Skocz do zawartości
Nerwica.com

Cel i droga życiu


Qarius

Rekomendowane odpowiedzi

Witam.Pragnę założyć ten temat dla osób które szukają celu i drogi życiowej czyli tak jak ja.A teraz krótki wstęp

 

Jestem osoba uczuciową wrażliwą przy czym szalenie ambitną.Co tu kryć jestem leniwym perfekcjonistą.Nie zadawala mnie zwykła egzystencja i życie po nic.Chcę coś osiągnąć chcę być kimś ale po prostu jestem zbyt leniwy.Chcę to zmienić.Chcę zacząć żyć w zgodzie ze sobą.

 

Stąd wzięła się też i moja nerwica.Wewnętrzny konflikt między rzeczywistością szarą i smutną a ogromnymi marzeniami( mistrz tańca czarny pas w aikido piękna dziewczyna szacunek ze strony innych.

 

Wiem że wszystko zależy ode mnie wiem że mogę to wszystko zrobić ale po prostu nie chce sie zmieniać.Wolę żyć w nerwicy i żalić się innym.Powoli zmieniam niektóre rzeczy ale to nie to.Chce być człowiekiem spełnionym, żyjącym w zgodzie ze sobą.Chcę mieć cel w życiu jasno określony.Koniec z bezmyslnym oglądaniem TV.Koniec z grami komputerowymi, masturbacją, siedzeniem w domu.Wyruszam w świat.Ogromny, bezllitosny.Zaczynam szukac mojej drogi.Wiem że to przyniesie spokój ducha i harmonie umysłu.

 

Proszę was drodzy użytkownicy pomóżcie.Co mam robić co zmienia.Jak uzyskać inspiracje i determinacje.Jaki cel sobie wyznaczyc.Jak byc spełnionym.Chce wylezć z tego bagna marazmu i szarości,spania do południa i marnowania sobie życia.Przeciez to piekny dar i mamy je tylko jedno.Nie chcę go zmarnować.

 

Zakładam ten teamt dla wszystkich osób chcących zmienić coś w swoim życiu którzy nie zamierzają przyzwyczajać się do choroby"bo tak im wygodnie",dla tych którzy są ambitni i chcą być kimś którzy żyją dla innych i osiągneli spokój i harmonię.Wypisujcie swoje cele swoje życiowe powołania.Codziennie wpisujcie co wam się udało.

 

ŻYJMY W ZGODZIE Z SAMYM SOBĄ ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem jedno, takie podejście w moim wypadku się nie sprawdza. Stawiasz sobie cel, wykonujesz to co zaplanowałeś, ale marazm i brak energii nie znikają. Stawiasz sobie dalsze cele, ale wciąż czujesz to co czujesz, może i uda Ci się w ten sposób wspiąć na szczyt, ale jakim kosztem. Kiedyś po prostu, gdy się czymś zainteresowałem, to bez reszty się temu oddawałem, energia i zapał były naturalne, teraz, szkoda gadać.

Wszyscy proponują, żeby się przełamywać, żeby walczyć z lenistwem, jak ktoś się boi, żeby walczyć z lękiem, z apatią, itd. Tylko od tej walki jeszcze nikomu to wszystko nie przeszło, tyle że mogą pochwalić się przed sobą, że wykonali to co sobie zaplanowali, ale czy to znaczy, że coś zmienia się na lepsze? Czy w ten sposób obudzisz się kiedyś pełen energii do działania?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo caly klucz do wyjscia z nerwicy to akceptacja.

 

Stąd wzięła się też i moja nerwica.Wewnętrzny konflikt między rzeczywistością szarą i smutną a ogromnymi marzeniami

Ja mysle, ze ty zwyczajnie zakompleksiony jestes. A kompleksy to glupia sprawa i nie warto sie nimi przejmowac, tylko miec je w d**** i robic to co sie chce.

Wiem że wszystko zależy ode mnie wiem że mogę to wszystko zrobić ale po prostu nie chce sie zmieniać.

Sam o tym piszesz. Jestes z pewnoscia super czlowiekiem, ale sam sie niedocieniasz, stad twoje marzenia. Zaakceptuj sie takim jaki jestes, a nie jakim chcialbys byc. Olej kompleksy.

 

Jaki cel sobie wyznaczyc.Jak byc spełnionym.

Po pierwsze nikt ci na to nie odpowie, bo nikt nie jest toba. A po drugie, to poszukaj sobie sensu zycia, pomysl co chcesz robic, zangazuj sie moze w cos co da ci radosc...pytania "Jak..." wtedy przestana miec dla ciebie znaczenie.

 

Gringo ma po czesci racje ze takie podejscie sie nie sprawdza.

Grunt to zaakceptowac to co jest. Co wcale nie wyklucza zmian i ambicji. Polepszania spraw.

 

Kiedyś po prostu, gdy się czymś zainteresowałem, to bez reszty się temu oddawałem, energia i zapał były naturalne, teraz, szkoda gadać.

 

Anglicy maja takie powiedzenie "A watched kettle never boils" - co znaczy, ze czajnik ktory obserwujesz, nigdy sie nie zagotuje. Gapisz sie w niego, a tu ciagle nic i nic i nic. A wystarczy, ze na chwile gdzies pojdziesz, a tu nagle slyszysz, ze piszczy.

 

Wszyscy proponują, żeby się przełamywać, żeby walczyć z lenistwem, jak ktoś się boi, żeby walczyć z lękiem, z apatią, itd. Tylko od tej walki jeszcze nikomu to wszystko nie przeszło, tyle że mogą pochwalić się przed sobą, że wykonali to co sobie zaplanowali, ale czy to znaczy, że coś zmienia się na lepsze? Czy w ten sposób obudzisz się kiedyś pełen energii do działania?

 

Bo brak w tym wszystkim akceptacji. A radosc przychodzi naprawde z pobudzania sie do dzialania, i z sukcesow. Ale "a watched kettle never boils" - szczescie idzie w parze z beztroska. A beztroska nie lubi przymusu.

 

Z pewnoscia sie wam uda!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stąd wzięła się też i moja nerwica.Wewnętrzny konflikt między rzeczywistością szarą i smutną a ogromnymi marzeniami( mistrz tańca czarny pas w aikido piękna dziewczyna szacunek ze strony innych.

Brzmi jakbyś z jakiegoś powodu bardzo chciał sobie skomplikować życie.

 

Tak swoją drogą - swego czasu marzyłem o dziewczynie, super duper romantycznej karierze, itd.

Najśmieszniejsze jest to, że jak wreszcie odkryłem o co mi chodzi, to wyszło, że przyzwocie płatnej pracy 8 godzin dziennie, 5 dni w tygodniu, a resztę czasu na siedzenie w internetach, dobre filmy pornograficzne, dobrą muzykę, dobre książki, itd.

Całe super duper ambitne rzeczy okazały się bzdurą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja wiem że mnie stać na to wszystko wiem że potrafiłbym to zrobić ale chyba sie juz przyzwyczaiłem do mojej nerwicy.Jest mi z nia wygodnie.Chodze do szkoły gdzie i tak duzo rozmyślam przychodze do domu i wbijam na kompa i ot moje całe leczenie.

 

Niestety taki już jestem mam wielkie plany i ambicje ale lenistwo bierze górę,w zasadzie przez 3 ostatnie miesiące nie zrobiłem nic.Może to samo przejdzie z czasem...

 

A kompleksy to glupia sprawa i nie warto sie nimi przejmowac, tylko miec je w d****

 

Tylko jak?

Zaakceptuj sie takim jaki jestes

 

Tylko jak?

 

Na prawde nie chce juz siedziec i uzalac sie nad soba.CHce żyć ;/ Niestety niecierpliwość lenistwo i łatwosc poddawania się nie pomaga mi w tym

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak swoją drogą - swego czasu marzyłem o dziewczynie, super duper romantycznej karierze, itd.

Najśmieszniejsze jest to, że jak wreszcie odkryłem o co mi chodzi, to wyszło, że przyzwocie płatnej pracy 8 godzin dziennie, 5 dni w tygodniu, a resztę czasu na siedzenie w internetach, dobre filmy pornograficzne, dobrą muzykę, dobre książki, itd.

Całe super duper ambitne rzeczy okazały się bzdurą.

 

Ja wiem że mnie stać na to wszystko wiem że potrafiłbym to zrobić ale chyba sie juz przyzwyczaiłem do mojej nerwicy.Jest mi z nia wygodnie.Chodze do szkoły gdzie i tak duzo rozmyślam przychodze do domu i wbijam na kompa i ot moje całe leczenie.

 

Niestety taki już jestem mam wielkie plany i ambicje ale lenistwo bierze górę,w zasadzie przez 3 ostatnie miesiące nie zrobiłem nic.Może to samo przejdzie z czasem...

 

Gloria Victis :D:P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko jak?

 

Zwyczajnie...Olej je. Przeciez to ty jestes panem swojego zycia.

 

"Piekne kobiety podniecaja cie w kinie, one kusza ciebie z ulicy, piekne kobiety kusza ciebie z ulicy. A ty jestes takim niesmialym facetem, twoje kompleksy pozbawione sa sensu. Przyjedz tylko na wagary do Pily, do miasta biznesu i seksu, do miasta biznesu i seksu":)

(Pidzama Porno - Maszerujemy naprzod)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

teraz zapytam troszke z innej beczki.Biore sie za siebie.Mam motywacje i działam spokojnie, nie marnuje czasu ciagle jestem w ruchu coś obmyśliwuje a jak przychodza te czarne to zastepuje je tymi dobrymi.Mowie sobie jestem fajny chłopak.Staram sie cieszyc z małych przyjemnosci.Czy to wystarczy zeby zapomniec?? Dodam ze nie mam leków przed ludzmi wychodzeniem z domu itp

Jak myślicie czy taka postawa wystarczy??

 

Najśmieszniejsze jest to, że jak wreszcie odkryłem o co mi chodzi

 

a kiedy odkryłeś?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zapomnisz wtedy, jak przestaniesz robic cokolwiek z mysla o nerwicy:) Jak bedziesz chodzil i dzialal, albo przeciwnie lezal i sie leniwil, bo tak ci sie bedzie podobalo, a nie z obawy przed nawrotem nerwicy.

Cale to dzialanie nie przynosi natychmiast skutkow...ale po czasie czlowiek staje sie pewniejszy, robi to, tamto, bez myslenia o tym, ze w ogole mozna sie tego bac. I o to chodzi, tak sie zapomina.

Walczac z czyms, wiazemy sie z tym.

Bedzie dobrze, cos wymyslisz:)

Pozdro

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, ja chciałam odnośnie wyznaczania sobie celów życiowych... :) Tak jak napisał Gringo, to nie zawsze działa. Ja przerabiałam to chyba ze 3 razy. Po tym jak już osiągnęłam to co chciałam okazywało się, że nie jestem szczęśliwa i pojawiało się straszne pytanie co mam dalej robić ze swoim życiem.

 

Tak zupełnie osobiście - dla mnie wyznaczanie sobie takich celów to głupota, wydaje mi się, że ludzie je sobie czasem na siłę wymyślają, żeby tylko uniknąć głębszej refleksji nad sobą, żeby nie ustawać w biegu, nie tracić czasu. Ja jestem teraz dużo szczęśliwsza bez celu :) Nie muszę się niczym stresować - czy wyjdzie, czy nie wyjdzie - to nie ma znaczenia, będzie co ma być :) Nie mam żadnego bacika nad sobą, który by mi mówił, że coś muszę. Staram się zwyczajnie żyć z dnia na dzień i nie marnować czasu - robić to co lubię, czytać, poznawać ludzi. Jasne, czasem trochę planuję, bo bez tego się nie da, na przykład planuję skończyć ten rok na studiach, ale NIC NIE MUSZĘ. Jak nie skończę to świat się nie zawali. Zawsze będą ludzie lepsi i gorsi ode mnie, często to sobie powtarzam, więc ja mam zamiar być po prostu sobą, i właśnie siebie obecnie szukam. Moja zasada to "nic na siłę" a moje ambicje drzemią w kąciku i mają zasłużony relaks :)

 

...

 

Jeszcze jedna rzecz - czasami mam chwile olśnienia ^^. Czuje jakby mi wyrosły skrzydełka i jakbym była osobą dokładnie na swoim miejscu w odpowiednim czasie. To może być różnie, np. kiedy idę ulicą albo kiedy z kimś rozmawiam. Wtedy jestem zupełnie wolna od wszelkich lęków i obaw, mogę mówić o wszystkim bez żadnego strachu i ze spokojem, jestem całkowicie szczęśliwa. Nie wiem jeszcze skąd to się bierze, ale takie momenty mi uświadamiają jak wiele strach i smutek zabierają nam z życia. Bez nich można być biedakiem bez ambicji i być najszczęśliwszą osobą na świecie...

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem jedno, takie podejście w moim wypadku się nie sprawdza. Stawiasz sobie cel, wykonujesz to co zaplanowałeś, ale marazm i brak energii nie znikają. Stawiasz sobie dalsze cele, ale wciąż czujesz to co czujesz, może i uda Ci się w ten sposób wspiąć na szczyt, ale jakim kosztem. Kiedyś po prostu, gdy się czymś zainteresowałem, to bez reszty się temu oddawałem, energia i zapał były naturalne, teraz, szkoda gadać.

Wszyscy proponują, żeby się przełamywać, żeby walczyć z lenistwem, jak ktoś się boi, żeby walczyć z lękiem, z apatią, itd. Tylko od tej walki jeszcze nikomu to wszystko nie przeszło, tyle że mogą pochwalić się przed sobą, że wykonali to co sobie zaplanowali, ale czy to znaczy, że coś zmienia się na lepsze? Czy w ten sposób obudzisz się kiedyś pełen energii do działania?

 

Dopisuję się pod te słowa. Kolejne cele są owszem wyzwaniem, ale gdy już je osiągam - nie czuję tego, czego się spodziewałam. Jakbym straciła gdzieś po drodze umiejętność cieszenia się czymkolwiek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

żeby tylko uniknąć głębszej refleksji nad sobą

 

Ja sie zastanawiam czy aby w nerwicy nie za duzo tej refleksji?

 

A jeszcze wracajac do ambicji itd... moj punkt widzenia jest tylko taki, ze jak by sie zapytac kogos starszego o to czego zaluja z przeszlosci, to czesto odpowiedz by brzmiala - zmarnowanego czasu i okazji.

Tego nie chce, by za 20 czy 30 lat dojsc do wniosku, ze moje zycie wlasciwie bylo nijakie, ze jakos tak minelo na niczym, a ja bez przyslowiowego drzewa, domu i syna. Przez to kieruje sie ambicjami, jakos tak zycie nie ma dla mnie w ogole sensu, bez poszukiwan, bez ambicji, bez walki. Chocby przegranej.

Ale moze to ja tylko taki pokrzywiony jestem:D Kazdy robi to co uwaza za sluszne i jak mu serce podpowiada i tego sie trzymac trzeba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hm, ja akurat nie pisałam o nerwicy. Pisałam o moich rówieśnikach i o tym jak mi się wydaje, że żyją. I o tym jakie ja czasami mam zapędy żeby od tego uciekać - tzn od refleksji :)

 

Każdy jest pokrzywiony na swój sposób ;) Ja nie lubię słowa "ambicja" bo mi się kojarzy z wymaganiami jakie mi stawia społeczeństwo, że muszę zrobić to to i tamto, żeby być człowiekiem sukcesu. Takie wymagania powodują u mnie ból brzucha i mdłości. Dla mnie sukces to umieć cieszyć się zwyczajnym życiem :) Bez żadnej presji. I moje życie na pewno nie jest bezbarwne, jak się nad tym zastanowię :) Nie potrafiłabym tak jak Ty eldruto oczekiwać od siebie 'przysłowiowego zestawu', za bardzo boję się porażki, wolę nie oczekiwać niczego i z tym mi dużo lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przez to kieruje sie ambicjami, jakos tak zycie nie ma dla mnie w ogole sensu, bez poszukiwan, bez ambicji, bez walki. Chocby przegranej.

Ale moze to ja tylko taki pokrzywiony jestem:D

Nie tylko ty tak masz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zapomnisz wtedy, jak przestaniesz robic cokolwiek z mysla o nerwicy:) Jak bedziesz chodzil i dzialal, albo przeciwnie lezal i sie leniwil, bo tak ci sie bedzie podobalo, a nie z obawy przed nawrotem nerwicy.

Cale to dzialanie nie przynosi natychmiast skutkow...ale po czasie czlowiek staje sie pewniejszy, robi to, tamto, bez myslenia o tym, ze w ogole mozna sie tego bac. I o to chodzi, tak sie zapomina.

Walczac z czyms, wiazemy sie z tym.

Bedzie dobrze, cos wymyslisz:)

Pozdro

Ja też właśnie wypracowałem sobie taką metodę. Nerwy nie nerwy, stresy nie stresy. Nie ma lekko. Jak będę siedział i się użalał to akurat coś to zmieni. :szukam: Ja nie mówię. Są osoby, które przeszły poważne wstrząsy życiowe typu utrata bliskich (np. wypadek, śmierć, itp) kiedy człowiek czuje się w rozpaczy jakby poza tym światem ale jeśli ktoś czuje, że jest cokolwiek w stanie zrobić, normalnie i logicznie myśleć to powinien stawiać przed sobą jakieś małe cele, małe wymagania metodą małych kroków. Ja np nie lubię ogromnych zgromadzeń ludzkich w marketach. NIe wiem czemu. Na koncercie kiedyś, czy w kinie to mi nie przeszkadza. :smile: Ale jakoś pokonuję te opory myśląc: "Przecież nikt mnie tam nie zamorduje" :great: Więc czasem trzeba przestać się lenić i się brać za siebie. Trzeba troszkę pomóc temu psychologowi. No bo jak on zobaczy, że NIE i NIE w kółko no to ja mówię nikt nie jest cudotwórcą. Wtedy co kogoś czeka? Socjalna renta dożywotnia? Znam od siebie chłopka, który jest na wózku inwalidzkim po skoku do wody. Świat mu się zawalił kilkanaście lat temu. Ale wziął się w garść , skończył informatykę nawet i jest teraz informatykiem. Aż mu zazdroszczę takiej wiedzy. :brawo:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale jakoś pokonuję te opory myśląc: "Przecież nikt mnie tam nie zamorduje"

Skąd wiesz? ;)

Dajmy spokój. Pewnie, że możliwe są zamachy i w ogóle. Ale tam z takim myśleniem. Równie dobrze może spaść mi cegłówka na głowę spod dachu. A jak spadnie no to cóż. Nie mam na to wpływu, tak czy siak. To mniej więcej tak samo jakby chciec poznać datę swojej śmierci. Ja nie wiem ale chyba bym nie mógł normalnie żyć jakbym wiedział kiedy to się stanie dokładnie co do minuty (inna sprawa jak ktoś choruje na raka, itp. Wtedy rzeczywiście trudno o optymizm kiedy śmierć się zbliża. :( )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Śmierć się zbliża tak, czy siak i trzeba się z tym pogodzić, uciec i tak nie można.

Swojej śmierci nigdy się nie bałem. Bardziej obecnie obawiam się o życie innych bliskich i znajomych. Dodatkowo kiedy słyszę w TV, ze ktoś tam zginął w jakimś wypadku czy zmarł bo się nie doczekał na terapię w szpitalu to i wtedy bardzo mnie przejmuje nawet śmierć obcego mi człowieka. Bez względu na to czy to jest przypadek medialny czy nie. Faktem jest, że nie żałuję jakiś gangsterów, terrorystów itp. To przypomniał mi się z Bonda taki tekst: "Dla jednego terrorrysta, dla innego bojownik o "wolność". :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mieliscie racje. Za duzo od siebie wymagam za duzo chcę zrobić a robie bardzo mało, wiec postanowiłem cieszyc sie z małych rzeczy sprawiać sobie małe przyjemności i olewać moje przypadłości.Oczywiście będę brał zżycia jak najwięcej ale nie za wszelką cene ;) Poza tym staram sie przełamywać swoje słabości ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mieliscie racje. Za duzo od siebie wymagam za duzo chcę zrobić a robie bardzo mało, wiec postanowiłem cieszyc sie z małych rzeczy sprawiać sobie małe przyjemności i olewać moje przypadłości.Oczywiście będę brał zżycia jak najwięcej ale nie za wszelką cene ;) Poza tym staram sie przełamywać swoje słabości ;)

No i tak trzymać. :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Więc czasem trzeba przestać się lenić i się brać za siebie. Trzeba troszkę pomóc temu psychologowi. No bo jak on zobaczy, że NIE i NIE w kółko no to ja mówię nikt nie jest cudotwórcą.

 

To zdanie chyba sobie przepiszę do notesu :great: Nawet najlepszy psycholog nie zrobi wszystkiego za mnie, więc trzeba walczyć choćby dla zasady, kiedy sensu brak, a efekty któregoś dnia przyjdą :)

 

Qarius, trzymam kciuki! :)

 

Ja też stawiam sobie malutkie cele: na przykład, zaliczyć jutrzejsze kolokwium... :) a jak mi się uda to w nagrodę wreszcie się porządnie wyśpię! :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj wróciłem z 3 dniowego rajdu po bieszczadach było super dziewczyny i ehh.Ogólnie mówiąc pięknie.Nie przespałem 2 nocy z rzędu i czuje sie jak .... ale jest git;)

 

walcze z leniem, komputer ograniczam do minimum zajmuje sobie mysli i czas.Duzo wychodze spotykam sie z ludzmi.

 

Na rajdzie była pewna dziewczyna.Cały czas zabawna i usmiechnięta.Banan nie schodził jej z twarzy.KIedy ją widziałem pomyslałem sobie;Kurcze ja tez taki chce byc nie przejmowac sie niczym i zwyczajnie cieszyć się z życia.Trzeba byc luzakiem,cieszącym Jasiem jak to mówi moja młodsza siostra

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×