Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia osobowości (cz.I)


Słowianka

Rekomendowane odpowiedzi

zaqzax, a może bardziej efektywna byłaby terapia łącząca różne podejścia psychoterapeutyczne? Tylko niestety nie wiem, gdzie w Wawie znaleźć terapeutę na NFZ pracującego w systemie integratywnym. :(

Mógłbyś napisać coś więcej o terapii systemowej, jakie są Twoje doświadczenia i wrażenia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Joaśka,

 

Z dnia na dzień czuuję się coraz gorzej. I nie mam motywacji do niczego, dosłownie do niczego!

Wczoraj położylam sie spać dosc wcześnie, przespam całą noc, a rano jak tylko otworzyłam oczy..........tragedia. Bóle i zawroty głowy, uczucie,ze zaraz zwymiotuję.

Po prcy spła ponad 3 godziny, obudziałam sie godzinę temu i tak siedzę bezcelowo. To jest nie do wytrzymania!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Monika1974

 

mam wrazenie ze ty tu prowadzisz czat a nie dyskusję ;)

tu sobie nikt nie radzi, ja wlasnie zawaliłem kolejna terapie...

nigdy sobie nie radziłem i prawdopodobnie nie poradze,

a chcialbym ale nikt nie ma do mnie cierpliwosci z terapeutow.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zaqzax, a taki przystojny chłopak z Ciebie.Jeśli mieszkasz z rodzicami-to przede wszystkim się wyprowadź,kup sobie psa i zakochaj się.Na tych z narcystyczną to najlepiej dziala.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moniko,

może to nierozsądne tłumaczyć wielu spraw pogodą, ale jeśli chodzi o bóle i zawroty głowy to są one niestety chyba w głównej mierze nią spowodowane. Nawet zdrowi ludzie się teraz bardzo źle czują (przynajmniej z tego co słyszę wokół mnie). Chcąc nie chcąc złe samopoczucie fizyczne dobija i psychicznie, powoduje rozbicie, niepokój, frustrację. Ja przedwczoraj i wczoraj myślałam, że skonam na głowę, rozsadzało mi całą czaszkę, dosłownie zastanawiałam się czy nie trzasnąć sobą o ścianę, że może wtedy przejdzie, bo coś mi z tego bólu aż po prostu uderzało do głowy, wyłam z bólu i dziwnych nieuzasadnionych lęków. :shock::oops: Nawet miałam znowu jakieś myśli samobójcze, co wyciągnęła ze mnie we wtorek terapeutka i zawarła ze mną pewną umowę. Do tego nudności, zaburzenia równowagi i jakieś dziwne jazdy. Najpierw sądziłam, że to może od moich nowych leków na bakterie, bo potrafią zrobić rewolucję jak się je zabija, ale wczoraj przed burzą utwierdziłam się w przekonaniu, że to wszystko ta je*ana pogoda. :evil: Od piątku ma się trochę ustabilizować, może będzie lepiej... Trzymaj się :*

 

[Dodane po edycji:]

 

boje sie mieszkac sam, jakos dziko bym sie czul bez rodzicow.

nie potrafie juz kochac, a nikt takiego kochac nie umie.

 

Możesz poszukać nowego terapeuty i walczyć o siebie, swoje szczęście (bo niestety nikt inny tego za nas nie zrobi jeśli my nie będziemy chcieli) albo zrezygnować i sam się pozbawić szansy na w miarę normalne życie...

Rozumiem, że boisz się mieszkać sam. Wierz mi, że nie jesteś w tym uczuciu osamotniony. Możesz jednak pokonać lęk, samemu jest to bardzo trudne, ale z psychoterapeutycznym wsparciem możliwe, nawet jeśli czasem trwa to bardzo długo. Ja też walczę, wiem, że nie jest to łatwe.

Jesteś fajnym Facetem. Zasługujesz na miłość i może Ci się ona przytrafić, jeśli dasz sobie sam szansę, bo jesteś w głębi duszy odważny, uparty, dzielny - świadczy o tym już sam fakt, że byłeś na kilku terapiach, próbujesz. Masz w sobie siłę, samozaparcie. Postaraj się znaleźć nowego terapeutę, a może oddział w szpitalu mógłby być bardzo pomocny? Może oddział dzienny?

 

[Dodane po edycji:]

 

Haniu, strasznie mi przykro z powodu Twojego szczurka. :cry: Rozumiem Twój ból, bo mi kilka miesięcy temu zginął jeden z dwóch moich ukochanych psów, miał 16 lat, do dziś pamiętam jak bronił mnie przed pielęgniarką, gdy się bałam zastrzyków jak chorowałam na zapalenie płuc. :( Niestety, również nasze kochane pupile kiedyś odchodzą... Trzymaj się Słonko. :*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Joaśko,

Nawet mi już nie mów o tej pogodzie, Mi ostatnio nasiliły się też bóle głowy. Dzisiaj wstałam ....i to samo. Cóż......podgoda szczególnie dla nas cierpiących z powodu zaburzeń lękowych i depresyjnych daje odczuć. Najgorsze,że dodatkowo obniża psychiczny nastrój. Napięcie mnie nie opuszcza. Irytuje mnie. W domu jestem nie do wytrzymania. Dzisiaj pokłóciłam się z tatą, zwyzywałam Go. A zaczęło się od jego narzekań,że mama gotując za dużo soli,że przygotowywuje smażone mięso, że on ma mieć dietę, potem zaczął narzekać na moje psy,ze załatwiają swoje potrzeby w ogródku,że on to musi sprzątać. Taki malkontent całe życie. Człowiek lękliwy, zyjacy w swoim świecie. Najgorsze,ze jest na emeryturze, pracowała na stanowisku kierowniczym, a teraz poprostu chyba przez braki w zajęciach robi jazdy w domu. WQrzyłam się, zrobiłam awanturę po której popłakałam się i poszłam spać. Było to przed ósmą rano.

Analizując takie sytuacje....człowiek zdrowy pomyślałby......ale mi to problemy. Jednak dla mnie są one mega rozmiarów....moze błędnie, ale uświadamiają mi,że człowiek nasiaknął pewnymi zachowaniami wyniesionymi z domu. Ich się juz nie da wychować......mówię o rodziach. Są jacy są,.

Zrobiłam sobie kawę.

Joasiu powiedz mi proszę ile wody pijesz dziennie? Albo ile płynów? Już ostatnio myślalam,że chyba kawa, papierosy dodatkowo mogą źle wpływać na moje samopoczucie.Bankowo tak jest. I jakie są objawy odwodnienia organizmu?

 

zaqzax, moze mam taki sposób bycia taki czatowy ;) Przeszkadza Tobie?

 

A to,że boisz się mieszkać sam rozumiem, Też tak mam. Chociaż wiem,ze muszę sie stad wyprowadzić. Bo to nie jest zdrowe otoczenie dla mnie, tymbardziej teraz. I to teżjest konflikt. Bo z jednej strony chce, a z drugiej się boję. Bo tak: obiad jest, opłaty są, ciepło jest.NIc mnie nie interesuje w kwestii budzetu. Pracuję sama na siebie. A z drugiej strony obawy,ze nie wystarczy mi do następnej wypłaty przerastają mnie. Przeraża mnie fakt,że teraz kupujęsobie to i to a potem będęjadła przysłowiową ostatnią kromkę chleba przed 15-tym;)

Wiem.......rozpieszczona, uzależniona ze mnie dziewoja, nei umiejąca zrezygnować z czegośna korzysć nowego. Czasami mam dośc i sobie obiecuję...od jutra szukam mieszkania. Na nastepny dzień....już zmieniam decyzje. Jestem niestabilna.MOze dojrzeję do decyzji.

Więc rozumiem jakie mozesz miec odczucia.

A dlaczego zawaliłeś terapię? Domyślam się,że chodzi o Twoje relacje z terapeutą Napisz mi proszę co powiedział.

Chyba musisz znaleść nowego...na miarę Twoich oczekiwań, chociaż czasem jest tak,że jak terapeuta wali prosto z mostu, a miałam okazję sie przekonać......też zrezygnowałam.....to bronimy się podswiadomie bo wiemy,że mówi prawdę i to nas wqrza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moniko, gdybyś była odwodniona to raczej nie dałabyś rady chodzić do pracy, osłabienie nie dawałoby Ci wstać z łóżka. Ale możesz być niewystarczająco dobrze nawodniona na poziomie komórkowym, zwłaszcza jeśli nadużywasz kawy, palisz. Ja piję średnio 1,5 litra wody mineralnej + jedna słaba kawa +szklanka rumianku czy jakiejś herbatki ziołowej . Jak na osobę ważącą 46/47 kg to akurat. ;) Gdy jestem gdzieś w drodze to wypijam więcej. Średnio powinno się wypijać około 2/2,5 litra płynów, ale dużo zależy też od wagi, postury. Podstawą jest woda - kawa, napoje energetyczne, napoje typu cola i inne jej nie zastąpią. Niby to picie, ale nasze komórki nic z tego nie dostają a niestety organizm się przez nie dodatkowo odwadnia!

To, że pijesz kawę i palisz papierosy dodatkowo źle wpływa na Twoje samopoczucie. Ja sama kiedyś żlopałam jej dużo i kopciłam paczkę dziennie. Teraz piję jedną słabą kawę rano, papierosy rzuciłam rok temu. Myślę, że ograniczenie tych używek mogłoby Ci pomóc. Twój organizm jest dodatkowo przez nie podtruty, niestety, ale taka prawda i nawet najlepszy terapeuta w tym akurat nie pomoże. :-/

U mnie dziś strasznie parno, też mnie głowa rąbie jak nie wiem co.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika1974, ja też się zastanawiam, czy to czasem ta pogoda nie wpływa na moje samopoczucie. ja już od miesiąca mam obniżony nastrój bez przerwy i nie radzę sobie z najprostszymi rzeczami. dziś też obudziłam się z bólem głowy. niby jest słonko, teoretycznie możnaby się "uśmiechnąć" do życia i coś zrobić, a ja nie potrafię się za nic zabrać.

ja też piję dużo kawy, ona wypłukuje magnez z organizmu, więc dobrze jest go suplementować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, dokładnie, ja też biorę magnez+B6, chociaż kawy akurat mało pijam. Ale stres też go "wypłukuje", więc suplementuję. W ogóle witaminy z grupy B są również bardzo ważne dla naszego układu nerwowego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Joaśko,

No, przyznaję ,ze 6 szkalnek samej wody nie wypijam w ciągu dnia. Chciałabym to zmienić. Nie lubię wody niegazowanej. Przważnie wypijałam 3 szkalnki ziół, 3 szkalnki kawy, szkalnkę kawy zbozowej, szkalnkę herbaty. Może dwie szkalnki wody mineralnej gazowanej.

A z tym paleniam.......wiem,że szkodzi. Sama siebie oszukuję, palę cienkie....palę ich coraz więcej. Lubię palić. Teraz też to robię.

Joasiu a słodycze? Ja przerzuciłam się na suszone owoce. Nie jadam już czekolady, ciasta. Acha...i nie wiem dlaczego, ale nie ciągnie mnie do żadnych swieżych owoców.........

Korba, zażywam magnez i Omega3.

A wczesniej lepiej sie czułaś? Co spowodowało,ze gorzej sie czujesz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika1974, ja też podpalam ostatnio, takie słabe cieniaski, to mnie uspokaja. i mam pretekst, żeby wyjść na balkon... też biorę magnez (magne-b6 cardio, bo jest z potasem) i omega3.

czułam się wcześniej dość dobrze, pod kontrolą lekarki odstawiałam już leki, udawało mi się w miarę normalnie funkcjonować i nagle mnie siekło ze zdwojoną siłą. i znowu zwiększona dawka leków. tylko póki co nic nie pomaga.

nie wiem co to spowodowało, miałam trochę "emocjonalnych" przeżyć wcześniej. nie radzę sobie z emocjami, tłumię je i potem one jakoś od środka mnie atakują, sama nie wiem, jak to określić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moniko, ja słodyczy w ogóle nie jadam... (dieta przeciwgrzybicza). W ogóle mój jadłospis w ciągu ostatniego pół roku musiał zostać przymusowo bardzo zrewolucjonizowany przez moje przewlekłe infekcje i leczenie. Wiem jedno (jak mi tłumaczyła moja dawna pani psycholog) - słodycze i węglodowany proste tylko na bardzo krótki czas poprawiają nastrój, a potem nagle gwałtownie spada cukier, energia a co za tym idzie i nastrój. A zbyt duża ilość słodyczy może wywoływać nawet bardzo silne lęki. Tak więc im mniej słodyczy, tym lepiej.

Woda niegazowana... Ja kiedyś w ogóle jej nie piłam, bo mi się od niej robiło słabo! Tylko soki i soki. A teraz... Bardzo mi smakuje, można się do niej spokojnie przyzwyczaić, tylko spróbuj i przetrwaj a sama zobaczysz. :smile:

Ja też paliłam cienkie. I też lubiłam. Tęskno mi za nimi, ale cóż, musiałam wybrać - albo fajki, albo zdrowienie (lekarz zabronił mi palić z powodu refluksu i kandydozy jamy ustnej, nie mówiąc już o problemach z dziąsłami). A może spróbuj chociaż powoli zmniejszać ilość fajek? Ja tak robiłam i zeszłam w końcu do zera. :D

Suszone owoce - są ok, zawierają dużo cukru, ale przynajmniej są zdrowsze niż słodycze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba,

 

No tak.....bo te nasze zaburzenia biorą się od nieumiejętnego władania emocjami. Tłumimy je często w obawie przed czymś. A tym wyrządzamy sobie krzywdę. Bo się tworzy konflikt między tym co myślimy, a tym co mówimy i jak działamy. Często działamy wbrew w sobie, nawet o tym nie wiedząc....dlatego,że tłumimy emocje...i tworzy siębłędne koło. I jeśli nałoży się na to wszystko parę sytuacji sressowych.......no to klapa.

Boisz się powiedzieć to co czujesz? Dlaczego?

Joaśko, POstaram sie pić wodę, przyniosłam sobie teraz butelkę dwulitrową, odgazuję ją. A co do słodyczy....to fakt jest taki,że najgorszy okres to okres dwóch tygodni, kiedy to odstawiamy je. Potem jest już łatwiej, nie ciągnie tak do nich. Co dzisiaj robisz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika1974, ja po prostu nie umiem się posługiwać emocjami. Jak byłam młodsza, jak nie zdawałam sobie sprawy z tego, że mam problem, dawałam się ponosić emocjom, co było niejednokrotnie tragiczne w skutkach. Tak zniszczyłam jedyny "normalny" związek w moim życiu. Tak mi się to odbiło na psychice, że od tego czasu tłumię emocje, bo żyję w przekonaniu, że one mają niszczycielską moc. Wiem już też, że tłumione z kolei wyrządzają krzywdę mnie. Więc staram się z nimi pracować, ale powiem szczerze - zawsze wychodzi z tego katastrofa (tak jak ostatnio). Teraz się zablokowałam kompletnie, czuję się jak robot. Takie żyjące ciało bez wnętrza. Gdyby nie ten smutek, to naprawdę zastanawiałabym się, czy jeszcze coś we mnie żyje.

Nie wiem, jak ludzie normalni to robią, że mówią "kocham cię", albo "ranisz mnie" itp i nie dzieje się katastrofa. Albo z drugiej strony - nie umiem też przyjmować uczuć od ludzi. Albo się ich boję i uciekam, albo w drugą stronę, za bardzo się przywiązuję i boję utraty.

Nie wiem, czy trochę nie pokręciłam tego wszystkiego, ale na pewno wiesz, co mam na myśli.

 

Joaśka, a czemu gazowana woda nie jest wskazana?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, nie napisałam, że nie jest wskazana :D (pisałam, że napoje gazowane np. cola są szkodliwe), ale ogólnie rzecz biorąc lepiej pić niegazowaną, bo gazowana powoduje często wzdęcia, drażni błonę śluzową żołądka, poza tym gaz u niektórych osób wywołuje duszności (np. u mnie). W ogóle podrażnia błony śluzowe, np. gardła (a z nim też mam ciągle kłopoty). Mając problemy ze zdrowiem fizyznym nie pijam wcale gazowanej, bo mi zwyczajnie szkodzi, ale jeśli ktoś nie odczuwa po niej żadnych dolegliwości to może spoko pić. ;)

 

Moniko, ja dziś próbuję się trochę uczyć, po południu mamy gości, przyjeżdża moja rodzina, więc pewnie i tak nic nie wyjdzie z mojej nauki. Jutro prawie cały dzień jestem w Warszawie, mam w końcu EEG, no i psychoterapię... Więc nauka mi pewnie zostanie na weekend jeśli się do niej zmobilizuję. A Ty co robisz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Joaśka,

 

Czyli jakieś plany masz. Ja już nic nie planuję. Każdy moj dzień wyglada podobnie. NIgdzie nie wychodzę. MOże jutro do mnie przyjedzie osoba, z którą kiedyś jak mi się wydawało byłam szczęsliwa. Od stycznia 2009 r. jestem niepewna swoich uczuc co do tej osoby. Do dzisiejszego dnia nie wiem dlaczego zmienił siemój punkt widzenia. Będę to przerabiała pewnie na sesjach.

W ogóle to zamierzam, ale nie wiem czy zacznę.......muszęn apisać umowę najmu lokalu do pracy, ocenic dwóch nauczycieli. I jeszcze dużo mogłaby wymieniać. Obowiazków dużo...tych z pracy, w domu też by sięz nalazły, ale maotywacji brak. Odnoszę wrazenie,że nic mi nie sprawia satysfakcji i przyjemności, I nie wyolbrzymiam, tylko tak teraz mam. I oby to się zmieniło.

Joasiu czytałam ostatnio o dystymii. Już nawet myślałam,że też mi to dolega...ta przypadłość.........moze nastepna wkrętka...............nie wiem.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Joaśka,

 

Ja już nic nie planuję.

 

MOże jutro do mnie przyjedzie osoba, z którą kiedyś jak mi się wydawało byłam szczęsliwa.

 

W ogóle to zamierzam, ale nie wiem czy zacznę.......muszęn apisać umowę najmu lokalu do pracy, ocenic dwóch nauczycieli. I jeszcze dużo mogłaby wymieniać.

 

Przeczytaj Moniko te zdania, które napisałaś. To nie prawda, że nie masz planów, zamierzeń. Masz. Prawdą może być, że nie masz motywacji, by te plany realizować, nie ważne czy obowiązki, czy te prywatne... Ale czytając o dystymii, zaburzeniach osobowości i innych chorobach niepotrzebnie się tylko nakręcasz, potraktuj to jako gorszy okres w swoim życiu, który minie, rozmawiaj o tym na terapii. Zamiast koncentrować się na zaburzeniach pomyśl o swoich uczuciach. Np. do tej osoby, o której piszesz. Te nasze "choroby" zmieniają się, trudno za nimi nadążyć, zwłaszcza w czasie terapii. Nie ma sensu tracić na to nerwów, zadręczać się - może mam to? a może tamto? To do niczego Cię nie zaprowadzi. Jesteś pod opieką specjalisty - zaufaj swojej terapeutce i nie doszukuj się wciąż nowych zaburzeń tylko skoncentruj się na swoich problemach emocjonalnych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moniko, no szkoda... :( Nie zamęczyłabyś mnie. ;) A tak swoją drogą to Ty też masz czasem wrażenie, że zamęczasz terapeutkę swoimi problemami, i wydaje Ci się, że one są bzdurne, aż wstyd o nich gadać? :P Bo ja tak właśnie mam. I jestem na siebie zła, że to co dla innych jest normalne, dla mnie staje się często wielkim problemem, wkurzam się sama na siebie, że tak wszystko rozkładam na czynniki pierwsze. Ale to tylko wrażenie, terapeuci po to są - żeby nas wysłuchać, zajmować się wszystkimi naszymi problemami, zarówno dużymi jak i małymi. Oni są tam dla nas. Poruszaj na terapii wszystko to, co Cię niepokoi i nie myśl, że zadręczasz tym swoją terapeutkę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Joasiu, tak, mam wrazenie, ostatnio nawet jej powiedziałam jak zapytała co u mnie słychać...powiedziałam Jej,ze nie mam sie czym pochwalić. POwiedziałą,ze czekam jakby na ocenę. Dało mi to do myslenia.Cały czas myslę chyba podswiadomie,ze ktośmnie ocenia. Nie wiem...jeszcze tego nie rozumiem.

Tak.....mówiłamterapeutce,że często myslę, jakie ona ma zdanie na mój temat itp.Że odnoszę wrazenie,ze przychodzę z pierdołkami. Ona cały czas się uśmiechała. Mówiła,że to normalne teraz jest,że potem jeszcze moze pojawić się to,że będę się na nią złościła itp. Też nie wiem o co chodzi. Teraz jest juz o wiele trudniej. Bo wydaje mi sie,ze wszystkie kwestie zoostały porouszone i nie mam juzz nią tematów. To pewnie subiektywne odczucie, a ja czegos podświadomie się boję, tego ,ze mogę np. sie rozpłakać, ze znowu coś wyjdzie,ze sobie z czyms nie radzę. Bojęsie, tymbardziej,że wyszło też,ze boję sie krytycyzmu...chyba w kazdej postaci. Wiem,ze nie ma ludzi idealnych, ale trudno mi pogodzic się i przyjąć do siebie jakiekolwiek uwagi na mój temat. Cholera o co chodzi? Kiedyś nie zastanawialam siejak ktoś mnie skrytykował, inaczej to przezywałam. Ja teraz też każdąsytuacjęrozkładam na czynniki pierwsze. Jest to dla mnei bardzo męczące. Mówiłam juzterapeutce, pytałam czy to jużtak będzie, a ona powiedziała,że nie,że wchodze w nowe sytuacje,że sie przebudowywuję i dlatego. że z czasem będzie inaczej. Mało tego....powiedziałam jej,że odnoszęwrazenie,że czujęsięcoraz gorzej,że stojęw miejscu,że nawet się cofam. Powiedziała,ze widzi moja ciężką pracę. Widzi,ze podchodzę zadaniowo.Niestety moje samopoczucie jest coraz gorsze, nie widzę efektów. Ona twierdzi inaczej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moniko, mądra kobieta ta Twoja terapeutka. ;) A już tak całkiem na poważnie to uwierz jej, bo ona ma w zupełności rację. Teraz czujesz wstyd, boisz się być przez nią oceniana, ale z czasem pojawią się też inne uczucia. U mnie również dominuje obawa przed byciem ocenianą, ba, czasem wręcz łapię się na tym, że staram się mojej terapeutce przedstawić dane sytuacje w takim świetle, żeby mnie źle o mnie nie pomyślała. Ale nie tędy droga. Bo ona mnie przecież nie ocenia, co zresztą często mi powtarza. To tylko w naszym umyśle we wszystkim dopatrujemy się krytyki, której na dodatek nie możemy przyjąć. Dobrze Cię rozumiem, bo sama mam z tym ogromny problem.

U mnie na terapii (a częściej raczej po niej) pojawia się także i złość. Coraz większa. Często na terapeutkę! Wciąż nie umiem o niej rozmawiać. Może kiedyś... Ale próbuję, choć opłotkami. ;)

Rozumiem też Twoje wrażenie, że wszystkie kwestie zostały poruszone, rozgrzebane i nie ma już o czym rozmawiać. Przerabiałam to nie dawno sama. Teraz to się zmieniło, rozmawiam o sprawach bieżących, które powodują u mnie napięcie, wywołują przeróżne emocje. Dziwnym trafem prowadzą mnie one często do wydarzeń z przeszłości, do moich zachowań, postępowania itd.

Piszesz, że boisz się np. rozpłakać przed terapeutką. Wciąż nie pokazujesz, co naprawdę czujesz, ukrywasz to, pewnie właśnie z powodu lęku przed oceną - że wyjdzie, że jesteś słaba, że powinnaś być silna, opanować się itp. Na terapii jest miejsce na wszystko. Nawet na słabość. Na wszystkie uczucia, łącznie ze złością. Nie hamuj ich. Nie analizuj co tam powinnaś a czego nie. Miej to gdzieś. Terapeuci wiele już widzieli i mało co ich zdziwi.

Zobaczysz, Twoje sesje z czasem mogą wyglądać zupełnie inaczej. Na pewno nie będzie w nich monotonii. ;)

 

Jak ja uwielbiam, gdy ktoś zmienia moje plany. :evil: Rodzina przed chwilą zadzwoniła, że przyjadą jednak w sobotę. No kurrr....!!!!! :pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Joaśka,

 

Ale co to da....jak ja będę jej pokazywała mój płacz. Ja Jej mówię o złości. Byłam zła na to i to, wściekła o to i o to.....o tym mówię, czasami odnoszę wrazenie, że tylko o złości mówię.NIe wiem dlaczego tak na ta złość się uparłam.Masz rację.........boję sie o to, co Ona moze o mnie pomyśleć. Ale ona o tym wie bo jej ostatnio powiedziałam,że nie mam czym sie pochwalić,ze znowu będę opowiadałą o tym co w pracy itp. Chociaż ostatnio jużpod koniec zaczęłam opowiadać o szkoleniu i o relacjach damsko-męskich. Zainteresowało Ją to,a ze zbliżał się koniec terapii, powiedziałą,ze wrócimy do tego w poniedziałek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moniko, co to da? A no na przykład to, że gdy będziesz pokazywać prawdziwe uczucia swojej terapeutce (również te negatywne) to otworzysz się z czasem również przed innymi ludźmi, nie będziesz udawać zawsze silnej, starać się ukrywać za wszelką cenę swoje wady, z czasem łatwiej będzie Ci pokazać innym ludziom, jaka jesteś naprawdę - że masz również słabości. I to zaakceptujesz. Bo nie ma ludzi idealnych. My to wiemy na razie w teorii, ale w praktyce dalej staramy się, by inni nas za wszelką cenę lubili, cenili itd. A przecież nie jesteśmy robotami. Ostatnio terapeutka powiedziała do mnie: "Pani też jest człowiekiem". A ja zrobiłam taką minę jakbym nie wiem jak się zdziwiła, ta uwaga wytrąciła mnie z równowagi,bo często faktycznie nie traktuję siebie jak człowieka. Człowiek ma wady i zalety, mocne strony i słabości, popełnia błędy. Nie jest idealny. A ja tak bardzo chcę być. :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Joasiu, Niby wszystko wydaje się takie proste nie? Otworzyc się do ludzi i na ludzi.

Ale co, jeśli ja nie chcę przed niektórymi się otwierać? Np. w pracy? Tzn. mogę się otwierać w sprawach zwiazanych z pracą, co myślę na dany temat, na ich temat itp. Jednak kwestie dotyczące np. mojego życia prywatnego .....oni tego nie muszą wiedzieć przecież. Każdy ma jakąs swoją prywatność.

 

Wiesz......w pracy ostatnio reaguję bardzo impulsywnie. To co mi się nie podoba......na bieżąco rozwiazuję. Mam jazdy. Tzn. ja toodbieram jako jazdy. Nie wiem czy w dobrym kierunku podążam. Może przekrzywiam się za bardzo w tą drugą stronę. Wcześniej tak nie pokazywałam swojej złosci, a teraz.......Joasiu......boję się,że proacownicy powiedzą,że mi odwalilo.

NIejednokrotnie jestem taka wściekla z jakiegoś powodu....wydaje mi się,że powód jest jak najbardziej zrozumiały,żebym mogla się tak zachować........normalnie sama nie poznaję siebie w tych sytuacjach........i motam się....bo wciaż nie wiem czy dobrze postepuję. Wtedy jestem jedną wielką emocją - złością. Przychodzę do domu i padam. Wyglada to tak..jakbym wszystkie złosci moje wylewala w pracy. W domu tez to robie. Najgorsze jest,że nei wiem czy dobrą drogą podązam.............

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×