Skocz do zawartości
Nerwica.com

Chory zwiazek ...


mona 2

Rekomendowane odpowiedzi

Hej Mona,

 

Teraz to jedyne co mu zostało, poszczekać trochę, bo wie, że skończyła Ci się cierpliwość, że postanowiłaś to zmienić, że wyrwałaś się spod jego wpływu i że już nie ma nad Tobą kontroli. To właśnie go boli najbardziej, że nie ma nad Tobą kontroli. Niech sobie pisze, po prostu to ignoruj a w najgorszym wypadku zmień numer, jest z tym trochę kłopotów, ale może warto dla świętego spokoju?

 

Nie daj się zastraszyć, jesteś dzielną i odważną Kobietą, taki ktoś jak on nie może Cię zastraszyć, nie może Cię już kontrolować, pamiętaj, zasługujesz na coś lepszego, na kogoś kto będzie Cię kochał, szanował, rozumiał i wspierał i przede wszystkim będzie się Tobą opiekował. I znajdziesz kogoś takiego :-) Bądź dzielna, idzie Ci naprawdę naprawdę dobrze, pamiętaj tylko dlaczego to wszystko robisz i trwaj w swoich postanowieniach. Pamiętaj również, że teraz już nie może Cię skrzywdzić, teraz już Ci nie może nic zrobić, a jak zacznie za bardzo się rzucać zawsze możesz zgłosić go na policję o to, że Cię prześladuje.

 

Pamiętaj, nie jesteś sama, zawsze masz Nas :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Malahai ja juz się nie wycofam groźby już nie pomogą wzbudza we mnie odrazę i nienawiść , ciężki okres ale dam radę :) Przynajmniej pokazuje na co go stac że przez 12 lat grał a ja dałam się nabierać , mam 30 lat życie przed sobą mam nie będę go już marnować :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mona 2, ale burak z tego goscia!!nie daj mu siè,a to co on robi to sà grozby,zachowuj wszystkie smsy od niego i nagrywaj rozmowy..;a najlepiej to zmien numer telefonu.pozdrawiam ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że masz na myśli rozwodową - rozprawę? W marcu byłam na takiej z koleżanką - jak jest zgodność stron, nie ma majątku do podziału i dzieci... - rozprawa trwa koło 25 minut...

 

Czasem drastyczne cięcia (zmiana nr tel, wyprowadzka do innego miasta czy sądowy zakaz zbliżania) są niezbędne... mam nadzieję mona 2. Nie daj się wpędzać w te chore gierki - on udowodnił, że nie ma pojęcia co dla Ciebie dobre, że ma to gdzieś. 3maj się swojej decyzji. Im prędzej się to zakończy tym większe masz szanse na ułożenie sobie szczęśliwej przyszłości. Czas gra rolę - im dłużej tkwi się w takim chorym związku, tym trudniej potem stanąć na nogi. Moje zakończenie toxycznego związku trwało pół roku! o pół roku za długo! teraz dowiaduję się, że mój były ma problemy z policją, z narkotykami - nie mogę się uwolnić od poczucia winy - że to niby przeze mnie się tak stoczył...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć pstryk na pewno nie miej poczucia winy . Moj mąż też mówi jestem sam ida świeta mam długi przez ciebie itd Daje 400 alimentów i myśli że to kosmos pieniądze haha . Decyzji nie zmienie na pewno już :) A dziecko mamy ale czasem też i z dzieckiem kończy się na jednej sprawie no zobaczymy . Trzymaj się i dzięki :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gratuluję i zachęcam do przeczytania książki:"Kobiety, które kochają za bardzo" (Norwood Robin)

ooo tak, właśnie tę książkę przeczytałam i wiele zrozumiałam. Jest świetna :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ne ma sensu zakładać nowy wątek... a muszę poprosić o waszą opinię... bo sama znajduję się nieciekawym stanie więc: byłam z kimś sporo czasu ale się od jakiegoś roku nie składa ni jak - gdy jest/było już naprawdę i po raz x-ty niedobrze postanowiłam odejść zanim się znienawidzimy i wówczas dowiedziałam się, iż wszystkie jego zaniedbania w stosunku do siebie, mnie i naszego związku wynikają z faktu, iż jest chory na szczególny rodzaj padaczki... hmmm to h. że brzmi jak wymówka w kryzysie - ale ściął mnie z kolan fakt, że mnie oszukiwał tyle czasu, nie mogę opisać żalu jaki poczułam, który trwa we mnie nadal, na myśl jakby mógł się nasz związek poukładać gdyby był ze mną szczery. Nie mogę w to nadal uwierzyć, nie mam pojęcia co o tym myśleć. Staram się odeprzeć ataki wyrzutów sumienia ale wiem, że nie byłam idealna ani doskonała i nie jestem bez winy. Nie mam pojęcia co o tym wszystkim myśleć... czy poddać się poczuciu winy i zostać z nim... ale czy to nie będzie bycie z litości? Jako wytłumaczenie na swoje 'omijanie prawdy' jak to nazwał podał argument, że bał się że z nim nie będę chciała być... boli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, czy mogę się wypowiedzieć (jakby co, nie ma problemu - można usunąć moją wypowiedź).

 

Z całą pewnością poczucie winy nie jest dobrym składnikiem związku. Dodatkowo Twoje poczucie zranienia, bycia oszukiwaną, okłamywaną przez długi czas, również oddali/oddaliło Was od siebie.

Pytanie, czy da się to wszystko naprawić tak, by już nigdy nie pojawiały się u Was myśli: u Ciebie "czy on znowu czegoś nie ukrywa, czy mówi całą prawdę", a u partnera "czy ona jest ze mną z powodu miłości, czy litości" :?:

Jeśli to możliwe, to sądzę, że warto powalczyć o związek. Natomiast, jeśli to nierealne, to sądzę, że nie warto męczyć siebie i partnera. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×