Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mówienie na terapii o wstydliwych rzeczach


bei

Rekomendowane odpowiedzi

Chciałam zapytać czy mówicie na terapii o rzeczach których się wstydzicie, a jeśli tak to jak wam to wychodzi? Chodzi mi o takie rzeczy, które w waszej głowie należą do takich najbardziej trudnych/wstydliwych tematów. Może to być coś co wydarzyło się gdy byliście dziećmi albo dorosłymi.

 

Ja zacznę od tego, że kilka lat temu miałam terapię w nurcie psychodynamicznym i wtedy podeszłam do tego na takiej zasadzie, że na danej sesji mówiłam jakieś zdanie o czymś co się wydarzyło (przed sesją już planowałam co powiem). Często to były trudne wspomnienia. Jak już to zdanie przeszło mi przez gardło to czułam że "wygrałam" i powiedziałam co miałam powiedzieć. Po latach znowu mam terapię z tą samą osobą i zastanawiam się czy znajdę w sobie siłę na powiedzenie pewnych rzeczy, a nawet porozmawianie na ich temat. Może potrzebuję więcej czasu, żeby sprawdzić jakim człowiekiem jest teraz ten terapeuta, żeby mu zaufać i wtedy będzie mi łatwiej, a może powinnam się przełamywać na siłę, bo łatwiej nie będzie.

Teraz miałam raz taka sytuację, że na pytanie terapeuty odpowiedziałam, że nie chce o tym mówić, odpowiedział, że "ok", ale w głowie mam takie myśli, że może warto, bo to może być ważne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie chodzi o to, że trzeba powoli się dawać wgłębić się terapeucie w twoje życie. Od powierzchni do głębin :P 

 

im większe zaufanie będziesz do niego miał, tym będziesz odważniejszy w mówieniu o wstydliwych rzeczach

Edytowane przez Wrwsw

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się daje wgłębiać terapeucie w moje życie. Mówię o ważnych i trudnych sprawach, raczej nie o pierdołach. Wspominałam też o nich te kilka lat temu, ale dalej jest mi trudno o tym mówić. Równie dobrze może to mieć gdzieś zapisane w notatkach z poprzedniej terapi.  Chodziło mi o to jak inni sobie radzą z tymi najtrudniejszymi sprawami. To niekoniecznie jest tak, że one muszą mieć jakieś kolosalne znaczenie. Bardziej chodzi o to jak dochodzicie do etapu, że możecie wszystko terapeucie powiedzieć, nie tylko pod względem zaufania ale tak poprostu, że jest się do tego zdolnym. Nie wiem może nie wszyscy tak maja, ale czasami ludzie mają takie rzeczy o których myślą, że nikomu nie chcieli by mówić bo to za wiele (w sensie nie chcieli bardziej niż o innych trudnych rzeczach).

Ja tak mam z rzeczami przy których się obwiniam, że to moja wina, to nie musza byc najbardziej traumatyczne przeżyciea. Po prostu jak coś stawia mnie w złym świetle to jest dla mnie trudniejsze, niz gdy przyjmuję, że to ja zostałam skrzywdzona.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, acherontia styx napisał(a):

Rozmowa o samym wstydzie. U mnie to dużo dało. Plus przełamywanie się stopniowo i mówienie mimo wstydu.

Też o tym myślałam  że jakbym zaczęła tak jak tutaj w tym poście to może wyszłoby to trochę bardziej naturalnie. Najbardziej się boje, że coś powiem i potem już będę chciała tylko zniknąć. Albo, że będzie o mnie źle myślał, bo mierząc swoja miarą nie do konca wierzę, że terapeuta nie ocenia, tzn. powie, że nie ocenia ale pomyśli co pomyśli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, acherontia styx napisał(a):

No nawet jak sobie coś pomyśli to co?

1. I tak Ci tego nie powie

2. Coś się stanie jak coś pomyśli? 

3. Oceniasz jego zachowania wg siebie i tego co Ty robisz na co dzień, a prawda jest taka, że go nie znasz. A raczej znasz jego w roli terapeuty, poza tym nie wiesz jaki jest. 

4. Obchodzi Cię co myśli o Tobie randomowa osoba, której NIE ZNASZ i jest dla Ciebie obca?

5. Chodzisz tam po to, żeby zaprezentować się jak najlepiej czy żeby sobie pomóc?

1. A jak go zapytam to będzie musiał skłamać bo nie powinien mnie oceniać.

2. Będę musiała już tam chodzić z tym przekonaniem, że patrzy na mnie przez pryzmat tego i tego.

3. Oceniam tak wszystkie osoby. To nie musi być prawda, może ludzie faktycznie nie oceniają innych, ale ja myślę, że oceniają, że to naturalna reakcja.

4. Tak. Myślę, że dużo osób tak ma. Czasami się tym przejmuję. Może to kwestia wychowania, albo niskiej samooceny.

5. Wiadomo,że żeby sobie pomóc. I tak źle mi z tym, jak sobie pomyślę, że on będzie źle o mnie myślał. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, AVRL napisał(a):

Ja swojej psycholożce część wstydliwych dla mnie rzeczy powiedziałem, część nie. Łatwiej było mi iść do urologa i pokazać to i owo niż opowiedzieć pewne fakty 😕

Planujesz jej powiedzieć? Ja z intymnością fizyczna też mam problem, wiec nie wiem co gorsze. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, bei napisał(a):

Planujesz jej powiedzieć? Ja z intymnością fizyczna też mam problem, wiec nie wiem co gorsze. 

No jak będzie okazja i potrzeba powiedzieć o pewnych sprawach, które mają znaczenie przy terapii, to pewnie się odważę. Bo sam mogę nie wiedzieć, że pewne rzeczy, albo pewne myśli są przyczyną mojego stanu. A wiem, że takie wyznania mogą być bardzo pomocne z samego faktu iż się odważyliśmy powiedzieć.

Edytowane przez AVRL

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, bei napisał(a):

Mi sie jeszcze odpala taka presja, że jak nie będę mówiła o tych trudnych rzeczaczach to będę marnowała czas.

Myślę, że warto przyznać się do pewnych rzeczy, jeżeli uważasz, że mają one znaczenie. Jeżeli boisz się i wstydzisz je powiedzieć słownie, to zawsze możesz napisać.

Edytowane przez AVRL

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak naprawdę to nie wiem co ma znaczenie. Gdzieś w necie przeczytałam, że to czego się najbardziej wstydzimi, boimy itp. Nie wiem czy to prawda. Może tak być że powiem o najbardziej upokarzającym fakcie z dzieciństwa i nic, nic to nie zmieni,  w niczym mi nie pomoże.

Mój terapeuta kilka lat temu (moja pierwsza terapia u niego) powiedzial,  że on kiedyś pomógł komuś na jednej sesji, bo ta osoba wyłączyła wszystkie mechanizmy obronne. Nie wiem jakie ona miała te mechanizmy i jak można wszystkie wyłączyć,  jak mi niektóre rzeczy ledwo przechodziły przez gardło. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 4.09.2024 o 20:59, acherontia styx napisał(a):

Dwa, że jeśli jest to terapia psychodynamiczna to tam duże znaczenie ma praca na powiadomości i czasami najbardziej absurdalne na logikę rzeczy mówią najwięcej. Jak to mawia moja t., nieświadome jest nielogiczne i przy pracy z tym trzeba odrzucić tego wewnętrznego cenzora i krytyka.

Psychodynamiczna. I skąd wiedziec co muei najwiecej. To takie trochę celowanie na ślepo.  Ostatnio mówiłam terapeucie o tym że trudno mi mowic o rzeczach których się wstydzę. I on zwrócił uwagę ze zalh czas jak mowie tojedną dłonią trzymam środkowy palec drugiej. Jak się go zapytałam co w związku z tym to zaczął się śmiać i powiedział, że nie wie jak to zinterpretować 🤔.

 

Mam pytanie jak sie czujecie po sesji? Chodzi mi o to, że na kolejny dzień w pracy od rana byłam rozkojarzona i ogólnie chociaż to zauważyłam i mówiłam sobie żebym była skupiona i niczego nie odwaliła to się w końcu nie udało (bardzo długo pracowałam i na koniec mialam wtopę, może wyniknęła po prostu ze zmęczenia). Nie wiem czy powinnam planować prace tak, żeby na kolejny dzień po sesji starać się nie robić bardzo odpowiedzialnych rzeczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chodziłem w życiu do wielu psychoterapeutów, i dopiero z terapeutką, do której obecnie chodzę, udało mi się nawiązać więź i zacząć jej mówić o rzeczach wstydliwych dla mnie. Nie mam z tym problemów. Poprzedni terapeuci niestety nie byli wnikliwi i w bardzo niewielkim, powierzchownym stopniu, wgłębiali się w moje życie - nikt z nich nie pytał mnie też o moje dzieciństwo, mimo że takie pytania byłyby bardzo istotne. Poprzedni terapeuci nie zadawali też prac osobistych do zrobienia w domu ani nie robili w toku terapii mnóstwa testów, nie dawali też praktyczne żadnych informacji zwrotnych - ogólnie można powiedzieć, że prawie wcale nie byli zaangażowani. A przynajmniej takie sprawiali wrażenie. Trudno w odniesieniu do nich mówić o zaufaniu czy więzi. Więc w sumie nic dziwnego, że nie chciałem im mówić o wstydliwych rzeczach.

Długo szukałem, zanim wreszcie natrafiłem na naprawdę zaangażowaną terapeutkę, z którą praca nie wydaje się czymś jałowym i bezproduktywnym.

W dniu 4.09.2024 o 13:44, Grouchy Smurf napisał(a):

Ja swojej psycholożce część wstydliwych dla mnie rzeczy powiedziałem, część nie.

Wszystko jest kwestią zaufania i więzi. Jasne jest, że przy poczuciu wyobcowania i dystansu nie powiesz terapeutce o pewnych rzeczach. Dobrze jest umieć burzyć mury.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 9.03.2025 o 12:52, Kiusiu napisał(a):

Chodziłem w życiu do wielu psychoterapeutów, i dopiero z terapeutką, do której obecnie chodzę, udało mi się nawiązać więź i zacząć jej mówić o rzeczach wstydliwych dla mnie. Nie mam z tym problemów. Poprzedni terapeuci niestety nie byli wnikliwi i w bardzo niewielkim, powierzchownym stopniu, wgłębiali się w moje życie - nikt z nich nie pytał mnie też o moje dzieciństwo, mimo że takie pytania byłyby bardzo istotne. Poprzedni terapeuci nie zadawali też prac osobistych do zrobienia w domu ani nie robili w toku terapii mnóstwa testów, nie dawali też praktyczne żadnych informacji zwrotnych - ogólnie można powiedzieć, że prawie wcale nie byli zaangażowani. A przynajmniej takie sprawiali wrażenie. Trudno w odniesieniu do nich mówić o zaufaniu czy więzi. Więc w sumie nic dziwnego, że nie chciałem im mówić o wstydliwych rzeczach.

Długo szukałem, zanim wreszcie natrafiłem na naprawdę zaangażowaną terapeutkę, z którą praca nie wydaje się czymś jałowym i bezproduktywnym.

Wszystko jest kwestią zaufania i więzi. Jasne jest, że przy poczuciu wyobcowania i dystansu nie powiesz terapeutce o pewnych rzeczach. Dobrze jest umieć burzyć mury.

pewnie ten pracuje w nurcie psychodynamicznym, a poprzedni byli poznawczo-behawioralni? Właśnie ja uczęszczałem na cbt przez pół roku i tez odczułem tą powierzchowność i brak zgłębiania się, mimo moich chęci. Teraz będę próbował z terapią psychodynamicznną

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

50 minut temu, Wrwsw napisał(a):

pewnie ten pracuje w nurcie psychodynamicznym, a poprzedni byli poznawczo-behawioralni?

Otóż nie.

Pierwszy terapeuta był w nurcie psychodynamicznym, i był totalną porażką, dwójka następnych była poznawczo-behawioralna, jednak kiepska, a obecna, będąca również poznawczo-behawioralna, ma całkiem inne podejście i jest zaangażowana.

W moim przypadku, terapia psychodynamiczna w ogóle by się nie sprawdziła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 11.03.2025 o 10:53, Kiusiu napisał(a):

Otóż nie.

Pierwszy terapeuta był w nurcie psychodynamicznym, i był totalną porażką, dwójka następnych była poznawczo-behawioralna, jednak kiepska, a obecna, będąca również poznawczo-behawioralna, ma całkiem inne podejście i jest zaangażowana.

W moim przypadku, terapia psychodynamiczna w ogóle by się nie sprawdziła.

a jeśli mogę zapytać, czym się różniło u ciebie wgłębianie się w przeszłość w psychodynamicznej od tej (u tej dobrej terapeutki) poznawczo-behawioralnej?

 

Bo u mnie w cbt to było tak, że jak poruszyłem jakiś temat przeszłości do terapeuta cos tam dodawał od siebie, ale nie czułem, ze jest w tym jakoś dużo przestrzeni na to np. analizę fantazji, prace nad emocjami z przeszłości. Często było po prostu poruszenie tego, kilka zdań na ten temat i powrót do teraźniejszości. Jak to u ciebie wyglądało?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam obecnie terapię w nurcie psychodynamicznym i na poczatku miałam takie wrażenie, że jak mówię o teraźniejszości to terapeutę to niezbyt interesuje. Teraz już nie mam tak bardzo tego wrazenia, bo powiedziałam mu, że to dla mnie  ważne co jest teraz i czasami tak się zaangażuje w rozmowę, że przegapia fakt, że skończył się czas.

Jednak jak mówię o dzieciństwie, a szczególnie o relacji z rodzicami to wydaje mi się, że włącza mu sie tryb turbo w słuchaniu 😉.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Wrwsw napisał(a):

czym się różniło u ciebie wgłębianie się w przeszłość w psychodynamicznej od tej (u tej dobrej terapeutki) poznawczo-behawioralnej?

Kurczę, temat rzeka.

Najkrócej rzecz ujmując, w tej psychodynamicznej praktycznie wcale nie było wgłębiania się w przeszłość, jeśli nie liczyć bardzo ogólnych i nieprecyzyjnych pytań, zaś w tej poznawczo-behawioralnej robię sporo prac osobistych zawierających przypominanie sobie różnych sytuacji z życia, dotyczących relacji, interakcji z innymi itd. Choć oczywiście na wizytach też o tym jest mowa.

W sumie to już dość słabo pamiętam tę psychodynamiczną - no ale nie próbowałem też potem zbyt wiele stamtąd zapamiętać. Było to lata temu, gdy miałem całkiem inne podejście.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Kiusiu napisał(a):

Kurczę, temat rzeka.

Najkrócej rzecz ujmując, w tej psychodynamicznej praktycznie wcale nie było wgłębiania się w przeszłość, jeśli nie liczyć bardzo ogólnych i nieprecyzyjnych pytań, zaś w tej poznawczo-behawioralnej robię sporo prac osobistych zawierających przypominanie sobie różnych sytuacji z życia, dotyczących relacji, interakcji z innymi itd. Choć oczywiście na wizytach też o tym jest mowa.

W sumie to już dość słabo pamiętam tę psychodynamiczną - no ale nie próbowałem też potem zbyt wiele stamtąd zapamiętać. Było to lata temu, gdy miałem całkiem inne podejście.

Moje doświadczenie z terapią psychodynamiczną jest takie, że to ja decyduje o czym rozmawiamy. Terapeuta mówi, że mogę mówić o czym chce. Ty tak nie miałeś? Chciałeś mówić o przeszłości, zagłębiać się w nią, a terapeuta cię blokował? Ja miałam nawet taką sesje gdzie praktycznie nie dopuściłam psychoterapeuty do słowa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, bei napisał(a):

Chciałeś mówić o przeszłości, zagłębiać się w nią, a terapeuta cię blokował?

Nie.

Tamtą terapię miałem w okresie, w którym byłem nieporównywalnie mniej świadomy wpływu przeżyć z dzieciństwa, z przeszłości, na teraźniejszość. A właściwie to w ogóle nie byłem świadomy. Więc nie miałem pojęcia, o czym właściwie miałbym mówić. Więc tylko zdawkowo, w kilku słowach, odpowiadałem na bardzo ogólne pytania terapeuty. Później, po latach, stwierdziłem, że mógłbym mówić naprawdę bardzo wiele. Gdy tej terapii już dawno nie było i zapomniałem, jak się nazywał ten terapeuta i właściwie zapomniałem o tamtych kilku spotkaniach. Poza tym, czułem wtedy bardzo duży dystans, wręcz mur, między mną a tamtym terapeutą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Kiusiu napisał(a):

Później, po latach, stwierdziłem, że mógłbym mówić naprawdę bardzo wiele. Gdy tej terapii już dawno nie było i zapomniałem, jak się nazywał ten terapeuta i właściwie zapomniałem o tamtych kilku spotkaniach. Poza tym, czułem wtedy bardzo duży dystans, wręcz mur, między mną a tamtym terapeutą.

Ale jak mowa jest o kilku spotkaniach to nie wiem czy można to nazwac terapią.

Jak sam nie mówiłeś to ciężko mieć pretensje do terapeuty.

 

Mój terapeuta obstawiam, że gdybym milczała, milczałby razem ze mną. On sie nigdy pierwszy nie odezywa. Kiedyś tak siedzielismy chyba przez 15 czy 20 min w ciszy na początku. Jak powiem coś w stylu, że nie wiem o czym mówić (w sensie nie jestem gotowa ci teraz powiedziec nic ważnego),  to albo powie, że mogę mówić o czym chce, albo zapyta czy będę teraz milczeć do końca sesji, albo nic nie powie. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×