Skocz do zawartości
Nerwica.com

Brak siły na psychoterapię


Betixa

Rekomendowane odpowiedzi

@Samniewiem Moim zdaniem nurt terapeutyczny powinien być bardziej dopasowany do czyichś możliwości umysłowych niż do danego problemu, z którym dana osoba się wzmaga. Twierdzę tak, bo mam z tym pewne doświadczenia. 

 

Jestem osobą bardzo introwertyczną, analityczną, o bogatym świecie wewnętrznym, która dużo sama sobie dopowiada wiele rzeczy, często bywam przez to rozkojarzony i nawet poddenerwowany, bo mam też silne ruminacje. Dlatego u mnie nurt psychodynamiczny odpada, a niestety takiemu się poddawałem, bo znajoma terapeutka mojej pani doktor takim nurtem pracowała. Ale nie miałem wtedy o tym wszystkim zielonego pojęcia. Potem poddałem się nurtowi poznawczo-behawioralnemu i to był odpowiedni nurt, który dziś pomaga mi wyłapywać "tu i teraz" zniekształcone myśli i emocje, przez co lepiej sobie z nimi radzę.

 

Bo jak miałem w nurcie psychodynamicznym poddawać swoje wewnętrzne przeżycia i sny jakiejś interpretacji czy nawet nadinterpretacji i potem przyjmować tą "lepszą" interpretację czy coś, to jednak ja mógłbym przy tym zwariować. I prawie tak było. Niestety nic z tego nie było... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po niespełna 3 latach terapii w nurcie niby psychoanalitycznym wydaje mi się, że to nawet nie tyle sam nurt ma znaczenie jak wrażliwość terapeuty na pacjenta i jego możliwość dopasowywania się do jego potrzeb. Bez tego żadna terapia nie ma szans na powodzenie, a wiadomo, że nie można tego sprawdzić inaczej niż przez branie w niej udziału. 
Obecnie wydaje mi się, że nie mam klasycznych zaburzeń osobowości bpd, raczej nigdy nie miałam, to bardziej przypomina DID na skutek cPTSD, chociaż nie w klasycznym „filmowym” wydaniu, tzn że wstaję rano i jestem zupełnie innym człowiekiem ;) U mnie wygląda to tak, że mam w pełni zachowaną percepcję co do intelektualnie nabytych umiejętności, np. Idąc do pracy zawsze jestem w stanie wypełnić swoje obowiązki, nie zapominam tego czego raz się nauczyłam, pod względem intelektualnym zachowuję pełną ciągłość. Natomiast jeśli chodzi o osobowość emocjonalną to tutaj następuje kompletna fragmentacja, raz moje potrzeby emocjonalne są takie a raz inne i nie wynika to z próby zakrywania ich z powodu lęku, ja dosłownie np. Raz potrzebuję bliskości danej osoby i wydaje mi się, że bez niej nie przeżyję a kilka dni później jest mi zupełnie obojętne czy ta osoba istnieje w moim życiu czy nie (to tylko przykład relacyjny ale dotyczy praktycznie każdej sfery, w której odzywa się moja emocjonalna część). Do tego od zawsze w mojej głowie mam „głosy”, skrajnie różne, często niezgadzające się ze sobą, prowadzące spory, jeden z tych głosów każe mi się niszczyć, to głos oprawcy, który czerpie chorą satysfakcję z maltretowania mnie, który potrafi mnie zastraszyć i który nie pozwala aby go ujawniać, to on ma na mnie największy wpływ i jeśli zaczynam wierzyć w to co mi mówi to jestem już jednym krokiem nad brzegiem grobu…

Większość problemów podczas terapii wynikała bezpośrednio z tego, że nie potrafiłam opisać tych stanów, przez co ciężko było dopasować odpowiednią pomoc. Odkąd mi się to udaje, jest pod tym względem nieco łatwiej chociaż kryzysy nadal występują (głównie zależy to od tego, czy mój „oprawca” przejmie ster), ale moja terapeutka wie już jak to działa, że czasem wszystkiego jest za dużo, że muszę się odcinać zupełnie żeby przeżyć i że nawet nie mogę odbierać od niej dobrych rzeczy żeby moja „ciemna strona mocy” nie użyła ich przeciwko mnie. W tej chwili faktycznie przydałyby się bardziej behawioralne metody aby coś realnie z tymi stanami robić, ale na dłuższą metę wiem, że byłoby to tylko działanie ad hoc a nie coś co pomogłoby mi na stałe. Generalnie chyba nie ma metody, która byłaby w tym wypadku w 100% skuteczna, to raczej ciągła praca, ciągłe poszukiwania i często zderzanie się z bezsilnością i brakiem rozwiązań. Doceniam jednak to jak bardzo sposób prowadzenia mojej terapii uległ zmianie, czasami korzystamy z odwoływania się do podświadomości i interpretowania tego co w niej, ale często w ogóle tego nie robimy, mówimy o tym co konkretnie się dzieje, wiążemy z rzeczywistością, z realnymi możliwościami bez zabawy w przeniesienia…wszystko zależy od tego czego w danym momencie potrzebuję i oczywiście od tego czy uda mi się to zakomunikować (bo wiadomo, że nikt nie umie czytać w myślach, nawet terapeuci ;) )

 

Także o ile pewnie w niektórych rodzajach zaburzeń / schematach myślowych niektóre nurty mogą być bardziej lub mniej pomocne od innych o tyle w złożonych problemach potrzebne jest raczej złożone podejście i gotowość na ciągłą jego modyfikację

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×