Skocz do zawartości
Nerwica.com

Skąd ten lęk i smutek?


smuteczekjestem

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich.

Leczę się już kilka lat, biorę psychotropy, ale jakoś nikt naprawdę nie potrafi mi pomóc.probuję sama dociec co to jest, ale wygląda na to że jestem zbyt wrażliwa, mam zbyt zawile życie, albo robię je sobie takim? nie wiem, pomóżcie mi to ocenic, pytajćie.

Jestem mężatką od 25 lat, mam czworo dzieci, wiele w życiu przeszłam i to chyba jest przyczyna moich dolegliwości, to jej podłożę, jakaś trauma.Mając 16 lat zachorowałam na padaczkę, leczyłam się przez wiele lat, w tym czasie urodziłam dzieci, mąż wpadl w alkoholizm, a co za tym idzie, były awantury burdy pijackie łącznie z rękoczynami.Mąż uważa że nic się nigdy nie stało, swoje zachowanie uważa za normalne-już nie pije jakieś 8 lat. przedtem ja i dzieci żyliśmy w ciąglym strachu czy przyjdzie trzeżwy czy pijany. Na dzień dzisiejszy moje życie wygląda tak: mam lęki, których nie potrafię opanować, boję się wyjść między ludzi (agorafobia), jak już idę to mam nogi jak z drewna i mam wrażenie że za chwilę zwariuję, taki strach mnie ogarnia.Najlepiej czuję się w domu, tu czuję się bezpieczna.Choć od śmierci moich rodziców jakby mi coś zabrano.Jestem jedynaczką, jako niemowlę zostalam adoptowana.rodzice byli super. biorę leki; Xanax 1mg, Lexotan, Pramolan, brałam też Seronil.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bardzo Pani współczuję! Nie wiem jakie słowa wypowiedzieć by choć trochę Pani ulżyć! Może brakuje Pani pewności w siebie i w ludzi. Radziłabym częsciej spotykać się z dziećmi(jęsli już z Panią nie mieszkają) wychodzić z nimi na spacery bedzie czuła się Pani bezpieczniej gdyż w pobliżu bedzie ktoś bliski ktoś komu Pani ufa, z czasem pzrekona się Pani że świat wcale nie jest taki zły. Doradzałabym także kupno psaika, którego sama Pani wybierze, zaufa mu Pani razem bedziecie wychodzić na spacery (mówią że pies to najlepszy przyjaciel człwoieka) przełamie się Pani a pies da pani pewnego rosdzaju pozcucie bezpieczneństwa, gdyż w razie czego obroni Panią. Gdy nabierze już Pani zaufania do ludzi choć trochę , proszę wychodzić częsciej do supermarketów tam, gdzie jest dużo ludzi tam nikt Pani krzywdy nie zrobi(zbyt dużo ludzi). Proponowałabym rozpoczącić jakieś ćwiczenia odpreżające pilates może nawet jogę która uspakaja:) Mam nadzieje że z zcasem bedzie coraz lepiej.

Trzymam za Panią kciuki.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Droga Gabrysiu, mam dwie kochane córki, ktore ze mną mieszkają, jedna jest już mężatką i niedlugo urodzi mi wnusię, w niej cała moja nadzieja-spacery itp, Pieski też mam bo kocham zwierzaki.Widzisz, życie zapędziło mnie w "kozi róg", bo wychodząc za mąż, wzięłam też odpowiedzialność za męza babcię ktora ma obecnie 96 lat i wymaga opieki.Więc siłą rzeczy jestem uwiązana.Wszystko pewnie byłoby inaczej gdyby nie fakt że syn babci ciągle się wtrąca, babcia też nie jest łatwym czlowiekiem, a wiek tylko niektore cechy charakteru uwydatnia.Mąż też nigdy nie trzymał mojej strony, nie wiem co to prezent o męża, a chyba ma być za co wdzięczny skoro w sumie sama dzieci wychowalam, bo gdy dzieci ojca potrzebowaly, to byl do życia bardzo niefrafobliwie nastawiony.Zresztą do dziś tylko do mnie te moje pociechy przychodzą, synowie też do ojca nie idą, tylko do mnie.Jestem po 4 operacjach w krotkim czasie( ze względu na otylość założyłam sobie opaskę na żołądek, ta się jednak nie przyjęla, i w stanie ciężkim wylądowalam z zakażoną opaską w szpitalu, już jej nie mam), 2 wesela za sobą.Do tego wszystkiego niedoczynność tarczycy i Choroba Hoshimoto.stawy kolanowe już mi padły,lelarze rozkladają bezradnie ręce.Jestem bezradna, zagubiona :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mimo wszystko nie wolno się poddawać, życie i los ciężko Panią doświadczył,ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, może gdy urodz się wnuczka wszystko sie zmieni.. Małe dzieci dają tyle radości niech Pani nie bierze sobie do serca zachowania 96 letniej kobiety która ma swoje humorki a starośc uwydatnia przeważnie tylko te negatywne cechy. Sama wiem jak to jest doświadczyć mieszkania i przebywania z starszymi osobami odłaczaonymi od świata zewnętrznego ciągłe awantury kłótnie i czepianie się byle czego. Dziś jst ładna pogoda słoneczko świeci niech Pani weźmie pieska i pójdzie na spacer. To Panią zrelaksuje a słońce doda energii i sił. Myślę że dużym plusem byłoby gdyby w Pani mieszkaniu królowały jasne ciepłe kolory(to naprawdę dużo daje).Czerwony,żółty to kolory które dostarczają radośi. Niech Pani uwierzy że los Pani wszystko wynagrodzi, Pan Bóg nie rychliwy, ale sparwiedliwy. Odnajdzie Pani swoje szczeście jak każdy, bo ono zawsze na nas czeka, tylko tzreba się na nie otworzyć. Chciałabym jescze zapytać czy rozmawiała PAni szczerze z Córkami o tym wszystkim co Panią boli. Wiem że Pani chodziła do lekarzy, ale jednak to nie to samo, tu rozmawia Pani z osobami które Pani zna i chętnie Pani wysłuchają. Dobrze jest także zwierzyć się czasem komuś zupełnie obcemu na środowisku neutralnym! Zachęcam do spacerku z psiakiem, który chętnie pobryka po polku,a Pani bawiąc się z nim napewno się uśmiechnie!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj kochana , czytajac twojego posta nie dziwie ci sie ze wkoncu twoja psychika siadła.. Przeszłaś tak wiele ze az mi bardzo przykro , wyobrażam sobie twój ból..

Tak jest zawsze człowieka dopiero puszcza wtedy gdy zycie zaczyna sie ustatkowywac , wczesniej "nie było czasu" na chorobe bo mialas mnostwo na glowie a teraz gdy zaczyna ci sie ukladac pojawia sie newrica , tak samo bylo u mnie choc moja historia jest inna. Leczysz sie to dobrze , mysle ze wiele z tych lekow jest nepotrzebnych , chodzisz do terapeuty ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam smuteczekjestem. Miło Cię poznać.

 

Mam pytanie (jak zezwoliłaś w swoim pierwszym poście ;) ). Czy w związku z alkoholizmem męża brałaś kiedykolwiek udział w terapii DDA lub choćby konsultowałaś się z psychologiem, terapeutą? Bo widzisz, być może Twój obecny stan jest efektem kumulowania w sobie tamtych wydarzeń. Dodatkowo na pewno sprzyja fakt, iż Twoje dzieci są już samodzielne i właściwie mają już swoje życie. Przez tyle lat Twoim życiem były właśnie one a tymczasem one już mają swoje i trzeba to uszanować. Zastanawiam się wobec tego, czy masz kontakt z rówieśnikami? Czy masz zainteresowania, pasje lub od lat skrywana ochotę zrobić coś dla siebie - np. kurs tańca, podróżowanie, jakieś hobby itp.?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, rozmawiam z dziećmi o swoich problemach, wiem że się o mnie martwią, widzę to po ich oczach, i czuję się jeszcze bardziej winna.Mam w sobie jakieś poczucie winy, nie wiem, za wszystko, jakbym przepraszala że żyję, ato tylko pogarsza moją sytuację.Nie zamykam sie na ludzi, mam przyjaciolkę ktorej mogę się wyżalić przy lamce wina, ale nic poza tym.Mój świat jest bardzo ograniczony, mały.Mieszkam na wsi gdzie wszędzie daleko, chore stawy nie pozwalają mi chodzić dlugo, poza tym STRACH jest bardzo wielki.Tyle , ile mogę, robię.Czytam książki, interesuję się psychologią, trochę piszę na blogu, są chwile kiedy czuję się szczęśliwa-takie momenty są niczym balsam dla mojej obolalej duszy.Jednak jest coś co mnie dręczy.Czuję się niespoelniona, jako kobieta.Coś bym chciała jeszcze w życiu zrobić.Myślę że największym balastem w moim życiu jest babcia, to ona sprawia że mam ten 'ogranicznik" psychiczny.Rodzina tylko potrafi zwracać uwagę, ale nic poza tym.Caly dzień i wszystkie obowiązki na mojej glowie.Mąż nigdy nie zrobil zakupów, nie intersuje go nic.Gdy przychodzi do domu nie zapyta jak się czuję, jak mi minąl dzień.Brakuje mi po prostu ciepla, zwyklego prztulenia mężczyzny.A mam wiele ciepla w sobie, obdzielam nim dzieci i swoje zwierzaki, a jeszcze dużo zostaje.

1949748537_przestraszonykoteczek.gif.52d35bca4c803389abed6057ddf7b200.gif

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

smuteczekjestem, piszesz, że rozmawiasz z dziećmi ale przede wszystkim powinnaś jednak rozmawiać z mężem. Domyślam się, że będą to trudne rozmowy na początku ale sama możliwość powiedzenia swoich żali na głos dużo zmienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z mzem rozmawiałam nie raz, niestety nie rozumiemy się, nie nadajemy na tych samych falach, tu więc nie mogę liczyć na męża, przyjaciela.Na terapie kiedyś chodziłam z dziećmi, mąż niestety nie chciał-dzieci zresztą były pod stalą opieką psychologow ze względu na kłopoty w nauce na tle nerwowym.Bylam z nimi, dopingowalam i co najwaznieszje, wierzyłam ze mogą coś w życiu osiągnąć.Mąż zawsze był tylko biernym uczestnikiem.tak jest zresztą do dziś.Ten człowiek chyba boi się życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeparszam bardzo że to mówię iże pytam, może nie wupada nie wiem, ale nie zastanawiała się Pani nad rozwodem? Dzieci już są duże napewno to zrozumieją, a Pani zrobiłaby coś dla siebie... Wtedy otwarła by się przed Panią Nowa Drogga, lepsze życie i spotkałaby Pani kogoś kto zasługuję na Pania. Kogos kto da pani tyle ciepla na ile pani zasluguje ile pani jest potzrebne i Pani swoją miłością i ZAUFANIEM odbarzy mężczyznę. Może warto??

Dlaczego ma Pani cierpieć całe życie i być nieszcześliwą znerwicowaną??

Może tak naperawdę to mąż jest winien wszystkiemu?

Gdy miała pani operacje nie dał pani odpowiedniego wsparcia pomocy ciepła poczuła się Pani samotna opuszczona przez właściwie i teoretycznie najbliższą osobę??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiele osób zadaje mi to pytanie czy rozwód nie byłby najlepszym rozwiązaniem.Lecz ja chyba nie mam, ni gdy nie miałam dość odwagi aby ten kro uczynić.Przez te wszystkie lata wiele się wsolnie dorobiliśmy, wybudowaliśmy nowy dom dla dzieci, mam to teraz wszystko zostawić?

poza tym mąż jednak pracuje i jako jeden przynosi pensję, mamy wsólne zobowiązania kredytowe, więc nie mogę tak wszystkiego rzucić bo zostanę bez środków do życia.Poza tym żyję w środowisku gdzie rowody są rzeczą niewybaczlną, chyba by mnie wyklęli.

Jeśli zaś chodzi o oprację to mąż ze mną jeżdził, odwiedzał, ale myślę że w dużej mierze dlatego że bal się o to że zostanie sam i drugiej takiej nie znajdzie.nie wiem.jakoś po operacji tylko dzieci mnie doglądały, jak byłam w domu i nie mialam jeszcze siły wstawać. Dziwne to wszystko jest, gubię się.Sama nie wiem co dla mnie dobre, myślałam o tym żeby przenieść się do córki i ziecia gdy już zrbią sobie górę domu.Wtedy z kolei pytanie, a druga córka?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a z dziecmi rozmawiala pani o rozwodzie, o tym co byloby dalej, jakby pani sobie poradziła?Prosze poradzic sie dzieci one napewno pani dobzre doradza! A moze niech pani o rozwodzie porozmawai z mężem... Może to go w pewien spoob ocknie z tego co robi jak sie zachowuje? Proszę nie zwracac uwagi na ludzi, choc pani jest w wieku mojej Mamy i wiem że ciężko tak gdyż ona sama zwraca uwagę na co inni mówią.. Niech Pani zrobi coś może drastycznego by mąż się ocknął. a jeśli nie poskutkuje naprawde poważnie zastanoiwiłabym się nad rozwodem... Pani też się odżycia coś należ.. Nie jest Pani Werterem,by cierpiała pani za miliony, czy tez Don Kichotem by walczyc z wiatrakami...

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 11:47 am ]

mam takie pytanie, tylko prosiłabym o szczerą odpowiedź jakiej PAni muzyki słucha?

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 11:47 am ]

mam takie pytanie, tylko prosiłabym o szczerą odpowiedź jakiej PAni muzyki słucha?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Opinie dzieci są podzielone, synowie uwazają że powinnam sobie życie ułożyc, no, może nie do końca odejść od męża, ale robić tak jak mi wygodnie, też tak robię-śpię z córką bo mąż już dawno przetał mnie interesować jako facet, ale to jego wina bo jest flejtuch i impotent, mam czas aby pogadać z przyjaciołką przy lampce wina, oczywiście mąż jej nie akceptuje,starsza córka i syn jakby się bali, choc nie wiem czego, bo syn ma swoje mieskanie, a zięc pracuje ( może po prostu myślą że sobie nie poradzę), i będą musieli mi pomóc? Egoizm z ich strony? tak doglębnie nie pytałam.Myślę ze kiedy babcia umrze, to sytuacja się zrobi bardziej klarowna, ja chcę zrobić sobie swoj pokój, mieć swój kącik z książkami i komputerem, ot, taka mala oaza spokoju.Co do muzyki to mam szeroki wachlarz zainteresowań, są chwile kiedy lubię sluchać walców Strausa, po polskiego rocka a muzykę swoich lat młodzieńczych, z reguly lubię muzykę spokojną, nostalgiczną, Niemena grechuty, nie lubię bylejakości-to pod każdym względem:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

smuteczekjestem, myślę, że jednak powinnaś się zastanowić, czy dalsze życie z mężem ma jakiś sens. Ja wiem, że rozwód może być bardzo trudny, ale przemyśl dobre i złe strony tej decyzji, bo może się okazać, że po rozwodzie wreszcie mogłabyś być szczęśliwa. Porozmawiaj z dziećmi, może oni będą mogli Ci pomóc, jeśli zdecydujesz się odejść od męża. Decyzja należy oczywiście do Ciebie. Najważniejsze to nie poddawać się. Wiem, że jest trudno, ale później może być tylko lepiej. Trzymam kciuki, żeby Ci się udało. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×