Skocz do zawartości
Nerwica.com

cauliflower

Użytkownik
  • Postów

    23
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez cauliflower

  1. cauliflower

    cześć...

    Słuchaj, nie możesz się poddawać. Skoro boisz się iść do lekarza, to może najpierw spróbuj porozmawiać o swoich problemach z kimś bliskim? Z przyjaciółką, z mamą, ciocią... Kimkolwiek. Jak się wygadasz, to na pewno zrobi Ci się lepiej. Przynajmniej będziesz wiedzieć, że nie jesteś w tym sama. A do lekarza i tak powinnaś iść. Naprawdę nie ma się czego bać, lekarze są od tego, żeby pomagać. Nie jesteś pierwsza i nie ostatnia. Trzymam kciuki, żebyś dała radę. Nie daj się pokonać! :)
  2. smuteczekjestem, myślę, że jednak powinnaś się zastanowić, czy dalsze życie z mężem ma jakiś sens. Ja wiem, że rozwód może być bardzo trudny, ale przemyśl dobre i złe strony tej decyzji, bo może się okazać, że po rozwodzie wreszcie mogłabyś być szczęśliwa. Porozmawiaj z dziećmi, może oni będą mogli Ci pomóc, jeśli zdecydujesz się odejść od męża. Decyzja należy oczywiście do Ciebie. Najważniejsze to nie poddawać się. Wiem, że jest trudno, ale później może być tylko lepiej. Trzymam kciuki, żeby Ci się udało. Pozdrawiam.
  3. NatłokMyśli, wiara jest bardzo ważna. Musisz wierzyć, że uda Ci się z tego stanu wyjść. Jeśli będziesz się leczył, to na pewno Ci się uda. Może to trochę potrwać, ale nic nie jest łatwe. Ale wtedy wreszcie będziesz szczęśliwy :) Trzymam kciuki za Ciebie.
  4. K., jeszcze przede mną ta wizyta. Jestem umówiona na 19.15. Muszę przyznać, że trochę się boję...
  5. Daleko to znaczy gdzie? Bo do sypialni na pewno nie. Jeśli do sypialni idzie się z kimś tylko dlatego, że jest ładny, to na pewno nie. Ale myślałam, że są inne powody Poza tym, wydaje mi się, że są trochę ważniejsze sprawy niż seks.
  6. Dzięki za te słowa Mam nadzieję, że okaże się, że masz rację i wszystko będzie ok. Wiecie co, nie cierpię poranków. Zawsze się czuję najgorzej wtedy. Wy też tak macie? No i wieczory też są nieciekawe, chce mi się spać już o 20, a nie mogę usnąć. A później się budzę w nocy Męczy mnie to wszystko, naprawdę.
  7. Ale może tylko on tak siebie odbiera? Może ma po prostu za niską samoocenę, a w rzeczywistości nie jest tak źle?
  8. Ja bym go nie nazwała ani nieudacznikiem, ani beznadziejnym facetem
  9. No, mam nadzieję, że to pomoże... [ Dodano: Dzisiaj o godz. 9:04 pm ] Witajcie ponownie :) Miałam się odezwać po wizycie u psychologa. Wybaczcie, że to tak długo trwało (wizytę miałam prawie dwa tygodnie temu), ale jakoś nie mogłam się zebrać, żeby coś napisać. Zresztą szkoła, nauka, mało czasu, sami wiecie... Ale do rzeczy. W pierwszym poście w tym temacie opisałam wam całą moją sytuację. Jeśli komuś nie chce się do tego wracać, to tylko krótko powiem, że przez jakiś czas nie czułam się najlepiej, nic mi się nie chciało, zero chęci do czegokolwiek. No i w dodatku miałam coś takiego, że jak się stresowałam, nawet jak myślałam o szkole (a co dopiero do niej iść!), to robiło mi się niedobrze. Więc byłam u psychologa. Najpierw mówiłyśmy o moich mocnych stronach i sukcesach i ogólnie wypytywała mnie o różne rzeczy, stosunki z rówieśnikami itp. Najgorsze dla mnie było to, że kazała mi iść do szkoły w poniedziałek (wizyta była w piątek, a przez poprzedni tydzień do szkoły nie chodziłam). Ja dobrze wiedziałam, że muszę, ale strasznie się bałam. Sama właściwie nie wiem czego. Pewnie tego, że będę się źle czuła... Jakkolwiek głupio to brzmi Myślę, że trochę mi pomogła ta wizyta, bo pewnie bez tego, to nie poszłabym do szkoły. Nawet na pewno. A tak, to poszłam do szkoły... i wiecie co? Dałam sobie radę! Przed wyjściem z domu strasznie się denerwowałam, nie byłam w stanie niczego przełknąć... Ale poszłam i udało się. Wytrwałam cały dzień, a później tydzień i teraz kolejny tydzień Starałam się nie myśleć o ponurych rzeczach, skupić się na rozmowie, pisaniu czegoś, cokolwiek. Powiem wam, że dużo się poprawiło. Baaaardzo pomogło mi to, że pokonałam swój lęk. Teraz już nie jest tak trudno rano wstać i pójść do szkoły. Chociaż dzisiaj znowu mam lekkie "załamanie" :/ Przed szkołą strasznie się denerwowałam, po kilku lekcjach już było ok, ale teraz znowu się czuję jakaś rozbita. Mam nadzieję, że to szybko przejdzie, bo nie chcę już wracać do tego stanu, w którym byłam wtedy. Było strasznie. Ale nie chcę znowu tak narzekać, bo wiem, że i tak jest dużo lepiej. Trzeba się cieszyć z tego, co się ma. Trzymajcie kciuki, żebym sobie jakoś radziła sama ze sobą :) Ja wierzę, że i wam się uda, chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że jest tu wiele osób w dużo gorszym stanie niż ja byłam. Ale ze wszystkiego można wyjść. Trzymam kciuki, żeby udało wam się pokonać swój lęk i żyć normalnie. Uda się, kochani! Ja, oczywiście, nawet jak będę w świetnym nastroju, to postaram się czasem wpadać i pisać na forum :) Podziwiam, jeśli ktoś przeczytał xD
  10. Wydaje mi się, że nie. Chociaż możliwe, że coś w tym jest... Miałam sytuacje, kiedy stwierdziłam, że niektórzy mają właściwie gdzieś to, co mówię, robię. Zresztą, powiem Ci, że to jeszcze zależy, kogo mam prosić o pomoc. Jeśli chodzi o osoby, którym mogę ufać, to nie ma problemu. Tak myślę przynajmniej.
  11. Zgadzam się. Moim zdaniem, takimi słowami można zranić nawet osobę bardzo szczęśliwą i całkiem zdrową...
  12. Ja uważam, że skoro sam widzisz problem, to najwyższy czas wybrać się do specjalisty. Nie wiem, co więcej Ci poradzić, bo nie jestem lekarzem ani nie znam się za bardzo na takich sprawach. Ale życzę powodzenia :)
  13. xCarmen, myślę, że to dobrze, że chcesz gdzieś wyjść, coś robić. W końcu ile można siedzieć i się dołować, prawda? Szkoda, że koleżanki odwołały spotkanie, może miały jakiś wazny powód... W każdym razie, na pewno nie jesteś sama. Jeśli masz ochotę na spacer, to weź psa (jeśli masz) i idź :) Może ktoś z rodziny wybierze się z Tobą?
  14. No właśnie to, że będę się źle czuła, że nie będę mogła sobie poradzić, że wybuchnę płaczem itp. Wiem, że to głupie
  15. cauliflower

    zycie pech czy co??

    Słuchaj, wiesz, że jesteś super facetem. Jestem pewna, że w końcu spotkasz osobę, którą będziesz kochał z wzajemnością. A na razie, ciesz się, że masz taką fajną przyjaciółkę Wierzę, że wszystko będzie w porządku. Pozdrawiam.
  16. Rozumiem, wcale nie dziwi mnie, że takie miałaś przypuszczenia :) Ale wiesz, w moim przypadku jest tak, że ja boję się, że będę się źle czuła w szkole. A przez ten lęk, czuję się gorzej fizycznie, jest mi niedobrze, a przez to czuję się jeszcze gorzej psychicznie. Błędne koło po prostu.
  17. cauliflower

    Witam wszystkich

    Bethi ma rację, nie ma co odkładać. Chyba najlepiej by było, gdybyś się skonsultował ze specjalistą. Dobrze wiem, jak to jest, kiedy nic cię nie interesuje, nic się nie chce. I myślę, że nie tylko ja Wiem, że jest ciężko, ale trzeba poczynić kroki w kierunku lepszych dni :) Wierzę, że Ci się uda. Pozdrawiam.
  18. cauliflower

    Witam.

    Kochana, proszę, wybierz się do lekarza. Jeśli psycholog, u którego byłaś nie pomógł, to może spróbować do innego? Może znajdź jakiegoś poleconego, żebyś wiedziała, że jest dobry i pomoże. Albo może powinnaś iść do psychiatry, tak, jak napisał człowiek z lasu. Twoi bliscy wiedzą o Twoich problemach? Może powinnaś porozmawiać z kimś bliskim, z rodziną, może to Ci pomoże? Ja wierzę, że uda Ci się wszystko odbudować. Musisz tylko sięgnąć po pomoc. Nie możesz borykać się z tym sama. Masz całe życie przed sobą, mnóstwo czasu, wszystko może się zmienić. Musisz tylko postawić chociaż mały krok do przodu. Uwierz, że jesteś silna i sobie poradzisz. Walcz. Nie poddawaj się. Wiem, że jest ciężko, ale nikt nie powiedział, że będzie łatwo.
  19. anu, dzięki za odpowiedź. W moim przypadku jest trochę inaczej, bo ja w ogóle nie jestem głodna. A chudnąć naprawdę nie chcę, bo już i tak jestem wystarczająco za chuda. Jem tylko dlatego, bo wiem, że muszę, a wcale nie mam na to ochoty. A przecież jeszcze niedawno było inaczej A co do Twojego psychologa, to może powinnaś spróbować pójść do innego, skoro ten Ci nie pomógł? Trzymam kciuki, na pewno będzie dobrze! Brunhilda, również bardzo dziękuję za odpowiedź :) Szkoda tylko, że przez to, że chciałaś pocieszyć mnie, zdołowałaś siebie Ale wiedz, że Twoje słowa pocieszenia dużo dają, są dla mnie bardzo ważne. I wierzę, że Ty też sobie poradzisz ze wszystkim. I powiem Ci, że nigdy nie zostaniesz sama na świecie. Nawet jeśli Twoi bliscy się od Ciebie odwrócą (choć w to wątpię), to pamiętaj, że masz nas :) Podsumowując, bardzo dziękuję Wam za słowa otuchy i zrozumienie. Musi być dobrze, kochane! Po prostu musi. (taa, dobrze wiem, że łatwo powiedzieć, a trudniej w to uwierzyć i zrobić) A, jeszcze tak dodam, że jeżeli chodzi o mnie, to dzisiaj spotkałam się z przyjaciółką, która wie o moim stanie i kiedy byłam z nią, to normalnie rozmawiałyśmy, czułam się w miarę dobrze. Ale wiecie, wystarczy wrócić do domu, do szarej rzeczywistości...
  20. bethi, na pewno dam znać :) God's Top 10, dzięki za przywitanie, rozumiem, o czym mówisz. Mnie jednak wydaje się, że to nie o to chodzi. Wiesz, wiele razy dostałam gorszą ocenę i naprawdę nie był to dla mnie duży problem. Po prostu poprawiłam albo coś... Chociaż nie mówię, że nie masz racji, bo może jakoś podświadomie inaczej do tego podchodzę W każdym razie, dziękuję za opinię :)
  21. Dziękuję, bethi, za odpowiedź :) Jutro idę do psychologa. Trochę się boję, ale zobaczymy, jak to będzie...
  22. No więc teraz czas na mnie... Nie czuję się najlepiej. Kiedy się obudziłam, udawałam, że dalej śpię. Dopiero, kiedy wszyscy wyszli z domu, wstałam i usiadłam do kompa, żeby pozbyć się ponurych myśli Jutro idę do psychologa. Trochę się boję, bo to moja pierwsza wizyta. Ale wiecie co, chyba najbardziej przeraża mnie to, że wiem o tym, że psycholog nie zrobi za mnie wszystkiego, że to przecież ja będę musiała wyciągnąć siebie z tego doła. Psycholog to tylko mała pomoc. Ja się boję, że nie dam rady. Nie mam siły na nic. Nie mam chęci do niczego. Nie mogę jeść Cały czas czuję, że mam pusty żołądek, beznadziejne uczucie, ale nie mogę nic przełknąć. Wczoraj prawie nic nie jadłam. Nie lubię być sama, bo wtedy jest jeszcze gorzej, tak, jak teraz. Poza tym przeraża mnie myśl, że prędzej czy później będę musiała wrócić do szkoły, nadrobić wszystko, wszystkie zaległe klasówki... Nie mam siły Przepraszam, że tak Was zadręczam. Wiem, że macie mnóstwo swoich problemów. I oczywiście, życzę Wam, żebyście się trzymali i sobie radzili.
  23. Witam wszystkich serdecznie :) Wczoraj trafiłam na to forum i dzisiaj stwierdziłam, że zarejestruję się i napiszę o swoim problemie. Piszę, bo nie wiem już, co mam ze sobą zrobić, jak pomóc. Proszę, pomóżcie mi... Błagam Napisałam w tym dziale, bo sama za bardzo nie wiedziałam, do jakiego innego działu można mój temat zaliczyć. Nerwica, depresja, czy jeszcze coś innego... W każdym razie oto mój problem: Otóż od jakiegoś tygodnia mam nudności, chce mi się wymiotować, robi mi się słabo. Jednak nie wymiotuję i nic mnie nie boli. Wczoraj byłam u lekarza. Pani doktor sama za bardzo nie wiedziała, co mi jest, przepisała jakieś leki i tyle. Ja jednak zaczęłam myśleć, że może te moje dolegliwości są spowodowane moimi nerwami, stresem, bo robiło mi się niedobrze właściwie tylko w szkole. Przynajmniej na początku, bo teraz to nawet jak siedzę w domu, to źle się czuję. Dostałam zwolnienie ze szkoły do końca tygodnia, ale jak tylko pomyślę, że będę musiała wrócić do szkoły i znowu będę źlę się czuła (już dwa razy zwalniałam się ze szkoły przez to samopoczucie), to robi mi się niedobrze i chce mi się płakać. Sama nie wiem, dlaczego tak boję się tej szkoły. Mam dobre oceny, radzę sobie ze wszystkim. Ale tu już nie chodzi o samą szkołę, bo jak tylko robi mi się niedobrze, to myślę o wszystkim, co najgorsze. Wpadam w doła. Ale też odwrotnie - jak czuję się źle psychicznie, to fizycznie też. Jest też tak, że jak na przykład spotkam się z moją przyjaciółką i nie myślę o złych rzeczach, to wszystko jest OK, śmieję się, żartuję... Ale wystarczy, że wrócę do domu i usiądę sama w pokoju, a wszystko wraca Wiem, że wiele osób pomyślałoby, że nie mam się właściwie czym martwić, bo w szkole sobie radzę, mam wspaniałych rodziców... I jest to prawda, nie mam konkretnych powodów, żeby się załamywać. Ale jednak coś jest nie tak. Wczoraj w nocy nie mogłam spać, bo było mi niedobrze. Czułam się gorzej niż wcześniej. Wieczorem modlę się, żeby następny dzień był lepszy, żeby wszystko było po staremu. A rano budzę się ze świadomością, że nic się nie zmieniło Czasem mam ochotę zasnąć i już się nie obudzić... Wiem, że pewnie niektórym wyda się to dziwne, że rozpaczam z takiego powodu. Ale ja naprawdę już nie daję rady Jak łapią mnie te nudności, to zbiera mi się na płacz, robi mi się gorąco... Mam wtedy wszystkiego dosyć. Dodam jeszcze, że ja strasznie się boję tego, że będę źle się czuła, że będzie mi niedobrze. Szczególnie w szkole. Powiem Wam, że zawsze miałam z tym problem, bo jeszcze w podstawówce zwymiotowałam na wycieczce szkolnej, bo miałam chorobę lokomocyjną i od tamtego czasu strasznie boję się wymiotować, nie cierpię tego. Wiem, że to wszystko głupio brzmi... Poza tym, w podstawówce też miałam taki okres, że nie chodziłam do szkoły, bo było mi niedobrze. Byłam u lekarza, zrobiłam badania i nic nie wyszło. Moi rodzice stwierdzili, że to pewnie nerwy i muszę się przemóc. Więc zaczęłam chodzić do szkoły i jakoś to było. W tamtym czasie niedobrze robiło mi się tylko przed szkołą, jak już byłam w szkole, to wszystko wracało do normy. Teraz tak nie jest. No i wtedy, jak już chodziłam do szkoły, to po jakimś czasie nudności ustąpiły. Miewałam je tylko czasem. Wiem, że pewnie pomyślicie, że jestem jakaś dziwna, bo tak przeżywam głupie nudności... Ale ja już nie mam siły Proszę Was, pomóżcie mi Czy to może być nerwica? Ja czuję, że mam problem ze sobą, nie mam pojęcia, co robić. Błagam o jakąś, chociaż najmniejszą, radę. Z góry dziękuję i serdecznie pozdrawiam. PS Przepraszam za taką długą i chaotyczną wypowiedź. Mam nadzieję, że udało się komuś coś z tego zrozumieć
×