Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pewien sposób posób na nerwice natręctw(może się sprawdzi)


Edi1000

Rekomendowane odpowiedzi

Witam stosuję od niedawna(od dzisiaj)pewną metodę,Mianowicie z pomocą psychiatry doszedłem do wniosku że te myśli są moje i że nie są natrętne.No i jak sobie radzę.Otóż myśli biją we mnie ale ja staram się nie zaprzątać nimi głowy,próbuję ich nie analizować.Ciężko idzie ale staram się.Po prostu na te myśli nie trzeba mówić chore,to są nasze myśli.Pojawiają się one tak jak u zdrowych ludzi tyle że Ci zdrowi puszczą myśl po brzytwie.Starajcie się puszczać myśli po brzytwie,nie przejmować się nimi.Wiadomo że będzie ciężko ale jest to sposób.Myśli pojawiają się różne te negatywne są sprzeczne z nami to nie przejmujmy się nimi tylko działajmy sobie,wykonujmy różne czynności w luźny sposób a chorobę miejmy na boku.Nie zaprzątajmy sobie głowy chorobą.

 

Jeżeli komuś się uda dzięki temu sposobami dojść do siebie to będę szcześliwy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myslisz ze to takie proste? bo ja nie sadze, nie wiem o jakich myslach mowisz ale jezeli np ktos ma natretne mysli ze jest pedofilem, ze jest zboczencem itp. to nie sadze zeby mu pomoglo mowienie sobie ze te mysli sa moje, ze nie sa chore, raczej by to zaszkodzilo!!! Coz, ciekawe teorie przedstawiasz...No chyba ze ja czegos z Twojej koncepcji nie zrozumiałam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmm dojść z pomoca psychiatry do tego, żeby się nie przejmować myślami i na nich nie skupiać, nie zaprzątać nimi głowy, robić coś innego.....myślę, ze takie "nowości" to wie każdy z nerwicą natręctw i bez pomocy psychologa czy psychiatry ;)

Problem zaczyna się : jak to robić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

trzeba np też leki zwiększyć (tzn psychiatra powinien zwiekszyć)ale potrzeba coś robić,nie wolno siedziec i dumac bo wtedy najczesciej mysli atakuja bo o czyms rozmyslasz,wtedy mysli sie kumulują.Znajdujcie sobie rozne zajecia które sprawiają wam radosc albo i nie koniecznie(jak np sprzątanie)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zgadzam się z edim, i mi ta metoda tez swego czasu pomoagała i wiele razy o niej pisałam na forum, teraz nie musze sie uciekac juz do żadnych metod bo problem zniknął.

 

chodzi o to żeby starac sie być "obok" tych mysli, zaakceptowac je i nie uznawać jako coś swojego, patrzeć na nie jak na padający wokół nas śnieg który osiada na twarzy, kurtce, ale nie wnika nam do środka, po prostu trochę przeszkadza nam iść, ale ze sniegiem jest tak zawsze:).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zdrowi też mają pomysły, że np. są pedofilem czy psychopatą. Chyba w każdym życiu to się czasem pojawia. Tylko, że faktycznie zdrowi to puszczają mimo uszu. I nie panikują. Pozazdrościć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie zgodziłabym się ze stwierdzeniem, że te obsesyjne myśli są moje. Chociaż owszem wytwarza je mój mózg więc są moje.

Jednak pojawiają się w mojej głowie samowolnie, nie jestem w stanie ich kontrolować, zakazać im aby się wiećej nie pojawiały, co najwyżej mogę je zignorować. Tak też pomimo, że pojawiają się w mojej głowie nie uważam je za własne, bo są one nie zgodne ze mną, nie zgodne z moją wolą, pojawiają się pomimo tego, że ich nie chcę, nie nawidzę. I na pewno nie pomaga mi stwierdzenie, czy uznawanie ich za własne bo ja nie jestem taka jak te moje myśli. Jednak z pewnością pomaga ignorowanie tych myśli, nie analizowanie ich. Dobrze jest sobie uświadomić, że to tylko mysli. A myśli mogą być różne i nie trzeba się nimi w ogóle przejmować. To są tylko myśli, one nie mają znaczenia, one są nieważne. To, że coś pomyślę nie ma żadnego wpływu na to kim jestem, co uważam. Moje myłsi nie mają wpływu na rzeczywistość, nie mogą nic zrobić ani mi, ani innym ludziom. Myśłi nie mają mocy aby coś zrobić, to nie magia.

 

Te myśłi to często obrazy, które mógz wymyśla po to aby zakryć prawdziwą przyczynę lęku. Często tak bardzo boimi się pewnych spraw, rzeczy, że nie jesteśmy w stanie stanąć z tym lękiem twarzą w twarz. Tak bardzo boimi się zobaczyć pewne rzeczy, że aż pozwalamy aby mózg zbudował jakiś obraz zastępczy prawdziwiego lęku. Wydaje nam się, że boimi się tych naszych myłśi bo są takie straszne, wydaje nam się iż przyczyną naszego lęku są włąśnie te nasze starszne myśli - obsesje ale tak naprawdę to nie myłśi są przyczyną lęku. Te myłśi to tylko objaw prawdziwych przyczyn istnienia w nas lęku. Często to czego się boimi wcale nie jest w rzeczywistości takie straszne jak się nam wydaje, jednak boimi się tej konfrontacji. Coś co wychodzi na światło nagle okazuje się być czymś zupełnie niegroźnym. Dlatego uważam, iż istotnym elementem w leczeniu nerwicy jest terapia. Dobre metody raczenia sobie z obsesjami to w miarę możliwośći ignorowanie tych mysli, nie dyskutowanie z nimi, nie odpowiadanie na nie, nie analizowanie ich. Trzeba pozwolić im przemknąć po głowie nawet jeśłi byłyby najstraszniejsze. Nie wolno się na nich koncentrować, próbować usprawiedliwiać siebie skąd u mnie takie myłśi, one są nie ważne...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie zgodziłabym się ze stwierdzeniem, że te obsesyjne myśli są moje.
Chodziło chyba o to, że są "moje" w znaczeniu "pochodzą ode mnie", "ja je wytworzyłem".

Ja też stosuję tę metodę. Po prostu odsuwam ze zniecierpliwieniem taką myśl na bok. Trochę jak z gałązką w lesie, która smaga mnie po twarzy. Odsuwam ją na bok, jest tuż obok, lecz już nie przeszkadza mi w marszu dalej. Idę dalej, nie zatrzymuję się by podziwiać tę gałązkę, złościć się na nią, że mnie smagnęła po twarzy, zastanawiać dlaczego tu urosła itp. Nie przywiązuję do niej żadnej wagi, mijam ją obok i kontynuuję marsz.

 

Wracając do myśli, nie wnikam w nie, nie walczę z nimi, nie analizuję. Olewam je i już. Zajmuje się tym, czym się zajmowałem zanim się one pojawiły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cytat:

Wracając do myśli, nie wnikam w nie, nie walczę z nimi, nie analizuję. Olewam je i już. Zajmuje się tym, czym się zajmowałem zanim się one pojawiły.

 

Ja mogę się pod tym podpisać. Dawniej dawałam się "nakręcać" swoim myślom, podążałam za nimi, przejmowałam.... Inny temat, to że pozbyłam się natrętnych myśli metodą alkoholików - (u nich to dotyczy alkoholu, ja to zastosowałam do myśli) - odsunąć myśli na minutę, godzinę, dzień (gdy próbowałam je odsunąć "na zawsze" to wpadałam w panikę), i tak przeszło to w miesiące i lata...!!! NN została, ale w postaci raczej natrętnych czynności, co osobiście uważałam za mniej uciążliwe niż nieustannie zajęta głowa.... a potem czynności też zaczęły wygasać gdy poszłam na psychoterapię dynamiczną, uczę się rozpoznawać źródła moich prawdziwych lęków. Mysli jeszcze sporadycznie się pojawiają - i wtedy staram się je odsuwać (nie walczyć! bo walka to stres i nakręcanie NN!) na zasadzie - wiem, że są, ale nic nie robię.

 

[Dodane po edycji:]

 

Swoją historię opisałam tu

nn-moja-historia-walka-i-wygrana-t20382.html

aby nie powtarzać sięw kolejnych wątkach i postach. Może coś z moich dośiwadczeń okaże się pomocne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

trzeba np też leki zwiększyć (tzn psychiatra powinien zwiekszyć)ale potrzeba coś robić,nie wolno siedziec i dumac bo wtedy najczesciej mysli atakuja bo o czyms rozmyslasz,wtedy mysli sie kumulują.Znajdujcie sobie rozne zajecia które sprawiają wam radosc albo i nie koniecznie(jak np sprzątanie)

 

sprzątanie nie dla każdego! u mnie ono potęgowało napięcie do potęgi n-tej!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×