Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica a używki


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

No właśnie tez zauważyłem ze jak mało paliłem tak ze 3 szt na dzień to było raczej dobrze, ale jak zacząłem palić więcej to wczoraj czułem sie okropnie duszności lęki i takie dziwne uczucie jakbym miał zaraz zemdleć.

slitzikin ma racje lepiej to rzucić.

Ja postanawiam wypalic jeszcze te 2 ostatnie papierosy i od poniedziałku rzucam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam cisnieniomierz,ale taki na reke-wyszlo 127/83, puls 78 ale czy to prawidlowwskazuje to nie wiem,magnezu nie mam,polknelam potas-a moze czekolady zjesc?Czy cos mi grozi?Czemu tak lece z nog i sie trzese :( Co ja narobilam...

 

Ja miewałem zwykle niskie ciśnienie, teraz biorę leki na nadciśnienie (bo mam prawdopodobnie od newicy). Biorę już takie małe dawki, żeby tylko nie kołatało serce. Zwykle teraz mam ciśnienie 115/70, tętno 70. Wczoraj była u mnie bardzo wazna dla mnie osoba i siedziałem dosyć długo, przy niej zawsze mi ręce drętwieją mimo iż nie czuje stresu świadomie. Jak ją odprowadziłem i wróciłem do domu to czułem straszne walenie serca i słabo się czułem przez dłuższy czas i przy takich lękach mam zwykle ciśnienie tak właśnie podwyższone jak Twoje razem z tentnem (127/80 tentno 78). Można powiedzieć, że prawie takie same, bo jest jakaś granica tolerancji w ciśnieniomierzach elektronicznych. Moim zdaniem to poprostu podświadomy lęk/stres, ja własnie tak miewam. Jeśli serce wali to wcale nie musi być wysokie ciśnienie, czasem miewałem uczucie mocnego bicia serca przy niskich ciśnieniach. Nie wiem czemu ale kołatanie często mam przy ciśnieniu dolnym około 80 lub wyżej :? Najlepiej się czuje jak mam 68-75. Co do mrowienia kończyn u mnie to standard przy silnym lęku którego świadomie jakoś nie odczuwam.

 

A tak na marginesie... kofeina aż taka straszna przy nerwicy? Przed tym jak nerwica po mnie nagle przyszła waliłem kawe ostro (taką sypaną). Często w nocy piłem.

 

jaki lek bierzesz i jakie ciśnienie miałeś wcześniej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czemu tak lece z nog i sie trzese Co ja narobilam...

Trzeslas sie tak od serca. Nie ma sie czym martwic kofeina w takich ilosciach nie zabija, ale wyplukuje magnez z organizmu i dlatego moga powstawac tez z tego powodu takie drgawki!!! po czyms na uspokojenie na pewno przejdzie a i racja trzeba wtedy pic bardzo duzo wody i zapodawac magnez!! Nerwica lękowa i kawa to bardzo złe połaczenie!!

 

Ja tam powiem szczerze nie za bardzo mogę pić zieloną herbate bo tez się kiepsko po niej czuję

to zalezy jak jest parzona, jezeli jest cierpka i gorzka to pobudza a u osob z nerwica lękowa to niewskazanea jesli nie to relaksuje, najlepiej pic zielona herbate rano.Zielona herbata jest mocniejsza i bardziej pobudza niz kawa!!!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiem wiem ,ale ostatno moja mama zaczeła pic zieloną z dodatkami np miętą ,cytryną itp .Ja tez spróbowałam i nawet było ok .Jovita jak myślisz taka herbatka jest ok? Chcę sie przekonać do zielonej bo słyszałam że jest dobra na spalanie tłuszczu,co o tym sadzisz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zielona herbatka jest ok ;) nie ma co sie przejmowac ze serducho zacznie po niej walic jak szalone. oczywiscie tak jest dobra podkreca metabolizm :D

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 2:46 pm ]

herbata zielona ma wlasciwosci termogeniczne ale bardzo male i mozna pic takich filizanek kilka razy dziennie. Ale zawiera przeciwutleniacze które eliminuja wolne rodniki :D

bez obaw mozesz pic herbatke zielona na pewno dlugie stosowanie pomoze!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak herbata zielona ma specyficzny zsmak i zapach gdyz czuc troszki trawa.. ale ma tyle dobroczynnych wlasciwosci ze na prawde jest super! ja sie przyzwyczailam do jej smaku i zapchu i zwyklej herbaty sie juz nie napije po prostu mi nie samkuje. Ale jesli ktos ma duzy opor to oczywiscie do niczego nie zmuszam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zielona ma z początku dziwny smak, wydaje się ''nijaka'', ale szybko się do mnie przyzwyczaja i zaczyna lubić, w każdym razie ja tak miałem. Co ciekawe, zawsze myślałem w swej naiwności :lol: (ze względu na ten pozorny, słabszy smak) że jest ''lżejsza'' i pijałem swego czasu na wieczór. Co ciekawe, chyba siła sugestii, bo spałem idealnie. (a problemów z ciśnieniem nie mam, wręcz ''idealne'')

 

Pozdrawiam

 

Ps.

 

Ale wróćmy do kawy...

vegge napisał:

kawa/cofeina to narkotyk, zalegalizowany jak papierosy/nikotyna

 

Przy nieodpowienim nastawieniu można się uzależnić praktycznie od wszystkiego.

 

Masz rację, uzależnienie psychiczne - ale faktem jest, że te dwa (jak i wiele innych) mogą uzależniać chemicznie, o nikotynie nie trzeba pisać, a no a kawa... Groźnym uzależnieniem bym tego nie nazwał, jeśli ktoś chce rzucać kawę, to trzyma go raczej psychika ;) Ale fakt, że np od marihuany różni nikotynę (w uproszczeniu) tylko moc, a pewne rodzaje legalnego fajkowego ziela są o wiele bardziej niebezpieczne, niż ''trawka''.

 

Tak przy okazji, całkiem legalnie można przywieźć do Polski (i wielu innych krajów) pewne roślinki z Ameryki południowej, przy których niesławna amfetamina to pikuś, jeśli chodzi o uzależnienie, a efektem ''psychicznym'' przewyższają nawet najbardziej (z ''popularnych'' narkotyków) uzależniającą heroinę - po pierwszy ''wyssaniu'' soków (bo tak się je przyjmuje) ludzie robią najdziwniejsze rzeczy, włącznie z próbami odgryzienia sobie ręki.

 

Tak naprawdę, co jest uznane za narkotyk, a co nie, bardziej decyduje, czy czerpie z tego kasę mafia, czy nie ;) Ale odbiegłem od tematu.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a czy amfetamina moze doprowadzic do powaznych uszkodzen w mozgu lub innych..? ja kiedys bralam ale krotko i tylko pare razy po prostu bunt mlodzienczy i glupoty , popisy przed znajomymi.. czesto potem poprawialam marihuana i kompletny odlot do tego popijalam cola a to juz zabojstwo.. ale robilam tak a na drugi dzien totalne zwloki!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A uzależnić się można nawet od zupy pomidorowej Wink

 

Ale tu mówisz o uzależnieniu psychicznym, psychicznie można sie uzależnić od wszystkiego, włącznie ze szklanką wody Albo monitorem, przed którym siedzisz. A mi chodzi o uzależnienie chemiczne, od substancji, uzależnienie całego organizmu. To są dwa całkiem różne rodzaje uzależnień - psychicznie uzależnisz się tylko sama, a chemicznie może Cię uzależnić ktoś, podając np. wbrew Twojej woli heroinę. Zupą pomidorową mógłby Cię karmić przez rurkę jak gęś 100 lat, ale nie uzależniłabyś się, raczej wręcz przeciwnie, znienawidziła pomidorówkę (i ''karmiciela" ;) )

 

Nieprawda. Nikotyna nie robi Ci z mózgu sitka. Kofeina tak samo.

 

Mylisz się, są osoby, które dostają odjazdu i po nikotynie, a są takie, na które marihuana niemal nie działa i nie ma to nic wspólnego z częstym używaniem i uodpornieniem. Tak przy okazji, papierosy to najgorsza jakościowo nikotyna, taki przemielony, ostateczny szajs, wręcz odpadki - ciężko to przyrównać do najgorszych fast-foodów, bo to była by dla nich obraza. To ma tylko uzależniać, a efekt ''pozytywny'' jest znikomy. Lepszej jakości, markowe fajkowe ziele naprawdę daje ''kopa'' umysłowego (wielu nazywa to ''rozjaśnieniem'' ;) ) i oczywiście również w pewien sposób uzależnia - dlatego nikt nie pali fajki 15 razy dziennie, za to paczkę petów można spokojnie.

 

Odróżnienie co jest narkotykiem a co używką jest całkowicie sztuczne. Wielu ludzi hoduje w ogródkach i dodaje np. do herbaty takie rzeczy, (Datura, np.) że amfetamina wysiada, ale jeśli robią to rozważnie, wiedzą jak, nie uzależniają się i czerpią z tego tylko pozytywy - to dobrze, zielsko może też pomagać. (jak zielona herbata) Ale może też szkodzić, wszystko kwestia świadomości. Robienie z środków roślinnych ''czarnej bestii'' tylko wspiera syndrom "owocu zakazanego'' i przyciąga do nich młodych, niedoświadczonych ludzi.

 

Pozdrawiam

 

Ps.

 

Z ciekawostek - popularne LSD praktycznie nie uzależnia chemicznie, (Jak wyliczono, średnio 0.00114 potencjału uzależnieniowego, jaki wykazują zwykłe papierosy) za to oczywiście powoduje halucynacje i ''jazdy'', od których można się uzależnić psychicznie. Poza tym, nie wiadomo, jakie ''wizje'' dotkną zażywającego. Jest wpisane na listę narkotyków, chociaż chemicznie nic trwałego z organizmem nie robi (co nie oznacza, że nie może być groźne)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze w życiu nie spotkałam osoby, której podawano by heroinę "wbrew woli" Psychicznie uzależnia cię substancja zawarta np. w papierosach a nie "sam" się uzależniasz.

 

Widać, że nie interesujesz sie kryminologią - organizacje przestępcze dość często uzależniały porwane osoby wstrzykiwaniem heroiny.

 

Na dodatek, wciąż mylisz pojęcia. Psychicznie nie uzależnia Cię żadna substancja! Psychicznie uzależniasz się sama od czego chcesz, chociażby od wspomnianej pomidorowej. Albo od hazardu, albo od gier internetowych. Chemicznie uzależnia Cię substancja, tj. organizm reaguje źle na brak efektów chemicznych, które ona powoduje. Skąd w ogóle posiadasz informacje, które piszesz? Nie zrozum mnie źle, to nie jest atak, ale rozróżnienie chemicznego i psychicznego uzależnienia to w sumie podstawa samego ''interesowania'' się tym, nie wspominając o terapiach itd.

 

to nieprawda, nikt nie ma odjazdu po papierosach

 

Po raz koleiny pytam o źródło takich przekonań. "A ja Ci mówię że ma", są znane przypadki osób, na które nikotyna działa szczególnie mocno, a substancje zawarte w marihuanie akurat nie - efekt, papierosy działają na nie mocniej niż trawka. Oczywiście, nie jest to reguła, ale tak bywa.

 

Ja nie widzę żadnego efektu pozytywnego. W żadnych używkach.

 

Dobre wino? (nie nowina, że świetnie działa na serce i krążenie) Zielona herbata? Widzę, że pokutuję mnóstwo mitów dotyczących podziału na używki i nie używki... To tylko podział prawny, nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. To nie postulat, tylko fakt.

 

Tak przy okazji, wiele substancji używanych w leczeniu psychicznym, pozwalających ''otworzyć'' się pacjentowi, albo opanować strach, działa na podobnej zasadzie jak to, co nazywasz używkami. Morfina (narkotyk) to wciąż stosowany środek przeciwbólowy. LSD początkowo miało służyć w psychiatrii, między innymi jako wspomagacz leczenia nerwicy natręctw. (obecnie używa się dużo bezpieczniejszych i skuteczniejszych leków)

 

 

Twilight napisał:

Lepszej jakości, markowe fajkowe ziele naprawdę daje ''kopa'' umysłowego

 

Bez sensu. sorka za porównanie, ale gówno to zawsze gówno, tylko śmierdzące mniej, lub bardziej Laughing Wink

 

Kolejny mit. W papierosach jest taki szajs, że pozytywnych skutków nie ma prawie w ogóle, za to sztucznie, przez producentów dodawane są mieszanki substancji, które mają tylko silnie uzależniać. Ku rozpaczy koncernów tytoniowych, potwierdziły to badania niezależnych ośrodków zarówno w USA, jak i w Europie, owe koncerny wytoczyły nawet z tego powodu kilka przegranych przez siebie procesów o odszkodowania za straty. (kilka postępowań jeszcze się bodajże toczy, ale szanse mają niewielkie)

 

Dobrej jakości ziele fajkowe różni się tym od ziela kiepskiej jakości, czym porządna herbata od najtańszej torebkowanej. Papierosy wychodzą poza te porównanie, bo nie ma na rynku torebkowanej herbaty,która byłaby tak zła jakościowo.

 

Twilight napisał:

Ale może też szkodzić, wszystko kwestia świadomości.

 

Nie rozumiem Cię, chyba nigdy nie ćpałeś. Jakiej świadomości? Jak jesteś uzależniony to jedyną rzeczą o jakiej myślisz świadomie jest następna działka.

 

Świadomość w zażywaniu pewnych substancji, polega właśnie na tym, żeby się od nich NIE uzależnić. Także na wiedzy, czy naprawdę ich zażywanie jest nam do czegokolwiek potrzebne. Tak jak z graniem w gry internetowe - można grac i się dobrze bawić, a można sie od nich uzależnić.

 

Twilight napisał:

[LSD] za to oczywiście powoduje halucynacje i ''jazdy'', od których można się uzależnić psychicznie

 

Człowiek nie uzależnia sie "od jazd" tylko od substancji zawartych w narkotyku, które uzależniają psychicznie. Tak samo jest z tytoniem. To nie Ty się uzależniasz od tytoniu, to tytoń Cię uzależnia od siebie Laughing

 

Ten błąd już wyjaśniałem na początku postu - substancje zawarte w narkotykach uzależniają chemicznie, nie psychicznie. Psychicznie można sie uzależnić od wszystkiego.

 

Twilight napisał:

[LSD] chociaż chemicznie nic trwałego z organizmem nie robi

 

I nie musi. Wystarczy, że zeżre ci mózg. Znam wielu ludzi, którzy lubią te klimaty i jarają np. od 20 lat. Żyją w jakimś innym świecie i kompletnie nie można się z nimi dogadać- takie autentyczne "warzywka". A patrz moja matka pali papierosy od 30 lat i jeszcze myśli i nawet nieźle jej wychodzi. Wink

 

Po pierwsze, jarać to można marihuanę, która uzależnia chemicznie, a LSD o którym pisałem i którego dotyczący cytat wykorzystałaś, a odpowiedziałaś o używkach palonych, się zażywa. (połyka najczęściej w formie pastylek w formie stałej) I nie uzależniają chemicznie, co nie oznacza, że podczas ich trwania halucynacje itp nie są groźne, ale, trzymając się Twojego przykładu, gdyby Twoja mama zażywała od tych 30 lat LSD zamiast papierosów, mogłaby (gdyby nie przesadzała, tj. nie uzależniła sie psychicznie, jak nałogowi gracze) myśleć tak samo jasno, albo nawet jaśniej, bo papierosy uzależniają chemicznie, a LSD nie.

 

Reasumując- dla mnie wszelkie używki- tytoń, narkotyki twarde czy miękkie to GÓWNO i nie ma znaczenia czy lepszej jakości, czy gorszej- co za róznica, czy palisz Mocne, czy Alsbo, kolumbijkę, czy samosiejkę. A skoro je ktoś sklasyfikował tak, a nie inaczej, to widac miał ku temu powody.

 

Nałóg to nałóg-na początku palisz mało, potem widzisz, że troszkę wiecej, ale myślisz, że się kontrolujesz. A potem niewiadomo skąd i kiedy nadchodzi taki moment, że już musisz. I już jesteś uzależniony. Jedni są na to bardziej podatni, inni mniej. A granica poniędzy "sporadycznym używaniem" a "uzależnieniem" jest cienka jak pajęcza nić.

 

Oczywiście, możesz mieć taki pogląd i nikt Ci tego nie zabroni, ba, szkody z tego powodu nie odniesiesz. Co nie oznacza, że takie sa fakty, bo zwyczajnie nie są.

 

Mnóstwo jest jeszcze rzeczy do odmitologizowania, jeśli chodzi o wpływ środków zewnętrznych, zwanych używkami, na człowieka. Ktoś kto je sklasyfikował miał powody - jeden problem, w niemal każdym państwie narkotykiem "oficjalnie" jest nieco co innego :lol: Jako narkotyki klasyfikowane są te substancje, z których nielegalnej produkcji i dystrybucji czerpią zyski organizacje przestępcze, jednocześnie dążąc do maksymalnego uzależnienia jak największej liczby osób. Koncerny tytoniowe spełniają sporo z tych warunków, ale nikt nie zakaże palenia papierosów TYLKO z powodów obyczajowych, a nie przesłanek merytorycznych, podobnie jest zresztą z alkoholem (uzależniającym dużo silniej niż marihuana, dla przykładu)

 

A podejście, które prezentujesz pod koniec cytatu, to niestety powielany od lat błąd, który skłania ludzi z czystej przekory (''sprawdzę się, nie, ja się nie uzależnię") do niekontrolowanego stosowanie używek NIE z powodu prawdziwych korzyści, jakie mogą dać a... Właśnie z przekory. To coś jak obyczajowy zwyczaj, że panowie idą się urżnąć, jak im coś nie poszło w miłości. Alkohol i substancje w nim zawarte nie mają w tym nic wspólnego, ale istnieje ''społeczny czynnik''.

 

Pozdrawiam

 

Ps.

 

a czy amfetamina moze doprowadzic do powaznych uszkodzen w mozgu lub innych..? ja kiedys bralam ale krotko i tylko pare razy po prostu bunt mlodzienczy i glupoty , popisy przed znajomymi.. czesto potem poprawialam marihuana i kompletny odlot do tego popijalam cola a to juz zabojstwo.. ale robilam tak a na drugi dzien totalne zwloki!!!

 

Sorki Jovita, kompletnie uciekła mi odpowiedź na Twoje pytanie, wybacz. Więc pisze, z opóźnieniem :smile:

 

Owszem, amfetamina, jak każda substancja ''oddziałująca'' może doprowadzić do poważnych uszkodzeń, jeśli nieodpowiednio zażywana. A na pewno nieodpowiedni jest sposób, skład, oraz dawki, (samej substancji czynnej) które zażywa się, przyjmując ''dealowaną'' amfetaminę.

 

Sam efekt pobudzający amfetaminy może być oczywiście pozytywny - specjalne mieszanki ją zażywające posiadają i zażywają czasem osoby podróżujące w trudne rejony, (podróżnicy, himalaiści, Ci drudzy często miast tego, lub łącząc, w krytycznych sytuacjach wstrzykują sobie adrenalinę, ze względu na efekt rozgrzewający) oraz żołnierze specjalnych jednostek - chodzi o efekt pobudzenia, pozwalający (zażywając odpowiednio przygotowane dawki) funkcjonować w miarę normalnie wiele dób, ze skutkami, które organizm jest w stanie później zregenerować. Oczywiście, ma to szkodliwe działanie, ale dużo mniejsze, niż mogłoby zaszkodzić padnięcie ze zmęczenia ;)

 

Nie ma to, rzecz jasna, nic wspólnego ze studentami, którzy jadą na dealowanej, nieodpowiednio przygotowanej amfie podczas sesji - na dodatek, nie regenerując odpowiednio organizmu po. Ci wyniszczają się, że o uzależnieniach chemicznych nie wspomnę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, ze się nie interesuję, nie interesują mnie statystyki.

 

Mnie też, tylko konkretne przypadki, bardziej ciśnienie skacze, jak się czyta aki poziom osiąga s*****syństwo.

 

Tej świadomości zazwyczaj nie posiadają ludzie, którzy sięgają po dragi.

 

Ależ oczywiście, że nie - ktoś świadomy nie sięgnie po dealowane dragi, bo są robione TYLKO na uzależnienie, a efektów pozytywnych (w tak przygotowanych substancjach) nie ma praktycznie żadnych, poza tym, sorry za totalny prozaizm, trzeba być idiotą aby zasilać swoją kasą mafia i dealerów, jeśli taka Daturę można wyhodować prawie gdziekolwiek.

 

Co mają do tego gry? Co za głupie i nie na miejscu porównanie? Próbujesz powiedzieć, ze można ćpać albo śmierdzieć dymem papierosowym i dobrze się przy tym bawic? Evil or Very Mad Zastanów się co mówisz

 

Porównanie jak najbardziej na miejscu. Poszukaj na googlach stron stowarzyszenia "Everquestowych Wdów" (kobiety, których partnerzy uzależnili sie od internetowej gry Everquest) i zobaczysz, że, nic nie ujmując Twoim doświadczeniom, ludzie uzależnienie psychicznie od CZEGOKOLWIEK są w stanie wyczyniać nie gorsze rzeczy niż uzależnieni od heroiny.

 

problem jak wypijasz ten kieliszek codziennie, twierdząc, ze to "dobre na serce"

 

Rzecz w tym, że kieliszek dobrego wina codziennie akurat doskonale działa na krążenie, wpierw badali to francuzi, później stwierdzili anglicy, a kilka lat temu, nieufnie, badali amerykanie ;) I można go pić codziennie, wcale nie będąc uzależnionym - a można pić po pół przez 2 tygodnie i uzależnić sie jak cholera. Wszystko kwestia tego, czy musisz. Jest taki stary dowcip, czym różni się pijak od alkoholika - "Pijak mógłby rzucić picie, ale nie chce, a alkoholik chciałby, ale nie może".

 

Nie da się brać czegokolwiek na przykład 30 lat bez żadnych mniejszych lub większych skutków dla organizmu. Widzę, że mówisz o czymś, czego nigdy nie doświadczyłeś Laughing

 

Owszem, faktycznie nie da się pic wody, herbaty i jeść chleba przez 30 lat bez skutków dla organizmu. LSD działa tylko przez określony czas po zażyciu. Tylko. co wcale nie oznacza, że zażywanie jest mniej groźne, ale mówienie o skutkach dla organizmu to ''myślenie magiczne''. Chemicznie, kawa pozostawia większe skutki dla organizmu pita przez 30 lat, niż zażywane LSD, chyba, że ktoś sie uzależni psychicznie, albo skocz z okna pod wpływem wizji.

 

Twilight napisał:

w niemal każdym państwie narkotykiem "oficjalnie" jest nieco co innego

 

Nieprawda

 

Prawda. Skoro nie interesują Cię źródła, to przynajmniej negując moje wypowiedzi, racz... Rozwijać chociaż odrobinę, skąd bierzesz takie informacje. Bo w tym momencie piszesz zwykłą bzdurę - i nie mam na myśli tylko holandii, zresztą, wspominałem już wcześniej o środkach, które można spokojnie przywieźć do polski i europy, a za które w państwach ameryki nie wyjdzie się z więzienia przez ładnych kilka lat.

 

Przeszłam jedno i drugie i nikomu tego nie życzę. Nie przekonasz mnie, że tytoń czy narkotyki mają jakiekolwiek pozytywne skutki- nieważne, czy używasz ich codziennie, czy raz w tygodniu i wmawiasz sobie, że się "kontrolujesz" Nie obchodzi mnie, skąd Ty czerpiesz informacje Laughing Ja wiem swoje- to jest gówno od którego nalezy się trzymać z daleka, bo wdepnąc w to jest łatwo-a wygrzebać się nie każdemu się udaje. I mówię to jako były alkoholik, ćpun i nałogowy palacz. Życie to nie statystyki, artykuł w internecie, ani tekst anglojęzycznej piosenki.

 

I akurat doskonale rozumiem Twoje podejście - raz, ''zdiabolizowanie" i zgeneralizowanie używek to normalny i słuszny element terapii, dla Ciebie wręcz bezpieczniej jest widzieć to wszystko w czarno-białym świecie i nie ma w tym nic złego, ani tego nie krytykuję. Powody są wiadome.

 

Ale, zanim na mnie ''naskoczysz'', że pisze bzdury, przeczytaj uważnie, co napiszę poniżej - nie musisz sie z tym zgadzać, ale zastanów się, czy możesz zaprzeczyć, ze jest to fakt.

 

Przez tysiące lat używki towarzyszyły ludziom, (ba, zwierzętom) są stare jak najwcześniejsze formy religii. Tyle, że nie ćpał ich każdy jak chciał, a dysponowali nimi (często zdarzali się tacy, którzy sami zawodzili, oczywiście) "szamani", z mistrza na ucznia przekazujący wiedzę dot. działania danych substancji, odnoszący się do nich z wielkim szacunkiem i zażywający je tylko w prawdziwej potrzebie - żadnemu z nic nie przyszłoby do głowy traktować ich jako ''uprzyjemniacze życia''. Środki silnie oddziałujące na umysł pełniły podobna funkcję, jak dziś wiele leków wspierających psychoterapię farmakologicznie, (a czymże innym one są, do diaska!) wtedy nazywano to kontaktem ze światem duchów, dziś otwieraniem się na własne obawy i to co tkwi najgłębiej w duszy.

 

Osoby, którym podawano środki, były bacznie obserwowane i ''pilnowane" najmniejsze niepożądane objawy kończyły się przerwaniem ''ceremonii'' - nie było mowy o uzależnieniu, bo delikwent nie miał zielonego pojęcia, jak przygotować substancje, które mu podano, o dostaniu kolejnej dawki oczywiście nie było mowy.

 

Oczywiście, nie gloryfikuję ''szamanów'', jeśli ktoś interesuje się tym, co dzieje się dziś np. w rezerwatach Indian wie, że bardzo wielu jest uzależnionych od alkoholu. To smutne, ale wszystko rozbija sie właśnie o podejście. Środki wpływające na umysł, (bo określenie ''narkotyk'' jest negatywnie nacechowane) jeśli mają nam coś ''dać'' powinni być traktowane z wielkim szacunkiem, używane bardzo rozważnie, podobnie jak rozważnie zażywamy psychotropy w leczeniu farmakologicznym, niełykając ''dla jazdy''.

 

Tak jak jedne środki zwane ''lekami'' pomagają poradzić sobie z określonymi schorzeniami, tak inne substancje, zwane pogardliwie ''narkotycznymi'' mogą pomóc odkryć części swojej osobowości, pragnienia i obawy ukryte ta głęboko, że dotarcie do nich wydaje się wręcz niemożliwe - zakamuflowane przez ''obyczaje", społeczeństwo, tradycje itp.

 

Mówienie, że absolutnie do tego nie posłużą i są ''samym złem'' jest równie głupie, co traktowanie ich jako umilacza czasu, dającego ''niezłe jazdy''. Jak zawsze, gdy postrzegamy coś w świecie jako czarno-białe, zresztą - to sprawdza się tylko podczas gry na fortepianie. I nigdzie więcej. Oczywiście, wolę, aby były postrzegane tak jak opisuje to Polinka, niż każdy miałby eksperymentować na własną rękę... Jeśli ktoś zdobędzie odpowiednią wiedzę i świadomość, to mu ''obyczaje'' nie przeszkodzą.

 

Żebyśmy mieli jasność - żadnej podróży wgłąb siebie nikt nie uzyska tym, co masowo produkuje mafia i co sprzedają s*****syny dealerzy. A tak przy okazji, wymienianą jako przykład Daturę można stosować nie częściej niż raz w roku... Widać różnicę?

 

Pozdrawiam

 

Ps.

 

A po co amfa? Teraz w akademikach najmodniejszy jest PROZAC, inne SSRI czy inne psychotropy o działaniu pobudzającym, bo łatwiej zdobyć. Dostajesz kopa jak trzeba, nie otępia, masz rewelacyjny humorek itd. Tyle, że kto zażywał SSRI, wie, że nasilają w np. sytuacjach podwyższonego stresu [nie u wszystkich] myśli samobójcze. I dlatego częto po sesji policja zbiera z akademików "obfity plon samobójców".

 

Czizas. Ciekawe, co jeszcze wymyślą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja jak przesadze z kawą to też trzęsą mi sie ręce i serce wali jak szalone

ogólne negatywne pobudzenie,nie lubie tego,dlatego nie pijam mocnych z expressu na mieście a jedynie sama w domu robie taką "z łyzeczki" rozpuszczalną i to głownie ze wzgl.na niskie ciśnienie (ale nie pomaga)

 

nie wiedziałam,że zielona herbata ma wlasciwosci pobudzające!

napewno spróbuje,nigdy nie piłam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A wyszła Datura ;) Nie ma sprawy, nie chodzi mi o wetknięcie mojego kija w Twoje mrowisko (bez skojarzeń...) na siłę, ale przynajmniej znamy jakąś bazę swoich poglądów :smile: Przy okazji, nie mówiłem, że chodzisz na terapię, to normalne nawet w samoterapii ;)

 

Ekhm, kawa, kawa... Jak pisałem, zrezygnowałem, bo nie lubiłem szybkiego efektu ''zejścia'', teraz pewnie przejdę na zielona herbatę. Kawę zdarzało mi się ostatnio pić jedynie w "popiątnych'' dawkach, kiedy potrzebowałem tego jej kopa. Obrzydliwe w smaku ;)

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moja mama twierdzi,ze to to depresja a ja ze to nerwica.kilka tygodni temu zaczelam swoja pierwsza odpowiedzialna prace(zaznaczam.ze wczesniej nie pracowalam).przez pierwsze dwa dni bylo ok pozniej jedna z moich przelozonych zaczela na mnie krzyczec z byle powodu, ponadto praca jest bardzo odpowiedzialna i wtedy sie zaczelo:problemy ze snem(spanie po 4-5 h bez tabletki a jak mama da troche lorafenu to 6h),dusznosci(jakby ktos mi polozyl encyklopedie na klatce piersiowej),czasami zeby sie ich pozbyc wymiotuje troszke mi po tym lepiej,najgorsze jest ze czesto mam rozwolnienie.ostatnio tak mnie wzielo ze musialam sie zwolnic z pracy i isc do lekarza.babka stwierdzila,ze to moze byc salmonella i dala mi skierowanie na oddzial zakazny zeby mi tam dali kroplowke ale po kliku godzinach mi przeszlo iec nie poszlam.niestety te objawy nadal sie utrzymuja, juz pare razy mialam napisac podanie o zwolnienie nawet poszlam z tym do mojej glownej szefowej,ktora najpierw powiedziala ze to moja decyzja ale okazala sie na tyle wyrozumiala,ze po rozmowie z nia bylo mi troche lepiej jednak niestety gdy przychodzi niedzielny wieczor ja chodze z nerwow po scianach.co to jest????to cos nie pozwala mi normalnie zyc:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak dla mnie raczej nerwica. Co prawda nie jestem specjalistą, ale już nieco ocieram się o te tematy. Depresja to raczej płacz, wstajesz rano i masz gdzieś czy wyjdziesz z domu w piżamie czy w super eleganckim kostiumie i generalnie czy w ogóle wyjdziesz, bo może jest na tyle beznadziejnie, że olejesz pracę i zostaniesz w domu. Może jesteś mało odporna na stres. Mod dobrze napisał, idź do specjalisty. To może być również połączone, tzn. nerwica z depresją. Niezbędny specjalista albo bardzo silna wola i sama sobie poradzisz, czego Ci bardzo życzę :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Qr wa trochę się uspokoiłem, jak to przeczytałem. :)

 

Dzisiaj w pracy w ciągu 6 godzin wypiłem 6 kaw z ekspresu i ponad litr jakiegoś napoju z kofeiną i guaraną...

Jak mnie trzasło to prawie nie wiedziałem gdzie jestem, lęki mi się załączyły, pobudzenie zaje... Myślałem że to z przemęczenia, więc trzasłem sobie jeszcze pół litra tego napoju energetyzującego. Niezła jazda. Myślałem że mi odbiło :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Paranoja!!! po tylu latach żlopania kofeiny odkrylem bezkofeinowa kawe a jak nie mam kasy to inke (jak ktos jej nie pil to trzeba wsypac dwie duze kopiaste lyzki zeby poczuc jej smak). Efekt: zero kolatania serca, można to pic jak wode, a jakby sie pilo kawe.Zero ograniczen.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kur.. bez walnięcia kilku pifek nie potrafię praktycznie normalnie funkcjonować ... Można to u mnie praktycznie stosować zamiennie z lorazepanem ,, po piwach na 2 dzień ( jak przesadzę jest przewalone ) , ale chociaż 1 dzień mam przeżyty w miarę "normalnie" - jak jestem lekko/średnio napity... Co dziwne- piwo dla mnie jest jakby nawet lekko pobudzające na jakiś czas ,, dopiero jak trzeźwieje robi się przeje.... Nie piję znów non stop ,, ale jak nie piję , to znów leki itd. nasilające się lęki , jak popije jestem w miarę normalny ( oczywiście w jakichś w miarę rozsądnych ilościach - tyle , że czasem przekraczam 10 na dzień :( ).

Kur.. ja już chyba zwariuje ze swymi słabościami ... Popadam w paradoxy - od euforii do totalnej lipy w bardzo krótkim czasie ...

Staram się jakoś odbudować chociaż trochę swoja psychike , ale jest to bardzo trudne , wręcz niemożliwe ( mam nadzieje jednak jakąkolwiek , że jeszcze dam rade ) , ale będę starał się nie poddać..

Opis ogółu stanu i moich przejść w dziale witam , jestem tutaj nowy , ale "trochę" , a może nader zniesmaczony poprzez liczne natręctwa/ zaburzenia osobowości , stany "paranornalne wręcz" ... :( Ale do grobowej deski będę walczył ! ( jakieś światełko - mam nadzieję , że jest w tunelu lekko mówiąc : "dziwactw" , które rozświetlę powolutku ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do kofeiny, to po cappuccino czułem się zawsze świetnie. Zacząłem je pić na 4 tym roku studiów, bo kawa zbyt mocno na mnie działała. Jak przerzuciłem się na kawę, to zacząłem odczuwać lęki. Lekkie. Nawet przyjemne. Niekoniecznie jak trzeba było gdzieś wyjść, ale nie było tragedii. Dawałem radę. Natomiast na 5tym roku studiów zacząłem pić energy drinki. Te w litrowych butelkach. Raz wypiłem nawet 2 L tego w ciągu doby. Wtedy jakoś zaczęła się moja poważna nerwica lękowa. Objawy standardowe od lęków po "umieranie". Eksperymentowałem nawet ze sobą. Piłem daną ilość kawy/energy drinka i ciekawił mnie ten efekt. Myślałem wtedy, że kofeina się zmetabolizuje i ja wrócę do normy, ale wyszło inaczej. Zaburzenia lękowe miałem już dużo wcześniej, ale myślałem o tym, że to taka moja natura. Efekt jest taki, że spotęgowałem swoją nerwicę (która w niczym mi nie przeszkadzała - dostosowałem się do niej) tymi energy drinkami a właściwie kofeiną, aczkolwiek podchodzę do tego tak, że widocznie musiałem zrobić jeden duży krok w tył, żeby móc zrobić wiele kroków w przód. Mam nadzieję, że pewnego dnia będę funkcjonował jak szwajcarski zegarek.

SUMA SUMARUM:

Kofeina może być przyczyną lęku. Co eksperymentalnie niejednokrotnie stwierdziłem na sobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Osobiście po mocnej kawie też czuję się źle . Około południa pije jednak , ale -delikatną kawę -zwykłą ( fusiatą ) z 1 płaskiej łyżeczki , tyle dla mojego organizmu jest do ogarnięcia .

Jednakże jakbym wypił kawę z 2 "kopiatych" łyżeczek ( jak niektórzy ) - wpadam szybko w stan wyższego niepokoju/rozdrażnienia .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×