Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy istnieje dla mnie jeszcze jakaś nadzieja?


Maksymilian93

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, nazywam się Maksymilian. Aktualnie mam 30 lat.W dzieciństwie byłem bardzo nieśmiałym dzieckiem(ze wskazaniem na skrajnie nieśmiałym).Do tego stopnia nawet że wysłany przez mamę do sklepu po zakupy, potrafiłem stać za sklepem lub w miejscu niezbyt widocznym dla innych ludzi i czekać aż wszyscy klienci wyjdą, czułem strach i wstyd na samą myśl o tym ze ktoś miałby na mnie spojrzeć lub ewentualnie coś się zapytać. Miałem podówczas 7-8 lat. Gdy szedłem do koscioła,zawsze stała tam już grupka kolegów z którymi się znałem,lecz nie podchodziłem do nich,odczuwając wstyd.Odwiedziny u rodziny kończyły się podobnym scenariuszem,potrafiłem chodzić po podworku cały czas nie wchodzac do domu,wstydzac sie jakiejkolwiek interakcji z kimkolwiek.Relacje z rowniesnikami mialem trudne,czesto bylem obrazany,wysmiewany,a w skrajnych nawet przypadkach zdarzało sie ze ktos mnie pobil.Nie potrafilem sie sam obronic.Mimo tego w szkole uczylem sie dobrze,w gimnazjum nawet jezdzilem na konkursy historyczne,mialem 6 z tego przedmiotu,wygrywalem konkursy szkolne z jezyka niemieckiego,polskiego.Byłem samotnikiem i czytałem dużo książek,pisałem nawet wiersze.W domu atmosfera byla trudna,ojciec lubil zagladac do kieliszka,urzadzac notoryczne awantury,pamietam jak z mamą uciekalismy do piwnicy lub na dwor,czekajac az pojdzie spac.Rodzenstwo mam duzo starsze,najstarsza siostra jest az o 18 lat starsza ode mnie,a brat o 10.Wyprowadzili sie i i pożenili gdy bylem maly.Mimo uplywu lat nic sie nie zmienialo,niesmialosc rzadzila mna totalnie.Wszystko sie nawarstwialo az osiagnelo apogeum gdy ukonczylem gimnazjum i dostalem sie do liceum.W nowej szkole nie dogadywalem sie z nikim,stalem na uboczu.W koncu nie wytrzymalem cisnienia i zakomunikowalem rodzicom iz nie dam rady chodzic do szkoly,poczekam do ukonczenia 18 roku zycia i pojde do szkoly zaocznej.Oczywiscie rodzicom sie to nie spodobalo i zaczely sie wedrowki od Annasza do Kajfasza,czyli wizyty u rozmaitej masci psychologow,a w ostatecznosci wyladowalem u psychiatry.Tam jako mlody,17-sto letni chlopak po raz pierwszy dostalem leki psychotropowe,a konktretnie antydepresanty.Branie lekow slabo pomagalo,czulem sie tylko zamulony i otepiony,do szkoly dziennej tez nie wrocilem,wiec postanowiłem je odstawic.Rok pozniej osiągnąłem juz pełnoletność i w koncu zapisałem sie do szkoly zaocznej.Wtedy tez odkrylem cudowne remedium na moje problemy natury psychicznej(nie zdając sobie sprawy ze to mój największy życiowy błąd) a mianiowicie-alkohol.Po wypicu alkoholu stawalem sie osoba pewna siebie,przestalem sie wstydzic ludzi.Jezdzac do szkoly zaocznej(nauka odbywala sie w piatek i sobote),wracajac do domu autobusem zawsze mialem ze soba plecak piwa i sobie popijalem.Potrafilem oszukiwac rodzicow(czego dzisiaj bardzo sie wstydze),zmyslalem ze potrzebuje pieniadze na ksero itp a w rzeczywistości wszystkie pieniądze przeznaczałem na kupowany po kryjomu alkohol.Zdarzaly sie sytuacje ze autobus sie spoznial wiec na sama mysl o tym ze mam wejsc do klasy pelnej ludzi robilo mi sie niedobrze,wiec szedlem na miasto,kupywalem alkohol,zaszywalem sie gdzies w odludnym miejscu i pilem,Rodzicom oczywiscie wmawialem ze na zajeciach bylem.Efektem tego bylo iz szkole zaoczna 3 letnia robilem az 6 lat ze wzgledu na szereg nieobecnosci i jakos dzieki pomocy wyrozumialej dyrekcji ja ukonczylem.W miedzyczasie nie pracowalem nigdzie, obiecując rodzicom ze zdam mature i pojde na studia.W międzyczasie poznałem dziewczynę i sie zakochalem,absolutnie nie zdajac sobie z tego sprawy iz mam problem z alkoholem.Pilem regularnie,zapominajac o swojej niesmialosci i innych lękach.Wcale nie uczac sie,zdalem cala mature oprócz matematyki. Pieniądze na korepetycje przepijalem,klamiac ze na nich bylem.W 2016 roku w koncu znalazłem prace,jezdzilem w delegacje.Po dwóch latach nastąpił punkt zwrotny,zmarł moj ojciec,kilka dni później stracilem prace.Zaczalem pic jeszcze bardziej,w końcu dziewczyna mnie zostawila i odeszla.Staczalem sie calkowicie,pilem, użalałem sie nad sobą jakie to mam zle zycie,zamiast studiowac i zostac kims to robie fizycznie,zaczepialem ludzi,robilem z siebie idiote pod wplywem alkoholu.Wyladowalem w szpitalu psychiatrycznym,gdzie faszerowali mnie rożnymi lekami,wyszedlem ze szpitala, kilka miesiecy nie pilem,pracowalem dorywczo,znowu odstawialem leki bo nic nie pomagaly,i tak sytuacja powtarzala sie kilkukrotnie.Wybralem chyba cala apteke,od antydepresantów po nawet male dawki neuroleptykow,ale to na nic.Obecnie nie pije od ponad roku, nie pracuje(czego bardzo sie wstydze),jestem na utrzymaniu mamy,z domu wychodze tylko po zakupy(i to najczesciej z samego rana lub wieczorem zeby nikogo znajomego nie spotkac),nie mam dziewczyny. W swojej okolicy mam zrujnowaną reputację i opinie psychicznie chorego dziwaka z racji pobytów w szpitalach(mieszkam na wsi).Z przystojnego faceta zamieniłem sie we wraka(186 cm wzrostu,120 kg wagi),przestałem sie golic,nie dbam o higiene osobista,cale dnie przesiaduje przed komputerem grajac w gry lub przegladajac internet.Leki takze odstawilem,czuje sie po nich otępiony jakby moj intelekt spadl o kilka polek nizej.Nie widze rozwiazania jak wyjsc z tego impasu,dlatego prosze wszytkich o wyrażenie opinii na ten temat,jakies porady.Z gory dziekuje za opowiedzi i pozdrawiam.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć @Maksymilian93

 

Cytat

Czy istnieje dla mnie jeszcze jakaś nadzieja?

Tak.

 

W dniu 6.11.2023 o 13:06, Maksymilian93 napisał(a):

Nie widze rozwiazania jak wyjsc z tego impasu,dlatego prosze wszykich o wyrażenie opinii na ten temat,jakies porady

Co chcesz osiągnąć konkretnie?

 

Życzę ci miłego dnia,

John

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 6.11.2023 o 13:06, Maksymilian93 napisał(a):

Witam, nazywam się Maksymilian. Aktualnie mam 30 lat.W dzieciństwie byłem bardzo nieśmiałym dzieckiem(ze wskazaniem na skrajnie nieśmiałym).Do tego stopnia nawet że wysłany przez mamę do sklepu po zakupy, potrafiłem stać za sklepem lub w miejscu niezbyt widocznym dla innych ludzi i czekać aż wszyscy klienci wyjdą, czułem strach i wstyd na samą myśl o tym ze ktoś miałby na mnie spojrzeć lub ewentualnie coś się zapytać. Miałem podówczas 7-8 lat. Gdy szedłem do koscioła,zawsze stała tam już grupka kolegów z którymi się znałem,lecz nie podchodziłem do nich,odczuwając wstyd.Odwiedziny u rodziny kończyły się podobnym scenariuszem,potrafiłem chodzić po podworku cały czas nie wchodzac do domu,wstydzac sie jakiejkolwiek interakcji z kimkolwiek.Relacje z rowniesnikami mialem trudne,czesto bylem obrazany,wysmiewany,a w skrajnych nawet przypadkach zdarzało sie ze ktos mnie pobil.Nie potrafilem sie sam obronic.Mimo tego w szkole uczylem sie dobrze,w gimnazjum nawet jezdzilem na konkursy historyczne,mialem 6 z tego przedmiotu,wygrywalem konkursy szkolne z jezyka niemieckiego,polskiego.Byłem samotnikiem i czytałem dużo książek,pisałem nawet wiersze.W domu atmosfera byla trudna,ojciec lubil zagladac do kieliszka,urzadzac notoryczne awantury,pamietam jak z mamą uciekalismy do piwnicy lub na dwor,czekajac az pojdzie spac.Rodzenstwo mam duzo starsze,najstarsza siostra jest az o 18 lat starsza ode mnie,a brat o 10.Wyprowadzili sie i i pożenili gdy bylem maly.Mimo uplywu lat nic sie nie zmienialo,niesmialosc rzadzila mna totalnie.Wszystko sie nawarstwialo az osiagnelo apogeum gdy ukonczylem gimnazjum i dostalem sie do liceum.W nowej szkole nie dogadywalem sie z nikim,stalem na uboczu.W koncu nie wytrzymalem cisnienia i zakomunikowalem rodzicom iz nie dam rady chodzic do szkoly,poczekam do ukonczenia 18 roku zycia i pojde do szkoly zaocznej.Oczywiscie rodzicom sie to nie spodobalo i zaczely sie wedrowki od Annasza do Kajfasza,czyli wizyty u rozmaitej masci psychologow,a w ostatecznosci wyladowalem u psychiatry.Tam jako mlody,17-sto letni chlopak po raz pierwszy dostalem leki psychotropowe,a konktretnie antydepresanty.Branie lekow slabo pomagalo,czulem sie tylko zamulony i otepiony,do szkoly dziennej tez nie wrocilem,wiec postanowiłem je odstawic.Rok pozniej osiągnąłem juz pełnoletność i w koncu zapisałem sie do szkoly zaocznej.Wtedy tez odkrylem cudowne remedium na moje problemy natury psychicznej(nie zdając sobie sprawy ze to mój największy życiowy błąd) a mianiowicie-alkohol.Po wypicu alkoholu stawalem sie osoba pewna siebie,przestalem sie wstydzic ludzi.Jezdzac do szkoly zaocznej(nauka odbywala sie w piatek i sobote),wracajac do domu autobusem zawsze mialem ze soba plecak piwa i sobie popijalem.Potrafilem oszukiwac rodzicow(czego dzisiaj bardzo sie wstydze),zmyslalem ze potrzebuje pieniadze na ksero itp a w rzeczywistości wszystkie pieniądze przeznaczałem na kupowany po kryjomu alkohol.Zdarzaly sie sytuacje ze autobus sie spoznial wiec na sama mysl o tym ze mam wejsc do klasy pelnej ludzi robilo mi sie niedobrze,wiec szedlem na miasto,kupywalem alkohol,zaszywalem sie gdzies w odludnym miejscu i pilem,Rodzicom oczywiscie wmawialem ze na zajeciach bylem.Efektem tego bylo iz szkole zaoczna 3 letnia robilem az 6 lat ze wzgledu na szereg nieobecnosci i jakos dzieki pomocy wyrozumialej dyrekcji ja ukonczylem.W miedzyczasie nie pracowalem nigdzie, obiecując rodzicom ze zdam mature i pojde na studia.W międzyczasie poznałem dziewczynę i sie zakochalem,absolutnie nie zdajac sobie z tego sprawy iz mam problem z alkoholem.Pilem regularnie,zapominajac o swojej niesmialosci i innych lękach.Wcale nie uczac sie,zdalem cala mature oprócz matematyki. Pieniądze na korepetycje przepijalem,klamiac ze na nich bylem.W 2016 roku w koncu znalazłem prace,jezdzilem w delegacje.Po dwóch latach nastąpił punkt zwrotny,zmarł moj ojciec,kilka dni później stracilem prace.Zaczalem pic jeszcze bardziej,w końcu dziewczyna mnie zostawila i odeszla.Staczalem sie calkowicie,pilem, użalałem sie nad sobą jakie to mam zle zycie,zamiast studiowac i zostac kims to robie fizycznie,zaczepialem ludzi,robilem z siebie idiote pod wplywem alkoholu.Wyladowalem w szpitalu psychiatrycznym,gdzie faszerowali mnie rożnymi lekami,wyszedlem ze szpitala, kilka miesiecy nie pilem,pracowalem dorywczo,znowu odstawialem leki bo nic nie pomagaly,i tak sytuacja powtarzala sie kilkukrotnie.Wybralem chyba cala apteke,od antydepresantów po nawet male dawki neuroleptykow,ale to na nic.Obecnie nie pije od ponad roku, nie pracuje(czego bardzo sie wstydze),jestem na utrzymaniu mamy,z domu wychodze tylko po zakupy(i to najczesciej z samego rana lub wieczorem zeby nikogo znajomego nie spotkac),nie mam dziewczyny. W swojej okolicy mam zrujnowaną reputację i opinie psychicznie chorego dziwaka z racji pobytów w szpitalach(mieszkam na wsi).Z przystojnego faceta zamieniłem sie we wraka(186 cm wzrostu,120 kg wagi),przestałem sie golic,nie dbam o higiene osobista,cale dnie przesiaduje przed komputerem grajac w gry lub przegladajac internet.Leki takze odstawilem,czuje sie po nich otępiony jakby moj intelekt spadl o kilka polek nizej.Nie widze rozwiazania jak wyjsc z tego impasu,dlatego prosze wszytkich o wyrażenie opinii na ten temat,jakies porady.Z gory dziekuje za opowiedzi i pozdrawiam.

 

Trochę Ci zazdroszczę że tyle brałeś leków i dalej funkcjonujesz bez jakichś szkód fizycznych. Normalnie trawisz i śpisz. To dobrze. U mnie inaczej niestety. Trzymaj się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 6.11.2023 o 13:06, Maksymilian93 napisał(a):

Witam, nazywam się Maksymilian. Aktualnie mam 30 lat.W dzieciństwie byłem bardzo nieśmiałym dzieckiem(ze wskazaniem na skrajnie nieśmiałym).Do tego stopnia nawet że wysłany przez mamę do sklepu po zakupy, potrafiłem stać za sklepem lub w miejscu niezbyt widocznym dla innych ludzi i czekać aż wszyscy klienci wyjdą, czułem strach i wstyd na samą myśl o tym ze ktoś miałby na mnie spojrzeć lub ewentualnie coś się zapytać. Miałem podówczas 7-8 lat. Gdy szedłem do koscioła,zawsze stała tam już grupka kolegów z którymi się znałem,lecz nie podchodziłem do nich,odczuwając wstyd.Odwiedziny u rodziny kończyły się podobnym scenariuszem,potrafiłem chodzić po podworku cały czas nie wchodzac do domu,wstydzac sie jakiejkolwiek interakcji z kimkolwiek.Relacje z rowniesnikami mialem trudne,czesto bylem obrazany,wysmiewany,a w skrajnych nawet przypadkach zdarzało sie ze ktos mnie pobil.Nie potrafilem sie sam obronic.Mimo tego w szkole uczylem sie dobrze,w gimnazjum nawet jezdzilem na konkursy historyczne,mialem 6 z tego przedmiotu,wygrywalem konkursy szkolne z jezyka niemieckiego,polskiego.Byłem samotnikiem i czytałem dużo książek,pisałem nawet wiersze.W domu atmosfera byla trudna,ojciec lubil zagladac do kieliszka,urzadzac notoryczne awantury,pamietam jak z mamą uciekalismy do piwnicy lub na dwor,czekajac az pojdzie spac.Rodzenstwo mam duzo starsze,najstarsza siostra jest az o 18 lat starsza ode mnie,a brat o 10.Wyprowadzili sie i i pożenili gdy bylem maly.Mimo uplywu lat nic sie nie zmienialo,niesmialosc rzadzila mna totalnie.Wszystko sie nawarstwialo az osiagnelo apogeum gdy ukonczylem gimnazjum i dostalem sie do liceum.W nowej szkole nie dogadywalem sie z nikim,stalem na uboczu.W koncu nie wytrzymalem cisnienia i zakomunikowalem rodzicom iz nie dam rady chodzic do szkoly,poczekam do ukonczenia 18 roku zycia i pojde do szkoly zaocznej.Oczywiscie rodzicom sie to nie spodobalo i zaczely sie wedrowki od Annasza do Kajfasza,czyli wizyty u rozmaitej masci psychologow,a w ostatecznosci wyladowalem u psychiatry.Tam jako mlody,17-sto letni chlopak po raz pierwszy dostalem leki psychotropowe,a konktretnie antydepresanty.Branie lekow slabo pomagalo,czulem sie tylko zamulony i otepiony,do szkoly dziennej tez nie wrocilem,wiec postanowiłem je odstawic.Rok pozniej osiągnąłem juz pełnoletność i w koncu zapisałem sie do szkoly zaocznej.Wtedy tez odkrylem cudowne remedium na moje problemy natury psychicznej(nie zdając sobie sprawy ze to mój największy życiowy błąd) a mianiowicie-alkohol.Po wypicu alkoholu stawalem sie osoba pewna siebie,przestalem sie wstydzic ludzi.Jezdzac do szkoly zaocznej(nauka odbywala sie w piatek i sobote),wracajac do domu autobusem zawsze mialem ze soba plecak piwa i sobie popijalem.Potrafilem oszukiwac rodzicow(czego dzisiaj bardzo sie wstydze),zmyslalem ze potrzebuje pieniadze na ksero itp a w rzeczywistości wszystkie pieniądze przeznaczałem na kupowany po kryjomu alkohol.Zdarzaly sie sytuacje ze autobus sie spoznial wiec na sama mysl o tym ze mam wejsc do klasy pelnej ludzi robilo mi sie niedobrze,wiec szedlem na miasto,kupywalem alkohol,zaszywalem sie gdzies w odludnym miejscu i pilem,Rodzicom oczywiscie wmawialem ze na zajeciach bylem.Efektem tego bylo iz szkole zaoczna 3 letnia robilem az 6 lat ze wzgledu na szereg nieobecnosci i jakos dzieki pomocy wyrozumialej dyrekcji ja ukonczylem.W miedzyczasie nie pracowalem nigdzie, obiecując rodzicom ze zdam mature i pojde na studia.W międzyczasie poznałem dziewczynę i sie zakochalem,absolutnie nie zdajac sobie z tego sprawy iz mam problem z alkoholem.Pilem regularnie,zapominajac o swojej niesmialosci i innych lękach.Wcale nie uczac sie,zdalem cala mature oprócz matematyki. Pieniądze na korepetycje przepijalem,klamiac ze na nich bylem.W 2016 roku w koncu znalazłem prace,jezdzilem w delegacje.Po dwóch latach nastąpił punkt zwrotny,zmarł moj ojciec,kilka dni później stracilem prace.Zaczalem pic jeszcze bardziej,w końcu dziewczyna mnie zostawila i odeszla.Staczalem sie calkowicie,pilem, użalałem sie nad sobą jakie to mam zle zycie,zamiast studiowac i zostac kims to robie fizycznie,zaczepialem ludzi,robilem z siebie idiote pod wplywem alkoholu.Wyladowalem w szpitalu psychiatrycznym,gdzie faszerowali mnie rożnymi lekami,wyszedlem ze szpitala, kilka miesiecy nie pilem,pracowalem dorywczo,znowu odstawialem leki bo nic nie pomagaly,i tak sytuacja powtarzala sie kilkukrotnie.Wybralem chyba cala apteke,od antydepresantów po nawet male dawki neuroleptykow,ale to na nic.Obecnie nie pije od ponad roku, nie pracuje(czego bardzo sie wstydze),jestem na utrzymaniu mamy,z domu wychodze tylko po zakupy(i to najczesciej z samego rana lub wieczorem zeby nikogo znajomego nie spotkac),nie mam dziewczyny. W swojej okolicy mam zrujnowaną reputację i opinie psychicznie chorego dziwaka z racji pobytów w szpitalach(mieszkam na wsi).Z przystojnego faceta zamieniłem sie we wraka(186 cm wzrostu,120 kg wagi),przestałem sie golic,nie dbam o higiene osobista,cale dnie przesiaduje przed komputerem grajac w gry lub przegladajac internet.Leki takze odstawilem,czuje sie po nich otępiony jakby moj intelekt spadl o kilka polek nizej.Nie widze rozwiazania jak wyjsc z tego impasu,dlatego prosze wszytkich o wyrażenie opinii na ten temat,jakies porady.Z gory dziekuje za opowiedzi i pozdrawiam.

 

Może kolega to przeczyta. Zdajesz sobie sprawę, że to co cię męczyło to fobia spoleczna z syndromem DDA? I wiesz, że dalej cie to męczy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×