Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica Lękowa Co zrobić? Moja historia...część 2


LDR

Rekomendowane odpowiedzi

NieznanySprawca, hej, nie po wyleczeniu z nerwicy, nie jest tak dobrze. Miałem na myśli w wyleczeniu z nerwicy,

wiesz dokładnie co mam na mysli - mysle ze takie siedzenie w mieszkaniu tylko pogłębia lęk. Dlatego od czasu do czasu podejmuje ryzyko i narażam sie na stres, który przecież i tak zawsze minie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wieslawpas, czyli popieram, przelamywac sie jak najczesciej, ale tez nie rzucac sie odrazu z motyka na slonce, bo zamiast pracy nad soba mozna sobie zafundowac zalamanie nerwowe :pirate: Systematycznie budowanie strefy komfortu + od czasu do czasu odrobinie szalenstwa (cos, czego bym sie po sobie nie spodziewal), tak widze najlepsza opcje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja chyba od razu rzuciulem sie na gleboka wode, jak już się zaczało to po calości. Dwa tygodnie temu nie wycibialem nosa

z mieszkania za dnia nie odbierałem telefonów. Wychodziłem dopiero wieczorem.

Jak już raz poszedłem na spotkanie z kolega to pubu w dzień to wtedy sie zaczęło. Włączenie telefonów, spotkania ze znajomymi, chodzienie do pracy, rekrutacje do pracy, spotkania firmowe. No w sumie takie normalne fukncjonowanie. Wszystko w dwa tygodnie.

Może to za duże tempo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hania33, W ogóle sie nie gniewam. Tylko sie wystraszyłem. Poza tymi stresami dobrych momentów jest wiele - czasami trwaja poł godziny a czasami kilka. Rekord to był w ten czwartek caly dzień aż do 19:30. Poźniej oczywiście wszytko siadło na wieczór.

 

-- 12 paź 2013, 15:49 --

 

Myśle też o tym, żeby pójść na jakieś studia zaoczne, bede mial zajecie weekend. Mniej czasu na nerwice, ale to też przecież stres.

 

-- 12 paź 2013, 15:55 --

 

hania33, Poczuć się normalnie to wspanniałe uczucie. Pamiętam jak kiedyś wyszedłem z pracy po takim turnieju piłkażykowym i szedłem przez park. Mega optymistyczne myślenie o przyszłosci, całkowity zanik objawów nerwicowych. Co to było za uczucie... Ale wszytko niestety wróciło, kiedy przyjechałem na zakupu do sklepu, tam gdzie zawsze. Skojarzyl mi się on z tym całym nerwicowym światem i wszytko pomału się rozeszło.

 

-- 13 paź 2013, 02:39 --

 

Byłem na tej dyskotece. Nie no generalnie super. Kiedy człowiek sobie tańczy, obserwując te wsztkie laseczki i bawiących się ludzi problemy typu jaki lek na to a jaki na tamto, albo opisywanie objawów wydaje sie jakiś mocno abstrakcyjny! . Znacznie mi to wyjście poprawiło nastój. Teraz pachnę mikstura wszystkich perfum a to mi przypomina tamte chwile. Do przodu, nie musi być spokojnie, tylko ciekawie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja już kilka razy pisałam o swoich problemach, raczej na zasadzie wyrzucenia z siebie negatywnych uczuć, i bardzo mi to pomaga :)

Do tej pory żyłam w przeświadczeniu, że mam tylko nerwicę: lęki, napady paniki i natręctwa (głównie myślowe). Ale niestety chyba nie tylko :/ Głównym problemem jest u mnie brak samoakceptacji i pewien rodzaj niesamodzielności - nie lubię siebie i wcale tego nie ukrywam. Myślę że jestem beznadziejna, że nic mi się nie udaje (choć fakty mówią inaczej: skończone studia, do niedawna praca, mąż, dzieci etc). Nie lubię patrzeć na siebie w lustrze, mam straszne kompleksy, choć czasem jak mam lepszy dzień potrafię przyznać, że nie jestem taka znów brzydka. Jednak ogólnie rzecz biorąc nie znoszę siebie i swojej nerwicy, choć próbuję z nią żyć. Od pewnego czasu mam taki proble bardzo utożsamiam się z bohaterami książek i filmów. Wydaje mi się, że nie jestem szczęśliwa - głównym powodem jest właśnie ten brak samoakceptacji, a co za tym idzie niechęć do swojego życia, podważanie swoich wyborów i uczuć. Czytając książkę, lub oglądając film mam przemyślenia na temat tego, że chciałabym bym bohaterem/bohaterką, że chciałabym mieć inne życie - myślę ze wynika to z tego, że wydaje mi się że wtedy byłabym szczęśliwa. Później strasznie przeżywam losy bohaterów, stawiam się w ich sytuacjach, wyobrażam sobie siebie jako bohaterów filmu, choć wiem że mój dość wycofany charakter nie pozwoliłby mi być np. osobą przebojową i towarzyską. Strasznie mnie to wszystko dołuje, nawet sam fakt że ciągle jestem niezadowolona i że nie umiem sama nic zmienić, że nie umiem polubić siebie i sobie pomóc. Często przez to myślę że wolałabym umrzeć, a raczej nie istnieć, bo to nie tak że mam myśli samobójcze i chcę się zabić. Po prostu chciałabym być niewidzialna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam serdecznie! Jestem tutaj nowa, to mój pierwszy post. Potrzebują wsparcia, wiem, że nikt tutaj nie będzie w stanie mnie zdiagnozować, bo od tego jest lekarz, psycholog, ale muszę się wygadać. Mianowicie, niedawno doszłam do wniosku, że moje życie nie może wyglądać tak jak wygląda, że mam dosyć stania w próżni. Wszystkiego się bałam (właściwie "boję" - nie wiem czemu piszę w trybie przeszłym), wyjazd na spotkanie z koleżanką był dla mnie takim stresem, że po drodze dostawałam biegunki. Bałam się egzaminów na studiach, bałam się odrzucenia, bałam się, że jestem chora - o tak, przerobiłam już setki chorób, począwszy od nowotworów, poprzez SM, aż do mukowiscydozy. Na dodatek wszystko to zajadałam. Słodycze, potrawy tłuste doprowadziły do tego, że przytyłam, zawsze byłam gruba, ale teraz to już jest masakra. Do tego brak pracy, a co za tym idzie - brak pieniędzy, poczucie beznadziejności, że nie mogę znaleźć sobie konkretnego zajęcia pomimo ukończenia 3 kierunków studiów. To wszystko doprowadziło do tego, że nie miałam chęci ruszyć się i cokolwiek zrobić. Wieczny bałagan zaczął wyprowadzać mnie jeszcze bardziej z równowagi. W pewnym momencie nie wytrzymałam... powiedziałam DOŚĆ, nie chcę tak żyć dalej. Zdecydowałam więc, że muszę iść do psychologa. I dopiero wtedy moje problemy z psychiką rozkręciły się na maksa. Wcześniej jeszcze jakoś się trzymałam, szłam do przodu. Raz było lepiej, raz gorzej, ale pchałam ten wozek zwany życiem do przodu, teraz jestem w kompletnej emocjonalnej rozsypce. Jestem po trzech spotkaniach z psychologiem (1. ogólne, byłam z mężem, na dwóch kolejnych byłam już sama). Oczywiście zdążyłam się już naczytać o rozróżnianiu zaburzeń psychicznych na psychotyczne i drugą grupę do której zalicza się między innymi nerwice. I co? I oczywiście powoli zaczynam się wkręcać, że jestem chora na jakąś schizofremie, czy podobną chorobę. Strasznie się boję, koszmarnie. Jestem na granicy kompletnego załamania. Co będzie jeżeli się okaże, że to właśnie schorzenie psychotyczne mnie dotyczy, że to żadna nerwica. Nie wyobrażam sobie życia ze świadomością takiej choroby, tego, że będę zależna od innych, że będę ćwierkać, gdakać, zachowywać się irracjonalnie. To jest jakiś koszmar!!! Na ostatnim spotkaniu zapytałam moją panią psycholog, czy to może być coś psychotycznego. Co mi odpowiedziała. Że trudno jest jej powiedzieć jeszcze... że na razie nie zauważyła pod tym względem niepokojących moich zachowań, jakiś sygnałów, które mogłyby o takim schorzeniu świadczyć, ale nie wie jak to się wszystko rozwinie, że to właściwie naszego drugie spotkanie i w tym momencie poszłaby raczej w stronę nerwicy z elementami depresji. Bardzo się boję. Odkąd zdecydowałam się na psychoterapię jest ze mną coraz gorzej. Raz wpadłam w dość poważną panikę, bałam się, że wariuję, odchodzę od zmysłów. Właściwie wystarczy jedna myśl, żeby już mi się robiło ciepło na klatce piersiowej, żeby zaczęły mi się pocić ręce, serce walić jak oszalałe i czuję, jak krew odpływa mi z mózgu. Boję się wtedy, że w pewnym momencie przestanę nad sobą panować, że przestanę logicznie myśleć, że po prostu zwariuję. Albo, że to jakaś psychoza i że odwiozą mnie do szpitala dla psychicznie chorych. Boję się reakcji ludzi. Ale staram sobie tłumaczyć, że nic się nie stanie. Wypiję Valerin i wszystko przejdzie. Tak strasznie się boję!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_Mal_Inka_, rany. to tylko nerwica. i na nerwicę nie pije sie ziółek tylko bierze prochy.

musisz schudnąć, zadbać o siebie i poszukać pracy (nie wybrzydzać, bo mam wrazenie ze to robisz).

jakbys miala zapasc na chorobę psychiczną to nie mialabys w ogole swiadomosci zaistnienia tej choroby.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zima, podbudowujesz mnie, na prawdę... strasznie się boję, że dopadnie mnie schorzenie psychotyczne... ten strach to jest jakiś kosmos dla mnie... ja chcę żyć normalnie... chcę cieszyć się, że wstaję, że spokojnie mogę zjeść śniadanie, że mam wspaniałego męża, którego kocham nad życie, że idę do pracy, że rozwijam się intelektualnie, że wypiję z koleżanką kawę... chcę cieszyć się z takich zwykłych codziennych rzeczy... wierzę, że dzięki psychoterapii mi się to uda, jeżeli tylko okaże się, że to nerwica, będę Bogu dziękować... nie potrzebuję pałaców, pensji na poziomie 10 tys. zł na miesiąc, zagranicznych wakacji... chcę cieszyć się tym co mam, że jestem zdrowa... a teraz? teraz czuję tylko strach... męczę się, gdy siedzę w domu, męczę się, gdy muszę z niego wyjść - boję się, że coś mi się stanie... i teraz jeszcze ten strach przed chorobą psychiczną... koszmar, istny koszmar. ;( Na szczęście w przeważającej części umiem panować nad zbliżającym się atakiem paniki... powiem szczerze, że wolałabym nie wprowadzać żadnej farmakologii, chcę spróbować z tego wyjść za pomocą "naturalnych" środków, aczkolwiek wszystko zostawiam w rękach mojej pani psycholog.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej,

 

tak z ciekawości chciałem zapytać ile procentowo macie z z tych objawów?

Jakby tak te 100% rozłożyć to u mnie średnia tygodniowa byłaby taka:

 

Lęk wolnoplynący - 10%.

Napady lęku paniczniego - 0%

Depresja - 15%

Stany napięcia i spięcia 75%.

 

Ciekawe jak maja inni?

 

Wieslaw

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zima, mam nadzieję, że stany psychotyczne raczej mnie nie dotyczą, że to tylko panika... z tego wszystkiego pytałam męża, pytałam rodziców, szwagierkę, która wie, że chodzę do psychologa, czy kiedykolwiek zauważyli u mnie coś nienormalnego, czy mówiłam coś od rzeczy, zachowywałam się niewspółmiernie do zaistniałej sytuacji, czy w ogóle zauważyli coś dziwnego, niepokojącego w moim zachowaniu... zawsze odpowiadali negatywnie... mój mąż mi tłumaczy, że gdybym była chora psychicznie to dałoby się to zauważyć, poznać... tym bardziej, że jesteśmy ze sobą prawie 8 lat... rodzice też zaprzeczają, a przecież spędzają ostatnio ze mną 24 godziny na dobę z racji tego, że nie pracuję. Jednak gdzieś tam ten strach, lęk, obawa przed chorobą psychiczną siedzą we mnie i wiem, że do póki pani psycholog nie powie mi, że to tylko nerwica to raczej się to nie zmieni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hania33, Hania biore połowke, nie odstawiam ze strachu. Dzisiaj bylem u lekarza i nawet sie zdzwil, ze jeszcze biore bo powinienem juz zejsc, ale jak mam zejsc z leku ktory biore tyle czasu... Na pewno znowu trzeba sie będzie meczyc z efektem odstawienia.

 

Z pozytywnych rzeczy zauwazylem to, ze latwiej jest dojsc do samochodu. Po prostu ide i o czyms tam sobie mysle, wcześniej bylem moco spięty i skupiony na objawach. Ciezko bylo dojść do auta. Ostatnie dwa dni nawet niezle sie czulem. Ale dzis mi przywlilo znowu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, jestem tu nowa i liczę na Waszą pomoc zanim oszaleję :why:

 

Otóż z nerwicą lękową zmagam się od 7 roku życia, odkąd zmarł mój dziadek. Miałam bardzo długie przerwy, kiedy choroba nie powracała i czułam się rewelacyjnie.

3 lata temu urodziłam śliczną zdrową córeczkę, chociaż ciążę spędziłam na lekach: Tranxene 10 i Asertin.

Jak córka miała około 10 miesięcy odstawiłam wszystkie leki i czułam się rewelacyjnie... Dopóki nagle nie zmarł mi tata... I od tamtej pory znowu się zaczęło, więc powróciłam do leku Tranxene 10 i było ok...

Na początku tego roku podjęliśmy z mężem decyzję o wyjeździe z Polski do Szkocji, wtedy też leki brałam tylko doraźnie i czułam się ok.

Podjęliśmy decyzję o drugim dziecku, szybko udało się zajść w ciążę i było cudownie... do czasu :(

W tej chwili jestem w 27 tygodniu ciąży, czuję się strasznie. Boję się wyjść do sklepu, pojechać gdzieś autobusem, na myśl o porodzie i o tym, że dzieci będzie dwoje dostaję mega ataku paniki, bo martwię sie, że nie poradzę sobie z Nimi... Nie potrafię cieszyć się ciążą, mimo, że kocham moje dzieci ogromnie... W czasie ataku czuję się jakbym nie była sobą, jak bym była w innym świecie, gorąco mi, duszno, mam wrażenie, że zaraz zemdleję, oszaleję, to straszne jest :cry: Nic nie sprawia mi przyjemności, bo jak nie mam ataku to już mam lęk, że za chwilkę się pojawi i takie błędne koło... Boje się, że w czasie ataku nie będę sobą i zrobię coś komuś np. Masakra jakaś. Ja nie wiem co będzie po porodzie, jak ja sobie dam radę, boje się, że zwariuję :cry: Czemu to musiało dopaść akurat mnie, czemu?

Dodam, że w tej chwili biorę lek Tranxene 10 raz dziennie, ale średnio działa... A tutaj w UK nikt mi nie zapisze nic innego, dopóki jestem w ciąży... A Lek Tranxene załatwiam sobie z PL :roll:

Czy ktoś z Was był może w podobnej sytuacji? Jak sobie poradziliście? Błagam, pomóżcie jakoś :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam,

 

wlasnie wybieram sie do biura. Zawsze jak mam tam jechac to odczuwam mocne specie i nasilenie objawóa.

Przycyzna jest taka, ze to open space i jest tam glosno. Dużo ludzi gada przez komórke, albo skype, naprzeci w mnie

siedzi gościu ktory non stop gada. Siedze przy kuchni i lazence, co chwile ktos tam łazi.

Pracujac tam co chwile dostaje steresow,to znaczy skokow napięcia, wystraszenia, złości, takich spięć.

Wychodze stamtad wyczerpanu i jak klebek nerwow. Moge pracwac w domu, ale porztebuje kontaktu z ludzmi.

Wiem, że moge zmenić biuro, ale tamto jest nowoczesne i prestiżowe. Są inne biura, ale nie takie ładne.

Tkwie w takim zastoju, bo boje sie zmiany... Dzisiaj mam tam isci i od razu odczowam taki rodzaj spięcia.

Co tutaj robic?

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z czystym sumieniem mogę polecić poradnik Kamila Winczewskiego - Sztuka Zarządzania Strachem . I nie robię tu mu żadnej reklamy , po prostu polecam tą książkę , ponieważ zrobiła ona mnie ogromne wrażenie. Nie znajdziesz tam rozwiązania w stylu "pstryk" i już po lękach , nerwicy , czy atakach paniki. Z początku sceptycznie podchodziłem do tego typu poradników , ale ten poradnik "wsadził" mi na siłę do głowy autor , który przeczytał mój wpis na forum. Kompletnie nie znam gościa, ale po przeczytaniu Jego książki , wydaje mi się jak bym go znał od dawna , a dlaczego ? Bo czytając owy poradnik , dowiedziałem się między innymi o tym , ze to nie tylko ja mam problemy lękowe , sam autor miał je również i jak się okazuje tysiące ludzi na świecie zmaga się z nimi . Jak wspominałem wcześniej nie ma tam gotowego ,szybkiego przepisu na cudowne ozdrowienie, ale ów poradnik podniósł mnie na duch i to mocno i podpowiedział mi jak mam się zabrać do swojego problemu . Jak się okazuje zupełnie inaczej niż jak do tej pory myślałem . Wywrócił moje podejście do problemu lęku o 180* , dopiero zaczynam wdrażać zawarte w nim wskazówki i wiem , że będzie dobrze i że nie będzie łatwo, ale czego się nie robi dla rozwiązania problemu . Dodam jeszcze , ze napisany jest prostym , zrozumiałym dla każdego językiem . Żadnych tam definicji itd. tylko proste życiowe rady . Polecam Więcej na http://www.ebook-nerwica.pl

 

P.S. To nie jest żadna reklama , piszę o tym z własnej woli , bo natchnął mnie nadzieją

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×