Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nocne Darki - czynne 23:00 - 6:00


scrat

Rekomendowane odpowiedzi

O ja, zostawić Was samych na kilka godzin i połkniecie każdy temat :lol:

 

Lady_B, znajdź sobie jakieś zajęcie przy komputerze, tak jak ja to robię i problem zniknie i zobaczysz, że świat "realny" nie jest potrzebny do życia ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

halenore, trudno mi się z tym pogodzić również z innego względu.... ale to już zachowam dla siebie...

 

wiola173, dobranoc :*

 

Thazek, wychodzę ale rzadko... nie mam za bardzo z kim... nie mam za bardzo siły na udawania szczęścia a czasem zwyczajnie mi się nie chce bo wstyd mi się ludziom na oczy pokazywać

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lady_B, ja też rzadko wychodzę... ale po prostu już mi się znudziło to siedzenie w domu :roll:

robię coś innego. Jak mi się nudzi to czas spędzam przy samochodzie i zawsze coś robię. ;)

jak nie to...

to np. spotykam się z kumplami. Czasami udaję ,że jest dobrze i mam sztuczny uśmiech bo mam lęki ale ychodzę na siłe.

Na przekór :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lady_B, ok. Ja nie oczekuję publicznego wywnętrzania. Domyślam się, że coś jest na rzeczy. Ja też dziwnie reaguję na komplementy. czuję się bardzo nieswojo.

 

Co do tego wychodzenia: też mam momenty, że odczuwam wstyd. Mam też momenty, że mnie ludzie ogólnie wkur...ją. I najgorsza sprawa: niektórzy nie są w stanie zrozumieć, przez co przechodzę każdego dnia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mad_Scientist, a co Ty mi na to poradzisz?? wiesz... najgorsze jest to że kiedyś byłam przebojowa, bojowa i towarzyska... rozkręcałam imprezy... a teraz jestem jak takie zombie... martwa za życia...

 

KeFaS, mi ten świat jest potrzebny... ale ten świat nie potrzebuje mnie... a to boli... zwłaszcza że czuję się już nie tylko niezauważona ale wręcz ciężarem dla moich bliskich

 

Thazek, też wychodzę na siłę... mam psa i muszę wyjść z nią choćby nie wiem co... ale czasem jest potwornie ciężko...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to po cholerę wychodzicie, jak Wam to nie pasuje? :P Ja sobie żyję w zamknięciu, raz na jakiś czas z kimś gdzieś pójdę, kto mi odpowiada, ale żeby się zmuszać do tego to bez sensu. Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. ;)

 

Lady_B, mylisz się, bo świat żyje swoim życiem, ale nie każdy się musi do tego dostosować. ja np. nie lubię wielkich imprez w klubach, itp to tam nie chodzę po prostu, wolę sobie już nawet samemu iść na plaże czy do lasu na spacer, albo na rower, ale nie ma sensu się katować z ludźmi, których się nie akceptuje.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja może nic nie poradze. Ale ktoś taki na pewno się znajdzie. :P

 

-- 18 cze 2011, 01:20 --

 

Zaraz mnie ch... strzeli. Pod jednym oknem koty toczą bójkę, pod drugim pies wyje do księżyca, za ścianą konfa na skejpie, a na ulicy kibole drą ryja!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mad_Scientist, taaaa Buka mi kiedyś groził terapią szokową i przykuciem do łóżka ;)

 

halenore, to nie o wywnętrzanie chodzi... po prostu widzę faktycznie że pewne osoby się do mnie przywiązały jakoś tam... i to nie jest dla mnie do końca wygodne z uwagi na powracające kilka razy dziennie myśli samobójcze... nie chcę czuć jeszcze więcej winy i wyrzutów sumienia kiedy jednak zdecyduję że... a tak jak patrzę na siebie dzisiaj i na to do jakiego stanu się doprowadziłam i jak postępuje leczenie... zrobię to prędzej czy później... i wiem teraz że ktoś to zauważy... że mnie nie ma... że będziecie wiedzieć co zrobiłam i zapewne będzie wam z tym źle... do tej pory myślałam tylko o mojej rodzinie i przyjaciółce...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mad_Scientist, to słuchawki na uszy, ulubiona muza i olewasz to. Ja mam za jedną ścianą spożywczak, który od 6 rano napieprza jakieś dziwne dźwięki, od 8, za drugą ścianą fryzjerka, która ma taki wkurwiający głos, że czasami dostaję szału, ale muzyka robi swoje i nikt się nie awanturuje, bo mam wyjebane na sąsiadów, a jak coś to mam klucz do wszystkich liczników z prądem u każdego :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

KeFaS, ja nie lubię tłumów bo czuję się jakbym była atakowana... nie umiem tego opisać... a jeszcze jak mnie ktoś ciągle poszturchuje to włącza mi się agresor i wybucham za którymś razem... lubię świat na zewnątrz ale czuję że to ja do niego nie pasuję...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

najgorsze jest to że kiedyś byłam przebojowa, bojowa i towarzyska... rozkręcałam imprezy... a teraz jestem jak takie zombie... martwa za życia...

 

Ciężko przyzwyczaić się do nowej siebie...

 

Thazek, też wychodzę na siłę... mam psa i muszę wyjść z nią choćby nie wiem co... ale czasem jest potwornie ciężko...

 

I dobrze, że jest pies. Ja ostatnio poszłam z moją Muszaną na długi spacer. Osiedle domków jednorodzinnych. I tak sobie myślę: jak ci ludzie mają fajnie, własne podwórko, poranna kawka na tarasie, duży ogród dla psiaków. A prawda jest taka, że spokojne osiedle i domek nie jest dla mnie. Mieszkam w centrum, w mieszkaniu. Codziennie muszę wyjść i pociągnąć podwójne rundki po parku z moimi psami, muszę pójść do sklepu po zakupy, pójdę na basen, bo mam blisko, mieszkam przy bulwarze nad jeziorem, więc chcąc-nie chcąć stykam się z tłumami, a żeby posiedzieć w ogrodzie, muszę ruszyć dupę i skorzystać z transportu publicznego, co jest formą terapii zwalczającej mój lęk przed autobusami...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

halenore, ja już od lat jestem nową sobą... ale nie potrafię tego zaakceptować...

wiem że dobrze że jest pies... ona na mnie działa mega terapeutycznie, zwłaszcza że wali głupa popisowo :mrgreen:

ale są takie chwile dni kiedy nic nie ma znaczenia... przynajmniej u mnie tak jest że tu się śmieję a za 5 minut gapię się na żyletki... :bezradny:

 

buka, słońce Ty moje :*

 

-- 18 cze 2011, 01:36 --

 

Mad_Scientist, dobranoc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

halenore, po prostu widzę faktycznie że pewne osoby się do mnie przywiązały jakoś tam... i to nie jest dla mnie do końca wygodne z uwagi na powracające kilka razy dziennie myśli samobójcze... nie chcę czuć jeszcze więcej winy i wyrzutów sumienia kiedy jednak zdecyduję że... a tak jak patrzę na siebie dzisiaj i na to do jakiego stanu się doprowadziłam i jak postępuje leczenie... zrobię to prędzej czy później... i wiem teraz że ktoś to zauważy... że mnie nie ma... że będziecie wiedzieć co zrobiłam i zapewne będzie wam z tym źle... do tej pory myślałam tylko o mojej rodzinie i przyjaciółce...

 

Leczenie idzie chu.owo. Moje też tak idzie. I to już 9 lat. Jeszcze wcześniej jakoś sobie radziłam, ale teraz jest okropnie. Możliwości leczenia jest przed tobą wiele. Póki tu jesteś trzeba próbować. Wiem doskonale, co teraz czujesz. Ja przerabiałam to wczoraj. Dziś przyjechała moja siostra i jest deczko lepiej. A po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój

 

Thazek, Karaluchy pod poduchy:*

 

-- 18 cze 2011, 01:41 --

 

ale są takie chwile dni kiedy nic nie ma znaczenia... przynajmniej u mnie tak jest że tu się śmieję a za 5 minut gapię się na żyletki... :bezradny:

 

Wiem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

KeFaS, wiesz że to nie jest mądry pomysł... no ale jesteś dorosły i to Twoja decyzja... :bezradny:

 

halenore, nie wiem już co powiedzieć...

znowu wyszło że smęcę w nocnych darkach i robię sobie tu terapię :hide: jestem tragiczna

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lady_B, wiedziałem, że to napiszesz. A wiesz dlaczego o tym wspomniałem? Bo to samo sądzę o tych Twoich żyletkach, więc odwróć teraz rolę i przestań się zamartwiać.

A w ogóle to do zobaczenia w poniedziałek ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×