Skocz do zawartości
Nerwica.com

taki charakter czy zaburzenie?


reservada

Rekomendowane odpowiedzi

Co mi jest? Od paru lat towarzyszą mi pewne objawy, które opiszę w poniższej wiadomości. Zastanawiam się czy można je zaliczyć do jakiejś choroby lub zaburzeń osobowości (jeśli tak to jakiej/jakich?) albo czy po prostu "taki mój charakter" (co mam nadzieję nie okaże się prawdą)?

 

Mam 15 lat, 3kl gimnazjum. Proszę, nie oceniajce mnie ze względu na mój młody wiek, może Wam się wydawać, że to głupie fanaberie, jednak tak nie jest, a to co się dzieje okropnie mnie męczy. Wychowywałam się bez ojca (jest obcokrajowcem, przyjeżdżał raz na jakiś czas pod pretekstem zobaczenia dziecka, jednak jego prawdziwym zamiarem było 'wakacje' w Polsce, albowiem leniem on jest straszym). Mieszkam z mamą i babcią. W postawówce otaczały mnie dzieci z różnych środowisk, byłam pilną uczennicą i raczej chwaloną, co u niektórych wywoływało zazdrość i różne docinki, jednak nie przejmowalam się tym, bo miałam swoje koleżanki i rodzinę. W klasach 4-6 zaczęłam poszerzać grono przyjaciół, no i zaczął się taki głupi wiek (wiem, zazwyczaj dzieje się to w gimnazjum, ale ja zawsze byłam trochę 'dojrzalsza' od rówieśników). Przez chwilę wpadłam w gorsze towarzystwo, naszczęscie szybko 'się ogarnęłam'. W 1kl owe towarzystwo nastawiło całą szkolę przeciwko mnie. Nagle wszelkie docinki, które wcześniej ignorowałam, stały się numerem 1. Nagle też mama zaczęła ignorowac moje 'problemy' tlumacząc wszystko moją benadziejną osobowością. Uświadomilam sobie w końcu, że jestem gruba, brzydka i nikt mnie nie lubi. Zaczęłam się odchudzać i się udało - aż do niedowagi. Przestałam ufac ludziom, mimo posiadania obok garstki przyjaciół. Nagle przestałam wierzyć również nim. Stałam się szorstka, niemiła. Bez powodu potrafiłam wybuchnąć złością lub obwiniać kogoś bezpodstawnie. Ludzie mnie widzieli mniej więcej tak: "Odludek, dziwna, nerwowa, nigdy się nie uśmiecha, zadufana w sobie, ale ambitna i kreatywna". Własnie, niską samoocenę kamuflowałam przesadną dumą, a wracając do domu wyłam w poduszkę i do tego dochodziły ataki złości. Swoje wady staralam się zastąpić ponadprzeciętnymi wynikami w nauce, olimpiady itp. W końcu zrozumiałam, że zostałam sama. Przykro mi z tym. Teraz staram się w szkole być 'normalna', ten straszny obraz mojej osoby powoli zanika (aha i zapomniałam dodać, że moja waga już jest normalna, w zasadzie to jem z nerwów...), ale co z tego, skoro wieczorami płaczę, ponieważ brakuje mi posiadania jakichś normalnych relacji z ludźmi. Widzę jak moi rówieśnicy się zmienili, poszli naprzód. Ja dalej mam mentalnie 12 lat, chociaż tak nie wyglądam, stoję w miejscu. Mam wrażenie, że koleżanki z klasy robią wszystko, żeby dobić mnie jeszcze bardziej (same są duszami towarzystwa, czego im zazdroszczę). Jestem strasznie nieśmiała i każde zdarzenie dokładnie analizuję - "Co by bylo gdybym wtedy zrobila inaczej...", a kiedy wyobrażam sobie zawarcie w przysłości jakiejś przyjaźni, a co dopiero związku to myślę "po co? przecież nic nie trwa wiecznie, wszyscy ludzie odchodzą, albo się zmieniają i zaczynają działać przeciwko tobie". Wiem, że z takim podejściem nigdy nie osiągnę szczęścia, ale co mogę na to poradzić. Nie widzę żadnego sensu w życiu, oprócz ciągłęgo dążenia do jak najlepszych wyników, kariery, a w efekcie - pieniędzy (choc mam świadomosc tego, że nawet posiadając fortunę nie będe spelniona żyjąc w samotności). Ostatnio powiedziałam pewnej koleżance (rzadko ją widuję, gdyby była to osoba, która jest ze mną na co dzień, nie chciałabym się jej zwierzać) o swoim podejściu do życia (o tym, że ludzie odchodzą i nic nie ma sensu), a ona strasznie się zdziwiła i powiedziała 'chciałabym być teraz w twoim umysle, cholernie mnie ciekawi twój tok myslenia'. Kurcze, myslałam, ze każdy z nas miał takie myśli, jednak okazało się, że ona tego kompetnie nie pojmuje, bo 'życie nie miałoby sensu, gdyby każdy tak wszystko analizował'. Od tego momentu zaczynam myśleć, ze rzeczywiście mam jakąś depresje, czy zaburzenie osobowości...

Mam wrażenie, że marnuję młodość...

 

Co o tym myślicie? Jak można określić moje zachowanie? Z góry dziękuję za odpowiedzi...

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć..

 

hmm..

 

Wydaje mi się , że na Twoje dotychczasowe życie duży wpływ miała przeszłość..

 

Zraziłaś się do ludzi, boisz się ich..

 

 

 

Nie martw się... Z tym myśleniem masz podobnie do mnie.. :D

 

Aż się dziwię.. , ze taki ktoś się znalazł..

 

Ja określam to tak.. " Po prostu pomyliłam epoki, a w obecnym czasie nie potrafię się odnaleźć.."

 

 

Co ja mogę tu napisać.. Jakoś radzić sobie musisz i przede wszystkim nie patrz na innych..

Niech idą swoją drogą a Ty swoją..

 

Co do zaburzeń.. Nie wiem, to musiałby określić specjalista..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uświadomilam sobie w końcu, że jestem gruba, brzydka i nikt mnie nie lubi.
Przestałam ufac ludziom, mimo posiadania obok garstki przyjaciół. Nagle przestałam wierzyć również nim.
Swoje wady staralam się zastąpić ponadprzeciętnymi wynikami w nauce, olimpiady itp.
Jakbym czytała o sobie...

Ogólnie zgadzam się z przedmówczynią, że to, co się wydarzyło w Twoim życiu ma na Ciebie duży wpływ. Nikt nie chce być kimś nieakceptowanym przez rówieśników, a gdy tak się dzieje, zwłaszcza w wieku dojrzewania, zaczynają się problemy. Osobiście myślę, że powinnaś spróbować wybrać sie do psychologa, póki nie trwa to jeszcze zbyt długo. Na świeżo łatwiej naprawić pewne błędy, bo z czasem będzie znacznie trudniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×