Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mizofonia - patologiczna reakcja na dźwięki


Ania_1988

Rekomendowane odpowiedzi

Tak, Guzik, tylko widzisz, mizofonia dotyczy raczej dźwięków wydawanych przez ludzi, najczęściej najbliższych... I to właśnie to w tej chorobie jest najgorsze. Mnie np. antydepresanty nie pomagają, l. przeciwlękowe trochę uspokajają, ale i tak nie znoszą objawów.

 

-- 07 paź 2012, 19:33 --

 

Chciałabym ogłosić, że w obecnym numerze Charakterów znajduje się artykuł na nasz temat, pt. "Alergia na odgłosy bliskich". :) Wreszcie ktoś o nas pisze w tym kraju !!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Katarzyno, dziękuję Ci za Twoją walkę. Dzięki tobie dowiedziałam się, że może jestem "dziwna" ale nie jedyna ze swoim "dziwactwem". Myślę, że dzięki Tobie więcej osób nareszcie dowie się, jakie "imię" ma ich "dziwactwo". Ja myślałam, że u mnie to sprawa wychowania - nawyku (do głowy by mi nie przyszło że to choroba) - moja mama też była wrażliwa na pewne dźwięki, ciągle słyszałam "jedz ciszej" czy "nie ciamkaj" no i się nauczyłam jeść jak człowiek, ale trudno jest mi opanować się jak słyszę siorbanie, sapanie, stękanie, łupanie słonecznika (na samo wspomnienie mnie trzęsie). Do szału doprowadza mnie dźwięk obgryzanych paznokci (tak to też słychać). Kino jest koszmarem (popcorn i siorbanie coli), podróż pociągiem nie do zniesienia. Nad nerwową reakcją trudno jest zapanować. Jest gwałtowna i niepohamowana. Najgorzej jak nie ma dokąd uciec. Na szczęście moi najbliżsi są w miarę cisi i dość tolerancyjni na moje zatykanie uszu czy wychodzenie w czasie kolacji.

 

Dziękuję Ci Katarzyno. Nie poddawaj się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Katarzyno, dziękuję Ci za Twoją walkę. Dzięki tobie dowiedziałam się, że może jestem "dziwna" ale nie jedyna ze swoim "dziwactwem". Myślę, że dzięki Tobie więcej osób nareszcie dowie się, jakie "imię" ma ich "dziwactwo". Ja myślałam, że u mnie to sprawa wychowania - nawyku (do głowy by mi nie przyszło że to choroba) - moja mama też była wrażliwa na pewne dźwięki, ciągle słyszałam "jedz ciszej" czy "nie ciamkaj" no i się nauczyłam jeść jak człowiek, ale trudno jest mi opanować się jak słyszę siorbanie, sapanie, stękanie, łupanie słonecznika (na samo wspomnienie mnie trzęsie). Do szału doprowadza mnie dźwięk obgryzanych paznokci (tak to też słychać). Kino jest koszmarem (popcorn i siorbanie coli), podróż pociągiem nie do zniesienia. Nad nerwową reakcją trudno jest zapanować. Jest gwałtowna i niepohamowana. Najgorzej jak nie ma dokąd uciec. Na szczęście moi najbliżsi są w miarę cisi i dość tolerancyjni na moje zatykanie uszu czy wychodzenie w czasie kolacji.

 

Dziękuję Ci Katarzyno. Nie poddawaj się.

 

Witaj!

 

Walczę i będę walczyć, bo właśnie dzięki takim staraniom powstał artykuł na onecie, w Charakterach, a coraz więcej osób dowiaduje się o istnieniu tej paskudnej choroby. Bardzo dziękuję Ci za ciepłe słowa. Trzymaj się mocno!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też mam z tym problem, ale nie aż tak dotkliwy. Na ogół udaje mi się to jakoś opanować, np skupić uwagę na tym co się aktualnie robi i nie nakręcać się, albo posłuchać sobie muzyki i nie nasłuchiwać czy i tak nie słychać. Ale naprawdę współczuje tym, którzy mają bardziej wrażliwe mózgi (ale zabrzmiało).

Czy nie jesteście też przy okazji jacyś bardziej wrażliwi na muzykę?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie lubię dźwięku odkurzacza, chociaż podczas odkurzania dywanu, to jeszcze ujdzie, ale podłoga to już gorzej, po ciele przechodzą mi ciarki i jakieś spięcie dziwne czuję. Tak samo jest, gdy ktoś pociąga nosem i przy innych dźwiękach, gdzie występuje połączenie szumu lub syczenia z dźwiękiem chrapiącym lub piszczącym. Nie lubię też bardzo głośnej muzyki, mam wtedy jakby uczucie mruczenia lub huczenia w uszach, a także nagłych głośnych dźwięków,często zlękam się wtedy.

W dzieciństwie, gdy miałem do czynienia z takimi dźwiękami, czasami zatykałem uszy.

 

Gdy muzyka nie jest zbyt głośno, łatwo wywołuje u mnie niektóre emocje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich

 

jakże mi ulzyło kiedy przypadkiem trafiłam na nazwę "mizofonia".

też myslałam, że mam nie-po-kolei w głowie.

Jakże często miałam ochotę gryźc/ kopać/ mordować kiedy np ktos stanął obok mnie chrupiąc jabłko ( nawet terz pisząc o tym czuje jak wzbiera agresja!!!) marchewkę, siorbanoe herbaty.......

Ulga, że takich jak ja jest duuuużo więcej.

Także fakt, że moge bronić się; tłumaczyć swoje nietowarzyskie zachowanie podając ; mam mizofonię.

Nie przeczytałam jeszcze wszystkich postów, zaciekawił mnie jeden pobieznie przejrzany- o związku z cielesnością i seksualizmem.... Póxniej ten post odszukam, bo i w sobie odnajduję takie powiązania.

Szkoda, że tak późno....

 

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To niesamowite, że po ponad 20 latach cierpienia na coś, co wydawało mi się takie niewytłumaczalne nagle odkryłam nazwę mizofonia i że jest to zwyczajnie choroba, że inni też niestety na to cierpią, ale też, że nie tylko ja.

 

Mam to od 12 roku życia. Zaczęło się po tym, jak bardzo bliski mi człowiek próbował mnie zgwałcić. Wydaje mi się, że to taki przejaw mojego PTSD. Mniejsza o przyczynę. Od 10 lat chodzę z jednym uchem zatkanym stoperem. Inaczej czuję się jakby miał mnie dopaść atak paniki. Śpię oczywiście tylko w stoperach. Jak dzieje się coś niepokojącego zatykam drugie ucho. Nie muszę jeszcze niczego słyszeć, czasem samo przewidywanie, że za chwilę dobiegnie mnie dźwięk mlaskania itp. doprowadza mnie do ataku złości. Jeśli nie mogę się osłonić od niechcianego dźwięku ból przeszywa mnie od ucha do łokcia, jakbym sobie szpilkę dała wbić w błonę bębenkową.

 

Ale kiedyś było gorzej. Pomogło mi powtarzanie sobie słów "Ten dźwięk jest mi zupełnie obojętny, im bardziej go słyszę, tym mniej mnie obchodzi". Nie jest idealnie, ale jest lepiej. Pomaga mi też spokojne mówienie, że takie dźwięki bardzo mnie drażnią i że sprawiają mi ból, wiele osób wykazuje się znaczną wyrozumiałością, dzięki takiej komunikacji napięcie się obniża i to działa nieco uspokajająco.

 

Co ja bym dała, żeby się z tego wyleczyć. Nie jestem sama. Mam rodzinę, ale nie jest im ze mną łatwo. Wszystkim, którzy nie mogą zaznać spokoju, życzę odnalezienia właściwej metody, na zbyt intensywne doznania. Mówcie o tym, ludzie chcą być w porządku, wystarczy dać im szansę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie!

Widzę, że wątek żyje sobie bardzo powoli... ale cieszę się, że Was znalazłam.

Jak w pysk mam mizofonię, zaczęło się jak miałam może 10 lat? Teraz mam 28 i jest coraz gorzej... Moje rodzinne kontakty ucięłam do minimum bo nie mogę znieść ODGŁOSÓW. Tak samo. Też najbardziej irytuje mnie tato (co ci ojcowie w sobie mają??)

Na szczęście w pewnym zakresie pomagają moje własne zagłuszacze, dzięki szumowi radia zasypiam (o ile rodzice zbyt głośno nie chrapią), ale jak tu zatykać uszy na rodzinnym obiedzie... :(

 

Rodzina nie rozumie, naśmiewają się. Jeden cudowny facet rozumiał, mam nadzieję że znajdę drugiego tak cudownego kiedyś :)

Przyzwyczaiłam się.

Teraz jest mi z powrotem bardzo trudno, sporo zajmuję się moim siostrzeńcem, kochany 3,5 letni szkrab - niestety młody DŹWIĘCZY bardzo donośnie i nieskrępowanie, roznosi mnie... Zwracanie mu uwagi nie ma sensu, jeszcze nie rozumie o co się go prosi.

 

Taka ciekawostka - jestem muzykiem / tancerką, bardzo zwracam uwagę na rytm. Mniej denerwują mnie dźwięki równomierne, w niedużych odstępach, niż te przypadkowe lub bardzo rozwlekłe w czasie. Ale brak rytmu tam, gdzie powinien on być - masakra!

 

Wieloletnia psychoterapia i kilkumiesięczna farmakoterapia skierowana p/nerwicy i depresji nie wpłynęły na tę dolegliwość.

 

Pozdrawiam ciepło

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie!

Widzę, że wątek żyje sobie bardzo powoli... ale cieszę się, że Was znalazłam.

Jak w pysk mam mizofonię, zaczęło się jak miałam może 10 lat? Teraz mam 28 i jest coraz gorzej... Moje rodzinne kontakty ucięłam do minimum bo nie mogę znieść ODGŁOSÓW. Tak samo. Też najbardziej irytuje mnie tato (co ci ojcowie w sobie mają??)

Na szczęście w pewnym zakresie pomagają moje własne zagłuszacze, dzięki szumowi radia zasypiam (o ile rodzice zbyt głośno nie chrapią), ale jak tu zatykać uszy na rodzinnym obiedzie... :(

 

Rodzina nie rozumie, naśmiewają się. Jeden cudowny facet rozumiał, mam nadzieję że znajdę drugiego tak cudownego kiedyś :)

Przyzwyczaiłam się.

Teraz jest mi z powrotem bardzo trudno, sporo zajmuję się moim siostrzeńcem, kochany 3,5 letni szkrab - niestety młody DŹWIĘCZY bardzo donośnie i nieskrępowanie, roznosi mnie... Zwracanie mu uwagi nie ma sensu, jeszcze nie rozumie o co się go prosi.

 

Taka ciekawostka - jestem muzykiem / tancerką, bardzo zwracam uwagę na rytm. Mniej denerwują mnie dźwięki równomierne, w niedużych odstępach, niż te przypadkowe lub bardzo rozwlekłe w czasie. Ale brak rytmu tam, gdzie powinien on być - masakra!

 

Wieloletnia psychoterapia i kilkumiesięczna farmakoterapia skierowana p/nerwicy i depresji nie wpłynęły na tę dolegliwość.

 

Pozdrawiam ciepło

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba też to mam. Od kiedy pamiętam irytowały mnie odgłosy jedzenia, Boże, jak bardzo!

Gdy byłam młodsza najbardziej denerwowało mnie to, jak je moja siostra. Nadal działa mi to na nerwy, ale rzadko ją widuję i w sumie rzadko jadamy razem. Strasznie głośno gryzie, tak "kłapie". Irytuje mnie głośne przełykanie napojów mojej mamy. Za którymś razem z kolei mam ochotę wybuchnąć. Tata to w ogóle je najgłośniej! Mlaska jakoś dziwnie, tutaj siorbnie, tam przełknie, straszne! Na samą myśl o tym się denerwuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba też to mam. Od kiedy pamiętam irytowały mnie odgłosy jedzenia, Boże, jak bardzo!

Gdy byłam młodsza najbardziej denerwowało mnie to, jak je moja siostra. Nadal działa mi to na nerwy, ale rzadko ją widuję i w sumie rzadko jadamy razem. Strasznie głośno gryzie, tak "kłapie". Irytuje mnie głośne przełykanie napojów mojej mamy. Za którymś razem z kolei mam ochotę wybuchnąć. Tata to w ogóle je najgłośniej! Mlaska jakoś dziwnie, tutaj siorbnie, tam przełknie, straszne! Na samą myśl o tym się denerwuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Dziś trafiłem na ten temat i widzę, że nie tylko ja mam taki problem. Nie wiem czy do końca mam takową przypadłość jak mizofonia ponieważ mnie denerwują tylko dźwięki wydawane przez ludzi tylko podczas jedzenia. Nieraz chrapanie ale najczęściej i najbardziej mlaskanie. Mam wtedy ochotę na tego kogoś nawrzeszczeć a nieraz po prostu pobić. Nie wiecie może jak takie coś chociażby załagodzić (bo nieraz to po prostu wytrzymać się nie da i sami o tym dobrze wiecie) albo czy macie jakieś sposoby uspokajania się?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Dziś trafiłem na ten temat i widzę, że nie tylko ja mam taki problem. Nie wiem czy do końca mam takową przypadłość jak mizofonia ponieważ mnie denerwują tylko dźwięki wydawane przez ludzi tylko podczas jedzenia. Nieraz chrapanie ale najczęściej i najbardziej mlaskanie. Mam wtedy ochotę na tego kogoś nawrzeszczeć a nieraz po prostu pobić. Nie wiecie może jak takie coś chociażby załagodzić (bo nieraz to po prostu wytrzymać się nie da i sami o tym dobrze wiecie) albo czy macie jakieś sposoby uspokajania się?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Ostatnio dowiedziałam się że moja "obsesja" na punkcie niektórych dźwięków m.i. : Mlaskania, żucia, Gryzienia, połykania.. To jednak "choroba" . Od paru lat Mam obiawy tego. Dokładnie od 5 lat. Mam 12 lat i zarejestrowałam się tutaj właśnie na potrzebę wyjaśnienia Przyczyny i Skutków Mizofonii. Od kąd pamiętam moja prababcia myślała że ja nie lubię gdy ona przy mnie jadła. Owszem gdy tylko zaczeliśmy jeść ja momentalnie brałam talerz i wychodziłam do pokoju w , którym panowała zupełna cisza. Jest tak do dnia dzisiejszego. Mieszkam z mamą. Ona nie rozumie co to Mizofonia. Wmawia mi że ja jestem psychicznie chora. Czy to prawda? Czy ja mam zaburzenia psychiczne? Czy da się to jakoś leczyć? Moja mama denerwuje się gdy zaczyna jeść np. Chpsy a ja na całe gardło " WYJDŹ!" lub " JEDŹ CISZEJ!" Sama nie potrafię opanować się. Targają mną nerwy i nie mogę się na niczym skupić. Wkurza mnie to nie przeciętnie. Proszę o jakieś porady. Z góry Dziękuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Ostatnio dowiedziałam się że moja "obsesja" na punkcie niektórych dźwięków m.i. : Mlaskania, żucia, Gryzienia, połykania.. To jednak "choroba" . Od paru lat Mam obiawy tego. Dokładnie od 5 lat. Mam 12 lat i zarejestrowałam się tutaj właśnie na potrzebę wyjaśnienia Przyczyny i Skutków Mizofonii. Od kąd pamiętam moja prababcia myślała że ja nie lubię gdy ona przy mnie jadła. Owszem gdy tylko zaczeliśmy jeść ja momentalnie brałam talerz i wychodziłam do pokoju w , którym panowała zupełna cisza. Jest tak do dnia dzisiejszego. Mieszkam z mamą. Ona nie rozumie co to Mizofonia. Wmawia mi że ja jestem psychicznie chora. Czy to prawda? Czy ja mam zaburzenia psychiczne? Czy da się to jakoś leczyć? Moja mama denerwuje się gdy zaczyna jeść np. Chpsy a ja na całe gardło " WYJDŹ!" lub " JEDŹ CISZEJ!" Sama nie potrafię opanować się. Targają mną nerwy i nie mogę się na niczym skupić. Wkurza mnie to nie przeciętnie. Proszę o jakieś porady. Z góry Dziękuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Na słowo "mizofonia" natknęłam się parę dni temu. W końcu znalazłam nazwę na to, co nie daje mi żyć odkąd pamiętam. Cieszę się, że nie jestem sama, że to jest coś, co inni ludzie też przeżywają. Od przynajmniej kilku lat (teraz mam 19) nie potrafię znieść wielu dźwięków. Są to między innymi: mlaskanie, siorbanie, przełykanie, mówienie z pełnymi ustami (i te paskudne odgłosy przeżucającego się w ustach jedzenia, brr, na samą myśl mam dreszcze...), charakterystyczne cmokanie (np. mojego dziadka; on nie robi tego tylko podczas jedzenia, chyba mu to już weszło w nawyk po prostu), głośne ziewanie (zwłaszcza mojego taty, normalnie ziewając wydaje z siebie odgłos Tarzana! :evil: ), psikanie moich szczurów (chyba są na coś uczulone i psikają dosyć często), głośne oddychanie i wypuszczanie powietrza ze świstem, pisanie na klawiaturze (może nie zawsze, ale moja koleżanka ze studiów wali w te klawisze, a w przerwach między wyrazami, pociera palce jednej ręki o siebie :roll: i gdy tylko widzę, że ma laptopa na wykładzie, dostaję szału), wzdychanie tejże koleżanki przy wydechu... To i tak nie wszystko, ilość denerwujących mnie dźwięków rośnie... Dziś akurat byłam u chłopaka, jadł przy mnie obiad :silence: Najpierw wyszłam pod pretekstem pełnego pęcherza, ale źle obliczyłam czas i gdy wróciłam, wciąż jadł. Usiadłam koło niego, bo co miałam zrobić, nie mogłam wytrzymać i zatkałam mu usta, potem niby zachciało mi się pić i wyszłam, żeby tego nie słuchać. Później byłam u przyjaciółki, piłyśmy kawę i jadłyśmy ciastka. Nie mogłam znieść odgłosów, które z siebie wydawała... :silence: Spytała, czy chcę jeszcze herbatę i chociaż miałam ochotę, powiedziałam, że dziękuję, bo wiem, że gdyby zrobiła mi, to sobie też. W końcu i tak powiedziała, że sobie robi, więc już poprosiłam... I dosypała kolejną porcję ciastek :zonk: A potem i ona jadła przy mnie obiad. Tortura.

Myślałam, że tylko ja mam takie "schizy". Ale myślę, że tu znajdę zrozumienie :smile: Bo nikt mnie nigdy nie rozumiał, rodzice krzyczeli na mnie, że wymyślam sobie itp... Staję się przy nich jakaś niemiła, wiem to i oni mi to wypominają, ale nie potrafię tego opanować. Dlatego większość czasu, kiedy jestem w domu, spędzam w moim pokoju, bo nie chcę z nimi przebywać. Kiedy powiedziałam mamie o moim odkryciu, o mizofonii, wiadomo, oczywiście ubzdurałam to sobie. Mój chłopak mnie wyśmiał na początku :-|

Czuję się odrzucona i niezrozumiana. Ale moi bliscy nie wiedzą, że kiedy tylko zdenerwuje mnie jakiś dźwięk, to wszystko się we mnie gotuje, mam ochotę zabić... A gdy jestem sama lub kiedy nikt nie widzi, zaczynam płakać jak bóbr lub rzucać się po łóżku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Na słowo "mizofonia" natknęłam się parę dni temu. W końcu znalazłam nazwę na to, co nie daje mi żyć odkąd pamiętam. Cieszę się, że nie jestem sama, że to jest coś, co inni ludzie też przeżywają. Od przynajmniej kilku lat (teraz mam 19) nie potrafię znieść wielu dźwięków. Są to między innymi: mlaskanie, siorbanie, przełykanie, mówienie z pełnymi ustami (i te paskudne odgłosy przeżucającego się w ustach jedzenia, brr, na samą myśl mam dreszcze...), charakterystyczne cmokanie (np. mojego dziadka; on nie robi tego tylko podczas jedzenia, chyba mu to już weszło w nawyk po prostu), głośne ziewanie (zwłaszcza mojego taty, normalnie ziewając wydaje z siebie odgłos Tarzana! :evil: ), psikanie moich szczurów (chyba są na coś uczulone i psikają dosyć często), głośne oddychanie i wypuszczanie powietrza ze świstem, pisanie na klawiaturze (może nie zawsze, ale moja koleżanka ze studiów wali w te klawisze, a w przerwach między wyrazami, pociera palce jednej ręki o siebie :roll: i gdy tylko widzę, że ma laptopa na wykładzie, dostaję szału), wzdychanie tejże koleżanki przy wydechu... To i tak nie wszystko, ilość denerwujących mnie dźwięków rośnie... Dziś akurat byłam u chłopaka, jadł przy mnie obiad :silence: Najpierw wyszłam pod pretekstem pełnego pęcherza, ale źle obliczyłam czas i gdy wróciłam, wciąż jadł. Usiadłam koło niego, bo co miałam zrobić, nie mogłam wytrzymać i zatkałam mu usta, potem niby zachciało mi się pić i wyszłam, żeby tego nie słuchać. Później byłam u przyjaciółki, piłyśmy kawę i jadłyśmy ciastka. Nie mogłam znieść odgłosów, które z siebie wydawała... :silence: Spytała, czy chcę jeszcze herbatę i chociaż miałam ochotę, powiedziałam, że dziękuję, bo wiem, że gdyby zrobiła mi, to sobie też. W końcu i tak powiedziała, że sobie robi, więc już poprosiłam... I dosypała kolejną porcję ciastek :zonk: A potem i ona jadła przy mnie obiad. Tortura.

Myślałam, że tylko ja mam takie "schizy". Ale myślę, że tu znajdę zrozumienie :smile: Bo nikt mnie nigdy nie rozumiał, rodzice krzyczeli na mnie, że wymyślam sobie itp... Staję się przy nich jakaś niemiła, wiem to i oni mi to wypominają, ale nie potrafię tego opanować. Dlatego większość czasu, kiedy jestem w domu, spędzam w moim pokoju, bo nie chcę z nimi przebywać. Kiedy powiedziałam mamie o moim odkryciu, o mizofonii, wiadomo, oczywiście ubzdurałam to sobie. Mój chłopak mnie wyśmiał na początku :-|

Czuję się odrzucona i niezrozumiana. Ale moi bliscy nie wiedzą, że kiedy tylko zdenerwuje mnie jakiś dźwięk, to wszystko się we mnie gotuje, mam ochotę zabić... A gdy jestem sama lub kiedy nikt nie widzi, zaczynam płakać jak bóbr lub rzucać się po łóżku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja czasem nie reaguję wściekłością. Tyle lat strofowano mnie za moje wybuchy, że zaczęłam wszystko w sobie tłumić i albo wychodzę, albo... tumanieję. Po prostu wyłączam się absolutnie i robię się bardzo senna. W sumie lepsza taka reakcja i być może nie jest to nawet objaw mizofonii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja czasem nie reaguję wściekłością. Tyle lat strofowano mnie za moje wybuchy, że zaczęłam wszystko w sobie tłumić i albo wychodzę, albo... tumanieję. Po prostu wyłączam się absolutnie i robię się bardzo senna. W sumie lepsza taka reakcja i być może nie jest to nawet objaw mizofonii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiam się, co może być przyczyną mojej nadwrażliwości na grupę dźwięków. W przypadku głośnej muzyki, głośnej rozmowy, nagłego głośnego dźwięku domyślam się, co może być przyczyną. Ale w przypadku odkurzacza, pociągania nosem, smarkanie nosa, cmokania oraz skrobania o gładką powierzchnię, to nie wiem, co jest przyczyną.

 

nie znam osoby ktorej by nie denerwowalo mlaskanie, ciamkanie, charkanie i inne tego typu odglosy...oprocz mlaskacza oczywiscie. Tez mnie to doprowadza do szalu ale nigdy nie rozpatrywalam tego w kategoriqach jednostki chorobowej ...raczej podstawowych zasad kultury. No ale jak sie chce to znajdzie

Mnie takie mlaskanie za bardzo nie przeszkadza. Za to gdy ja sam muszę pociągnąć nosem, albo go wysmarkać, to trzepie moim ciałem od takiego dźwięku i dostaję gęsiej skórki, w wypadku cmoknięcia i skrobania o gładką powierzchnię też, bo kiedyś kilka razy to sprawdzałem. Ja do swojej nadwrażliwości na grupę dźwięków nie podchodzę tak, że to coś normalnego, ani tak, że to zaburzenie. Po prostu nie mam zdania, nie wiem czy to zaburzenie, czy nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiam się, co może być przyczyną mojej nadwrażliwości na grupę dźwięków. W przypadku głośnej muzyki, głośnej rozmowy, nagłego głośnego dźwięku domyślam się, co może być przyczyną. Ale w przypadku odkurzacza, pociągania nosem, smarkanie nosa, cmokania oraz skrobania o gładką powierzchnię, to nie wiem, co jest przyczyną.

 

nie znam osoby ktorej by nie denerwowalo mlaskanie, ciamkanie, charkanie i inne tego typu odglosy...oprocz mlaskacza oczywiscie. Tez mnie to doprowadza do szalu ale nigdy nie rozpatrywalam tego w kategoriqach jednostki chorobowej ...raczej podstawowych zasad kultury. No ale jak sie chce to znajdzie

Mnie takie mlaskanie za bardzo nie przeszkadza. Za to gdy ja sam muszę pociągnąć nosem, albo go wysmarkać, to trzepie moim ciałem od takiego dźwięku i dostaję gęsiej skórki, w wypadku cmoknięcia i skrobania o gładką powierzchnię też, bo kiedyś kilka razy to sprawdzałem. Ja do swojej nadwrażliwości na grupę dźwięków nie podchodzę tak, że to coś normalnego, ani tak, że to zaburzenie. Po prostu nie mam zdania, nie wiem czy to zaburzenie, czy nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie znam osoby ktorej by nie denerwowalo mlaskanie, ciamkanie, charkanie i inne tego typu odglosy...oprocz mlaskacza oczywiscie. Tez mnie to doprowadza do szalu ale nigdy nie rozpatrywalam tego w kategoriqach jednostki chorobowej ...raczej podstawowych zasad kultury. No ale jak sie chce to znajdzie

tylko że jest różnica pomiędzy "denerwuje mnie mlaskanie" a "mam ochotę zamordować i poćwiartować mlaskacza".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie znam osoby ktorej by nie denerwowalo mlaskanie, ciamkanie, charkanie i inne tego typu odglosy...oprocz mlaskacza oczywiscie. Tez mnie to doprowadza do szalu ale nigdy nie rozpatrywalam tego w kategoriqach jednostki chorobowej ...raczej podstawowych zasad kultury. No ale jak sie chce to znajdzie

tylko że jest różnica pomiędzy "denerwuje mnie mlaskanie" a "mam ochotę zamordować i poćwiartować mlaskacza".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×