Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dystymia leczenie i przebieg Waszej choroby


januszw

Rekomendowane odpowiedzi

Po latach bolesnych doświadczeń wiem na pewno, że w moim przypadku tylko leki/suple/narkotyki mogą to zmienić. Samą pracą nad sobą nie wypełni się pustki, bo nic się nie utrwala, ciągle trzeba wszystko zaczynać od nowa, nie ma tej głębokiej, wyraźnej, trwałej przemiany, jak po prochach. Nigdy nie byłem tak blisko wyzdrowienia, jak po chemii. Tylko dlaczego to wszystko jest takie szkodliwe i albo się tyje po 20-40kg, albo włosy wypadają, albo siwieją, albo dostaje się silnych bóli w okolicach serca, albo śpi się po 20h na dobę a po obudzeniu czuje jak zombi, albo mowa staje się niewyraźna i bełkotliwa jak u menela po pięciu komandosach, albo ma się mdłości, albo wymiotuje, albo.... Albo wszystkiego po trochu. I tak w koło Macieju. Z lekami źle, bez leków też źle. Szukasz złotego środka a czas mija nieubłaganie. dzień po dniu, rok po roku... Może wyzdrowieć mogą tylko niektórzy, może dla takich jak ja, wszystko jest stracone.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najlepsza dla mnie była kwetiapina. W drugiej kolejności wenlafaksyna. Na trzecim miejscu olanzapina. Wszystkie mają mnóstwo wad. Olanzapiny nie mogę brać, bo mam jakieś uczulenie. Wenlafaksyna przestaje działać. Kwetiapina... Moja relacja z tym lekiem to jak historia burzliwego romansu. Miłość i nienawiść jednocześnie. Uzdrawia i zabija w tym samym czasie. I ciągle nie wiem, czy mam do niej wrócić. Jeśli wracam, to chcę odejść. To jest jakiś harlekinowy koszmar :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ahoj u mnie tez wenlafaksyna swego czasu bardzo ładnie pomagała, lecz po jakims czasie przestała działac. Teraz mam ją brac na nowo.

Co masz na mysli że kwetiapina Cie zabijała? masz na mysli tycie po tym leku?

 

Ps. też uważam, że dystymii żadna psychoterapia nie ruszy oprócz leków. Może byc jedynie wspomagana terapia, ale na pierwszym miejscu leki i tak

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ahoj u mnie tez wenlafaksyna swego czasu bardzo ładnie pomagała, lecz po jakims czasie przestała działac. Teraz mam ją brac na nowo.

Mój lekarz również proponował mi powrót. Tylko po co przechodzić przez to samo? Czy organizm teraz inaczej zareaguje na lek i się do niego nie przyzwyczai? Albo czy pozytywne efekty działania leku nagle zaczną być długotrwałe? Trochę to bez sensu. Poza tym odstawianie wenlefaksyny to dla mnie duża udręka. Kłujące bóle w klatce piersiowej, brejn zappingi, czy jak to się zwie, czyli takie uczucie prądu przechodzącego przez głowę... Nie, podziękuję.

A! I jeszcze jedno. Najgorsze ze wszystkiego. Po odstawieniu leku, przez wiele miesięcy miałem ostrą dysfunkcję seksualną. Przykra sprawa. Na szczęście już przeszło.

Co masz na mysli że kwetiapina Cie zabijała? masz na mysli tycie po tym leku?

Tycie to tylko jeden z negatywnych efektów. Jedni twierdzą, że można temu zapobiegać dietą, inni mówią, że dieta nie ma znaczenia, bo tycie i tak następuje (przeczytałem setki (tysiące?) postów na ten temat, na różnych forach) . Jedno jest dla mnie pewne - po kwetiapinie jedzenie znowu mi smakuje i dlatego trudno mu się oprzeć. To tak jakby kubki smakowe odzyskiwały swoją żywotność. Czuję więcej i wyraźniej. Do tego dochodzi potężny smak na słodycze...

Ale to można opanować. Czego nie można? Senności. Lek tylko na noc, bo w dzień wyglądam, mówię i zachowuję się "jak pijany". Zdarzało Ci się mieć "bełkotliwą mowę" po lekach? Mnie tak. Mówię normalnie a słyszę bełkot, bo okazuje się, że mówię niewyraźnie. Porażka... A jeśli lek na noc, to sen musi trwać 8 godzin, najlepiej 9. Nie zawsze jest to możliwe. Jednak bez tych godzin dobudzenie się jakimikolwiek legalnymi sybstancjami nie jest możliwe. Jeśli nie mam tych 8, 9 godzin snu, to przez cały dzień będę marzył o drzemce. A taka drzemka to kolejne kilka godzin. W ogóle spanie po tym leku to wielka frajda i daje dużo przyjemności. Tylko przecież nie o to chodzi, żeby przespać życie, ale żeby z niego korzystać.

I ciągłe poczucie osłabienia, taka pustka w mięśniach. Może kobiecie to nie doskwiera, ale dla faceta poczucie bezsilności, osłabienia, wiotkich ramion, wiotkich mięśni, brak siły... To jest bardzo przykre i uciążliwe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Narkotyki... tylko skąd wziąć np. fetę i to w miarę czystą, a nie z pokruszoną żarówką, czy jakąś chemią, jak się nie obracam w takim środowisku.

W ogóle trochę zapomniałem o dystymii, a bardziej się skupiam na derealizacji, która bardziej mi dokucza, bo już pal licho, że nic nie czuję. Natomiast żeby opisać mój obecny stan, to się czuję jak długotrwały użytkownik marihuany - wrażenie odcięcia od świata, stan zjarania (czasami przyjemny, jak nie ma lęków, nie ma obowiązków, nie ma presji i nie myśli się o problemach), kiepska pamięć i koncentracja oraz amotywacja...

Po przerwanej terapii na oddziale dziennym czuję się gorzej (więcej lęku i odrealnienie) i podobnie się czułem już podczas tych zajęć. Przerwałem, bo nie widziałem poprawy, jeśli chodzi o objawy psychosomatyczne, bo z cechami osobowości jest lepiej (asertywność, kontakt z ludźmi itp.) i dlatego, że chciałem zdać egzaminy w sesji, bo w sumie sumiennie pracowałem, i chodziłem na zajęcia. Najgorzej jest pod wieczór, tuż przed pójściem spać. Wtedy pojawia się największa pustka i uczucie bezsensu-nawet telewizji mi się nie chce oglądać, a jeszcze jakoś tak podświadomie sobie wkręcam jakieś negatywne myśli, więc bywa, że trudno mi zasnąć. Spróbowałem ostatnio 4 tabletek Sudafedu i kubka kawy, bo chciałem zobaczyć, czy zniwelują zmęczenie oraz czy wpłyną jakoś pozytywnie na naukę, to później nie mogłem usnąć, mimo, że nie miałem pobudzenia, zwiększonego ciśnienia lub tętna, tylko właśnie negatywne wkręty.

Dostałem ostatnio amisulpryd, ale przerwałem po kilku dniach, bo stwierdziłem, że do sesji chcę podejść na czysto, ewentualnie doraźnie Lorazepam i Wellbutrin, a leczenie neuroleptykiem zacznę po egzaminach. Mam przyjmować w dawce 50-150 mg, bo w takich dawkach lek wykazuje działanie przeciwdepresyjne i do tego mam nadzieję, że pomoże na derealizację, w końcu szukam problemu w poziomie dopaminy (stąd też myśl o amfetaminie lub podobnych stymulantach).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiotkość mięśni i słabość fizyczna skąd ja to znam a jeszcze jak ktoś sport lubiał kiedyś uprawiać to już wogóle masakra jak u mnie :) ja biore wenle i mirte już długo też czas zeby coś zzmienić ale lekarz nie chce i ironicznie sie pyta czy wierze ze leki mi pomogą jeszcze bo tyle ich nabrałem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ahoj u mnie tez wenlafaksyna swego czasu bardzo ładnie pomagała, lecz po jakims czasie przestała działac. Teraz mam ją brac na nowo.

Co masz na mysli że kwetiapina Cie zabijała? masz na mysli tycie po tym leku?

 

Ps. też uważam, że dystymii żadna psychoterapia nie ruszy oprócz leków. Może byc jedynie wspomagana terapia, ale na pierwszym miejscu leki i tak

tylko jakie leki? na mnie zadne nie dzialaja na przyklad.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Męczę się z tym już od tak dawna, że każde ewentualne pogorszenie obecnego stanu i tak nie będzie realnie wpływało na moje życie. Dlatego ryzykuję i od pewnego czasu biorę wszystko co można dostać w sklepach. Nootropy, suple, zioła... Albo się przekręcę, albo z tego wyjdę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Według badań SSRI jest skuteczniejsze od placebo głównie w przypadkach ciężkiej depresji [1]. Na dystymię raczej powinno się co innego dawać. Mi od roku lekarz wali solian, ale też nie jestem zadowolony, biorę z braku laku, żeby nie było. Za to gdy byłem w ciężkim epizodzie wystarczyły 2 tygodnie żeby wellbutrin mnie z niego wyciągnął, ale działał jedynie do drugiego miesiąca i potem na powrót pozostała mi dystymia.

 

 

[1] http://jama.jamanetwork.com/article.aspx?articleid=185157

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie są zaspakajane ja pracuje w kratkę przyjemności nic nie sprawia jestem sam bo nie czuję tego?choć kiedys byłem w związku 4 lata ale to byłem młody i piękny...:)

i czujes sie wtedy lepiej?

masz jakies mysli, co mogloby pomoc? Czyli ulubione pytanie terapeutow: co musialaby sie stac, zeby bylo lepiej?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

elektrowstrzasy mi ostatnio psychiatra proponowala, juz kolejny raz...

no ja bym miala jakies pomysly, ale ciezko je wdrozyc, wiec nie wiem czy bylyby skuteczne. I tak szczerze, to boje sie, ze jakby sie to stalo i to by nie poprawilo tego jak sie czuje, to juz kompletnie bym sie zalamala, ze nie ma zadnego ratunku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jakie pomysły ?napisz pw jak neichcesz publicznie poważnie ci ew proponowała na dystymie ???wow :<img src=:'>

mówiła, że zarówno bardzo ciężkie przypadki depresji jak i dystymia, lekooporność dobrze leczy się elektrowstrząsami. Ja nie jestem przekonana. Nie udało mi się też nigdzie znaleźć osoby, które rzeczywiście to przeszły. Na razie jeszcze nie skorzystam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak sie zastanawiam...leki nie dzialaja, terapia nie dziala. Jak wyglada Wasze zycie? Macie prace, z ktorej jestescie jako tako zadowoleni, jezdzicie na wakacje, macie kogos bliskiego, partnera, ktorego kochacie? Czy Wasze podstawowe potrzeby sa zaspokojone?

 

Mam kochaną na maksa partnerkę, reszta jest bardzo skromna, ale jestem dumny z tego co mam. Choroba na przestrzeni ostatnich 10 lat mega wpłynęła na poziom na jakim żyję. Mam namiastkę normalności dzięki pracy jako niepełnosprawny, żyję skromnie, ubogo, powoli. Poza tym duuużo cierpienia psychicznego na co dzień.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

coccinella, będąc w ubiegłym roku na oddziale kilka osób miało prowadzoną terapię elektrowstrząsową. Niestety nie jestem w stanie nic powiedzieć o jej skuteczności, bo mnie wcześniej wypisali, a po wyjściu nie miałem kontaktu z tymi osobami.

W każdym razie były to osoby, którym standardowa farmakoterapia nie przyniosła ulgi w cierpieniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak sie zastanawiam...leki nie dzialaja, terapia nie dziala. Jak wyglada Wasze zycie? Macie prace, z ktorej jestescie jako tako zadowoleni, jezdzicie na wakacje, macie kogos bliskiego, partnera, ktorego kochacie? Czy Wasze podstawowe potrzeby sa zaspokojone?

 

Mam kochaną na maksa partnerkę, reszta jest bardzo skromna, ale jestem dumny z tego co mam. Choroba na przestrzeni ostatnich 10 lat mega wpłynęła na poziom na jakim żyję. Mam namiastkę normalności dzięki pracy jako niepełnosprawny, żyję skromnie, ubogo, powoli. Poza tym duuużo cierpienia psychicznego na co dzień.

 

a jak wpływa na Ciebie związek? Czy miłość nie sprawia, że czujesz się lepiej? Że chce Ci się wstać rano, coś zaplanować, postarać się, zrobić coś dla niej?

 

coccinella, będąc w ubiegłym roku na oddziale kilka osób miało prowadzoną terapię elektrowstrząsową. Niestety nie jestem w stanie nic powiedzieć o jej skuteczności, bo mnie wcześniej wypisali, a po wyjściu nie miałem kontaktu z tymi osobami.

W każdym razie były to osoby, którym standardowa farmakoterapia nie przyniosła ulgi w cierpieniu.

no właśnie, każdy gdzieś coś tam słyszał, ale żeby dotrzeć do konkretnej osoby, która to przeszła to słabo :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czy jest ktos kto sie wyleczyl z dystymi?

 

To zależy jaki stan przyjmiemy za wyleczenie. U mnie się bardzo poprawiło, ale kosztem zrezygnowania z wielu marzeń i ambicji, wręcz teraz jestem na drugim biegunie i wiodę mega oszczędny tryb życia. Pogodzenie się z tym zaoszczędziło mi wielu nerwów. Teraz powoli mozolnie buduję swoje życie na nowo. W zasadzie totalne zerwanie ze wszystkim i zatrzymanie się całkowicie żeby zastanowić się nad sobą (na kilka lat) było najlepszą decyzją w moim życiu. Jeszcze 6 lat temu byłem pewien, że są tylko dla mnie dwa wyjśćia życie w DPS albo sznur. Wyzerowałem oczekiwania i z wieloma rzeczami się pogodziłem, jestem ubogi, żyję skromnie i prosto ale za to mam kochaną partnerkę , psa, skromną pracę i najętą kawalerkę. W 6 lat pokonałem lata świetlne w swoim stanie psychicznym. Wciąż nie jest łatwo, do tego mam schorzenia somatyczne, i przewlekły ból , ale jestem dumny z tego postępu, a czuję że mogę pójść jeszcze dalej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×