Skocz do zawartości
Nerwica.com
Ten temat

Brak motywacji i niemoc jak to się leczy?


MiśMały

Rekomendowane odpowiedzi

  W dniu 11.08.2024 o 17:21, AVRL napisał(a):

Patrz, jakiś czas temu musiałem rozstać się z pracą co spowodowało próbę s. bo przerażała mnie wizja szukania nowej. Wyleczyłem się jakoś ze stanów cięższej depresji, zacząłem walczyć ze strachem przed szukaniem nowej pracy. Długi czas bez pracy mnie męczył, myślałem, że w wirze zadań nowej pracy zapomnę o problemach. Otóż nie, nie zapomnę, bo nowa praca przynosi nowe problemy, nowy stres, nowe rozczarowanie, nowe myśli, z których niebawem wyklują się myśli s. Nie wiem co ja mam robić, żeby było mi dobrze, gdzie czułbym, że mogę sobie radzić z wyzwaniami i emocjami na poziomie dostępnym zdrowemu mentalnie, przeciętnemu człowiekowi. Nie znajduję dla siebie miejsca na tym świecie.

Rozwiń  

Dziś od rana czuje źle. Czuję się jak przegraniec. Smutno mi. Ale u mnie taki stan nie może trwac długo mimo, że dotyka mnie dogłębnie. Nie mniej muszę przejść do działania. Przed chwilą umyłem komodę i wybrałem popiół z pieca. Teraz zamierzam poćwiczyć. To nie rozwiąże moich problemów ale przybliży mnie do ich rozwiązania. Zachęcam Cię do działania. Życzę Ci miłego dnia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  W dniu 11.08.2024 o 17:21, AVRL napisał(a):

Patrz, jakiś czas temu musiałem rozstać się z pracą co spowodowało próbę s. bo przerażała mnie wizja szukania nowej. Wyleczyłem się jakoś ze stanów cięższej depresji, zacząłem walczyć ze strachem przed szukaniem nowej pracy. Długi czas bez pracy mnie męczył, myślałem, że w wirze zadań nowej pracy zapomnę o problemach. Otóż nie, nie zapomnę, bo nowa praca przynosi nowe problemy, nowy stres, nowe rozczarowanie, nowe myśli, z których niebawem wyklują się myśli s. Nie wiem co ja mam robić, żeby było mi dobrze, gdzie czułbym, że mogę sobie radzić z wyzwaniami i emocjami na poziomie dostępnym zdrowemu mentalnie, przeciętnemu człowiekowi. Nie znajduję dla siebie miejsca na tym świecie.

Rozwiń  

 

Są leki które powinny napędzać jak moklobemid czy bupropion. Jednak szanse na to są statystyczne, bo każdy człowiek reaguje inaczej. Fluoksetyna też napędza ale indukuje często lęki. Zapytaj lekarza jeżeli jeszcze ich nie próbowałeś. No i wiadomo aktywność fizyczna by się przydała, jak bieganie - wtedy będzie lepsza synergia. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  W dniu 12.08.2024 o 08:27, johnn napisał(a):

Dziś od rana czuje źle. Czuję się jak przegraniec. Smutno mi. Ale u mnie taki stan nie może trwac długo mimo, że dotyka mnie dogłębnie. Nie mniej muszę przejść do działania. Przed chwilą umyłem komodę i wybrałem popiół z pieca. 

Rozwiń  

Sorry, ale umycie komody albo pójście pobiegać to nie są rzeczy, które mnie stresują i wywołują lęki. To nie chodzi o taki brak motywacji.

 

  W dniu 12.08.2024 o 08:49, Maat napisał(a):

To i ja zachęcam kolegę @AVRL: małymi kroczkami do przodu!

Pozdrawiam ciepło (jeszcze z pracy).

Rozwiń  

No są małe kroczki do przodu, nie zamknąłem się w domu w czterech ścianach, przełamuję swoje bariery chociaż te bariery często uderzają mnie w głowę.

  W dniu 12.08.2024 o 11:40, Hooded Spirit napisał(a):

 

Są leki które powinny napędzać jak moklobemid czy bupropion. 

Rozwiń  

Biorę bupropion, ale żeby on mnie jakoś nakręcał to raczej wątpię. Na pewno nie usypia mnie jak parogen.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  W dniu 13.08.2024 o 16:43, AVRL napisał(a):

Sorry, ale umycie komody albo pójście pobiegać to nie są rzeczy, które mnie stresują i wywołują lęki. 

Rozwiń  

To dobrze:⁠-⁠)

  W dniu 13.08.2024 o 16:43, AVRL napisał(a):

 To nie chodzi o taki brak motywacji.

Rozwiń  

A jaki?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  W dniu 13.08.2024 o 18:22, johnn napisał(a):

A jaki?

Rozwiń  

Brak chęci do życia bo ono nie daje powodów aby trwać. Dobra, nie ważne już, mam wielki mętlik w głowie, nie chcę nikomu zawracać 4 liter.

Edytowane przez AVRL

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  W dniu 14.08.2024 o 13:00, AVRL napisał(a):

Brak chęci do życia bo ono nie daje powodów aby trwać. Dobra, nie ważne już, mam wielki mętlik w głowie, nie chcę nikomu zawracać 4 liter.

Rozwiń  

Ja ciebie rozumie.Moim zdaniem nie da sie robić nic na silę,gdy czlowiek w depresji nie ma napędu ani motywacji.To jest choroba ,depresja trzyma w takim stanie.Gdy się ją wyleczy lub zaleczy ,głównie lekami,wroci napęd i chęci,do robienia czegos.Trudno sie zmusic do czegokowiek ,gdy sie czlowiek czuje jak wrak.Zmusic sie zeby umyć zęby ? tez mi osiagniecie co nie?Tu trzeba dostac dobry lek i najprostsze rzeczy ,stana sie znowu do zrobienia.Takie jest moje zdanie.Pozdrawiam i zycze powrotu do normalnosci i zdrowka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  W dniu 14.08.2024 o 13:00, AVRL napisał(a):

Brak chęci do życia bo ono nie daje powodów aby trwać. Dobra, nie ważne już, mam wielki mętlik w głowie, nie chcę nikomu zawracać 4 liter.

Rozwiń  

Cześć, poważnie myślisz, że jesteś na tym świecie przez przypadek? Że świat i wszechświat powstał przez przypadek?

Nikt z nas nie rozumie do końca sensu życia i istnienia.. Naukowcy co chwila muszą zmieniać obowiązujące "prawa" i teorie bo odkrywają nowe tajemnice... tylko im więcej wiedzą tym bardziej okazuję się, że nic nie wiemy o Tym co nas otacza.

Może niech Twoim sensem będzie odnalezieniu sensu Twojego istnienia, poważnie. zacznij od siebie... i pamiętaj, że Twoje życie ma sens.

p.s.

też chciałem zakończyć moje ży..e, teraz już wiem, że to byłby mój największy błąd z błędów jakie popełniłem.

Trzymaj się!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  W dniu 21.08.2024 o 08:03, Lucy32 napisał(a):

Ja ciebie rozumie.Moim zdaniem nie da sie robić nic na silę,gdy czlowiek w depresji nie ma napędu ani motywacji.To jest choroba ,depresja trzyma w takim stanie.Gdy się ją wyleczy lub zaleczy ,głównie lekami,wroci napęd i chęci,do robienia czegos.Trudno sie zmusic do czegokowiek ,gdy sie czlowiek czuje jak wrak.Zmusic sie zeby umyć zęby ? tez mi osiagniecie co nie?Tu trzeba dostac dobry lek i najprostsze rzeczy ,stana sie znowu do zrobienia.Takie jest moje zdanie.Pozdrawiam i zycze powrotu do normalnosci i zdrowka.

Rozwiń  

Ja nie mam problemu z codziennym funkcjonowaniem, po prostu nie znajduję swojego miejsca gdzie czuję się psychicznie spokojny i szczęśliwy. Ani w pracy, ani bez pracy. To jest bez sensu.

  W dniu 21.08.2024 o 09:16, miL;) napisał(a):

Cześć, poważnie myślisz, że jesteś na tym świecie przez przypadek? Że świat i wszechświat powstał przez przypadek?

Nikt z nas nie rozumie do końca sensu życia i istnienia.. Naukowcy co chwila muszą zmieniać obowiązujące "prawa" i teorie bo odkrywają nowe tajemnice... tylko im więcej wiedzą tym bardziej okazuję się, że nic nie wiemy o Tym co nas otacza.

Może niech Twoim sensem będzie odnalezieniu sensu Twojego istnienia, poważnie. zacznij od siebie... i pamiętaj, że Twoje życie ma sens.

p.s.

też chciałem zakończyć moje ży..e, teraz już wiem, że to byłby mój największy błąd z błędów jakie popełniłem.

Trzymaj się!

Rozwiń  

Ja też próbowałem się pożegnać z tym światem, byłem bardzo blisko. Trudno znaleźć mi sens, ludzie mają życie, mają rodziny a ja nie potrafię nawet nawiązać prostej znajomości. Ludzie robią kariery i są zadowoleni z pracy a mnie ona przynosi stres. Po prostu nie wiem co ja mam tutaj robić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  W dniu 21.08.2024 o 10:47, AVRL napisał(a):

 

Ja też próbowałem się pożegnać z tym światem, byłem bardzo blisko. Trudno znaleźć mi sens, ludzie mają życie, mają rodziny a ja nie potrafię nawet nawiązać prostej znajomości. Ludzie robią kariery i są zadowoleni z pracy a mnie ona przynosi stres. Po prostu nie wiem co ja mam tutaj robić.

Rozwiń  

Z Twoich wypowiedzi wynika, że masz ok. 40tki, czyli cięgle możesz sporo zmienić w swoim wieku.

Ja zrobiłem sporą karierę, ale im więcej posiadałem, tym bardziej byłem samotny (mam żonę i dzieci) i tym bardziej brakowało mi czasu dla siebie, nie miałem czasu się zatrzymać

Dopiero choroba sprawiła, że się zatrzymałem (no dobra, ostro zaryłem w glebę i wdeptało mnie na dobre kilka metrów..).

Trzy lata choroby, lata wycięte z życiorysu, lata nieistnienia. I chyba ta choroba była potrzebna abym zaczął inaczej patrzeć na świat.

Nie wiem jaki jest Twój cel na tym świecie ale wierzę, że go odnajdziesz.

Wydaje mi się, że źle szukasz. Poszukaj miejsca z niemal absolutna ciszą, spróbuj zagłębić się w sobie. I zacznij zadawać pytania

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy mogę zrobić tu obszerniejszą wrzutkę bo to w sumie nie mój temat (widziałem też na forum temat o tytule "Wieczne zmęczenie" ale tytuł tego wątku też dobrze oddaje to co chcę napisać). 

Jestem właśnie w takim stanie, chronicznego braku motywacji i przewlekłego zmęczenia bez powodu (w sensie, nie po istotnym wysiłku po którym byłoby usprawiedliwione). Ciało i zęby myję przy dobrych wiatrach raz w tygodniu, bo częściej mi się nie chce. Jestem bałaganiarzem, syf wokół siebie ogarniam dopiero wtedy gdy naprawdę zaczyna mi uwierać albo gdy spodziewam się gości (i nie ma znaczenia że w porządku i czystości czuję się lepiej, nie motywuje mnie to do wysiłku). W pracy zawodowej robię minimum, by dotrzymać deadlinów, by spełnić oczekiwania. Praca nie pasjonuje mnie, nie napędza, nie daje satysfakcji. Trwam przy niej tylko po to by mieć za co żyć. Unikam ludzi. Dlaczego miałbym chcieć się spotykać po to by konfrontować się z czyjąś większą wiedzą, czyimiś sukcesami, czyjąś większą pewnością siebie i elokwencją, czyimś brakiem zaburzeń psychicznych? Czasami faktycznie (nawet mnie, jako introwertykowi) da satysfakcje jedno czy drugie spotkanie, przeważnie w celach rozrywkowych/towarzyskich (broń Boże nie w "interesach"). To wszystko. Kwestia przypadku. Już nie wspominając że kilka lat temu byłem dość mocno wierzący, a teraz kompletnie nie mam ochoty na modlitwę, praktykowanie wiary czy spotkania z innymi wierzącymi. Motywacja do takich spotkań pojawia się okresowo, na przykład na początku tego roku, a potem wygasa. Nie wiem dlaczego tak to działa i skąd się bierze. 

 

Gdybym mógł i gdyby wzrok się od tego nie męczył, siedziałbym w kółko przed materiałami na YouTubie, serialami/filmami na Max i Netflixie lub przy metalowej muzyce na Spotify. To są jedyne przestrzenie w których czuję się bezpiecznie. I wiem, powiecie pewnie że to uzależnienie.

Niekiedy tylko mam ochotę wyjść na spacer. Najlepiej samotny i ze słuchawkami na uszach, bo najczęstszą emocją wobec mijanych ludzi jest irytacja. Trudno, najwyraźniej ktoś czasem okazuje się socjopatą i padło akurat na mnie. 

 

Jedynie to że kończą mi się leki, będzie pewnie wkrótce motywacją do ponownego umówienia się do lekarza. Oczywiście po solidnej wielomiesięcznej dawce prokrastynacji. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  W dniu 21.08.2024 o 16:06, shalafi napisał(a):

Nie wiem czy mogę zrobić tu obszerniejszą wrzutkę bo to w sumie nie mój temat (widziałem też na forum temat o tytule "Wieczne zmęczenie" ale tytuł tego wątku też dobrze oddaje to co chcę napisać). 

Jestem właśnie w takim stanie, chronicznego braku motywacji i przewlekłego zmęczenia bez powodu (w sensie, nie po istotnym wysiłku po którym byłoby usprawiedliwione). Ciało i zęby myję przy dobrych wiatrach raz w tygodniu, bo częściej mi się nie chce. Jestem bałaganiarzem, syf wokół siebie ogarniam dopiero wtedy gdy naprawdę zaczyna mi uwierać albo gdy spodziewam się gości (i nie ma znaczenia że w porządku i czystości czuję się lepiej, nie motywuje mnie to do wysiłku). W pracy zawodowej robię minimum, by dotrzymać deadlinów, by spełnić oczekiwania. Praca nie pasjonuje mnie, nie napędza, nie daje satysfakcji. Trwam przy niej tylko po to by mieć za co żyć. Unikam ludzi. Dlaczego miałbym chcieć się spotykać po to by konfrontować się z czyjąś większą wiedzą, czyimiś sukcesami, czyjąś większą pewnością siebie i elokwencją, czyimś brakiem zaburzeń psychicznych? Czasami faktycznie (nawet mnie, jako introwertykowi) da satysfakcje jedno czy drugie spotkanie, przeważnie w celach rozrywkowych/towarzyskich (broń Boże nie w "interesach"). To wszystko. Kwestia przypadku. Już nie wspominając że kilka lat temu byłem dość mocno wierzący, a teraz kompletnie nie mam ochoty na modlitwę, praktykowanie wiary czy spotkania z innymi wierzącymi. Motywacja do takich spotkań pojawia się okresowo, na przykład na początku tego roku, a potem wygasa. Nie wiem dlaczego tak to działa i skąd się bierze. 

 

Gdybym mógł i gdyby wzrok się od tego nie męczył, siedziałbym w kółko przed materiałami na YouTubie, serialami/filmami na Max i Netflixie lub przy metalowej muzyce na Spotify. To są jedyne przestrzenie w których czuję się bezpiecznie. I wiem, powiecie pewnie że to uzależnienie.

Niekiedy tylko mam ochotę wyjść na spacer. Najlepiej samotny i ze słuchawkami na uszach, bo najczęstszą emocją wobec mijanych ludzi jest irytacja. Trudno, najwyraźniej ktoś czasem okazuje się socjopatą i padło akurat na mnie. 

 

Jedynie to że kończą mi się leki, będzie pewnie wkrótce motywacją do ponownego umówienia się do lekarza. Oczywiście po solidnej wielomiesięcznej dawce prokrastynacji. 

Rozwiń  

Dokladnie opisales wszystkie moje odczucia,czuje się zmęczona życiem, pracą, ludźmi.Czesto potrzebuje tylko spokoju i żeby nikt nic ode mnie nie chcial,nawet rozmowy.Przebodzcowanie każdą interakcja z ludźmi hałasem, tłokiem na ulicy,placzem i  krzykami dzieci,wszystkim.Potrzebuje resetu😩

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To czy ktoś wie jak to wyleczyć? Co mówią wasi psychiatrzy?

 

Tylko niech mi nikt nie mówi o zmuszaniu się. Zmusić, to się można do wykąpania czy posprzątania i wcale, to nie sprawi, że będzie się to robić potem z przyjemnością. Zwłaszcza do hobby nie wyobrażam sobie zmuszania.

 

Z resztą co to za życie, jeśli do każdej najmniejszej czynności miałbym się zmuszać?

 

Zawsze myślałem, że to są objawy negatywne, ale okazuje się, że to mają osoby z innymi zaburzeniami czy nawet nerwicami.

 

Wątpię, że to zwykłe lenistwo, bo nasilenie tego jest skrajne, po całości. Czasami zdarzają się samoistne okresy, że wszystko mi się chce.

 

Na pewno leki na to nie pomagają a ewidentnie pogarszają ten stan u mnie.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zmagam się trochę z czymś podobnym,z tym, że czy brałem leki czy nie było to samo.

Jak uda mi się wyspać i czuje się w miarę ok, to wtedy pomaga mi próba podzielenia czegoś na mniejsze , i jak mi przestaje iść to przerywam to co robię. Potem w przypływie mocy staram się wrócić tam gdzie skończyłem. Próbuję szukać sensu w drobnym wykonaniu, czegoś  ale to prawda brak sensu potrafi przytłoczyć bardzo silnie.

A doszedłeś jakoś do tego co konkretnie spowodowało ten stan?

 U mnie było to to ,że czego się nie podjąłem czy to pracy, czy nauki czy sportu, to jak na razie albo nic z tego nie uzyskałem, albo wskutek zewnętrznych zdarzeń obróciło się to co robiłem przeciw mnie.

A także musiałem zrewidować kilka poglądów, co sprawiło,że trochę przestałem być spójny ze sobą..

Czy u Ciebie jest może podobnie ze spójnością?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po prostu mam takie wewnętrzne poczucie amotywacji, które znacznie nasilają mi leki. Przy tym jest też poczucie wstrętu do wykonywania czynności.

 

Po kilkunastu latach leczenia wreszcie włączono mi bupropion, który pomógł na odblokowanie emocji, ale nie ruszył kwestii braku motywacji, a tak w ten lek wierzyłem.

 

Na pewno też nie pomaga mi uaktywnienie się depresji, wtedy całkowicie dochodzi do zaniedbywania się.

 

 

Edytowane przez MiśMały

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam podobne zdanie jak @acherontia styx – motywacja to nie jest jakiś magiczny stan, który spływa z nieba i nagle człowiek wstaje, tańczy z radości i z zapałem myje okna. 😉 Często jej po prostu nie ma – i to jest całkowicie normalne. Kluczowe jest to, co robimy mimo jej braku. I tu właśnie wchodzi dyscyplina, nawyk, a czasem po prostu mechaniczne wykonywanie rzeczy, które z czasem przestają być aż takim wysiłkiem.

To nie znaczy, że trzeba się „zmuszać do szczęścia” – ale że zamiast czekać na „chęć”, można zacząć od bardzo małych kroków. Nie po to, żeby od razu mieć radość, ale żeby nie dawać niemocy pełnego panowania nad sobą. A radość? Czasem przychodzi po drodze.

I jeszcze jedno: brak motywacji sam w sobie nie jest diagnozą. Może być objawem depresji, ChAD-u, zaburzeń lękowych, zespołu wypalenia, ale też skutkiem stylu życia albo reakcji na przewlekły stres. Dlatego czasem faktycznie warto porozmawiać z psychiatrą, ale równie ważna bywa dobra psychoterapia, która pomoże poszukać źródła tego „zgaszenia”.

Podsumowując: nie chodzi o „leczenie motywacji”, tylko o odbudowę sensu, celowości i energii życiowej. I niestety, nie da się tego zrobić wyłącznie tabletką ani też tylko „silną wolą” – to proces, który wymaga łagodności i wytrwałości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Acherontia, ja się z tobą nie zgodzę w jednej rzeczy. Ja właśnie zalegam kilkanaście lat w łóżku i takie oświecenia motywacyjne mi się zdarzają.

 

W ciągu dwóch tygodni potrafię się wykąpać tylko razy, bo kompletnie nie mam ochoty się umyć, gapię w się w sufit lub w ścianę podczas leżenia, bezmyślnie scroluję internet. Nagle przychodzi zryw, np. jeszcze tego samego dnia wieczorem lub kolejnego dnia, zmniejsza się anhedonia w związku z czym zaczynam regularnie brać kąpiel, bo zaczyna mi sprawiać przyjemność, zachwycam się muzyką, bo ją czuję, sprzątam pokój i sprawia mi to przyjemność + rezultat sprzątania mi sprawia radość.

 

U mnie to wszystko jest powiązanie z całkowitą anhedonią, nie robię rzeczy, bo przede wszystkim nie czerpię z tego żadnej przyjemności.


Już same te zrywy i nagłe spadki anhedonii i motywacji, raczej nie są zwykłym lenistwem, tylko jest to coś więcej.

 

Druga sprawa, to dlaczego moje te niby lenistwo, bardzo pogarsza się po niektórych lekach? Najbardziej mnie rozleniwiają leki SSRI i większość neuroleptyków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@MiśMały to, co opisujesz, zdecydowanie nie brzmi jak zwykłe lenistwo. Lenistwo to raczej „eee, nie chce mi się” – a Ty mówisz o tym, że nawet rzeczy, które kiedyś sprawiały Ci przyjemność, nagle stają się puste. To jest anhedonia – taki stan, gdzie wszystko wydaje się wyprane z emocji, nawet muzyka czy kąpiel.

I właśnie te zrywy, które się u Ciebie pojawiają – kiedy nagle coś zaczyna Cię cieszyć – pokazują, że to nie jest kwestia charakteru, tylko coś głębszego. Coś, co się rusza i wycofuje jak fala.

A jeśli niektóre leki jeszcze to pogłębiają – no cóż, niestety tak bywa. Nie każdy SSRI czy neuroleptyk działa na każdego tak samo. Czasem człowiek zamiast czuć się lepiej, czuje się jak gąbka do zmywania – wszystko chłonie, ale nic z tego nie wynika.

W każdym razie – nie bij się z myślami, że coś z Tobą „nie tak”, tylko może faktycznie warto to wszystko omówić z kimś, kto pomoże dobrać sposób leczenia pod Ciebie. Bo widać, że coś się w Tobie tli – i to dobrze. Nawet jeśli teraz tylko czasem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  W dniu 24.04.2025 o 10:48, MiśMały napisał(a):

Acherontia, ja się z tobą nie zgodzę w jednej rzeczy. Ja właśnie zalegam kilkanaście lat w łóżku i takie oświecenia motywacyjne mi się zdarzają.

 

W ciągu dwóch tygodni potrafię się wykąpać tylko razy, bo kompletnie nie mam ochoty się umyć, gapię w się w sufit lub w ścianę podczas leżenia, bezmyślnie scroluję internet. Nagle przychodzi zryw, np. jeszcze tego samego dnia wieczorem lub kolejnego dnia, zmniejsza się anhedonia w związku z czym zaczynam regularnie brać kąpiel, bo zaczyna mi sprawiać przyjemność, zachwycam się muzyką, bo ją czuję, sprzątam pokój i sprawia mi to przyjemność + rezultat sprzątania mi sprawia radość.

 

U mnie to wszystko jest powiązanie z całkowitą anhedonią, nie robię rzeczy, bo przede wszystkim nie czerpię z tego żadnej przyjemności.


Już same te zrywy i nagłe spadki anhedonii i motywacji, raczej nie są zwykłym lenistwem, tylko jest to coś więcej.

 

Druga sprawa, to dlaczego moje te niby lenistwo, bardzo pogarsza się po niektórych lekach? Najbardziej mnie rozleniwiają leki SSRI i większość neuroleptyków.

Rozwiń  

A masz zaburzenia depresyjne?moze leki SNRI bylyby dla ciebie pomocne?Ja na przyklad jestem od dziecka energiczna osoba ,i lubie byc zawsze czyms zajeta,niestety jak wraca moja deprecha to klapa.moglabym lezec na wyrku ,nic nie robic,taki stan demotywacji ze z domu sie zmuszam wyjsc choćby na zakupy.Depreska demotywuje ,spowalnia ruchy, chęć do aktywnosci jakiejkolwiek.Co wiec dziwne, że jak po tygodniach sennosci i ociezalosci psychoruchowej ,wchodzac na Dulo pierwszy dzien jak zatrybila....nagle lucy zmartwychwstala i chciala  do pracy wracac .wszystko chcialo sie robic ,wyjsc z domu...to bylo dla mnie swoiste zmartwychwstanie,powrot energi  i sily wewnetrznej.Wiec co mi na to powiecie?Czy nie przyznacie racji ze dobrze dobrany lek ,poprzez wyciagniecie z depresji, stłamszenie lęków,czy innych objawow przywraca czlowiekowi napęd i motywacje?ze znow sie poczulam jak dawna JA...pewna siebie i zaradna na kazdy  problem?Czy tylko ja to tak przezywam powrot do normalnosci,moze bylo to tylko u mnie tak zjawiskowo🤔🤔i bardzo zauwazalnie,biorac pod uwage ostatni dlugotrwaly stan przygnebienia tuz przed tym rozblyskiem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  W dniu 24.04.2025 o 11:30, acherontia styx napisał(a):

A to "lenistwo" jak nazwałeś i brak motywacji pogarszający się po lekach to jest najzwyklejsze w świecie zamulenie serotoninowe z czego słyną np. SSRI i wiele osób je odczuwa - źle dobrana dawka leku lub sam lek.

Rozwiń  

Czyli po medycznemu apatia. 🙂 Akurat SSRI mają różny potencjał wywoływania tego objawu niepożądanego. Grunt to dobrze dobrać lek i dawkę oraz w razie potrzeby zastosować farmakoterapię kombinowaną poprzez dodanie leku o pewnym potencjale antyanhedonicznym. 🙂 

Edytowane przez eleniq

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×