Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie, słuchajcie a jakie macie ciśnienie - szum, bol z tyłu to także objawy nadciśnienia, piszę o tym poniewaz ja mam bzika na punkcie cisnienie, ale może nie wszyscy tak mają, więc może sprawdzic. pozdrawiam

 

[ Dodano: Wto Cze 13, 2006 11:58 am ]

mam takie objawy jak Darekk

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak sie sklada,ze to Ty kochajacy piszesz absurdy.Myslisz,ze zawsze jest jakis powod chorob nerwowych tylko trzeba go znalesc.

 

 

cytat ze strony :

 

http://www.resmedica.pl/ffxart1009.html

 

Czym jest nerwica?

 

Najkrócej mówiąc, jest chorobą emocji. Polega na wewnątrzpsychicznym konflikcie między naszymi świadomymi a nieświadomymi tendencjami. Nerwica nie ma nic wspólnego z organiczną strukturą i stanem nerwów człowieka w sensie anatomicznym i fizjologicznym. Nie jest uwarunkowana jakimikolwiek patologicznymi zmianami mózgu czy nerwów, lecz raczej nieświadomymi konfliktami psychicznymi, nad którymi nie panujemy.

 

Konflikty wewnętrzne sprowadzają się najczęściej do:

 

* zderzenia dążeń jednostki z możliwościami ich urzeczywistnienia,

* sprzeczności między obowiązkami a potrzebami,

* rozdarcia między pragnieniami a normami etycznymi.

 

Przykładem nieuświadomionego konfliktu wewnętrznego jest poczucie obowiązku pozostania z partnerem ze względu na dzieci, jego chorobę, warunki ekonomiczne, przy jednoczesnym pragnieniu stworzenia sobie innego, lepszego związku niż ten, w którym się żyje. Podobnym konfliktem jest sprzeczność między dążeniem do wejścia w związek emocjonalny z partnerem a pragnieniem swobody i niezależności albo - u młodych ludzi - potrzeba usamodzielnienia się od rodziny, której towarzyszy sprzeczny z nią lęk przed dorosłością.

Według prof. Erwina Ringela, dyrektora Instytutu Psychologii Lekarskiej Uniwersytetu w Wiedniu oraz kierownika Oddziału Psychosomatycznego w Uniwersyteckiej Klinice Psychiatrycznej, nerwica jest - na poziomie głębszych poziomów psychiki - przeciwieństwem rozwoju i samorealizacji człowieka. W przebiegu nerwicy człowiek poddaje się samodestrukcji cząstkowej lub całkowitej. Zamiast stawania się tym, kim mógłby się stać, rozmija się sam ze sobą.

 

czy to wg ciebie absurd :?: poczytaj uwaznie :idea:

 

Nawet psychiatra nie wie skad bo jego zdaniem to zalezy od osobowosci,od wewnetrznych konfliktow.Wiem,ze pieknie by Ci bylo zwalic odpowiedzialnosc za nerwice na jakies "przyczyny" ale nie jest to takie proste i dlatego tym bardziej grozne...

 

fajnie by bylo gdybys zastanowila sie glebiej choc nad tym co piszesz ,napisalas ze zalezy to od wewnetrznych konfliktow

a skoro tak to czym sa te konflikty jak nie przyczyna nerwicy :?:

 

wiesz co jest w tym jeszcze bardziej grozne :?: przekonania jakie masz ,sama nie za bardzo wiesz o czym piszesz "w jakim kosciele bije ten dzwon" i wyglada to jak jakis smutny niejasny mit :roll:

pzdr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja tak mam, ból z tyłu głowy(uscisk) zaburzenia widzenia i szum w uszach . cisnienie waha się u mnie . 3 dni mam spokoj pozniej przez 3 dni 170/110 i ciężko to zbić nawet tabletkom a przy tym puls120-130 :( nie wiem juz czy jestem chory czy to nerwica

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wlasnie,zgadzam sie a agapla-nigdy nie wiadomo co w czlowieku siedzi,czy jego nerwica jest sensowna czy nie,czy ma przyczyny emocjonalne czy nie,czy nie jest zaczatkiem jakiejs psychozy.Nigdy nie wiadomo tak do konca na czym to polega.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja uwazam jednak,ze moniczka jest typowym przykladem samonakrecajacego sie czlowieka.Wiekszosc z nas nerwicowcow jest taka z ta roznica,ze,jedni mniej,a drudzy wiecej.

Sorry moniczka,ale czlowiek,ktory ma sklonnosci do nakrecania sie nie powinien raczej studiowac takich ksiazek jak "Psychiatria" bo ostatnio pisalas,ze takowa nabylas.Czytasz o psychozach,schizofrenii,innych zaburzeniach i chorobach psychicznych,a w Twoim stanie napewno nie jest to wskazane.Chicalabys sama sobie postawic diagnoze?

Mysle,ze nie tedy droga do wyzdrowienia i wydostania sie z nerwicy.

Z reszta z tego co wiem ksiazka jest nieco stara,a zawarte w niej wiadomosci z deka nieaktualne jezeli chodzi o dzisiejsza wiedze na temat zaburzen i chorob psychicznych.Szukanie w sobie pocztakow choroby somatycznej lub psychicznej jest moim zdaniem niczym innym jak ucieczka od stawienia czola swoim problemom z przeszlosci,zrozumieniu siebie i swoich konfliktow wewnetrznych.Mysle,ze przyczyna lezy gdzies gleboko w nas, w naszym dziecinstwie i okresie dojrzewania, co juz niejednokrotnie bylo tutaj na forum poruszane.

Musisz zrozumiec,ze to co Toba ostanio caly czas kieruje to lęk.

Z tego co wiem chodzisz na psychoterapie wiec powinnas juz powoli poznawac sama siebie,taka jaka bylas w przeszlosci,co sie dzialo w Twoim zyciu zanim pojawila sie u Ciebie nerwica.

Kiedy zaczniesz poznawac sama siebie,swoje konflikty i miec odwage wyciagnac z tego wnioski wtedy naprawde bedzie latwiej zaczac Ci normalnie zyc i funckonowac bez lęku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

normalne cisnienie u mnie to okolo 115/80, tak jak już pisałem czasem na taką masakrę wskoczy :( kiedy mierze cisnienie i wyjdzie zbyt duże wpadam w panikę ze cos sie stanie (zawał,wylew albo ze serce przestanie bić)i rośnie jeszce większe i masakrycznie się czuję.. kto z was ma takie objawy?? :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nerwice moga jednak prowadzic do powaznych obziazen psychicznych a wiec wplywac na stan organiczny-a wiec jednak nerwica to nie tylko emocje...

nerwica sama w sobie jest powaznym obciazeniem psychicznym,dlatego nie bardzo rozumiem zdanie ze moze do tych obciazen prowadzic

ale mniejsza z tym

psychika jest integralna czescia organizmu scisle z nim powiazana i zalezy od niej jego ogolny stan ,zaburzona roznowaga emocji bezposrednio odbija sie na zdrowiu fizycznym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak bardzo bym chciala, by wreszcie udalo mi sie cos zrobic tak, jak na to pozwalaja mi moje mozliwosci... Wiadomo, kazdemu sie czasem cos nie udaje, ale ja jeszcze pamietam siebie realizujaca swoje cele i plany... A od dwoch lat nie udalo mi sie osiagnac zadnego z celow jakie sobie wyznaczalam - nie byly to zadne wygorowane ambicje, ale zwykle zalozenia dostosowane do moich mozliwosci.

Czy z powodu nerwicy mamy obnizac swoje ambicje?

Czy mam pogodzic sie z tym, ze teraz juz zawsze wykorzystam tylko 50% swoich mozliwosci? Kiedy znow bede mogla powiedziec: 'Moge byc z siebie dumna, bo zrobilam wszystko najlepiej jak moglam'? Ta choroba hamuje nasz rozwoj, sprawia ze nie mozemy robic tego co kiedys bylo oczywiste... <- chyba dopiero teraz zdaje sobie z tego sprawe...czy jestesmy skazani na bycie niespelnionymi, pokrzywdzonymi przez los?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam :D

Po wielu dręczących i nurtujących mnie pytaniach i myślach na temat nerwicy doszło i dotarło do mnie wreszcie takie przemyślenie o przemijaniu czasu i życia w stanie "roślinki" albo jak kto woli "zombi".

Tak bardzo się skupiłam na tym, że boję się śmierci, że kolejny atak doprowadzi do najgorszego, że spowodowało to,że tak naprawdę ja "nie żyję" tkwię w tym bałaganie po uszy, dotarła do mnie ta prawda, że życie mi przemija przeciekając przez palce :cry:

Dziś po wielu trudach po raz kolejny, mimo ciężkiego strachu wyszłam sama na ulice, znów zaschło mi w gardle, oddech mi sprawiał trudnośc wielką, serce waliło bardzo głośno w moich uszach, nogi się uginały niczym z waty jednak doszłam do celu i wróciłam!

Już nie widzę innej możliwości, trzeba wychodzic na przeciwko lęku cały czas bez ustanku w innym wypadku przyzwyczajenie zwycięży i pozostanie lęk i strach, a życie nasze będzie przemijało i uciekało sprzed nosa.

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

masz rację ja jak ty panicznie balam sie śmierci i wiesz co po kolejnym pobycie w szpitalu w 2000 roku i prawie 2 letnim leczeniu , szłam sobie kiedyś do sklepu i tak pomyślałam , czego ja sie boję przeciez to nieuniknione i tak umre , i pomyślałam sobie ze cale zycie będe sie bala śmierci a na starośc jak juz przyjdzie to sobie pomyśle ot durna Aniu cale zycie sie bałaś a to nic takiego . i wiesz ze od tamtego czasu mi przeszło co ma byc to i tak bedzie , wiec po co sie martwic na zapas. a jeśli chodzi o wychodzenie z domu to tylko trening trening i jeszcze raz trening ,ja nie wychodzilm z domu 5 lat i wiesz co chyba dojrzalam do tego ze mam juz dość siedzenia w domu , byłam w 2005 roku w klinice nerwic w warszawie i tam własnie mialam zastosowane treningi wychodzeniowe , stosuje je do dzis codziennie ,codziennie , nie biore leków żadnych a jednak wychodze co przed rokiem było niemożliwe . Leki da sie oswoic . życze powodzenia . Ania

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

telimenko,jest szansa na spalnienie samej siebie.Nie musimy sie dawac ograniczac tej chorobie,mozna sie spelniac zawodowo i ogolnie w zyciu,bedac chorym na nerwice.Tylko ,to prawda jest nam bardziej ciezko.Ale warto na to pracowac.O rany,zaczynam myslec pozytywnie :) (pewnie wizyta o przemilej psocholog to sprawila)Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzisz, ja rowniez czesto sie nad tym zastanawiam - czasami mysle ze nawet nie zauwaze, a bede juz stara kobieta, boje sie starosci i nie umiem sobie wyobrazic smierci... Prawda jest taka, ze im wiecej o tym myslimy tym trudniej jest przestac.... Masz racje, trzeba sie przeciwstawiac tym lekom, bo wlasnie w ten sposob odbieramy sobie najpiekniejsze lata zycia! Dla mnie sposobem na przezywyciezenie tych mysli o przemijaniu jest maksymalne skupienie sie na terazniejszosci, na kazdym jej najmniejszym fragmencie - nawet na takich bzdurach jak robienie makizu! To mi pomaga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzieki anitko - pozytywne myslenie jest zawsze w cenie.

 

Sorrow - hmm..... ja mam swiadomosc isnienia 'kiedys'...Ty nie? :( NIektore osoby pisza, ze nerwica towarzyszy im od zawsze.... u mnie tez przejawiala sie w roznych zachowaniach, ale nigdy nie zdominowala calego zycia, tak jak teraz. Pamietam wiec jak bylo wczesniej i tak bardzo chce byc ta sama osoba...

Mnie tym bardziej pograza fakt, ze 'kiedys' umialam sie nastawiac pozytywnie do tego co robie i to dzialalo. Rzadko mi sie cos nie udawalo... <-to mi sie wydaje dzis nawet dziwne, pytam sie czasem siebie czytajac stare pamietniki: "To naprawde bylam JA?"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam jeden sposób na przemijanie.

Miałem bardzo silne lęki przed smiercią, ale się ich pozbyłem za pomocą wiary.

A zrobiłem to tak:

Kupiłem miesięcznik pod tytułem Nieznany Świat, przeczytałem, że różni ludzie wierzą w reinkarnację i inne formy życia po śmierci.

Dałem się przekonać.

 

Mam problem z głowy :D .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja często czuję się niedowartościowana, nieszczęśliwa, myślę o tym że nie osiągnęlam tego czego chciałam...życie poplątało mi się niesamowicie a ja czuję się tka malutka przy niektorych osobach...zupełnie jakby mnie nie było a brutalna rzeczywistość coraz bardziej mnie przeraża...myślę o tym że nie dam rady, już jest za późno, zbyt wiele złego się w moim życiu wydazrzyło...moja nerwica nasila się gdy odnoszę życiowe niepowodzenia porażki, nikt mnie nie rozumie...było ich bardzo wiele w moim życiu czasaem z zazdrością patrzę na osoby które są szczęśliwe, mają cel, coś osiąglają w życiu..gdy ja tymczasem nieraz ginę...

Nie martw się tym zbytnio Telimenko... :D:D:D

pozdrawaim i życzę owodzenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Reinkarnacja... Też, od jakiegoś czasu skłaniam się ku takim poglądom, choć nie użyłbym słowa "wiara".

Nie widzę w tym jednak nic pocieszającego - nie możesz całkiem zerwać z tym parszywym życiem.

Rozumiem, że Twój lęk miał charakter natręctwa...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem, Telimenko.

Żeby to było 50 procent...

Jedna rozmowa przez telefon, z obcą osobą, wszystkie argumenty po mojej stronie. ... A potem dreszcze przez dwie godziny.

 

czy jestesmy skazani na bycie niespelnionymi, pokrzywdzonymi przez los

Odpowiedź jest tylko indykatorem naszego stanu. A może się mylę.

 

Ja miewałem tylko przebłyski "siebie"...

Być może gdybym zrezygnował z ambicji, byłoby łatwiej. Ale nie zrobię tego. Zacznę żyć naprawdę, albo umrę. Czarno-białe? Destruktywne? No i co.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×