Skocz do zawartości
Nerwica.com

CHAD Choroba Afektywna Dwubiegunowa


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Nie

Masakra jak po SSRI

Mam takie jazdy , że nie potrafię wstać z łóżka i żałuje że sie w ogóle obudziłem.

czuje derealizację ogromna i wręcz panikę.A jednoczesnie kompletne rozbicie i brak sił nawet żeby sie ogolic.

Chyba juz mam dosyc tego.

Trzymajcie się

Robert

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Roberta i innych czytających ten wątek. Jakiś czas temu przeczytałam ten temat i od tego czasu śledzę go dość wnikliwie. Robert - dokonujesz pewnego rodzaju wiwisekcji na samym sobie i jet ona dramatycznym wołaniem o pomoc, ale wiem z doświadczenia, że nikt na forum nie jest Ci w stanie pomóc. Za to forum w pewien sposób może wspierać Twoją walkę z chorobą odciągając mysli od samego siebie. Temat ChAD znam z autopsji. Niestety - zanim padła diagnoza ChAD - bezskutecznie szukałam pomocy u kilku róźnych psychiatrów - każdy z nich stawiał inną diagnozę i stosował inne leki. Z chorobą walczę od kilku lat - z lepszym lub gorszym skutkiem, ale w moim przypadku znalazłam dość skuteczną terapię, którą stosuje co 1,5 - 2 lata. Na ten czas pozwala mi ona jako-tako wrócić do równowagi i jakos funkcjonować. - pracuję zawodowo, prowadze dom, podjęłam studia na kolejnym kierunku itd, itp. Niestety - terapia którą stosuję - nie jest polecana u chorych z chorobami psychicznymi, całkowicie zmienia chemię mózgu - stąd nie będę zdradzała na forum co to jest takiego. Faktem jest, że w moim przypadku przynosi pożądany skutek. Natomiast w przypadku innych osób może bardziej zaszkodzić, niż pomóc, dlatego proszę nie pytajcie mnie na czym to polega. Wracając jednak do Roberta - chciałam Cię przestrzec przed alkoholem. Pisało o tym juz wiele osób na tym watku a ja tylko potwierdzę, że alkohol na 100% zaburza i osłabia twój system nerwowy. Wiem co piszę - jestem osobą uzależnioną od alkoholu z dodatkowym balastem ChAD- ale co jakiś czas zdarza mi się tzw. zapicie. Owszem w momencie picia - wracam do normalności, tzn, wydaje mi się, że wracam do normalności, ale prawda jest inna. Chemia w moim organizmie jest tak bardzo zaburzona, ze potrzebuję co najmniej 7-10 dni aby po takim incydencie wrócić do funkcjonowania. Dobrze, że bierzesz lamo i nie zapijasz. Jedyne co w tej chwili mogę Ci doradzić - to tak jak inni - postaraj się przetrwać ten trudny okres. Jeśli za 1,5 - 2 miesiące nic nie drgnie w dobrą stronę, pomyslisz o innej terapii. Teraz życzę cierpliwości i wyrozumiałości dla samego siebie. Nie martw się na zapas - przyjdzie taki moment, że wypracujesz sposób na samego siebie. Nasza choroba to jak huśtawka - niestety - w większości bujnięta w tą złą stronę. Ale większośc ludzi jest w stanie nauczyć się jak z tym żyć. Uszy do góry! Trzymam kciuki i życzę z całego serca pozytywnych emocji i siły do działania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Robert miałem to samo na początku brania lamo.Przeczekaj te kilka dni,zażyj więcej benzo,rób co możesz (oprócz alko) żeby jeszcze nie odstawiać.Jak nie minie po tygodniu do dwóch,to skontaktuj się z lekarzem.

 

Weeper zdradzisz jaka to terapia?Nie krępuj się,nic Ci tu nie grozi.A jeżeli bardzo nie chcesz o tym rozmawiać publicznie,to napisz mi na PW proszę (info zachowam tylko dla siebie oczywiscie).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wlasnie.

 

Weper, zdajesz sobie sprawe, ze jestes na forum gdzie niektorzy cierpia niesamowite katusze.

 

Nie mozna robic tak, ze wchodzisz i mowisz, ze masz jakas kuracje, ktora ci pomaga, ale nie powiesz.

 

Mam, ale nie powiem- no jak tak mozna :) ?

 

 

Tutaj ci nic nie grozi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę,że każdy chory po latach walki z chorobą,wypróbowaniu dziesiątek różnych preparatów z marnym skutkiem szuka jakiegoś rozwiązania.Z każdym nowym lekiem,który nie skutkuje zawęża się pole manewru i pozostaje mniej możliwości.

Po wypróbowaniu wszystkich leków i powszechnie stosowanych środków często nie pozostaje nic innego,jak kombinować dalej na własną ręke.Jeżeli już wszystko zawiedzie,a znajdzie się środek dający nam choćby doraźną poprawę,to czemu by z niego nie skorzystać?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

RafQ,

 

To prawda.

 

Ale z drugiej strony to trzeba byc naprawde skrajnym przypadkiem zeby nic nie pomoglo, nawet mocne kombo silnych lekow z wysokimi dawkami.

 

Wiekszosc przypadkow lekoopornosci to tzw. lekoopornosc rzekoma spowodowana nieadekwatnym leczeniem ( monoterapie lub duoterapie, zbyt niskie dawki, dawki nie mieszczace sie w oknie terapeutycznym, oraz swoista fizjonomia czy zbyt niski poziom leku we krwi), czasami potrzebne sa znacznie wyzsze dawki od powszechnie stosowanych.

 

Sa ludzie co zazywaja np 300 mg Sertraliny, 400 mg Wenlafaksyny, 100 mg Fluo czy 300 mg Amitryptyliny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Czytam Wasze posty, czytam

Nie jestem jednak w stanie nic konstruktywnego na razie wnieśc do dyskusji.

Nie będę w kółko jęczał że zdycham i że koniec września nadciąga.

Jest ku..ewsko źle i mam dosyć.Na szczęscie ten chyba juz ponad tysięczny dzien zdychania sie kończy...pozostaje tylko w miarę spokojnie przetrwac noc i z ogromnym strachem oraz nadzieją że może sie w końcu jutro nie obudzę powitac kolejny dzień mający tyle wspólnego z życiem ile gó.wno z pożywieniem

hey

Robert

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie,ale gorzej juz tez byc nie może. dno. Klimat jak sprzed psychiatryka.

Jak byłem na wakacjach na 800 metrowej skale Sokolicy to korciło mnie, oj korcilo....szkoda że nie stac mnie było na ten jeden skok w bok.

Hejka

Robert

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej

Jestem cały czas kompletnie "zaje..ny" jak to ćpuny mowią....

Chyba skołuje sobie jakiegos "kwasa" żeby miec juz całkowity odlot-jak ćpac to przynajmniej na wesoło :D

I tak jestem kompletnie w innym wymiarze, co mnie najbardziej wku..ia.

Chyba nie będę sie kilka dni tutaj udzielał bo i tak nie dociera do mnie co piszecie.

Esprit

Bracie

Odezwe sie jak będę w stanie rozmawiać, bo na razie to mi sie wszystko chyba śni

Czekam na PRZEBUDZENIE o ile takowe nastąpi.

Pozdrawiam

Robert

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rober6666, też bardzo mocno trzymam kciuki. Wierzę, że dasz radę!

 

Tak sobie pomyślałam, że dobrze byłoby mieć lekarza pod telefonem w takim przypadku jak Twój. Taka opcja bardzo pomaga. Niestety, nie każdy lekarz ma takie ludzkie podejście do pacjenta. Nie ma nic gorszego niż cierpienie w samotności i lęk, zwłaszcza na początku stosowania leku :( . Mnie bardzo pomogło, gdy psych pozostawiła mi swój numer i mogłam zadzwonić, gdy czułam się fatalnie - mogła np. na cito zalecić zmniejszenie / zwiększenie dawki leku. Pewnie, gdyby nie ta opcja, kilkakrotnie wylądowałabym w szpitalu na własne życzenie (tak było ze mną strasznie, pakowałam już torbę :( ...)

 

rober6666, a może jest coś jeszcze, co może dodatkowo rzutować na Twoje złe samopoczucie (alko trzeba pożegnać, ale to to już wiesz :smile: ). Mam nadzieję, że lekarz zlecił Ci badania poziom hormonów np. tarczycy. Enzymy wątrobowe, niewydolność nerek, pewne przewlekłe i niewykryte choróbska same w sobie mogą nasilać a nawet powodować depresję... jeżeli ich się nie leczy.

Nie zaszkodzi sprawdzić, a może coś wyjaśnić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tarczyca w porządalu, watroba tez-2 tyg temu jakoś robiłem kontrolnie poziom Litu ( musze raz na kilka tyg kontrolować z racji jego ustawicznego brania ) TSH ( na tarczycę ) i próby wątrobowe.Wszystko OK. zdziwiła mnie troche zdrowa wątroba-przez 3 lata tony lekow zapijanych często w desperacji litrami alko

szkoda że nie ma badań stężenia poszczególnych neuroprzekaźników w mózgu.....wtedy nasze choroby w miesiąc byłyby zażegnane.

Cóz. Dwie opcje .Albo zdechnę (niestety sama choroba nie zabija-trzeba sobie pomóc, co nie jest łatwe...) albo będę zdrowy (zdrowy może nie , ale stabilny przynajmniej)

Obecny patologicznie długi stan jest nie do przyjęcia.

Hej

Robert

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurcze sam juz nie wiem

Może ja juz nie mam mózgu tylko papke?? :D:D

Jakże bym chcial zidiocieć i starcić kontakt z rzeczywistością , a nie być stale niewolnikiem swojego cierpienia.Piękny czysty umysł zamkniety w ciasnej, klaustrofobicznej klatce derealizacji, totalnego zmęczenia , leku i zaników pamięci

Robert

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×