Skocz do zawartości
Nerwica.com

Leczenie szpitalne..


Gość gregory21

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie , dzis odwiedzilem , doslownie spacerujac po oddzialach z jedna z ekstra osob z tego forum :D szpital gdzie leczy sie stany depresyjne i nerwice ale nie tylko ... spacerujac od najwyzszego pietra do najnizszego z kazdym nizzszym poziomem byly osoby o bardziej zaawansowanych schorzeniach ..az do parteru ktory byl pod kluczem a dziadzio ktory wolnym tępem zmierzal niczym "zombi" w nasza strone... :(:(:( mozna powiedziec budzil lęk... z eufori ze moze jest szansa naprawde zaczac sie leczyc i cos z soba robic ... przeszłem do stanu zastanowienia.. moze jednak terapia dzienna a nie calodobowa opieka na takowym oddziale...czy ktos ma jakies doswiadczenia odnosnie leczenia??ktore lepsze calodobowe czy dzienne?? pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najlepiej ani jedno ani drugie. Zresztą teraz ogromny nacisk kładzie się na terapie środowiskową a nie leczenie szpitalne bądź co bądź odizolowujące człowieka. Terapia dzienna jest też pewną formą izolacji...w końcu spędza się 8 h dziennie 5 dni w tygodniu, a to oznacza rezygnację z wielu życiowych sytuacji jak praca, studia itd.Także do kiedy się da, trzeba żyć normalnie i nie myśleć o szpitalu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja mam nieco odwrotne zdanie na ten temat.

Jestem po terapii na dziennym oddziale ( 12 tygodni kuracji )

Jak się postarasz, to możesz trochę dla siebie wziąć i mieć rzekomy spokój. :)

Chyba lepsze jak leżenie kamieniem w szpitalu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najpierw wypadałoby popróbować z lekami i terapią - w warunkach domowych, dopiero gdy to nie skutkuje terapia na oddziale dziennym lub pobyt na oddziale leczenia nerwic.

Jakie jest moje zdanie na ten temat? Szpital powinien być wyjściem awaryjnym, dopiero wtedy gdy chory naprawdę nie radzi sobie z codziennym życiem......poza tym jak pisze celineczka3 najlepiej to wszystko przeżyć w naszym codziennym życiu bo wyjście ze szpitala też może być trudne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie moja była psychiatra praktycznie od razu chciała odesłać na leczenie dzienne, ponieważ źle reagowałam na leki (tylko 2 "testowałam". Pozwolicie, że może opiszę tutaj zachowanie mojej lekarki, bo do tej pory jestem nim zaszokowana. Mój organizm stanowczo odrzucał wszelkie lekarstwa, praktycznie 20 minut po połknięciu zaczynały się wymioty, biegunka, zawroty głowy takie, że nie byłam w stanie nic widzieć. Oczywiście w takiej sytuacji zjedzenie czegokolwiek nie miało żadnego sensu. Z racji tego, że mam problemy z jedzeniem praktycznie od dziecka i ważę ok 40 kilo nie było nawet najmniejszych szans, żeby przetrzymać te pierwsze 2-3 tygodnie. Moja psychiatra mnie wyśmiała - tak, zaczęła mi się perfidnie śmiać w twarz i stwierdziła, że mi nie zależy, bo gdyby było inaczej to bym wytrzymała te 2 tygodnie bez jedzenia!

Po czym wręczyła mi skierowanie na oddział. Niestety, nie potrafiła mi podać ani namiarów na szpital ani wytłumaczyć na czym to wszystko będzie polegać. Moje sugestie, że chciałabym spróbować jeszcze czegoś innego, bo boję się wychodzić sama z domu i nie dam rady dojechać na leczenie zaowocowały obrażeniem mnie i wyrzuceniem z gabinetu!

Zastanawiam się czy dobrze zrobiłam odrzucając to skierowanie. Pomijam już kwestię dojazdów nie wiem czy to byłaby odpowiednia terapia dla mnie - nie potrafię się otworzyć i wyjawić swoje najgłębsze strachy czy obawy, kiedy słucha mnie grupa ludzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oddział dzienny leczenia nerwic np. w warszawie na sobieskiego, polecany jest dla każdego, no prawie, ale 10 tygodni w warunkach leczenia może naprawdę dużo pomóc na "zewnątrz", oczywiście zależy od programu, bo jeśli ktoś z personelu zainteresuje się pacjentem raz na dobę, to nie ma sensu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z mojego doświadczenia: terapia indywidualna i leki nic mi nie dały. Pani psychiatra podśmiewała się pod nosem i ograniczyła się do wypisania recepty, nie informując mnie nawet czym jest moja choroba, jak ją wyleczyć itd. Pani psycholog z kolei nie miała mi nic do powiedzenia i wizyty u niej olałem po którejś z rzędu wizycie, na której mówiłem znów to samo, a ona nie potrafiła nawet skleić kilku sensownych zdań o tym co usłyszała. Była to placówka państwowa. Poszedłem więc na terapię grupową i cieszę się, że tam byłem. Jasne ciężko było się otworzyć, jednak z czasem nabrałem zaufania do ludzi. Poznałem ludzi z podobnymi problemami, wsparcie, przyjaźnie itd. Często jest tak, że słuchając tego, co mówią inni coś się w tobie otwiera, dostrzegasz analogię u siebie.

Mam też kolegę, któremu pomogła terapia indywidualna, na którą chodził dwa razy w tygodniu. Ja raczej nie wybrałbym się do szpitala na oddział całodobowy, no chyba że nie byłoby innego wyjścia. Jeżeli miejsce terapii znajduje się niedaleko to po co masz tam spędzać noc? Poza tym jak ktoś słusznie zauważył wyjście ze szpitala może być traumą. Plusem oddziału dziennego jest to, że po zajęciach robisz co chcesz. Ale wybór to kwestia osobista. :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie idz na zamkniety jak nie jest to koniecznoscia. Ludzie co Wy tak ciagniecie do tego, jeszcze zrozumiem jak ktos nad tym nie panuje i chce isc na taki oddzial. Co do oddzialu - cudow nie ma, wydaje mi sie ze taki oddzial dzienny to po leczeniu indywidualnym, terapii z osoba ktora wyslucha, zreszta to zalezy od osoby. Niektorym pomaga terapia w grupie inni sie tam nie odnajda i wola indywidualnie. Jesli psychiatra Ci nie kaze isc na zamkniety i daje Ci prawo wyboru to skorzystaj z dziennego poki mozesz.. dobra ide stad... :/

 

[Dodane po edycji:]

 

az do parteru ktory byl pod kluczem a dziadzio ktory wolnym tępem zmierzal niczym "zombi" w nasza strone... :(:(:( mozna powiedziec budzil lęk...

i tak z ciekawosci zapytam co to znaczy? Kto to byl bo nie rozumiem - pacjent czy lekarz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja psychiatra mnie wyśmiała - tak, zaczęła mi się perfidnie śmiać w twarz i stwierdziła, że mi nie zależy, bo gdyby było inaczej to bym wytrzymała te 2 tygodnie bez jedzenia!

Po czym wręczyła mi skierowanie na oddział. Niestety, nie potrafiła mi podać ani namiarów na szpital ani wytłumaczyć na czym to wszystko będzie polegać. Moje sugestie, że chciałabym spróbować jeszcze czegoś innego, bo boję się wychodzić sama z domu i nie dam rady dojechać na leczenie zaowocowały obrażeniem mnie i wyrzuceniem z gabinetu!

Żałosna ta pani psychiatra. Lekarze niestety nie zawsze potrafią traktować pacjenta z szacunkiem, uważając się za jakąś "wyższą rasę".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hehe Pozdro dla Gregora, jeszcze raz ,możemy iść na taki spacer..., ale myślę że są fajniejsze miejsca :D ktoś napisał że to w jakiś sensie odizolwanie na takim oddziale, bo zdala od pracy, studiów itd, ale będąc w takim stanie myśląc o szpitalu ja nie byłam w stanie pracować czy studiować,więc żadnej za bardzo starty nie było, wychodzi się kiedy i gdzie chcę(zero pidżam)pod warunkiem punktualności na zajęcia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mała26, Hej , nie widze najmniejszego problemu:) dzis mam wizyte po skierowanie o 15 , zobaczymy co i jaki typ mi doradzi , klikne pozniej , pozdrawiam

 

[Dodane po edycji:]

 

Hmm pani psych. nie zalecila terapi wogole nicnie zalecila chyba wazniejsza byla kasa... 20 min i wypad.. narazie mam spotkanie 17 II na terapie dzienna do gliwic...tylko ze ona trwa 12 tygodni...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

×