie żadnego pożytku - jestem obolała i marzę o tym, żeby się dzień skonczył :?

Chciałby wyjechać gdzieś, na kilka dni do Europy, kupić tanie bilety lotnicze. A ja nie mam siły, nie cieszy mnie zmaganie się z tymi bolącymi trzewiami

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Asia ma rację, wpływ nietolerancji pokarmowych na samopoczucie może być z opóźnionym zapłonem niestety. To by tłumaczyło też sytuację u mnie - że raz lepiej, raz gorzej pomimo trzymania diety. Pewnie gdzieś tam jeszcze popełniam błędy, które dają o sobie znać.

 

Zachmurami najważniejsze byś w końcu miała pewność co się dzieje, dlatego zagryź zęby i kontynuuj badania. Gdyby było gorzej ze zdrowiem psychicznym zawsze jest cała masa leków, którą można pomóc i nie muszą to być zamulacze, które bierzesz.

 

U mnie osobiście raz lepiej, raz gorzej. Bez psychotropów błędy w diecie bolą, ale jakaś droga to jest, bo w końcu widzę co szkodzi, a co nie. Jest jeszcze jedna rzecz-cukier. Wprowadziłem go znów do diety i moja koncentracja i nastrój poszły w górę.

 

P.S. Odebrałem wynik na poziom d-arabinitolu. Norma, czyli problemy z candidą to przeszłość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_Pete_, a ja jak zjem coś słodkiego to mam zaraz w przełyku taką przezroczystą albo białawą gęstą wydzielinę, i ona powoduje u mnie pieczenie, muszę to wykasłać, bo mnie pali. :shock: To samo, gdy nie ma dostępu do tlenu. Tak stało się godzinę temu, gdy byłam dłużej w centrum handlowym. Dosłownie się zaczęłam powolutku dusić, a w przełyku pojawiała się ta wydzielina i oskrzela mi się zalepiały, do tego język robi mi się wtedy biały, śluzówki w buzi pieką. Dopiero jak wyszłam na powietrze zaczęłam powoli odksztuszać tą wydzielinę i wracać do siebie. :( Wkrótce już powinnam mieć ten tlen w kroplach, chyba w piątek. Kurcze, coś ewidentnie nie lubi tlenu i się wtedy rozwija. Może to być zarówno grzyb jak i bakteria. :pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

-asia- współczuję :( . No cóż, mamy takie dziwaczne dolegliwości, przy których współczesna medycyna wymiata :o Chociaż to, co opisujesz wygląda mi trochę na jakiś paskudny refluks :( . Refluks też może mieć taką odmianę powodującą dolegliwości oddechowe. Pisałaś chyba, że miałaś stwierdzoną jakąś przepuklinę rozworu przełykowego.

 

_Pete_ ćwiartka mirzatenu to raczej mała dawka, już nie ma żadnego działania antydepresyjnego, ale pozostaje działanie uspokajające. Na mnie działa jak zamulacz, bo śpię po tym jak dziecko. Połykam ok. 22.00 i pięknie zasypiam. Chyba działa też przeciwbólowo, ten okruszek... no chyba że sobie to wszystko wmówiłam i równie dobrze mogłabym łykać np. pokruszoną kredę i byłby taki sam efekt. :lol: Ale wątpię, inni mają podobne spostrzeżenia na ten temat. Probowałam odstawić, pojawiły się kłopoty z zasypianiem. Wygląda na to, że jestem uzależniona.

 

Marian - rano czuję się zmęczona, mam mniejszy lub większy ścisk w trzewiach.

 

Uugh. Jutro badanie, boję się jak diabli, trzymajcie za mnie kciuki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zachmurami, no niby właśnie wygląda trochę na dziwny refluks. Ale dlaczego to się pojawia, gdy nie ma dostępu do tlenu? Czyżby mi wtedy aż wszystkie narządy stawały, że i zwieracz przełyku totalnie przestawał pracować, tzn. jego mięśnie? :( To na pewno ma jakiś związek z tlenem i krążeniem krwi w całym organizmie, bo ogólnie wtedy nie tylko mnie pali, dusi, mam tą wydzielinę, nie mogę dobrze przełykać, ale i robię się blada/sinawa, mam bardzo zimne dłonie i stopy, czasem drętwienia. To wszystko jest bardzo dziwne. Jeśli się kiedyś dowiem, o co w tym wszystkim chodzi to będę najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_Pete_, no ale jak to zrobić, żeby mieć 100% pewności? Ja mam jeszcze problem z chlamydią pneumoniae i mycoplasmą pneumoniae, a one także dają objawy ciągłego niedotlenienia, kłopoty z krążeniem... Ja już kompletnie nie wiem jak to wszystko ugryźć. :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zrób sobie może to co ja - d-arabinitol (metabolit grzybów). To jest najbardziej miarodajne badanie, mocno skuteczne, może nie na 100%, ale myślę, że 90% powinno dać spokojnie.Poczytaj o nim, jest trochę materiałów po angielsku. Zwłaszcza jak nic nie wychodzi z posiewów, a są objawy może to oznaczać, że grzybki są poza przewodem pokarmowym i takie badanie rzuca tu światło na problemy. Może warto sprawdzić? Mnie to badanie polecała babka obeznana w temacie, przewlekle chora na kandydozę, a jej z kolei zalecała osoba pracująca w ośrodku pomocy dla dzieci z autyzmem, które jak wiadomo mają problemy m.in. z grzybicą i takie badanie to u nich standard.

 

Wiesz u mnie były problemy z candidą, przeleczyłem się i trochę pomogło, ale część objawów została. Mając taki wynik mam pewność, że u mnie główny problem to nietolerancje pokarmowe (czyli tak naprawdę leaky gut syndrome).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_Pete_, no to ciekawy pomysł, a gdzie można takie badania w Wawie zrobić? Gdzie je robiłeś? Drogie są?

Ja mam kolejne potwierdzenie, że brak tlenu mi szkodzi - jak zawsze, gdy przebywam w miejscu gdzie go brak następnego dnia mam problemy ze śliniankami (bolą, są trochę powiększone, a w buzi ropa). Tak jak dziś po wczoraj. Do tego wysięk z ucha. Miałam robione kiedyś usg ślinianek i też mi wyszło, że są powiększone. Tak jest za każdym razem przy braku dostępu do tlenu. :( To jakaś komedia. Albo nie - tragedia. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli się kiedyś dowiem, o co w tym wszystkim chodzi to będę najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi. :roll:

 

Dokładnie, mogę się pod tym podpisać. jeżeli nie wiemy, co z nami się dzieje, to nie mamy pojęcia jak się skutecznie leczyć :(

 

Jak wiecie, miałam mieć dziś pasaż przewodu pokarmowego w szpitalu. Poodkładałam sobie sprawy zawodowe na później, tak żeby mieć dzień wolny - bo to może potrwać kilka godzin. W szpitalu umówiona byłam na 9 rano. Czekałam pól godziny na radiologa, później gdy juz zaczęłam zdejmować bluzkę...przywieźli kogoś z OIOMU na cito i musiałam się ubrać i poczekać jeszcze dłużej... A w koncu przemiły pan radiolog przeprosił mnie, oznajmiwszy, ze zepsuła się aparatura i badanie się nie odbędzie. Mam dzwonić w przyszłym tygodniu i umawiać się na kolejny termin.

No pech straszny :x Dobrze, że mnie nie zdążyli jeszcze nakarmić barytem, ponoć paskudne to jest.

 

[Dodane po edycji:]

 

A dzisiaj czuję się dobrze. Dziwne to wszystko, dziwne :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zauważyłem u siebie ,że jeżeli coś źle wpływa na krążenie krwi albo jest duszno w pomieszczeniu to zaraz tracę siły ,czuję się otępiony.I nie ma odstępstwa od tej reguły.Umiarkowany wysiłek fizyczny oraz świeże powietrze likwiduje ten problem . Zachmurami, moja przygoda z nerwicą zaczęła się właśnie od bólów brzucha. To było ponad 16-ście lat temu.Ale u mnie wszystkie badania wychodziły prawidłowo .Zresztą do dzisiaj nie miałem ,nie mam żadnych problemów , które by uzasadniały ten ból.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli się kiedyś dowiem, o co w tym wszystkim chodzi to będę najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi. :roll:

 

Dokładnie, mogę się pod tym podpisać. jeżeli nie wiemy, co z nami się dzieje, to nie mamy pojęcia jak się skutecznie leczyć :(

 

Jak wiecie, miałam mieć dziś pasaż przewodu pokarmowego w szpitalu. Poodkładałam sobie sprawy zawodowe na później, tak żeby mieć dzień wolny - bo to może potrwać kilka godzin. W szpitalu umówiona byłam na 9 rano. Czekałam pól godziny na radiologa, później gdy juz zaczęłam zdejmować bluzkę...przywieźli kogoś z OIOMU na cito i musiałam się ubrać i poczekać jeszcze dłużej... A w koncu przemiły pan radiolog przeprosił mnie, oznajmiwszy, ze zepsuła się aparatura i badanie się nie odbędzie. Mam dzwonić w przyszłym tygodniu i umawiać się na kolejny termin.

No pech straszny :x Dobrze, że mnie nie zdążyli jeszcze nakarmić barytem, ponoć paskudne to jest.

 

Ojej, to faktycznie pech, nie ma co... :( No nic, pozostaje czekać na kolejny termin...

 

Zauważyłem u siebie ,że jeżeli coś źle wpływa na krążenie krwi albo jest duszno w pomieszczeniu to zaraz tracę siły ,czuję się otępiony.I nie ma odstępstwa od tej reguły.Umiarkowany wysiłek fizyczny oraz świeże powietrze likwiduje ten problem .

 

Dokładnie tak, mam IDENTYCZNIE!!!!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

[quote name="Zachmurami"

A dzisiaj czuję się dobrze. Dziwne to wszystko' date=' dziwne :shock:[/quote]

 

Też tak mam. Zauważyłem tutaj związek między tym co zjem dzień wcześniej, a samopoczuciem dnia kolejnego.

 

Coś w tym jest!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×