Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jestem nowy,a to moja historia,przeczytaKtosCoTuNapisalem?


art...

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,nie wiem od czego mam zacząć.zacznę może od tego,że mam na imię Artur i mam 23 lata.Jestem tu nowy i bardzo się "cieszę",że nie jestem sam.Moje dolegliwości sa przerózne-to jest straszne-czasami czuję sie jak bym miał zejść z tego świata.Zaczeło sie to juz dosyć dawno,ale wszystko skumulowało sie wtedy gdy paliłem swoja ostatnia porcję haszu.To było straszne,najpierw zaczołem sie cały telepać,oblał mnie zimny pot,moje ciało odmówiło mi posłuszeństwa,serce zaczeło walic tak mocno i tak szybko,że myslałem-to koniec.To było ponad 2,5 roku temu i od tamtej pory mam przerózne dziwne objawy,coraz to nowe i gorsze od poprzednich.Czuje się ostatnio totalnie pusty i zdolowany,nic mnie juz nie cieszy,czuję straszna pustkę w głowie,odczuwam kołatania serca,na które próbuje juz nie zwracac uwagi.Przez cały czas odczuwam niepokój i lęk,który nie jest tak naprawdę niczym nieuzasadniony.Przez swoj stan nie byłem w stanie skończyć szkoły ani podjąć jakiejkolwiek pracy.Z tego co się dowiedziałem mam po kilka objawów z róznych typów nerwic.Miałem pobrane węzły chłonne,ponieważ wmówiłem sobie,że mam ziarnicę złośliwą-to jest nowotów-miałem wszystkie objawy,ten okres wspominam strasznie,przed tym gdy wmówiłem sobie raka wmówiłem sobie,że mam Aids i oczywiście miałem prawie wszystkie objawy książkowe,postanowiłem sobie zrobić test,ale i tak byłem pewny,że jestem chory,gdy odbierałem wynik prawie zemdlałem przed rejestracją,czułem się tak strasznie jak nigdy w życiu.Widziałem swoje nędzne życie,widziałem,że je zmarnowałem,wiedziałem,że to koniec.Najbardzie przykro było mi z powodu mojej mlodszej siostry i dziewczyny z która jestem od 6 lat.Te dwie kobiety kocham nad zycie.Ostatnia choroba,którą sobie wmowiłem to choroba serca,oczywiście byłem pewny,że miałem zawały serca,o których nie wiedziałem i w ogóle cały moj organizm jest wrakiem.Udało mi się zrobić 24 godzinne badanie metodą Holtera,które nie wykazało nic poważnego.Od tej pory jestem pewnien,że to nerwica.Ta choroba jest straszna,ja nie pamiętam jak to jest normalnie się czuć i życ.Kiedys byłem towarzyski,chodziłem na rózne imprezy-świetnie się bawiłem.Teraz mam problem,żeby wyjśc z domu,bardzo źle sie czuję gdy jeżdżę wszelkimi rodzajami lokomocji.Gdy już wychodze to tylko na rower,poniewaz nawet jak chodzę żle się czuję.Nie mogę stać w kolejkach,przebywać w miejscu gdzie jest duzo ludzi itp.Zwykłe wyjscie do sklepu jest dla mnie katorgą.Wiem,że nerwica czaiła sie w mojej glowie juz od dawna,a wyszła ok3 lat temu.Moje dzieciństwo i dorastanie było jednym wielkim koszmarem.Od małego w domu były awantury,najpierw dziadek je uządzał,potem moi "kochani" rodzice,którzy nie zasługuja na to miano.Gdy byłem mały mieszkałem z rodziną w jedym pokoju z kuchnia,bez toalety ani łazienki.W tym pokoju mieszkało 7 osób,a gdy "ojciec" wracał z wiezienia mieszkalismy 8 osób.Potem moja mama włamała się do budynku gospodarczego,który nie nadawał sie do zamieszkania, była policja,prasa i sąsiedzi z tej samej ulicy,także ja jako mlody nastolatek byłem "spalony" w srodowisku rówiesników.Byłem gorszy od innyc,kazdy wiedział wszystko o moich warunkach,sytuacji rodzinnej itp.Warunki w których mieszkaliśmy z mama były straszne.Nie było oczywiście ani łazienki,ani toalety.Umyć ręce w bierzącej wodzie to było dla mnie coś niesamowitego,to był dla mnie luksus.Chodziłem kilka kilometrów napełniać butlę z gazem,żeby było na czym zagrzać wodę czy ugotować obiad.Matka nie pracowała,utrzymywała się z opieki społecznej a nastepnie z alimentów.Ojceiec był w zakładzie karnym,po nocach sniły mi się koszmary,że on wraca lub mnie goni a ja nie moge się poruszyć.Cały "dom" był zagrzybiały,mieszkały w nim pajaki oraz inne stworzenia,zupełnie jak w piwnicy,ja jeszcze na to wszystko cierpie na arachnofobie,także możesz sobie wyobrazic,gdy jak chciałem sie połozyc spać,a na poduszce był czarny,wielki i obrzedliwy pająk.Z perspektywy czasu dziwię się,że jestem jeszcze w miare normalny.Pewnego dnia mój najgorszy sen się ziscił,któs zapukał do drzw,byłem sam w "domu"-to był ojciec,który powiedził cześć i pochwalił się swoim wyrobionym w zakładzie karnym bicepsem.Potem było jeszcze gorzej,w domu były libacje co wiązało sie z awantuami i rękoczynami,nie moge zliczyc na palcach ile razy w srodku nocy roztrzesiony biegłem na portiernie lub do sasiadki,żeby zadzwonić po policję bo tata bije mamę.Było róznie,czasami ja dusił,czasami szarpał a czasami ganiał ją z nozem,który dobrze pamietam i który jest w domu gdzie mieszka moja mlodsza siostra wraz z matką.Matka zanim trafiła do szpitala psychiatrycznego znikała z domu na ok tydzień czasu,zostawiając mnie samego z moim najgorszym wrogiem-moim tatą.Znecał sie nade mną psychicznie,nigdy nie poczyłem od niego niczego dobrego,pozytywnego.Ojciec w tym czasie kiedy mama "znikała" zostawiajac mnie samego rozwieszał kartki na klatkach,że nie ma jej juz od kilku dni,że zostawiła dziecko samo,i ze sie zwyczajnie puszcza i jest dziwka.Moi rówieśnicy oczywiście to czytali,sasiedzi równiez.Gdy po raz pierwszy przeczytałem taka kartkę,poczułem sie taki bezsilny,taki słaby-chodziłem i szukałem tych kartek,żeby je zrywać i stwarzac jakiekolwiek pozory normalnej rodziny,choc wszyscy wokól traktowali mnie jak gorszego.Byłem wysmiewany oraz wyzywany,kolega który udawał mojego przyjaciela wpraszał sie do mojego domu,udawał że wszystko jest ok,a potem zdawał realacje swoim kumplom oraz matce,która zdawała relacje sąsiadom.Nie miałem zycia w szkole podstawowej oraz zawodowej,z której musiałem zrezygnowac,bo chodziłem do jednej klasy z tym samym wspaniałym kumplem.Oczywiście wszyscy znali moja histroie i ciagneło sie to za mna do czasu kiedy matka dostała mieszkanie z urzedu.Przedtem jednak siegnołem po klej,zeby wyrwac sie z tej rzeczywistości,z tego mojego życia,z tej nedznej egzystencji.W końcu się uzalezniłem,chodziłem na rynek do "ruskich" po budapren i zamykałem sie w piwnicy lub w toalenie w porach nocnych,żeby byc gdzie indziej.Nie wiem nawet po co to pisze,bo wątpie,żeby ktokolwiek przyeczytał w calosci to co do tej pory napisałem,ale muszę sie tym podzielic bo stąd równiez wzieły sie moje teraźniejsze dolegliwości.Gdy przeprowadziliśmy się na inna ulice bylo lepiej,nie mialem kontaktu z rówiesnikami z tamtej ulicy.Było mi lzej,ojciec wracał co jakis czas z zakladu karnego.Ja zaczołem uczeszczec na imprezy i wracac nad ranem.Musiałem chowac kanapki po kieszeniach,żeby przejść z pokoju rodziców do własnego.Miałem swój pokój,był to pokoj równiez nie dający podstawowych warunków mieszkalnych,ale był moj własny,w ktorym czułem sie duzo lepiej.Tak jak pisałem chodziłem na imprezy,w nowej szkole zawodowej zostałem prawie,że zmuszony sprobowac amfetaminy oraz marichuany,od których się uzalezniłem.Brałem,narkotyki w róznych postaciach i czułem sie po nich swietnie.Poznałem w tamtym okresie dziewczyne, z ktora jestem do tej pory i która bardzo kocham.Brałem z nia narkotyki i było "super".Po kilku latach organizm dziewczyny odmówił posłuszeństwa,złapała ja tak zwana przez nas "jazda" i postanowiła z tym skończyć,bo bała sie o swoje zycie,ja dalej jak ta swinia paliłem ze najomymi a ona wszedzie mi towarzyszyła,choc bardzo żle sie czuła,mowiła mi,żebym z tym skończył zanim zacznie mi sie to co jej się zaczeło.Oczywiście to było silnijsze ode mnie,kochałem być w innym swiecie,byłem po prostu uzalezniony.Któregos wieczoru złapało mnie tak jak i ją.Miałem pierwzy powazny napad.Od tamtej pory czuje się źle,nie pamietam jak to było kiedys kiedy dobrze się czułem-bynajmniej fizycznie.Postanowiłem sie w końcu lepczyć,ale Panie z rejestracji u psychiatry stwarzają mi niepotrzebne problemy.Oczywiście jestem zdecydowany,ale nie wiem jak i co,nie wiem czy leki które przepisze mi lekarz pomoga mi,nie wiem czy kiedykolwiek wyjde z tej choroby.Najbardziej boje sie,że kobiety,które kocham-moja siostra i dziewczyna,zachoruja na powazną chorobę,lub stanie im się cos złego,boje się również,że któregoś dnia nie wytrzymam i zwariuje.Nie wiem po co napisałem totyle wydarzeń z mojego zycia,ale jest mi troche lepiej gdy wiem,że ktos może to przeczytać i napisac mi kilka słow otuchy,że wszystko bedzie dobrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Cie Art! Tak się składa,że przczytałam Twój post w całości i jestem mocno wstrząśnięta (choć nie jedno już w życiu przeszłam).Jesteś bardzo silny skoro to przeszłeś i nadal chcesz walczyć! Nie chcę sie wtrącać w Twoje życie,ale moim zdaniem Twoim najgorszym błędem było to,że zacząłeś ćpać.Rozumiem,że chciałes się wyrwać z tego zaklętego kręgu,ale lepiej by było chyba dla Ciebie jakbyś uciekł gdzieś za granice.Dobrze,że masz osoby,które kochasz i które Ciebie zapewne kochają.Musisz z tego zrobić siłę napędową żeby z tym wszystkim walczyć.Twoja sytuacja jest zła,ale w moim mniemaniu nie beznadziejna.Poszukaj dobrego psychiatry,psychologa-kogoś kto by Ci udzielił fachowej pomocy.O przeszłości bardzo trudno jest zapomnieć,ale łatwiej jest gdy człowiek znajdzie sobie jakiś cel w życiu i do niego dąży.Nie Twoją winą jest,że ojciec tak "zaprogramował" Twoje życie,ale to tylko Twoja decyzja co z tym dalej zrobisz.Przede wszystkim musisz przestać brać cokolwiek.Z tego co przeczytalam nerwica dała o sobie znać w dobrym momencie,bo nie wiadomo co mogłoby się stac dalej jakbyś nadal ćpał.Właśnie często jest tak,że ta choroba pomaga nam w wyjściu z najgorszego stanu bo nie chcemy już czuć się tak źle.Zaczynasz od zera,ale napewno dasz radę tylko musisz chcieć.Pozdrawiam.Magnolia

 

P.S Napisz jeszcze jak będzie się coś dziać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Ci za zrozumienie.Masz rację z dragami,nie biorę ich własnie od mojego pierwszego ataku-ponad 2,5 roku.Wyjechałem przedtem za granicę,ale za bardzo kocham swoją siostrę i wiem,że jej też dzieje się krzywda,co prawda nie taka jak mi,ale nie chciałbym,żeby i jej się poprzewracało w głowie,dlatego ja wspieram jak mogę i prawie codziennie się z nią widuję.Jutro idę zarejestrować się do lekarza i na pewno napiszę jak już będę po pierwzej wizycie.Na pewno będę radził się też co do leków i sposóbu w jaki będą chcieli mnie leczyć.Pozdrawiam-Art.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

art... przeczytalem twoja historie,dobrze rozumiem to co czujesz bo i ja swojego czasu zabrnalem w slepa uliczke jaka sa narkotyki, to "najgorsze jakie istnieje na swiecie g.... w blyszczacym zlocistym papierku", to zludny miraz "obiecujacy" oaze spokoju a prowadzacy do calkowitej degradacji ciala i umyslu ,to one zamienily moje zycie w koszmar,to co przezyles to ogromny i ciezki bagaz doswiadczen ktory tkwi w tobie jak gwozdz ,jednak nie trac nadziei... mozna sie od tego uwolnic

uwierz mi przyjacielu :!: umysl zle pokierowany moze cie zniszcyc , ale natchniony bedzie twoim wyzwolicielem :idea:

moje zycie bylo koszmarem dotad dopoki nie zaglebilem sie w sfere duchowosci

ten ogromny niewyobrazalny bol i cierpienie mojej duszy to nic innego jak deficyt milosci

rozwoj duchowy uzmyslowil mi ze problem tkwi tylko we mnie , rozwoj duchowy uratowal mi zycie :!: :!: :!:

odezwij sie do mnie prosze na gg , chcialbym ci pomoc

mam cos co napewno bardzo cie zainteresuje

pozdrawiam cie cieplo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

art,przeczytalam od kropki do kropki co napisales.

Smutna histroia i smutne zycie...

Rodzice powinni czuc sie odpowiedzialni za swoje dzieci,ale nie wszyscy sa odpowiedzialni

Wiesz,mam nadzieje ze zaczniesz sie leczyc,to jest podstawa wyjscia z tej choroby.W kazdym badz razie bede trzymac kciuki za ciebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Art...

 

Nie pozostaje Ci nic innego jak siebie ratowac. Bedziesz dzwigal ten bagaz doswiadczen, ale mozesz go wykorzystac, zeby zbudowac lepsze zycie. Gorzej juz nie bedzie.

Musisz tylko konsekwentnie dazyc do zdrowia. Cale szczescie, ze szukasz pomocy. Tu na forum, zawsze znajda sie ludzie, ktorzy beda Cie wspierac. Ale niestety to Twoje zycie, brudna robote musisz wykonac sam.

 

Pomysl jednak, ze teraz jestes dorosly i sam jestes sobie sterem. Masz wplyw na swoje zycie i mozesz byc jeszcze szczesliwy.

 

Zycze Ci zdrowia i powodzenia na drodze do osiagniecia stabilizacji zyciowej.

 

Trzymaj sie cieplo i witaj serdecznie na forum. :D:D:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Art przeczytalam twoją historie i przedstawilam sobie życie jakie moglabym mieć gdyby nie to że ktoś na czas zadecydowal o tym aby mnie wraz z rodzeństwem zabrać do domu dziecka.

Matka alkocholiczka ojciec to samo i jeszcze tak jak twój co jakis czas więzienie ale tego sie dowiedzialam pożniej duzo póżniej,trafilam w wieku trzech lat do rodziny adopcyjnej,niebyla to sielanka ale napewno o niebo lepiej niz w swojej wlasnej czy domu dziecka ,straszono mnie ze jak cos nie tak to oddadza mnie tam z kąd mnie wzieli,dlatego mysle ze to moglo być powodem pierwszych lękow,a ty terz przeżyles koszmar wiec napewno jest to spowodowane przeżyciami z dzieciństwa,trzymaj sie osob ktore kochasz niech ci towarzysza jeśli mogą caly czas dopuki niestawisz sie u lekarza ,a co do narkotykow to myśle ze i tak byles silniejszy odemnie bo ja za bardzo sie balam sprubowac,wiec tylko paliłam ale udalo mi sie pokonac ten nalóg całkowicie tobie terz sie uda tylko jedna zasada juz nigdy nie probuj bo cie wciagnie trzymaj sie i glowa do gory przeszleś w życiu tyle że z nerwica terz sobie poradzisz pozdrawiam AWERS

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Staram się mysleć pozytywnie,ale czasami mi to w ogóle nie wychodzi.Mówię sobie,że zawsze mogłoby być gorzej i nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.Na prawdę staram się mysleć optymistyczne,ale na prawdę jest to trudne.W moim mieście są tylko 2 państwowe przychodnie-w jednej kiedyś się "leczyłem"-jest to poradnia od uzależnień od srodków psyhoaktywnych,ale poszedłem tam,żeby załatwic sobie wolność (wojsko polskie mnie wzywało do swoich szeregów).Nie chcę sie leczyc akurat w tej przychodni,bo kiedys skierowali mnie do przychodni i po 5 minutach rozmowy z psychiatrą dostałem leki-z tego co się dowiedziałem,wszystkim pacjentom przepisywała to samo.Teraz mam problem z przeniesieniem karty,ponieważ w owej poradni nie moga znaleźć mojej karty,mało tego nie ma dododu,że sie tam leczyłem.Mam nadzieje,że uda mi się to wszystko załatwić w poniedziałek.Pozdrawiam was gorąco i "miło" mi,że tu jesteście i mam komu to wszystko pisać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witaj Art. z tego co napisałes miałes ciezkie zycie i to bardzo ale wierze w Ciebie -naprawde .Nigdy sie niepoddawaj ,walcz o zycie ,o dziewczyne ,o zdrowie ...wszystko zalezy od Ciebie a wierze ze jestes silny i dasz rade.Trzymam kciuki bardzo mocno i witam Cie .odezwij sie jesli bedziesz chciał ,pozdrawiam pa :) :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej art.

ja widze w Tobie dużo siły :), naprawde.

też "wychowywałam" sie w patologicznym środowisku ale Ty miałeś o wiele wiele wieeeeele gorzej ode mnie :(, toteż dziwie się, że jeszcze tu jesteś ale i bardzo sie z tego cieszę :) (mnie by już nie było na tym świecie na Twoim miejscu, jestem słabym psychicznie człowiekiem, może to przez moje dzieciństwo :/)

jakbyś potrzebował wsparcia, rozmowy, wypłakania sie czy czegokolwiek to wal do mnie na gadu gadu (nie bede Ci prawić kazań, nie jestem księdzem ;) )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj moje samopoczucie jest w "porządku".Gdy mnie "łapie" to za każdym razem wydaje mi sie,że nie dam już tak rady.Cieszę się,że są dni,w których jest na prawdę lepiej-tak jak dzisiaj.Jutro idę użerać się z Paniami z rejestracji,bo nie mogę sie do lekarza dostać.Cholera,najgorsze jest to,że ja nie chcę łykać żadnych tabletek,bo jak przeczytam ulotkę i zobaczę jakie mogą wystąpić działania niepozadane,to znajac mój organizm będę miał wszystkie.Jest w góle mozliwość całkowitego wyleczenia tej choroby? :? Pozdrawiam-Art

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedy zaczęliści odpisywać mi na mój post,zrobiło mi się lżej.Wiem,że nie jestem sam i czuję się zrozumiany.Dzięki wam wielkie.PS:Dzisiaj czułem się "tak sobie",a teraz jest nawet OK-Pozdrawiam gorąco-Art.

 

[ Dodano: Nie Cze 04, 2006 7:50 pm ]

Nie wiem dlaczego,ale moje odpowiedzi juz sie nie pojawiaja-mam nadzieję,że chociaz ta sie pojawi.Pozdrawiam Was gorąco.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×