Skocz do zawartości
Nerwica.com

Problemy gastryczne, jelito nadwrażliwe, brzuch, itp.


fantomek

Rekomendowane odpowiedzi

a pulsuje / pulsował wam środek brzucha , albo ta część za żebrami pod mostkiem , takie uczucie jakby obce ciało było w brzuchu Question no i tak jakby pieczenie w tych miejscach :?: a i jeszcze , czy macie problemy z wypróźnianiem się :?: tj. że wam się niechce :?: może przez to tak boli brzuch w różnych miejscach :?: Odpiszcie :|

 

[ Dodano: Sro Sie 09, 2006 9:05 am ]

no i chęć do wymiotów :?:

 

[ Dodano: Sro Sie 09, 2006 10:28 am ]

nikt nie napisał ............ :| to znaczy że moje bojawy to epidemia ;)

 

[ Dodano: Sro Sie 09, 2006 3:54 pm ]

Cekam na opinię , to normalne objawy ze strony jelita draźliwego ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

prosta rada, wszystko to oczywiscie nerwy,jesli ciagle myslimy o tym jak sie czujemy to czujemy sie coraz gorzej. Wiem ze to trudno nie myslec co dzieje sie z naszym organizmem ale trzeba walczyc. Mama tak samo i powoli zaczynam nie reagowac na te rozne bole, zmuszam sie poprostu.

Pozdrawioam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak miewałam te pulsowania w brzuchu. Mam też co jakis czas takie dziwne pieczenie ponad pępkiem. I tak od lat. Jak się nasila nerwica, to wszystko jest częstsze, jak był czas, że czułam się idelanie, nic takiego się nie pojawiało. I dzięki temu wiem, że to nerwy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak miewałam te pulsowania w brzuchu. Mam też co jakis czas takie dziwne pieczenie ponad pępkiem. I tak od lat. Jak się nasila nerwica, to wszystko jest częstsze, jak był czas, że czułam się idelanie, nic takiego się nie pojawiało. I dzięki temu wiem, że to nerwy.

 

no wlasnie....nerwy. na tym forum juz zostalo powiedziane wlasciwie wszystko. nerwy i stres zawsze z nami beda tylko musimy z nimi odjac walke i to nie jest tak ze ci wiecznie usmiechcnieci nie maj stresow, poprostu mysle lepiej z nim sobie radza. walczmy wiec bo zycie mamy tylko jedno i ........szybko nam przeleci a nim sie zorientujemy bedziemy juz starsi i jeszcze bardziej nieszczensliwi ze stracilismy najlepszy okres w naszym zyciu.

pozdrawiam amadeus

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mam identyczne objawy

poczatkowo pomagał mi xanax doszłam nawet do dawki 4mg dziennie, ale kończyło się na tym, że po wyjściu z domu wracałam do niego po godzinie bo padałam z nóg ze zmęczenia, a w barze upijałam się połową butelki piwa. Staram się jakoś z tym walczyć tłumacząc sobie, że tak naprawde nic mi nie jest i sama sobie to wszystko wmawiam, ale nie często to pomaga. Przed wyjściem do pracy biore 0,5mg zomirenu, czasem w trakcie jakieś nospy i tak siedze z zegarkiem w ręce odliczając 8h. Takie zycie jest do bani, ale jak wy nie wiem co z tym zrobić.

ps. Dieta równiez bardzo mi pomaga, ale przez to odmawiam sobie samych przyjemności- kawa, czekolada, frytki aut.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zgadzam sie z tym, tak nie mozna zyc. nie mowie ze zdarza sie to codziennie ale nawet przy lekkim stresie juz zaczyna mnie piec, tak jak dzisiaj. narazie ok, wytrzymuje ten piekacy bol ale jak dlugo moj organizm to wytrzyma to nie wiem, wiec trzeba z tym skonczyc, z kawy tez zrezygnowalem w zupelnosci.

Jedno mnie zastanawia, ciekawe ilu ludzi wsrod nas cierpi na rozne dolegliwosci nerwicowe, wiadomo iz nikt sie nie przyzna...............

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem nowy na tym forum ale ciesze się że je znalazłem bo to co mnie spotyka od 2 lat to jest koszmar.....A wszystko zaczęło się jak byłem w Irlandii (teraz wiem że nie nadaje się na jakiekolwiek wyjazdy bo o niczym innym nie myślałem tyko o żonie,córce,rodzicach i Polsce)poprostu pewnego poniedziałku w pracy poczułem bardzo silne ukłucia razem z pieczeniem i zaraz potem ogromne ciepło które zaczęło rozchodzić się po moim ciele i zaczołem mieć wrażenie że się duszę,że mam zawał.Oczywiście przyjechała karetka ale poza bardzo szybką pracą serca nic u mnie nie stwierdzili bo EKG wyszło ok,no ale od tego momentu zacząłem mieć duszności i duszności i duszności i lęk że mogę tu umrzeć ale jakoś dotrwałem do terminu mojego powrotu do kraju i tu oczywiście hura na lekarzy...dosłownie wszystkich i co?i nic poza przepukliną przełyku,refluksem i rozsypującym się kręgosłupem no i najważniejszym...NERWICĄ I NAPADAMI LĘKU.A działo mi się wszystko i nadal mnie to dotyka ale żadziej czyli:duszności,wzdęcia,kłucia w klatce piersiowej,pod lewą łopatką,drętwienia rąk i nóg,zawroty głowy,uczucia że się duszę,uderzenia gorąca do głowy,uderzenia ciśnienia do szyi i głowy i chyba najgorsze po dusznościach to bóle serca,kołatania,raz szybkie a za chwilę wolne bicia po których mam wrażenie że odlatuje itp itd i jak tu normalnie funkcjonować w pracy....koszmar.Proszę napiszcie do mnie czy te objawy to naprawde nerwica czy ja mam cos chorego bo u mnie nie ma tak że najpierw jest lęk a później dolegliwości tylko np.w momęcie poczuje jak skacze mi serce poczym robi mi się słabo i dopiero wtedy zaczynam sie nakręcać...pomóżcie mi jakos bo ja rozumiem że można chorować miesiąc ale nie 2 lata.......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Andrew, przykro mi, ze tak znosisz dlugotrwaly stres.. czy pronowales juz jakis metod na uspokojenie siebie i organizmu? ja podczas dlugotrwalych stresow mialam rowniez problemy z zoladkiem i jelitami. czulam, jakbym pod mostkiem miala napompowany balon powietrza - cos, co zatykalo mnie na kilka dni i nie dalo sie tego pozbyc zadnymi przepisanymi przez lekarza pierwszego kontaktu lekarstwami. do tego bolalo mnie na tyle, ze paralizowalo wiekszosc ruchow.. przy krotkotrwalych stresach mam cos zupelnie przeciwnego - reakcje przyspieszonego trawienia, ktora tez utrudnia normalne funkcjonowanie, ale objawy sa chyba zbyt slabe, zeby okreslac to mianem nadwrazliwego jelita. caly czas probuje z metodami relaksacji i sadze, ze pomogly mi one zniesc stres na troche inny poziom percepcji i zmniejszyly reakcje mojego zoladka. inaczej znosze dlugotrwaly stres i mniej go odczuwam w swiadomosci, ale kiedy staram sie go pozbyc ze swiadomosci, wylewa sie z podswiadomosci w postaci koszmarow sennych. niestety zauwazylam tez, ze wplywa on niekorzystnie takze na moj uklad immunologiczny. niezaleznie od wszystkiego, teraz zamiast zoladkowo, podczas dlugotrwalego stresu zaczynam chorowac ciezko - w lecie na grype, a zima nawet zapalenie oskrzeli. zastanawiam sie, czy ktos juz przechodzil przez podobny scenariusz lub czy ktos wie, jak oszukac podswiadomosc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich. Cieszę się, że w koncu znalazłam to forum i być może będę mogła się w koncu komuś (wam wszystkim) wygadać.

Właściwie to zawsze byłam "problemowa", zawsze coś było nie tak.

Zawsze bałam się swojej przyszłości, tego czy dam radę przeżyć choć jeden dzień. Jak to będzie wyglądać kiedy świat stanie dla mnie otworem, a ja juz nie bede mogła niestety zapytać kogoś o drogę :roll:

Teraz życie wystawiło mnie na dosyć ciężką próbę. Parę miesięcy temu, moja mam trafiła do szpitala z udarem mózgu- juz nie mówiąc o tym, że gdyby nastąpiło to w nocy, już by jej tutaj nie było...

Wydawało mi się, że dam radę. Niestety tak nie jest. Mama jest sparalizowana (prawa połówka) i wymaga we wszystkim pomocy drugiej osoby, czyli w tym przypadku mojej.

Na początku jakoś dawałam radę, teraz robi się coraz gorzej. Nagle zaczęłam mysleć o swoim zyciu, o swoich potrzebach, o tym że nic się juz nie zmieni i wszystko bedzie wyglądać tak jak teraz. Żadnej własnej rodziny, nic...

Przychodzą mi do głowy różne myśli. Nie potrafię znaleźć rozwiązania, a co gorsze powoli tracę nad tym wszystkim panowanie.

Kiedyś miałam ogromna depresję. Zdarzało się, że nie wychodziłam z domu przez parę tygodni, było mi wszystko jedno. Teraz zaczyna to powracać ze zdwojoną siłą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej! Wygadanie sie zawsze w jakims stopniu pomaga, przynajmniej mi(chociaz ja w ogole lubie mowic...). Wiesz co, masz dla kogo zyc, nie tylko (AZ) dla siebie ale jeszcze dla Matki. Skoro tak jest to warto powalczyc o to zycie, prawda? Zmierzam do tego ze samo wygadanie sie tutaj, choc jest na pewno krokiem w dobra strone, nie wystarczy. Jesli Cie dobrze zrozumialem, to masz mysli samobojcze, a z tym nie warto igrac. Wiem co mowie bo dwa razy probowalem sie zabic. Gdy pojawiaja sie takie mysli to nie ma na co czekac, trzeba sie zwrocic o pomoc do fachowca. Na poczatek moze psycholog i jakas terapia, jesli to nie pomoze to pewnie psychiatra. To brzmi groznie, ale spojrz na to w ten sposob. Taki stan to choroba, nic mniej ale tez nic wiecej, wiec nie ma sie czego wstydzic. A jak czlowiek jest chory to zglasza sie do lekarza, proste. Na razie tyle ode mnie, jesli Cie zle zrozumialem, to przepraszam.

Jakbys chciala pogadac to pisz tutaj (na forum), albo zlap mnie na GG. Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

te objawy to oczywiscie tylko i wylacznie stres, tak jak estelka napisala trzeba znalezc sposob jak sie tego pozbyc albo radzic sobie w inny sposob.

mam tak samo, w zasadzie sa takie dni ze jest tragicznie. Musimy uwierzyc ze jestesmy normalnymi zdrowymi ludzmi a te wszystkie przypadlosci sami sobie tworzymy. trzeba myslec inaczej, sam sie staram ale nie zawsze wychodzi. fight. to jest tylko zycie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może to dziwne, ale odkąd pamiętam zawsze miałam problem z tym, żeby żyć dla siebie. Zawsze potzrebowałam tej drugiej osoby, by w końcu poczuć się silniejszą psychicznie i witać każdy dzień szczerym uśmiechem.

Żyję dla mamy, wiem o tym i pewnie tak bedzie...ale czy to wystarcza?

Mam w sobie jakąś cholerną blokadę, która nie pozwala mi spojrzeć na to wszystko inaczej.

Czasem siadam i rozmyslam. Wtapiam się w to co było kiedyś. Kiedy było źle, zaczynam od nowa się nad sobą użalać, kiedy dobrze, zaczynam za tym tęsknić. Wiesz, to taka tęsknota za przeszłością i strach stawienia czoła czemuś nowemu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tez tak czasem mam, zawsze jak mnie zlapie dolek, to zamiast robic cos konkretnego, zaczynam od nowa rozpamietywac przeszlosc. Ale walcze z tym, bo wiem ze patrzac stale do tylu nie da sie skutecznie dbac o wlasna przyszlosc. A strach stawienia czola czemus nowemu?Coz, ja jestem mistrzem zaczynania od nowa, wiekszy strach wzbudza we mnie koniecznosc utrzymania tego co sie wywalczylo.Zawsze jak juz do czegos dojde, to zaczyna sie na nowo wszystko psuc(najczesciej z mojej winy,leki, deprechy itd).I wtedy zamiast walczyc wycofuje sie i za jakis czas zaczynam od nowa.Tak bylo dotychczas w kazdym razie. Mam nadzieje ze tym razem wreszcie wyrwe sie z tego blednego kola i uda mi sie trwale zmienic(na lepsze :smile: )swoja sytuacje. Mysle ze jest wielu ludzi ktorzy najlepiej sie realizuja kiedy ktos ich wspiera, zawsze latwiej zyc dla kogos niz dla siebie(moje zdanie).To forum, terapia, jest sporo sposobow szukania takiego wsparcia. Moja nadzieje na lepsza przyszlosc podtrzymuje fakt ze jak dobrze poszukac, to znajda sie ludzie gotowi pomoc. I to jest chyba najpiekniejsze, co w tym zyciu dostrzegam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też marzę o trwałej zmianie na lepsze. Wczoraj jeszcze byłam pełna optymizmu i nadziei.

To dziwne, ale gdy nie ma mnie w domu, jest inaczej, lepiej. Robiłam tak na poczatku, gdy mama zachorowała. Wychodziłam z domu, wsiadałam w jakikolwiek autobus i jeździlam po całej Warszawie tak bez celu. To pomagało.

Bardzo chcialabym coś zrobić, żeby takie "eskapady" nie były mi juz potrzebne. Nie wiem co mnie blokuje, pewnie niska samoocena, to że nie dam rady, nie sprawdzę się. Nie wiem skąd te myśli, bo nie przypominam sobie żadnej większej porażki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moje problemy zaczęły się 3 miesiące temu, przedtem żyłem raczej w dużym napięciu, mój problem to codzienne nudności, czasem żdaża się dzień bez nich, ale bardzo żadko, już jestem praktycznie tym wykończony, jak to sie pojawia to nie moge nic zrobić, jak zaczynam wykonywac jakąś czynność, gdy mnie mdli to odrazu pojawiaja sie wymioty, z tym, ze praktycznie nic "nie leci", żadna treść pokarmowa.

 

Obecnie jestem w trakcie robienia badań, wyniki wporządku, teraz czekam na badanie układu pokarmowego, u Gastrologa, niestety, kolejki są, a ja się męcze.

 

Teraz, kiedy mam egzaminy na studiach, ostatnie terminy to problemy z nudnościami są szczególnie nasilone.

 

Czy to możę być jednak coś od nerwów ?

 

Planuje spróbować sobie teraz medytacji, wysiszenia, dopóki nie zamieszkam znów w akademiku , do początku października, moze to coś da.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ponieważ rada typu nie stresuj się odpada :) podzielę sie z wami tym co sama robię.najpierw mialam dolegliwości w dolnej części jelita i wtedy pomógl mi tribux; obecnie skoncentrowalo mi się w okolicy żolądka - biorę wspomniany wcześniej duspatalin ale raczej liczę na siebie niz na lek ;) slucham dużo muzyki relaksacyjnej, trening autogenny Schulza, jak mnie bierze silniejszy ból to oglądam coś bardzo śmiesznego albo plotkuję przez telefon i wtedy zapominam chwilowo a potem straam się ten stan utrzymać wmawiając sobie, ze skoro chwilowo przeszlo to tylko mój wymysl a nie wrzody :).zamiast kawy nauczylam sie od koleżanki pić kakao gorzkie rozpuszczone w gorącej wodzie (2/3) z 1/3 mleka i ew. lyżeczka cukru.polecam naturalne Wedla.kakao to jednocześnie produkt o niskim indeksie glikemicznym więc przy okazji element diety ;)pozdrawiam.Ania

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ponieważ rada typu nie stresuj się odpada :) podzielę sie z wami tym co sama robię.najpierw mialam dolegliwości w dolnej części jelita i wtedy pomógl mi tribux; obecnie skoncentrowalo mi się w okolicy żolądka - biorę wspomniany wcześniej duspatalin ale raczej liczę na siebie niz na lek ;) slucham dużo muzyki relaksacyjnej, trening autogenny Schulza, jak mnie bierze silniejszy ból to oglądam coś bardzo śmiesznego albo plotkuję przez telefon i wtedy zapominam chwilowo a potem straam się ten stan utrzymać wmawiając sobie, ze skoro chwilowo przeszlo to tylko mój wymysl a nie wrzody :).zamiast kawy nauczylam sie od koleżanki pić kakao gorzkie rozpuszczone w gorącej wodzie (2/3) z 1/3 mleka i ew. lyżeczka cukru.polecam naturalne Wedla.kakao to jednocześnie produkt o niskim indeksie glikemicznym więc przy okazji element diety ;)pozdrawiam.Ania

 

zgadzam sie z opinia powyżej. Ja juz np.skonczylem z kawa. kiedys pilem 3-4 to byla norma,szczegolnie kiedy studiowalem. teraz wogole,bo gdy wypije odrazu wewnetrznie caly dygoce.

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich.4 lata temu po raz pierwszy lekarz stwierdził u mnie depresje.Bralam Bioxetin i nastapila szybka poprawa wiec sama odstawilam leki po pieciu miesiacach bo wstydzilam sie chodzic do psychiatry(zawsze uwazalam ze leczy "nienormalnych" a ja za taka sie nie uwazam).W ubieglym roku w listopadzie depresja wrocila.Od tamtego czasu biore do tej pory Cital.Jest duza poprawa,robie wszystko,wrocil mi apetyt sprzed choroby.Jednak ciagle sa u mnie niepokojace mnie objawy:sennosc, szczękościsk(szczerbiotanie zębów),drętwienie rąk i nóg(są jak z waty),niemożność skupienia sie,pogorszona pamięc,ciągle jestem spięta i nie mogę sie wyluzowac,poce sie4.Boje sie tez czasami nawiazac rozmowy z innymi osobmi,bo boje sie ze zauwaza u mnie te objawy i nie bede wiedziala co mam odpowiedziec.Nie przyznam sie do depresji.Ponadto czasami boje sie ze moge komus cos zrobic nozem.To mnie przeraza bo ja wogóle nie chce komus zrobic krzywdy,jestem swiadoma swego stanu.Ciagle boje sie tez o to czy nie mam lub czy nie grozi mi schizofrenia.Mam dosyc tych ciagle nawracajacych mysli o ciezkiej chorobie psychicznej.Nie wiem czy to ciagle depresja czy nerwica czy cos innego.Bardzo prosze o jakieś wypowiedzi, bo zwariuje przez myśl o zwariowaniu.Dodatkowo przeraza mnie to bo w przyszłości chcę założyć rodzinę i nie wiem czy będę mogła skoro coś takiego mi dolega

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, ja uwazam ze psycholog jak i psychiatra niczym sie nie roznia od innych lekarzy. Jak czlowiek ma otwarte zlamanie nogi to tez jest "nienormalny" (w koncu wystaje mu kosc :D ) a jednak nie wstydzi sie pojsc do lekarza ktory moze mu pomoc. Dlaczego mialby sie wstydzic ktos z depresja, czy jakakolwiek inna choroba duszy/umyslu (niepotrzebne skreslic)? Co wiecej o ile otwarte zlamanie (trzymajac sie nadal powyzszego przykladu) czesto jest wina skrajnej wrecz nieodpowiedzialnosci delikwenta, o tyle choroba umyslu/duszy zazwyczaj (wg mnie zawsze) nie jest wina chorego. A zatem widac ze tym bardziej nie ma sie czego wstydzic.

Dlatego jesli nie wiesz co Ci dolega, to lepiej zamiast zamartwiania sie zwroc sie o pomoc do fachowca. Postawi diagnoze, bedziesz wiedziala co dalej zrobic. Skoro masz objawy ktore przeszkadzaja Ci w zyciu, to trzeba ustalic ich przyczyne i sie wyleczyc. Pozdrawiam i zycze powodzenia! :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cześc sportsmenko :) niestety nie jesteś odosobniona w swoim poglądzie na wizytę u psychiatry, ja mialam podobny problem- wydawało mi się, że przyjmowanie leków jakoś "oetykietkuje" mnie na przyszłość, co z punktu widzenia mojego przyszłego zawodu niekoniecznie jest wskazane- własnie kończę psychologię :) wydaje mi sie, że to są naturalne obawy, bo taka niestety postawę wyrabia w nas społeczeństwo- wiedza ludzi na temat zaburzeń psychicznych czy tez nerwowych jest w naszym kraju żenująca. Do tego dochodzi totalny brak empatii, wrażliwośći i chęci zrozumienia drugiego człowieka. Wiem że to trudne, ale trzeba byc ponad tym. "Wypalony" napisał bardzo ważną rzecz- choroba nie wybiera! szczególnie w tej "dziedzinie"- może przytrafić się każdemu i ja (podobnie jak wiekszość teorii), jestem zdania, że nie mamy na to wpływu. Jeśli czujesz sie z tym wszystkim niezreczniei nie masz na to ochoty- to nie mów ludziom co Ci dolega, choc powiem Ci, że w moim przypadku mówienie przynosi często lepszy efekt niż milczenie- ucina zarzuty o to że jestem leniwa, malo ambitna, albo nieciekawa towarzysko. Co do tematu Twojego postu- jeśli mogę podzielic się z Tobą swoją skromną wiedzą- objawy o których piszesz są charakterystyczne dla zaburzeń lękowych, w szczególności lęk przed chorobą psychiczną (ja go też mam:)) i wątek o nożu. Dobra rada- powiedz o tym psychiatrze, są leki które mogą temu zaradzić. Rada jeszcze lepsza- pomyśl nad terapią, rozmowa z kims kompetentnym naprawdę pomaga. pozdrawiam serdecznie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Depresja to choroba 21 wieku. Nie ma sie co jej wstydzic. W takich krajach jak USA to chyba co 5 osoba leczyla sie na ten badziew przynajmniej raz w zyciu. Polska tez nie zostaje w tyle. Zaskakujace jest to ze naprawde bardzo wiele osob zarzuca roznego rodzaju mikstury z apteki, tylko sie do tego nie przyznaje. Kiedys rozmawialem na ten temat z moimi znajomymi, bo zaczalem im opowiadac ze cos sie dziwnie czuje, to jak mi opowiedzieli jakie oni maja stany to od razu zrozumialem ze jestem zdrowy, skoro oni tez nic nie zarzucaja mimo ze maja jeszcze wieksze jazdy bez trzymanki. A takie "akcje" jak miewasz to tez mi towarzyszyly jakis czas temu, ale jak staralem sie wszystko normalnie robic to przestalem o tym myslec. Wiesz to tak jest na poczatku, najpierw zalamka i strach przed wszystkim, nawet samym soba, a potem jak widzisz ze nic sie nie dzieje i nikomu nic nie robisz to mija. Najgorsze co mozna robic to sie nad tym zastanawiac i sie tym nakrecac. Kazdy ma jakas bombe w glowie, swoje jazdy i po prostu trzeba sie tym nie przejmowac, robic wszystko jak dawniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×