Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia osobowości (cz.I)


Słowianka

Rekomendowane odpowiedzi

k_o82,

 

Masz problemy ze stawianiem swoich granic?

Czy mi się zdaje,że próbujesz się separować? I niezbyt odnajdujesz się w nowej sytuacji?

Chodzi mi o obronę Twoich racji.

 

Masz w sobie złość,która nie ma ujścia w nowych sytuacjach. Oczekujesz najgorszego.

Myślę,że powoli zaczniesz odnajdywać się w nowym otoczeniu. Na wszystko potrzeba czasu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja chciałabym móc tyle siły by powiedzieć co o kim myślę... a nie siedzieć cicho jak mysz pod miotłą.... pamiętam sytuację, jak laska normalnie mnie obgadywała przez telefon....myślała, że nie słyszę...ja to olałam, czego żałuję...ale załatwiłam ją w inny sposób;)

 

Ja zawsze, gdziekolwiek nie pójdę lub jeśli mam coś załatwić to zakładam najgorszy scenariusz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nenaja, zawsze możesz iść w jakieś miejsce z osobą przy której będziesz czuć się bezpiecznie i nikt nie będzie Cie obgadywać za plecami jeśli będziesz pewna siebie.

 

 

Monika1974

Możliwe, chociaż nie potrafie odpowiedzieć na to pytanie.

ostatnio nie panuję w ogóle nad mimiką swojej twarzy i nad tym jak się zachowuję w jakiejś sytuacji...

mam w sobie bardzo dużo nienawiści którą mam wypisaną na twarzy, coraz więcej osób mi mówi

że wyglądam na osobę agresywną, nerwową, uzewnętrznia się to co siedzi we mnie.

jak mam się odnaleźć w nowym miejscu jeśli osoby nie które wywołują u mnie agresor...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zapomniałam dodać,że to w robocie było.... ale nic...zawsze, odkąd pamiętam zakładam , że ktoś mnie będzie obgadywał etc. Choć kiedyś nie wytrzymałam...jak miałam 17lat...przyszpiliłam znajomą do muru za szyję... nawrzucałam jej i dopiero puściłam... to się cały czas kumuluje we mnie... siora dostała raz pilotem przez głowę... a jestem cicha i spokojna, teoretycznie, bo jak przyjdzie co do czego to połamać kości też umiem :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziwne uczucie w momencie kiedy ktoś Ci mówi że jest z kimś, a wcześniej chciałem poznać lepiej tą osobę...

chęć ucieczki, strach, niepokój, całkowita zmiana samopoczucia, nie wiem jak to opisać inaczej...

głeboki wdech i wydech... zdarza się...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie zaburzenia osobowości a w tym osiowo występująca depresja i lęki jako nerwica, to choroba

nie mniej destrukcyjna jak schizofrenia, aids, rak itd.

 

Ta choroba tak bardzo weszła mi w mózg i codzienność że jestem

pewien że do końca życia nie wyzdrowieję:

 

- nigdy nie będę pracować na stałe (powinność, stres i urojenia nie dają mi spokoju)

- nic mnie nigdy nie ucieszy (poza kompulsjami które nie są spontaniczne i nie są przyjemnością tylko musem)

- nigdy nikogo nie będę mieć (bo nie umiem kochać, jestem zamknięty w sobie emocjonalnie, poza tym

kaleki umysłowego nie da się kochać a nawet to nie jest możliwe prawdziwe uczucie).

- nigdy nie wstanę rano bo dzień jest dla mnie za długi

- kompletnie brak mi wiary, jestem neurotykiem

- zazdroszczę zdrowym i czuję się wyalienowany, bo oni są inni i nie rozumieją mojego postrzegania świata

- mam skłonności do uzależnień które nie raz już mnie pogrążyły totalnie

 

Marzę o śmierci, zawsze marzyłem.

Nie ma logicznych podstaw by mi zaprzeczyć, leczyłem się i leczę nonstop,

jedynie oddział zamknięty przede mną, bo różne terapie i leki wiele nie naprawiły.

Mój umysł działa autodestrukcyjnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ta choroba tak bardzo weszła mi w mózg i codzienność że jestem

pewien że do końca życia nie wyzdrowieję:

 

- nigdy nie będę pracować na stałe (powinność, stres i urojenia nie dają mi spokoju)

- nic mnie nigdy nie ucieszy (poza kompulsjami które nie są spontaniczne i nie są przyjemnością tylko musem)

- nigdy nikogo nie będę mieć (bo nie umiem kochać, jestem zamknięty w sobie emocjonalnie, poza tym

kaleki umysłowego nie da się kochać a nawet to nie jest możliwe prawdziwe uczucie).

- nigdy nie wstanę rano bo dzień jest dla mnie za długi

- kompletnie brak mi wiary, jestem neurotykiem

- zazdroszczę zdrowym i czuję się wyalienowany, bo oni są inni i nie rozumieją mojego postrzegania świata

- mam skłonności do uzależnień które nie raz już mnie pogrążyły totalnie

 

Marzę o śmierci, zawsze marzyłem. Mój umysł działa autodestrukcyjnie.

 

Mam identycznie, toska w tośke, zmuszanie się do życia - można zatracić własną wartość, a o uzależnieniu, które mnie trawi wolę tu nie wspominać, jest częścią autodestrukcyjnego planu.

Nie zastanawiałeś się, że duży wpływ na to może mieć właśnie osobowość borderline. :?:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

częste zerkanie na telefon, chodzenie do łazienki i mycie twarzy zimną woda, zastanawianie się jak inni mnie spostrzegają, co sobie myślą o mnie, nie wiem czy mi się wydaje ale mam wrażenie że dużo osób się mnie boi, mojego surowego wyrazu twarzy, spojrzenia, więcej mam jazd i wcale nie lepszych które coś dają do zrozumienia. :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

k_o82, przyglądam sie od pewnego czasu Twoim wypowiedziom i nurtuje mnie jedno: Twój stosunek do Twojej twarzy.

Dlaczego wciąż mówisz ,ze masz surowy wyraz twarzy, wzrok itp.? Że ludzie sie Ciebie moga bać?

Chcesz,zeby się Ciebie bali? A może nei chcesz?

Skąd wiesz,że sie Ciebie boją?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika1974,

takie myśli mnie nachodzą, nie raz słyszałem w jakimś miejscu od jakiejś obcej osoby

że wyglądam jakbym z kryminału wyszedł, albo że brakuję mi tylko gnata w ręku z takim wyrazem twarzy.

Widzę po reakcjach innych osób jak się zachowują w mojej obecności,

po prostu to widzę to po zachowaniu jakiejś osoby, po jej oczach, gestach... dziwne ale naprawdę to widzę.

Z jednej strony człowiek chce się bronić w każdy możliwy sposób a z drugiej strony przyciągnąć dobrą osobę

ale po jakimś czasie zatracasz się w tym i nie panujesz już nad tym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

k_o82, chyba mam podobny problem - moja twarz rzadko ukazuje emocje, zazwyczaj mam tę samą minę - lub lekko się uśmiecham, ale ludzie myślą, że mam taki grymas dezaprobaty, czy coś :mrgreen: szczerze - staram się nie uśmiechać sztucznie, bo to tylko w moim przypadku gorzej wygląda... Przyzwyczaiłam się już do tego, że mam minę, jakby mnie z krzyża zdjęli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pamiętam jak swego czasu byłam z kumpelą w pubie i chciał się do nas przysiąść taki kolega, któremu chyba wpadłam w oko, wtedy moja kumpela mi szepnęła do ucha "tylko błagam cię, nie rób paszczy krokodyla" :mrgreen:

czasami mimowolnie mamy "jakiś tam" wyraz twarzy i nie zdajemy sobie sprawy, jak on jest odbierany przez otoczenie

ja też nie potrafię się sztucznie uśmiechać

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzisiaj miałem dobrą jazde... wsiadam do 525 busu, przy przedostatnich drzwiach, na przeciwko mnie siedzi dwóch chłopaków,

z prawej strony jakaś dziewczyna i obok mnie z lewej jakaś dziewczyna... patrzyłem każdej osobie w oczy... i po chwili

mnie złapało takie ciśnienie że jakbym mógł to bym ich tam zabił wzrokiem... albo sam się nakręciłem do takiego stanu albo

nie potrafię się odnaleźć w tłocznym miejscu... dziwne... dzikie... jakbym nie był sobą w ogóle...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej jestem tu nowa, nie wiem czy powinnam sie znalesc na tej stronce, ale juz sama nie wiem co mi jest. po prostu nadmiernia uwage przykuwam do mojego wygladu, osobiscie nie czuje sie atrakcyjna ale bardzo mi zalezy na tym zeby inni mnie dobtze postrzegali...wiem ze to plytkie ale to silniejsze ode mnie. to uczucie jest tak silne a ja probuje sie z nim uporac i nie wiem za bardzo jak to zrobic wiec na okraglo mysle jak sobie moge pomoc. nie moge sie na niczym skoncentrowac i sama nie wiem czemu, chcialabym zrozumiec co wywoluje u mnie taka dekoncentracje w nadzieji ze dzieki temu uda mi sie cos na to zaradzic, ale mam wrazenie ze to jak szukac igly w stogu siana.

Potrafie bardzo dlugo przestac przed lusterkiem zastanawiajac sie czy jestem atrakcyjna i na sama mysl ze ktos bedzie mnie oceniac czuje sie okropnie. wiem ze ten problem moze sie wydawac blachy ale dla mnie to na prawde duzy problem. zupelnie nie moge normalnie funkcjonowac, a przez to czuje sie w tyle za innymi osobami i jest mi smutno i czuje sie samotna kiedy widze ze inni cos osiagaja :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

juz lecze sie 2 lata czasu, ale leki wogole nie skutkuja. wiec zastanawiam sie czy nie przerwac tego. jeden lekarz stwierdzil ze mam osobowosc schizotopowa tylko ze jak czytalam opis to wogole nie zgadza sie z moimi objawami wiec nie wiem na podstawie czego to stwierdzil...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzisiaj w pracy zauważyłem jedno, siedze na słuchawkach, rozglądam się dookoła i zastanawiam się

co inni o mnie myślą, jak mnie postrzegają, siedzę i rozglądam się, patrze na innych i cały czas mam w głowie te myśli...

naprawde mi całkowicie odpie...... :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

justi212, terapia.przy dysmorfobiach i zaburzonej samoocenie to podstawa.

A leki,jesli nie dzialają to można,a nawet trzeba zmienić.

k_o82, uroki fobii spolecznej :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×