Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia narcystyczne Co to jest empatia? Czy zdarzyło Ci się płakać że współczucia? Czy płaczesz nad samym sobą?


Rekomendowane odpowiedzi

Przez całe swoje życie myślałam, że jestem wrażliwa. Przecież odczuwam złość, smutek, strach. Czuję również co inni ludzie odczuwają w ciężkich sytuacjach. Czuję, ale nie rozumiem. Nigdy nie płakałam nad nikim. Tylko nad sobą…

Zajęło mi ponad 20 lat, zeby pojąć, że nie jestem w stanie mieć uczuć do kogokolwiek, bo wszystkie moje uczucia są skierowane do wewnątrz i nastawione na mnie. Zrodziłam się z narcystycznej matki, poczęta przez ojca socjopatę. Myślałam, że to normalne, że każdy tak ma, że jest egoistą i nie obchodza go potrzeby innych. Czy się mylę? Czy faktycznie jestem inna? Od dawna uważałam, że jestem wyjątkowa, że mam większą świadomość niż inni ludzie. Chociażby dlatego, że nie wierzę w boga (z małej litery specjalnie 

).  Nie uznaje autorytetow w postaci księży pedofilii i boga, który od zawsze był wykorzystywany w celach religijnych. Kiedy miałam jakieś 5 lat babcia (matka mojego ojca) opowiedziała mi o piekle i czyścu. Czyściec przedstawiła jako ciemność, w ktorej dusza oczekuje przez bardzo długi czas na zbawienie. Mając zaledwie pięć lat nie mogłam w to uwierzyć tak jak nastolatka nie wierzy już w świętego Mikołaja. Na pogrzebie dziadka nie czułam nic, ale szłam obok mojej matki, cioci i siostrzenicy. Płakałam, bo one płakały, a ja stałam się perfekcjonistą w naśladowaniu innych. W języku angielskim to zachowanie ma już swoją nazwę “mirroring”. Narcyz poznaje swoją ofiarę, dowiaduje się wszystkiego na jej temat, a potem idealnie wpasowuje się w obraz. Wtedy jeszcze nie rozumiałam, co robię na pogrzebie dziadka. Dlaczego nic nie czuję. Przecież on już i tak nie żyje i wiadomo było od miesięcy, że kończy swój żywot. Myślałam to już tylko kwestia czasu, po za tym od lat nie było z nim kontaktu, bo cierpiał na demencję. Dla mnie on już nie żył. To nie był ten sam dziadek co lata temu. Dziadek, który mnie rozpieszczał, rozśmieszał i opowiadał dziwne historie. był zawsze bardzo przekorny. Jak nie chciałam czegoś zjeść czy zrobić, mówił: takiemu dziecku nie wolno, nie możesz. Taki manipulant. Tylko ja już w wieku kilku lat wiedziałam co to manipulacja. Nie wierzyłam mu, wiedziałam że robi mnie w /cenzura/a, więc odkąd pamiętam miałam do niego połowiczny szacunek. Natomiast jakby nie patrzeć całe dzieciństwo spędziłam u dziadków, bo rodzice byli zbyt zapracowani…przynajmniej Dziadkowie pozwalali mi na wszystko. To byly moje najlepsze lata, beztroskie. Możliwe, że jeszcze wtedy nie byłam spaczona. Nie pamiętam smutku, ani strachu, ani wstydu. Byłam niewinna. Wspinałam się na drzewa i zbierałam obrzydliwe robactwo. Ślimaki, przczoly, żaby, gąsienice. Nawet dziadkowi sprzedałam ślimaki i zarobiłam pierwsze kieszonkowe. W końcu urodził się we Francji, więc uznałam, że na pewno je ślimaki. Oczywiście dał mi parę drobnych i wyrzucił slimaki jak tylko się odwróciłam. Mimo wszystko miło wspominam pobyt na działce w dziadkami. Mieliśmy agrest, czerwoną porzeczkę, czarna porzeczke, truskawki i wiele innych owoców, ale najważniejszy byl malutki krzak z poziomkami. Dziadek mi go pokazał jakby to była wielka tajemnica i odkryty skarb. Teraz wydaje mi się to śmieszne, ale jako dziecko jeszcze potrafiłam się cieszyć takimi drobiazgami. W ogóle potrafiłam się cieszyć. Potem nie byłam niewinna, bo już miałam trochę za uszami jako gówniara, ale myślałam że jestem niewinna i całkiem normalna. Biłam się z chłopakami w podstawówce, już wtedy rajcowało mnie to, że komuś dołożyłam. Jak mnie kolega wkurwil to kopnęłam go w twarz i wybiłam jedynkę. Spoko to był chyba mleczak. Po za tym raz że mu się należało, dwa po tym zamknął mnie w toalecie. Jak wyszłam złapałam go za włosy i zaczęłam kręcić nim w kółko. Nauczycielka wezwała moją matkę i powiedziała, że chciałam mu skalp zerwać. Śmieje się do dziś. Matka nie miała pretensji, zawsze powtarzała, ze jak jakiś chłopak mi się naprzykrza to mam sypnąć piachem w oczy i kopnąć w jaka. Tak też robiłam. Nie pamiętam czy kiedykolwiek miałam wyrzuty sumienia, że kogoś źle potraktowałam. Naprawdę nie pamiętam. Pamiętam tylko moją krzywdę i chęć zemsty. Od zawsze, odkąd moja pamięć sięga. Nigdy nie zastanawiałam się jak ta druga strona może się czuć. Jeżeli zostałam przyłapana na jakimś złym uczynku, np. zdradzie, martwiłam się tylko jakie to będzie miało konsekwencje wobec mnie. Cokolwiek by to nie było przyłapana, myślałam tylko o sobie i co mogę stracić w związku z tym, że byłam tak głupa, że zostałam przyłapana! Mało tego, do 35 roku życia myślałam, że każdy tak postępuje, że każdy tak ma. Zdziwiło mnie tylko, dlaczego nie płaczę sama z siebie na pogrzebie dziadka tylko kopiuje zachowanie matki, cioci, siostrzenicy. Dziwiło mnie dlaczego, zamiast smutku i żalu czuje totalną pustkę, którą wypełniam kopiując zachowania innych ludzi. Wtedy po prostu wydało mi się to dziwne, dziś wiem że taka jest moja natura. Wielokrotnie zadawałam sobie pytanie czy ja w ogóle potrafię kochać? Pamiętam artykuł przeczytany w piśmie psychologicznym. Charaktery. Wtedy jeszcze ludzie czytali czasopisma, a nie oglądali tik toka. Dowiedziałam się, że miłość przechodzi różne etapy. Na początku jest chemia i motyle w brzuchu. Adrenalina i pożądanie. Stop. Dalej nie idę. Co to w ogóle znaczy stabilizacja? Monotonia nie jest dla mnie. Co to znaczy zakładać rodzinę? Zapierdalac w pracy, zeby zamieszkać w klitce, rodzić dzieci (cipka mi się rozciągnie, a on poszuka młodszej), kłócić się z mężem. Znosić burdel jaki robi, sprzątać po nim. Martwić się czy nie rucha juz dupy na boku? a jak nie to kiedy? Nie chce rodziny, nie czuję tego. Nie będę dobra matką i nie chce, żeby moje dziecko miało takie piekło jak ja z moją matką. Narcystyczna matka. Przez lata nie byłam w stanie zrozumieć jej zachowań. Dopiero jako dorosła, świadoma osoba potrafiłam się z tym zmierzyć. Teraz rozumiem więcej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aniazzielonego, chaotycznie..

Skoro nie wierzysz w Boga, to nie podkreślaj, że specjalnie napisałaś to z małej litery bo to bez sensu?

Łączenie wiary w Boga i wiary w księży - to już w ogóle jakaś abstrakcja?

Ja wierzę w Boga a ksiądz to po prostu człowiek (jeden okaże się mądry, inny perfidny, złodziej, pedofil... statystycznie jak w każdej społeczności). Jak trafiam na mądrego to z nim porozmawiam, jak na idiotę to nie rozmawiam, i tyle.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 3.04.2024 o 07:35, Aniazzielonego napisał(a):

Przez całe swoje życie myślałam, że jestem wrażliwa.

Ja nadal tak myślę . Często zdarza mi się płakać na filmach albo jak czytam , miałem okresy kiedy łzy same mi się cisnęły do oczu ale to było spowodowane lękiem o samego siebie  , lęk powodował smutek a smutek wylewał łzy . 

 

W dniu 3.04.2024 o 07:35, Aniazzielonego napisał(a):

Dopiero jako dorosła, świadoma osoba potrafiłam się z tym zmierzyć. Teraz rozumiem więcej.

Kiedyś słuchałem wykład prof Vetulaniego (neurobiolog) , opowiadał o ludziach którzy mają wyłączoną empatię , wg niego powodem były zmiany w mózgu które wyłączały jego część odpowiedzialną za empatię , tylko tak teraz myślę , co było pierwsze , czy dzieciństwo które wyrobiło w mózgu taki sposób radzenia sobie z rzeczywistością, żeby wyłączyć empatię jako nieadaptacyjną na daną chwilę czy zmiana była genetyczna i pociągnęła za sobą brak współodczuwania . 

W dniu 3.04.2024 o 07:35, Aniazzielonego napisał(a):

Zrodziłam się z narcystycznej matki, poczęta przez ojca socjopatę. Myślałam, że to normalne, że każdy tak ma, że jest egoistą i nie obchodza go potrzeby innych.

A może schematy się nie wykształciły jeśli nie było wzorców . 
 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wygląda na to, że zebrało Ci się na dużą autorefleksyjność i zajrzałaś do przeszłości, robiąc pewną ewaluację swojego zycia. To chyba krok w dobrym kierunku!

 

Może ten film będzie dla Ciebie pomocny, ponieważ opisuje również jak powstaje osobowość narcystyczna:

 

 

W dniu 3.04.2024 o 05:35, Aniazzielonego napisał(a):

Dziwiło mnie dlaczego, zamiast smutku i żalu czuje totalną pustkę, którą wypełniam kopiując zachowania innych ludzi.

 

Nie jestem jakimś specjalistą od psychoanalizy, ale myślę, że się dużo nie pomylę. Ty po prostu nie czujesz swojego prawdziwego, autentycznego JA, bo Twoje "prawdziwe JA" skanibalizowała "persona", czyli osobowość stworzona wyłącznie na potrzeby innych ludzi i wizerunku. Kazdy człowiek w jakimś stopniu ma rozwiniętą "personę" ,ale u osoby narcystycznej jest tylko persona, narcyz nie potrafi inaczej funkcjonować. Narcyz nie potrafi też inaczej zaspokajać potrzeb emocjonalnych niż za pomocą zakładania maski, musi udawać i grać by wyciągać z otoczenia np. potrzebę akceptacji. Albo pół świadomie tworzy wyobrażony świat, w którym jest kimś wyjątkowym, a potem zasysa innych ludzi do tego świata, próbując ich zredukować do roli kukiełek w jego własnej fantazji. Bo w "prawdziwym ja" ma tyle bólu i wstydu, że boi się go w ogóle tknąć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×